poniedziałek, 29 lipca 2013

Przepraszamy ! ;c

Chciałybyśmy bardzo was przeprosić za tak długi czas pisania, ale są wakacje i mnie (Ells) nie ma cały dzień w domu.
Szczerze nie wiemy kiedy teraz dodamy nowy rozdział, z powodu braku czasu i mamy małe problemy. ;x
Niestety Ada nie pisze już z nami, przykro troche, ale cóż.
Mamy nadzieję, że zroumiecie i poczekacie na kolejne rozdzialy opowiadania ♥
Dziękujemy wam za każdą chwilę spędzoną z nami, czekanie na rozdziały, komenotwanie... Jesteście cudowni. KOCHAMY WAS ! <3
~ Wasze Ells i Ronnie. xx

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 69.

*Oczami Lilly*

Przebudziłam się w dość ciemnym pomieszczeniu. Zasłony zaciągnięte były na całej szerokości okna.
Usiadłam na łóżku , za wszelką cenę próbując sobie przypomnieć gdzie jestem i co się właśnie dzieje. Ach... no tak , w końcu przypomniałam sobie co w przeciągu ostatnich dni działo się z moim życiem. Nagle drzwi od pomieszczenia w którym się znajdowałam uchyliły się.
-Nie śpisz już ? - w drzwiach ukazał się Justin .
- Właśnie przed chwilą się obudziłam - próbowałam posłać mu uśmiech , ale nie mogłam.
Nie mogłam teraz okazywać innych uczuć niż ból , smutek czy cierpienie.
- Mogę jakoś pomóc ? - poczułam jak siada na brzegu łóżka .
Nie odpowiedziałam a mój wzrok błądził po całym pokoju. Podsunełam nogi bliżej siebie i objęłam je ramionami. Kątem oka widziałam jak chłopak ciągle mnie obserwuje.
-Lils milcząc niczego nie naprawisz . Ucieczka to był zły wybór , na prawdę. - zaczął.
- Justin , nie pomagasz. - mówiłam szeptem.
Chłopak nic nie odpowiedział , wbił tylko wzrok w podłogę.
- Co miałam innego zrobić ? Żyć normalnie i udawać , że nic się nie stało ? - mój głos stawał się coraz głośniejszy.
- Nie , absolutnie nie. Powinnaś powiedzieć o wszystkim Harry'emu , a nie uciekać .
- Miałam mu to wszystko powiedzieć , tak prosto w oczy i zrójnować mu życie ? Ty sobie nawet nie wyobrażasz jak on pragnął dziecka , to było jego marzenie ! - dałam upust moim emocjom.
- Zobaczysz on tego tak nie zostawi , mogę się założyć , że zrobi wszystko tylko po to żeby dowiedzieć się gdzie jesteś . A wtedy co się stanie ? Myślisz , że wtedy tak łatwo będzie ci się przyznać , że stchórzyłaś ? Nie , właśnie to będzie najgorsze . - słuchałam uważnie tego co mówił , a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
Przyciągnęłam nogi jeszcze bardziej do siebie , chowając głowę między ramionami. Mówił prawdę , uświadomił mi jak wielki błąd popełniłam.
- Wiem , że możesz mnie teraz nienawidzieć , ale jako twój przyjaciel musiałem ci to powiedzieć , po prostu musiałem . - powiedział i wyszedł z pokoju.
Nastrój panujący w pomieszczeniu doskonale oddawał to jak sie czułam . Ciemność , pustka i bezsilność . Mój nastrój był beznadziejny .Uciekłam bo , stchórzyłam ...


*Oczami Harry'ego*


Kolejny dzień i coraz większa pustka w moim sercu. Wyjechała i nawet nie wiem gdzie się teraz znajduje. To wszystko było takie trudne. Wszyscy dookoła próbowali mnie pocieszać , że będzie dobrze , myśleli że będę tak naiwny i uwierzę . Jak ma być wszystko dobrze , skoro jej nie ma przy mnie ? Świat przestał mieć dla mnie znaczenie bez niej . To właśnie ona jest powodem dla którego żyję. Gdzieś w środku mnie jest część która zawzięcie wierzy , że ona wróci , że to wszystko okaże się beznadziejnym żartem. Niestety realia zbyt często nie dają mi tak myśleć. Przeze mnie zespół traci na wszystkim , przestaliśmy koncertować . Nie mógłbym cieszyć się występami w tej sytuacji. Codziennie mi się śniła , zawsze była promiennie uśmiechnięta , jej głos , śmiech wszystko było takie realne . Niestety to były tylko sny . Skoro mogę być z nią tylko w snach , może powinienem śnić już na zawsze ? W głowie przewijały mi się setki scenariuszy co by było gdyby ...
Nie mogłem znieść przerażającej ciszy w sypialni , wstałem i podszedłem do szafy. Kiedy ją otworzyłem poczułem zapach perfum Lils . Mocno zacisnąłem pięści i obiecałem sobie , że będę silny. Wyjąłem wielką torbę sportową i postawiłem ją przy drzwiach mojej sypialni. Przebrałem się w dresy , założyłem bluzę jednocześnie naciągając kaptur na moją głowę . Do uszu wsadziłem słuchawki .
Wychodząc z pokoju wziąłem torbę i udałem się do swojego auta . Tylko jedno miejsce mogło sprawić, że przestane o tym wszystkim myśleć , choćby na moment . Ruszyłem drogą prosto do siłowni Tom'a . Kiedy byłem już na miejscu przywitałem się z nim i od razu zaczęliśmy trening . Wielkie rękawice sprawiały , że moje ciało czuło wielki przypływ energii . Każdy kolejny cios w worek treningowy wymierzałem z coraz to większą siłą . Tu u Tom'a mogłem dać upust swoim emocjom , wyżyć się . Boks zacząłem trenować już jakiś czas temu , ale traktowałem go tylko jako rozrywkę. Teraz to mój obowiązek bo nie wiadomo co stanie się Lils , a ja muszę być gotowy na wszystko .
MUSZĘ BYĆ SILNY .

*Oczami Lilly*


Przez ostatni czas nie robię nic innego , poza leżeniem i cierpieniem.
Wzięłam do ręki swój telefon i włączyłam zdjęcia. Od razu znalazłam masę zdjęć chłopaków i Rose. Tęskniłam za nimi , cholernie tęskniłam ale nie wiedziałam co mam zrobić. Mam zostać tu u Justin'a i się ukrywać ? Czy mam wrócić do domu i przyznać się ?  Wiem , że kiedyś będę musiała to zrobić ale jeszcze nie teraz , nie jestem gotowa. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że nie będę mogła mieć dzieci . Nadal się dziwicie , że uciekłam ? To wszystko jest trudne , zbyt trudne . Wrócę , mam nadzieję , że nie stchórzę ...
Nie wiem czemu , ale czuje że stanie się coś złego . Mam złe przeczucia ... 


_______________________
Witaaam xxx
Rozdział może nie jest najdłuższy , ale na prawdę nie jestem w stanie żeby go bardziej dokończyć.
Przepraszam xxx

To się narobiło !
I jeszcze więcej akcji będzie w najbliższych rozdziałach .
Zapewniam , że to wszystko dopiero się zaczyna.

Buziaaaki xx - Ronnie .

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 68

*Oczami Vivianny*

Obudziłam się koło 12, przez lekki podmuch marcowego wiatru skuliłam się w kłębek i próbowałam uspokoić dreszcze. Louisa nie było w domu, spał w swoim starym. Chciał wiedzieć, że Harry nic sobie nie zrobi. Wiedziałam, że jest mu ciężko. Stracić najważniejszą osobę w swoim życiu to duży cios. Na ramiona założyłam bluzę Lou i zapięłam pod samą szyję. Schodząc na dół zadzwoniłam do Louisa.
- Hej słońce, już wstałaś ?
- Tak, jak się Harry czuje ? - powiedziałam spokojnym głosem.
- Lepiej nie pytaj - westchnął, nie drążyłam dalej tematu - A jak ty się czujesz ?
- Ja ? A co ma być ze mną ?
- Noo w końcu Lilly to Twoja przyjaciółka, więc pytam.
- Mam żal do niej o to, że mi nic nie powiedziała. Ja bym powiedziała jej o wszystkim, a ona... ehh nie chcę o tym gadać. O której będziesz ?
- Właśnie miałam się zbierać, więc niedługo będę. Kocham Cię.
- Ja ciebie również - uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Sobie zrobiłam kawę, a Rose naszykowałam mus jabłkowy. Nagle usłyszałam płacz małej, szybko do niej poszłam i wzięłam na ręce. W duchu błagałam, by nie miała kolki lub czegoś innego. Gdy tylko ją nakarmiłam przestała płakać. Odetchnęłam z ulgą gdy usłyszałam dźwięk otwieranych kluczy.
- Już jestem - usłyszałam delikatny głos mojego chłopaka. Podeszłam do niego i musnęłam jego usta - Chłopcy obiecali, że się nim zajmą.
- Mhmm, Niall będzie z Issy, a Zayn z Van. Taka ich pomoc - zasiadłam na wielkiej kanapie, a obok siebie położyłam Rose - Idziemy gdzieś ?
- Nie mam dzisiaj ochoty - spojrzałam na Louisa ze zdziwioną miną. Lou zawsze był pierwszy do wyjścia na spacer lub do centrum.
- Chyba masz gorączkę - stwierdziłam z uśmiechem. Szatyn nic się nie odezwał, siedział w kuchni nad kubkiem. Podeszłam do niego i pogłaskałam po ramieniu. Spojrzał na mnie zbolałym wzrokiem i przyciągnął do siebie.
- Nie zrób mi czegoś takiego jak Lilly Harremu.
- Nigdy bym nie wyjechała nie wiadomo gdzie. Nie wiem czym kierowała się Lilly, chyba swoim niedojrzałym rozumem.
- Chcę mieć pewność - szatyn musnął moje usta i dopił łyk płynu - Trzeba pojechać po wyniki.
- Nie chcę mi się, nie mogą wysłać ?
- Ethan też musi być - przewróciłam oczami i poszłam na górę w celu porannej toalety. Ubrałam się, a oczy podkreśliłam eye-linerem. Lou w tym czasie naszykował Rose i mogliśmy jechać. Korek w stronę szpitala co raz bardziej się dłużył, a ja nie mogłam już usiedzieć w miejscu. Chciałam znać wyniki, choć bałam się najgorszego. Wchodząc znowu do tej umieralni, miałam dreszcze na całym ciele. Nagle poczułam charakterystyczny zapach perfum Ethana. Odwróciłam się i napotkałam jego wzrok. Jego prawie, że czarne tęczówki zabłyszczały, a na twarz wkradł się zadziorny uśmieszek.
- Nadal na mnie lecisz ? - czułam jak Lou łapie mnie za nadgarstek i odciąga od bruneta - Nieważne, idziemy ? Czy będziemy tak stać i się patrzeć na siebie.
- Idź szybciej , to się w czasie przeniesiesz - skomentowałam i poszlismy po wyniki - Dzień Dobry my przyszliśmy po wyniki testów na ojcostwo.
- Nazwiska proszę - powiedziała starsza babka z tapetą na ryju.
- Tomlinson i Bruce.
- Pani doktor, chce jeszcze was widzieć w swoim gabinecie - powiedziała przez nos, plując gdzie popadnie śliną. Skierowaliśmy się do gabinetu, za biurkiem siedziała znowu ta lambadziara.
- Ohh Witam, prosze usiąść - zasiedliśmy na kanapie, a pani doktor na krześle przed nami. Lou objął mnie w tali, więc lekko przesunęłam się w jego stronę biorąc Rose na ręce - Przejdziemy do sedna sprawy. Z wyników wyszło, że... pan Tomlinson jest ojcem dziecka.
- Wiedziałem - szatyn ucałował mnie w kącik ust.
- Tylko jest jedno, ale... - co, jakie ' ale ' czy ta babka sobie żartuje ?! Na serio coś jej powiem - proszę spojrzeć na te wyniki - kobieta pokazała nam trzem dwie kartki, na których były identyczne kreski.
- I co to ma oznaczać ? - spytał się Ethan. No w końcu do czegoś się przydał.
- Są to geny waszych ojców.
- One są... identyczne. Chce pani powiedzieć, że ja i on jesteśmy braćmi ?! - brunet podniósł głos - Ja i ten... pedałek, jesteśmy rodziną ?
- Mów za siebie gnojku, jestem starszy.
- Tylko o rok. Dobra, zapomnijmy o tej całej sprawie. Nie będę się przyznawać, że mam brata i ty też. Okej ?
- Mi to nawet na rękę - odpowiedział z rozbawieniem mój chłopak i wyszliśmy z gabinetu - Teraz może pojedziemy zamówić kawę i jedziemy do reszty ?
- Z wielką chęcią - uśmiechnęłam się szeroko do szatyna i pojechaliśmy do Starbucks. Dawno tam nie byłam, gdy weszliśmy od razu poczułam zapach mielonej kawy. Postawiłam nosidełko z małą na krześle obok i podałam jej butelkę z mlekiem.
- Vivka... A gdybyśmy tak zainwestowali w drugie dziecko ? - zakrztusiłam się i zaczęłam śmiać.
- Serio Louis ? Już jedno daje nam popalić, a co dopiero drugie. Może kiedyś.
- Nie może tylko na pewno - popukałam w głowę i znów zaczęłam śmiać - No co ? Słodko wyglądałaś z takim dużym brzuszkiem.
- Ale tym razem ty ty rodzisz lamusie - w końcu przyszło nasze zamówienie. Zapakowalismy się z powrotem do samochodu i pojechaliśmy pod dom chłopaków.
- Ludzie jesteśmy !
- No wiemy, ze jesteście ludźmi - zachichotał Niall. Każdy wziął swój kubek z kawą, jedynie pozostały dwa.
- Zapomniałam, Lilly już nie - stwierdzilam łamiącym się głosem - Pójdę do Harrego.
- Pójść z Tobą ? - spytał Lou, ale od razu odmówiłam kręcąc głową. Weszłam na górę i zapukałam do pokoju Harrego. Słysząc ciche ' proszę ' delikatnie otowrzyłam drzwi i weszłam do ciemnego pokoju.
- Harry nie możesz całymi dniami siedzieć w pokoju, zobacz jak się zaniedbałeś.
- Lilly mnie nie kocha, ja to wiem.
- Czemu tak sądzisz ?
- Bo wyjechała, zostawiła mnie - loczek schował twarz w poduszkę i znów zalał się łzami. Odstawiłam kubek z kawą na nocny stolik i przytuliłam do Hazzy.
- Proszę Cię Harry, zrób to dla nas. A zwłaszcza dla Lou - chłopak spojrzał na mnie z zdezorientowaną miną - Wiem, że was łączy taka przyjaźń, że nikt nie ma prawa jej zniszczyć. Wiem o Larrym... O wszystkim wiem.
- I nie przeszkadza Ci to ?
- Czasami mi smutno jak mnie obrażają, ale nie mówmy teraz o tym... Kawy ?
- Po proszę - usmiechnął się i podałam mu napój
- To jak zejdziesz ze mną na dół ?
- Muszę ? - loczek posłał mi minę szczeniaczka. Zachichotałam i podałam mu rękę.
- Tylko mina Louisa na mnie działa, przykro mi. I tak, musisz - niespodziewanie Harry przytulił mnie, z lekkim zdziwnieniem odwzajemniłam uścisk - A to za co ?
- Dziękuję - zeszłam z loczkiem na dół, a każdy spojrzał na nas z niedowierzaniem - Louis, masz niesamowitą dziewczynę.
- Haha wieem o tym - posiedzieliśmy u chłopaków parę godzin. Harry znów stał się ' normalny ', nawet zaproponował by gdzieś wyjść. Poszliśmy do parku, jak zwykle. Gdy wróciliśmy do domu moje powieki były strasznie ciężkie, od razu poszłam umyć Rose i położyć ją do łóżeczka. Sama później poszłam wziąć chłodny prysznic i wskoczyłam pod kołdrę od razu zasypiając.
--------
Hello ! xxx
Mamy 68 rozdział ;D
JUŻ NIE DŁUGO 69 huehuehue ;d
Więc, jak widzicie wasze obawy na temat testów były błędne. :D
Ale wszystko dobrze się ułożyło ;-))

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥
~ Loffki Ells ^^


wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 67.

*Oczami Harry'ego*



Wiosenne promienie słońca obudziły mnie wpadając przez okno do naszej sypialni . Przekręciłem się na drugi bok w celu odnalezienia mojej ukochanej. 
Niestety na łóżku już jej nie było . Wstałem i zacząłem szukać jej po całym domu. 
Zszedłem na dół do kuchni , gdzie siedziała Issy.
- Cześć Issy widziałaś gdzieś może Lils ?
- Siemkaa . Niee ostatni raz ją widziałam wczoraj wieczorem . Byłam tak zmęczona , że nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Ale spokojnie , pewnie gdzieś pojechała  . Nie martw się. Jesz z nami śniadanie ?  -zapytała.
- Nie , dzięki nie jestem jeszcze głodny. -odpowiedziałem i wróciłem do sypialni.
Może na prawdę nie powinienem sie aż tak martwić ? 
Od razu podszedłem do okna , nie wiedziałem co sie ze mną dzieje. 
Od rana byłem przestraszony , chyba po prostu źle spałem . Zacisnąłem dłoń w pięść i postanowiłem się ogarnąć. Odwróciłem sie i dostrzegłem białą kopertę na łóżku. Szybko podszedłem i wziąłem ją do ręki. 
Poznałem to pismo , Lilly napisała ten list. Był zaadresowany do mnie. Szybko go otworzyłem , czułem  że coś jest nie tak . 
Drogi Harry , 

Dobrze wiem o tym , jak pragniesz założyć rodzinę , 
mieć swój własny dom i cieszyć się pełnią życia.
Niestety nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli ,
pewne rzeczy się skomplikowały , a dla mnie jest to zbyt trudne.
Pomyślisz , że stchórzyłam , ale muszę odpocząć . Nie od Ciebie  ,
ale od kłopotów które spotkałam na swojej drodze do szczęścia ,
przez którą podążałam razem z Tobą. Wyjechałam bo nie chciałam
dalej Cie ograniczać. Niestety nie mogę mieć dzieci. Pisząc to płaczę.
Teraz już znasz powód mojego złego nastroju poprzedniej nocy.
Nie chciałam Cie martwić , po prostu chcę żebyś był szczęśliwy.
To Ty nauczyłeś mnie kochać  i Tobie zawdzięczam 

ostatnie 2 lata z mojego życia, których nigdy nie zapomnę .
Pamiętaj , że zawsze będę Cię kochać . 
Bez względu na wszystko i wszystkich. 

Lilly xx 

Kiedy skończyłem to czytać , nie mogłem uwierzyć że to się na prawdę stało. Czemu nie powiedziała mi tego normalnie ? Przecież nigdy w życiu bym jej nie odtrącił. Kocham ją nad życie. Podszedłem do szafyi szybkim ruchem ją otworzyłem. Rzeczywiście nie było w niej ubrań Lils. Zbiegłem szybko na dół. Dostrzegłem wszystkich siedzących w salonie. 
- Co tam stary ? Siadasz z nami ? - zapytał Niall z buzią pełną jedzenia.
- Wyjechała , po prostu wyjechała . - usiadłem na kanapę jednocześnie upuszczając list z ręki. 
Mój wzrok błądził po całym salonie. Dostrzegłem jak Zayn wstał i podniósł kartkę oraz zaczął czytać. Kiedy skończył podał go dalej . Od razu podszedł do mnie Li. Położył rękę na moim ramieniu . 
- Będzie dobrze Harry , będzie dobrze . - wyszeptał .
- Jak będzie dobrze Liam ? No powiedz jak ? Wyjechała , nawet nie wiem gdzie ! - nie mogłem opanować sowich emocji .
Zauważyłem , że Niall wziął do ręki swój telefon i wyszedł z salonu.
- Znajdziemy ją , nie damy jej tak po prostu wyjechać. Obiecuje. - powiedział Zayn. 
Po chwili Niall był już z powrotem w salonie. 
- Jest sygnał , ale nie odbiera. Cholera jasna ... - usiadł i nerwowo oparł swoje łokcie o kolana tym samym podtrzymując głowę . 
- Damy radę , zobaczysz znajdziemy ją.- Vanessa włączyła się do rozmowy. 
Telefon Niall'a zawibrował. 
- To ona ! Lils do mnie napisała ! - automatycznie podniósł się z kanapy i zaczął czytać na głos. - Proszę was , nie dzwońcie. Przekaż wszystkim że ich kocham , a szczególnie Harry'emu. I przepraszam was xx 
Nie wytrzymałem tego wszystkiego , dałem upust swoim emocjom. Łez które zaczęły spływać po moich policzkach było coraz to więcej . Wstałem i wróciłem do sypialni. Położyłem się na łóżku. Poczułem jej zapach , zapach mojej kochanej Lily. Kocham ją nad życie i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Płakałem,głośno płakałem . To co sie stało było takie gwałtowne. Teraz mam wybór żyć lub istnieć . Usłyszałem ciche pukanie i zobaczyłem że drzwi do mojej sypialni otwierają się. 
- Hazza ... - usłyszałem głos Lou. 
Nie podniosłem się z łóżka, nie miałem już na nic siły. Ból i cierpienie jakie czułem sprawiały, że nawet najprostsze czynności były dla mnie trudnością. 
- Nie załamuj się, ona wróci . - usłyszałem też ciepły głos Vivianny. 
- Nie wróci , wyjechała . Napisała list, ona wyszła z domu, a ja wtedy spałem rozumiesz ? Wiedziałem, że coś jest nie tak , mogłem z nią zostać a nie jechać na tą głupią siłownie ... 
- Wróci znam ją od dzieciństwa. Daj jej po prostu czas. Nie ważne jak ciężkie jest życie , nie trać nadziei Hazz. - Vivi położyła swoją rękę na moim ramieniu .- Pamiętaj że zawsze masz nas, nie zadręczaj się tym sam. - posłała mi ciepły uśmiech . 
Vivi i Lou zeszli na dół do reszty , a ja zostałem sam. Nie mogłem przestać o niej myśleć. 


*Oczami Lilly*


Własnie w tym momencie mój samolot wylądował. Poszłam odebrać bagaże , ale nadal nie mogłam znieść myśli że wyjechałam. Zostawiłam ich , nawet się z nimi nie żegnając. Nie mogłam tego zrobić , bo wtedy pod żadnym pozorem nie pozwolili by mi na wyjazd. Kocham ich są moją rodziną , nie wyobrażam sobie bez nich życia , szczególnie bez Harry'ego. Wszystko jest takie trudne. Wiadomość o tym , że nie mogę mieć dzieci była dla mnie totalnym szokiem. Nie chciałam blokować Harry'ego wiem jak bardzo pragnie mieć dzidziusia. A ja ? Co bym mogła mu dać ? Poczucie udręki i nie zapewniłabym mu pełnej rodziny. Oni nie ułatwiali mi wyjazdu , ciągłe sms'y od nich. Było mi na prawdę przykro , że postąpiłam w tak okropny sposób. Tęskniłam za Harry'm , cholernie tęskniłam. Brakowało mi jego dotyku , obecności i rytmu serca , który potrafił uspokoić mnie w najgorszych chwilach. Tyle razy zapewniał mnie , że to własnie serce bije tylko dla mnie. Wierzyłam mu , wierzę i zawsze będę . Moje serce także bije tylko dla niego, ale pozostając w Anglii zraniłabym go nie mogąc dać mu tego co tak na prawdę pragnął. Podeszłam do telefonu , który stał w rogu hali przylotów. Wybiłam numer Harry'ego. Wiedziałam , że numer był zastrzeżony , ale chciałam po prostu usłyszeć jego głos. Jeden sygnał , drugi ... trzeci 
 - Halo ? - usłyszałam jego zachrypnięty głos. 
Już chciałam wydusić z siebie jak bardzo go kocham , ale nie mogłam. Nie mogłam po prostu nie mogłam. 
- Halo ?  Jest tam ktoś ? - ponownie jego zachrypnięty głos. 
Wzięłam głęboki oddech . 
- Lilly czy to ty ? - rozłączyłam się , a po moich policzkach popłynęły łzy. 
Wyjęłam z torebki swój telefon. Wybrałam szybo numer do Justin'a .
- Justin jesteś w domu ? - zapytałam kiedy tylko odebrał. 
- Tak , Lils czemu płaczesz ? 
- Przyjedziesz po mnie na lotnisko ? Jestem w Kanadzie . 
- Przyleciałaś do Kanady ? Dziewczyny też są z tobą , albo Harry ? 
- Nie jestem sama , proszę cie Jus przyjedź po mnie . - łzy dalej spływały mi po policzkach .
- Już jadę , mała , już jadę . 


_____________________________
Taaa daaam ! Kochani kolejny rozdział z rzędu ode mnie ! :D 
Mówiłam , że teraz się będzie działo ? :D 
Chcieliście więcej akcji ?  Więc proszę bardzo ! ^^ 

Uwaga . 
Ostrzegam , że rozdział był pisany o późnej porze , z racji tego mogą pojawić się jakiekolwiek błędy za które z góry przepraszam ! xx 


Chciałabym poruszyć jeszcze jedną kwestię dotyczącą naszego bloga .
Oczywiście niezmiernie cieszymy się ogromną ilością wyświetleń naszego bloga . Serdecznie dziękujemy za poświęcony nam czas . xx 
Jednak jest coś co nas martwi . Od jakiegoś czasu pod naszymi rozdziałami jest coraz to mniej komentarzy. 
Uwierzcie my siedzimy dobrych kilka godzin pisząc rozdział , a potem na prawdę przykro nam jeśli pod rozdziałem nie ma żadnych komentarzy . Jeśli już przeczytacie jakikolwiek rozdział z naszego opowiadania , proszę was zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza . To tak niewiele , a sprawi , że na naszych mordkach pojawi się uśmiech i być może malutka łezka w oku , która będzie oznaczała wzruszenie z powodu iż jednak ktoś czyta te opowiadanie i docenia naszą pracę . 

Ojojojj , ale się wam rozpisałam tutaj kochani ;pp 
Mam nadzieję , że weźmiecie sobie do serca nasze prośby , bo jak wspomniałam wcześniej to tak niewiele a cieszy xx

Buziaaaki xx - Ronnie .