czwartek, 17 października 2013

WRACAAAM !

TRUTUTUTUTUUUUUM !
WASZA ELLS WRACA Z NOWYM MATERIAŁEM :3

 http://just-the-way-you-are-baby.blogspot.com/

MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBA I TEŻ BĘDZIECIE JE CZYTAĆ JAK ONE DREAM :3
CZYTAJCIE, KOMENTUJCIE, DODAWAJCIE SIĘ DO OBSEROWANYCH (na dole) <3

KOCHAM WAS ; * ~ Ells

środa, 2 października 2013

Rozdział 76 - OSTATNI.

Przystrojony kościół , masa gości. Wszystko było pilnie strzeżone. Na ceremonię zaślubin przyjechała cała rodzina Louisa i Vivianny . Nie zabrakło także rodzin chłopców. Przed kościołem krzątali się goście , rodzice Louisa chodzili cali poddenerwowani . Nagle podjechała biała limuzyna. Pierwsze wysiadły z niej bliźniaczki , siostry Lou , zaraz za nimi Vivianna w przepięknej śnieżnobiałej sukni i Louis w czarnym , eleganckim garniturze. Za parą młodą z limuzyny wyłonili się ich świadkowie , mianowicie Harry i Lilly. Goście widząc najważniejsze osoby w tym dniu , weszli do kościoła i zajęli miejsce w ławkach . Wchodząc do kościoła , bliźniaczki sypały płatki róż , a zaraz za nimi szli Lou i Viv oraz Harry i Lilly . Wszystko było tak idealnie dopracowane . Każda ławka była przystrojona kwiatkami, specjalnie został wynajęty skrzypek i wokalistka , która wszystkich zachwycała swoim głosem .Kiedy państwo młodzi doszli do ołtarzu , podszedł do nich pastor. Louis i Vivianna ustali przed nim i złapali się za ręce . Harry podszedł i wręczył im obrączki .
- Vivianno powtarzaj za mną . - ledwo słyszalny głos pastora . - Ja Vivianna Parks ... 
- Ja Vivianna Parks , biorę sobie ciebie Louisie Tomlinsonie za męża i ślubuję Ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską oraz , że Cie nie opuszczę aż do śmierci . - Vivianna nałożyła obrączkę na palec Louisa . 
- Teraz czas na ciebie Louis ... - znowu ledwo co w głośnikach zabrzmiał głos pastora  - Ja Louis Tomlinson ... 
- Ja Louis Tomlinson biorę sobie ciebie Vivianno Parks za żonę i ślubuję Ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską oraz , że Cie nie opuszczę aż do śmierci . - chłopak wsunął obrączkę na palec Vivianny , a na jej twarzy można było dostrzec pojedyncze łzy. 
Ich usta połączyły się w pocałunku , zapieczętowując złożoną sobie przed chwilą obietnicę . 
W kościele rozbrzmiały brawa i śmiech , co druga osoba płakała ze szczęścia . Viviana wzięła mikrofon do ręki .  
- Dziękujemy wszystkim za przybycie. Chciałabym powiedzieć kilka słów o tym , co właśnie się stało. Zdobyłam nowych rodziców - wskazała na rodziców Louisa - Niestety bardzo żałuję , że nie ma tutaj ze mną moich biologicznych rodziców . Bardzo chciałabym , żeby widzieli moje szczęście , to ile osiągnęłam w życiu , to jaką kochającą mam rodzinę . - Louis podszedł i objął Viv ramieniem . -Brakuje jeszcze jednej ważnej osoby z naszego życia , Issy mam nadzieję że jesteś gdzieś tam na górze i cieszysz się z tego dnia tak samo jak my . - powiedziała i lekko uniosła głowę do góry . Louis pocałował Viv w głowę . - Zapraszamy wszystkich na wesele . - powiedziała a ceremonia zaślubin się skończyła . Goście zaczęłi gratulować parze młodej i wręczać im prezenty . 


~*~

*Issy* 

Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak umrę .Śmierć z poczuciem kochania , przez najbliższą osobę nie była taka straszna. Nie chciałam mu tego zrobić , nie chciałam tak bardzo skrzywdzić Nialla . Niestety to wszystko zgotował mi los , takie jest życie . 

*Lilly*
Przez ostatnie 2 lata moje życie zmieniło się diametralnie. Gdyby wcześniej ktoś powiedział mi, że będę z Harry'm Stylesem a moja najlepsza przyjaciółka wyjdzie za mąż za Louisa Tomlinsona to wybuchnęłabym gromkim śmiechem. Jednak wszystko było prawdą, wszystko dosłownie wszystko było dalekie od moich największych marzeń .Dalekie , ale za razem definitywnie lepsze. 

*Vanessa*
Od małego rodzice zawsze mnie rozpieszczali,zawsze dostawałam to czego chciałam. Wyjazd do Anglii to był pierwszy odważny krok w moim życiu. Pierwszy krok , który nauczył mnie odpowiedzialności i pokazał mi jakie jest prawdziwe , dorosłe życie. Od zawsze zbierałam wspomnienia, z czego jestem dumna. Dzięki temu teraz mogę otworzyć kuferek zwany wspomnieniami i delektować się każdą chwilą . Każdą chwilą spędzoną z dziewczynami i chłopcami , każdą wspólną chwilą spędzoną z Zayn'em . 

*Harry*
Od kiedy poznaliśmy dziewczyny, nasze życie nie było już takie jak kiedyś. Całkowicie się zmieniło.Od początku zakochałem się w Lilly . Wcześniej byłem w wielu związkach , ale zawsze nie trwały długo. Związek z Lilly to co innego. Mam wieeelkie plany co to tego .

*Zayn*
Nigdy nie pomyślałbym, że to wszystko się tak potoczy. Kto obstawiłby , że jestem zdolny do tego żeby aż tak kogoś pokochać ? No właśnie .. To wszystko trafiło mnie jak grom z jasnego nieba. Sam nigdy bym się tego nie spodziewał. Ale teraz nie wyobrażam sobie bez niej życia, jej jego nie rozłącznym elementem .

*Vivianna*

Nigdy nie myślałam, ze tak zakończy się ta historia. Ja i mężczyzna moich marzeń, mój ideał stoimy przed ołtarzem i składamy przysięgę małżeńską. Ludzie zawsze postrzegali mnie jako beszczelną chamska i podłą, a tutaj proszę całkiem inna osoba. Wiedzieli, ze uwielbiam imprezować i nigdy by nie pomyśleli, że teraz wychodzę za mąż lub będę mieć dziecko. Czy marzyłam o takim życiu ? Oczywiście... ze nie. W wieku 20 lat chciałam być wolna jak ptak i bawić się, korzystać z życia lecz gdy spotkałam Louisa, zmieniłam priorytety. Teraz chce być dobra matka i zona. Przyznacie mi racje, ze dziwnie to brzmi - Vivianna Tomlinson, żona sławnego na cały świat Louisa Tomlinsona i członkini zespołu Go Ahead. Na pewno kiedyś będę śmiać się z tej historii.

*Louis*
Dokładnie pamiętam dzień w którym poznałem dziewczyny. Nie szykowało się na nic nadzwyczajnego, a jednak stało się... Poznałem miłość, miłość swojego życia. Do dzisiejszego dnia w głowie mam słowa Harrego : ' żebyś później nie płakał mi w rękaw, że Ci znowu dała kosza ' Ha i co ?! Teraz jest moim aniołkiem. Boże... tak ten czas leci. Każdą chwilę dokładnie pamiętam. Pierwsza randka, pierwszy pocałunek, wiadomość o ciąży, przyjście na świat Rose, porwanie Viv i oświadczyny. Mam nadzieję, że los nie będzie chciał nas rozdzielić.

*Niall*
Zostawiła mnie. Odeszła, tak po prostu. Patrzę na nasze wspólne zdjęcia, a łzy same lecą mi po policzkach. Mówię, że daje radę i nic mi nie jest, ale gdy jestem sam rozrywa mnie od środka. Issy... ona była moim narkotykiem, który codziennie brałem. Była jak dawka heroiny potrzebnej narkomanowi do życia. Była... moim skarbem.

*Liam*
Żyć nie umierać. Każda chwila jest wyjątkowa, więc trzeba korzystać z życia ile się da. Nie żałuję, że tak to się kończy. Cieszę się, że jest tak jak jest. Mogę skupić się na swojej pracy i karierze. Na pewno znajdę jeszcze miłość, ale nie śpieszno mi do niej. Czekam na tą jedyną.



I tak to wszystko się kończy. Kończy się historia , która na waszych oczach miała swój początek , a właśnie teraz się kończy. Oba zespoły zakończyły swoją karierę , angażując się w swoje życie rodzinne. Harry i Lilly wzięli ślub , a teraz czekają na swojego upragnionego dzidziusia . Wszystko potoczyło się dobrze i Lills zaszła w ciążę. Zayn i Vanessa przygotowują się aby zapieczętować swój związek. Niall zbiera się po stracie Issy. Liam... Liam poszedł w swoją stronę. A nasi zakochani po uszy w sobie Vivianna i Lou ? Wychowują razem malutką Rose i czekają aż w ich życiu pojawi się nowy członek rodziny.








CHCIAŁABYM WSZYSTKIM BAAARDZO SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ ZA TO, ŻE BYLIŚCIE Z NAMI PRZEZ TEN CAŁY CZAS. NIE ZAWSZE WSZYSTKO SZŁO ZGODNIE Z HARMONOGRAMEM I PO NASZEJ MYŚLI , ALE WYBYLIŚCIE CIERPLIWI I CZEKALIŚCIE NA ROZDZIAŁY. PRZEDE WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ ELLS. ZA TO , ŻE BYŁA ZAWSZE ZE MNĄ KIEDY TEGO POTRZEBOWAŁAM, ZA TO ŻE ZYSKAŁAM NOWĄ PRZYJACIÓŁKĘ I ZA WSPANIAŁĄ WSPÓŁPRACĘ . WASZE WSPARCIE , KOMENTARZE I WEJŚCIA NA BLOG BARDZO NAS MOTYWOWAŁY. TO CO ROBIŁAM PRZEZ KILKA WSPANIAŁYCH MIESIĘCY , ZOSTAWI ZA SOBĄ JAKIŚ ŚLAD. ZAWSZE MOŻECIE SIĘ ZE MNĄ SKONTAKTOWAĆ , JEŚLI CHCECIE ( tt : <KLIK> )
PISANIE TEGO OPOWIADANIA , TO BYŁA CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ . JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ ZA TO , ŻE POZWOLILIŚCIE I DBALIŚCIE O TO ABY TEN BLOG ISTNIAŁ.  KOOOCHAM WAS WSZYSTKICH . ~ RONNIE . 

NO TO PARĘ SŁÓW TAKŻE ODE MNIE. NA WSTĘPIE CHCĘ WAS PRZEPROSIĆ. PRZEPROSIĆ ZA KAŻDE OPÓŹNIENIA, BŁĘDY ORTOGRAFICZNE, INTERPUNKCYJNE I JAKIEKOLWIEK INNE. TERAZ NADSZEDŁ TEN CZAS KIEDY TO HISTORIA ZATACZA SWÓJ KRĄG - KONIEC OPOWIADANIA, ALE NIE KONIEC WSPÓŁPRACY Z RONNIE. DZIĘKUJĘ WAM ZA KAŻDĄ SEKUNDĘ POŚWIĘCONĄ NASZEJ PRACY I CZYTANIE TYCH WYPOCIN. NIE WIERZYŁAM, ŻE TYLE OSIĄGNIEMY. I NAJWAŻNIEJSZE CHCĘ PODZIĘKOWAĆ MOJEJ RONNIE <3 GDYBY NIE TY, TO OPOWIADANIE BY BYŁO JEDNYM WIELKIM DNEM PRZEZ DUŻE D (XD) ZAWSZE MNIE WSPIERAŁAŚ I WIEDZIAŁAŚ KIEDY PRZYŁOŻYĆ PORZĄDNEGO KOPA W DUPE. CHOCIAŻ MIESZKAMY DALEKO JESTEŚ DLA MNIE JAK SIOSTRA <3 BTW. KOCHAM WAS Z CAŁEGO SERCA, NIGDY NIE POMYŚLAŁABYM, ŻE DZIĘKI JEDNEMU FANDOMOWI ODNAJDĘ LUDZI PODOBNYCH DO MNIE <3 ~ ELLS ^^



środa, 11 września 2013

Rozdział 75.

*Oczami Vivianny*

Malediwy, jak cudownie to brzmi...
Malediwy, TO NIE BYLE BZIIK !
Wyszłam przed domek i rozejrzałam dookoła. Wszędzie woda, na horyzoncie widać płynące statki i inne mniejsze wysepki. Słońce wręcz paliło mi skórę, więc szybko weszłam do domu i postanowiłam obudzić Louisa. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i przytula do siebie.
- Doberek królewo - ciepły oddech Lou okalał moje ucho, a przez to po kręgosłupie przeszedł mnie dreszcz.
- Myślałam, że jeszcze śpisz i chciałam przeprowadzić zmasowany atak na Ciebie - powiedziałam przez chichot W pewnej chwili poczułam jak do mojej nogi przytula się Rose. Spojrzała na mnie swoimi dużymi oczami i uśmiechnęła.
- Mmm...mama - otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na Lou. On tak samo jak ja był zdumiony - Mama !
- Jejku jej pierwsze słowo ! A powiedz tata - wzięłam małą na ręce i zaczęłam zachęcać.
- Mama - powtórzyła Rose.
- Buuu ! A tata nie powiedziała - stwierdził Lou z smutną miną.
- Spędzaj z nią więcej czasu - uśmiechnęłam się u całowałam małą w czoło - Idziemy na plażę ?- Pewnie ! Pójdę powiedzieć reszcie by sie naszykowali - nim spojrzałam Louisa już nie było. Nie zostało mi nic, jak ubrać siebie i Rose stosownie do pogody oraz naszykować rzeczy. Rose siedziała na łóżku i bawiła się zabawkami. Była już taka duża, aż ciężko stwierdzić, że ma dopiero 8 miesięcy, a już zaczyna chodzić - Za 15 minut idziemy !
- Okeej - podeszłam do walizki i wyjęłam krem do opalania. Najpierw wysmarowałam Rose, a później siebie, nim się obejrzałam wszyscy już czekali. Do plaży nie było daleko, tak na prawdę była zaraz obok. Rozłożyliśmy się nad
brzegiem, wiatr lekko wiał, a piasek parzył stopy. Oooo tak, to są wakacje ! Z daleka od miejskich korków i zapachu benzyny pomieszanej z tłuszczem z Nando's. Podeszłam do brzegu i spojrzałam w ocean. Fale raz po raz omywały moje nogi, a szum wody uspokajał moje myśli.
- Mamaaa ! - usłyszałam jak Rose mnie woła, więc automatycznie wróciłam na ręcznik i zaczęłam się z nią bawić. Chłopcy i Lilly wygłupiali się w wodzie, a ja z Vanessą, Zaynem i Rose zostaliśmy na piasku.
- Popilnujecie na trochę Rose ? Bo chcę zabrać na trochę moją kobietę - szatyn do nas podbiegł i zaczął ciągnąć mnie za rękę. Posłałam parze błagalne spojrzenie by się nie zgadzali.
- Nie ma sprawy ! Bierz ją i gdzieś zgwałć w wodzie - zaśmiał się Zayn, spojrzałam na niego z chęcią zabicia, ale Lou zbyt mocno mnie trzymał bym mogła dopaść mulata.
- Ja nie wchodzę ! - stwierdziłam i zaczęłam się wycofywać. Po chwili znajdowałam się już na ramieniu szatyna - Louis puszczaj !
- Puszczę cię gdy będę wiedział, że nigdzie nie pójdziesz - biłam go pięsciami po plecach i po tyłku, ale wszystko na nic, więc zamknęłam oczy i czekałam aż zacznę się topić. Jednak nic takiego się nie stało, otworzyłam jedno oko i zauważyłam uśmiechniętą twarz Louisa - Znowu źle ? Przecież wiesz, że nie puściłbym cię.
- Sprawdzałam cię tylko - spojrzałam w stronę plaży. Lilly i Van bawiły się z Rose w wodzie, a chłopcy zaczęli grać w piłkę - Już mi starczy, możemy iść ?
- Kobieto nawet 5 minut nie spędziłaś tutaj !
- Prrrrooooszę Louieh - ucałowałam go w usta i wyszliśmy z wody. Położyłam się na brzuchu i nie pamiętam kiedy przysnęłam.
- Kochanie wstawaj, idziemy już - przetarłam oczy i powoli zaczęłam zbierać rzeczy. Po chwili byliśmy już w swoich domkach - Ubierz coś ładnego bo idziemy wszyscy na miasto.
- Chyba cię bomba je... znaczy strzeliła.
- Ojj no ubieraj się i nie gadaj - przewróciłam oczami i wygrzebałam z walizki jakieś lekkie ciuchy. Czułam, że coś się kroi, Lou nigdy nie lubi wychodzić wieczorem, a zwłaszcza w wakacje. Po chwili szliśmy już deptakiem w stronę portu. Zauważyłam małą łódź przycumowaną koło latarni, cała była ozdobiona różami i świeczkami.
- Panie przodem - skinął ręką szatyn i weszliśmy wszyscy na pokład. Co chwilę kelner przynosił nam nowe smakołyki, a wszystko było popijane czerwonym winem. Jedynie ja i Liam nie piliśmy - A teraz proszę o uwagę.
- Uuuuu zaczyna się - Hazza z Niallem zaczęli się podniecać, a ja spojrzałam na każdego z miną WTF?!
- Zamknąć się - skarcił ich Liam, a sam nie mógł wyrobić ze szczęścia.
- Mogę już ?! - każdy przytaknął i nic sie już nie odzywał. Lou podał mi tylko rękę i pomógł wstać. - Więc tak. Vivianno jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie, nie umiem bez Ciebie żyć, BA ! nawet sobie nie wyobrażam życia bez Ciebie ! Rose, owoc naszej miłości, nasza maleńka perełka także potrzebuje rodziny. Uwielbiam się koło Ciebie budzić, uwielbiam twój uśmiech, twoje oczy, twoje usta, twój dotyk, uwielbiam całą Ciebie. Dla mnie jesteś idealna i Kocham Cię i... - kelner nagle przyniósł ostatnią tacę. Każdy zachęcił mnie do zabrania pokrywy, więc jak mi kazano tak zrobiłam. Moim oczom ukazała się karteczka ' Nie mogę się doczekać, aż spędzę z Tobą resztę mojego życia ' -  chcę spędzić z Tobą resztę swojego życia, więc chcę się Ciebie zapytać czy… czy wyjdziesz za mnie ?
- Boże Louis... - w głowie miałam mętlik. Cieszyłam się, naprawdę się cieszyłam. Marzyłam o tym z całego serca, marzyłam o idealnej rodzinie - Tak Louis, wyjdę za ciebie - szatyn założył mi pierścionek na palec i obkręcił wokół własnej osi. Nagle usłyszeliśmy jak cała grupa krzyczy ' Gorzko ! ' chłopak załapał mnie za policzki i wpił namiętnie w usta. TERAZ JESTEM PEWNA, ŻE LOU TO TEN JEDYNY !

*Oczami Lilly*

Wróciliśmy razem z Harrym do naszego domku , byłam bardzo zmęczona . Ta kolacja była bardzo emocjonalna , VIVI I LOU BIORĄ ŚLUB ! Bardzo się cieszę z tego powodu , Vivka od zawsze tego chciała . Od zawsze marzyła żeby stanąć w białej sukni przed ołtarzem. Niedawno powiększyła im się rodzina i nic nie stoi na przeszkodzie tego , żeby zapieczętować ich związek . Zdjęłam swoje szpilki i wyszłam przed domek , pogoda była cudowna . Wiał lekki wiaterek , ale dodawał temu wszystkiemu uroku. Spuściłam uroku i usiadłam na kładce, spuszczając nogi do lazurowej wody . Dookoła domku wisiały zawieszone malutkie lampiony , które akurat się paliły . Poczułam ciepły oddech na mojej szyi . Harry przykucnął za mną .
- Nad czym tam myślisz ? -zapytał siadając obok mnie .
- Wszystko dzieje się tak szybko , czasami się w tym gubię . - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Wiem , też tak czasami mam. To wszystko jest jak jakaś bajka, a my głównymi bohaterami . Jedyną różnicą jest to że my piszemy sobie scenariusz do tej bajki. - powiedział i tak jak ja zanurzył swoje nogi w wodzie .
- Rodzice Vivi byliby z niej teraz bardzo dumni , moi z resztą też. Traktowali ją jak własną córkę. A ona tyle już sama osiągnęła. Ma swoją rodzinę , nasz sukces w X-Factorze, a wszystko to ich ominęło.
- Na pewno są z was dumni , tam wysoko w niebie cały czas was obserwują. Widzą wasze sukcesy . - powiedział i pocałował mnie w czoło .
- Wejdziemy już do domku ?
- Jasne , jeśli tylko chcesz to chodźmy . - wstał po czym podał mi rękę tym samym pomagając mi wstać z kładki.
Podniosłam się na palcach i pocałowałam go w usta .
- Dziękuję że jesteś - powiedziałam i wtuliłam się w jego tors .
Staliśmy chwilę wtuleni w siebie po czym weszliśmy do domku.
- Może chcesz pojechać do miasta pozwiedzać ? - zapytał nagle Harry.
- Ok , możemy jechać .
Kiedy dojechaliśmy na miejsce wysiedliśmy z auta . Miasto , w zasadzie miasteczko było bardzo urocze. Znajdowało się tam kilka sklepików i port morski . Kilka statków własnie cumowało do brzegu . Było tam też molo które zostało oświetlone wysokimi lampami. Usiedliśmy na jednej z ławeczek które tam stały. Wtuliłam się w mojego chłopaka .
- Zobaczysz , na nas też kiedyś przyjdzie pora kiedyś też będziemy planować nasz ślub . - jego ramiona jeszcze mocniej mnie objęły.
----------------
JEST ! NARESZCIE !
Przedostatni rozdział opowiadania. Ten jak i ostatni rozdział piszemy razem z Ronnie wspólnie ; )) 

Pewnie zawiodłyście się tym, że tak szybko się kończy, ale brak czasu nas do tego zmusił. ;c Ale nie zamierzamy z Ronnie kończyć naszej współpracy, CO TO TO NIE ! ; o 
Napewno jeszcze razem coś napiszemy :3
I jak wam się podoba rozdział ? Mam nadzieję, że go nie zjechałam, bo główna rola należała do mnie. ;_;
Ale cóż... ;D
Buziaki Ells ^^


wtorek, 3 września 2013

UWAGA . !!

PRZEPRASZAMY ZA TO , ŻE NIE MA JESZCZE NOWEGO ROZDZIAŁU .
SAMI WIECIE , ZACZĘŁA SIĘ SZKOŁA A MY OBIE NIE MAMY ŁATWO .
POSTARAMY SIĘ DODAWAĆ ROZDZIAŁY JAK NAJCZĘŚCIEJ SIĘ DA. 
ZABIERAM SIĘ ZA ROZDZIAŁ , ALE JESTEM JUŻ DOSYĆ ZMĘCZONA.
 POWINIEN POJAWIĆ SIĘ W CAŁOŚCI JUTRO (ŚRODA) ALBO NAJPÓŹNIEJ W CZWARTEK. 
OBIECUJĘ .
TRZYMAJCIE SIĘ I WYTRZYMUJCIE SZKOŁĘ MORDKI! xd <3 
MAM NADZIEJE , ŻE CHOCIAŻ WY NIE MACIE TAK CIĘŻKO JAK MY ;) ~ Ronnie . xx 

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 74.

*Oczami Zayn'a*

Promienie słońca przedzierały się przez zasłony do naszej sypialni . Było tak gorąco , że nie mogłem spać. Już jakiś czas temu się obudziłem i rozmyślałem nad tym co powiedział Harry. Lou chce się oświadczyć , ale to nie mogą być zwykłe oświadczyny.
- O czym tak myślisz ? - usłyszałem głos Vanessy , spojrzałem na nią a ona posłała mi ciepły uśmiech.
- Jedziemy na wakacje ! - szybko wstałem z łózka i zacząłem szukać mojego laptopa .
- Skarbie , widziałaś mój laptop? - zapytałem , szukając po całej sypialni .
- Tak , leży tutaj . - wzięła go do ręki i mi podała .
- Dzięki skarbie - dałem jej buziaka i szybko otworzyłem komputer .
Wszedłem na odpowiednią stronę i zacząłem oglądać oferty. Malediwy , Tajlandia , Meksyk , Kuba , Dominikana , hmmm.
- Stawiam na Malediwy - z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej dziewczyny .
- Okeej , w takim razie ruszamy wszyscy na Malediwy. Czuje , że to będą super wakacje.
- Zayn , co wy już wymyśliliście ? Mam się bać ? - zapytała śmiejąc się.
- Spokojnie , uwierz będzie fajnie .
Od razu zabukowałem 9 biletów dla nas wszystkich . Zamówiłem je z kurierską dostawą do domu.
- Idziemy na śniadanie ? - zapytałem Van .
- Jasne .
Zeszliśmy na dół , gdzie cudownie pachniało już przygotowywanym śniadaniem. Przy stole siedziała reszta domowników , brakowało tylko nas i Harry'ego który pichcił . Po zjedzonym posiłku zadzwonił dzwonek do drzwi . Przyjechał mój wyczekiwany kurier , zaniosłem przesyłkę na górę do sypialni. Wziąłem telefon do ręki i wybrałem numer Lou .
- Lou , ty i dziewczyny za 10 minut u nas . Zrozumiano ? - powiedziałem śmiejąc się.
- Dobrze , prosze pana będziemy za 10 minut . - on także zaczął się śmiać
- Czeekamy  - powiedziałem i się rozłączyłem .
Po chwili usłyszałem dźwięk samochodu pod naszym domem . Wow , Tommo serio jest szybki.
Wyjąłem bilety z koperty i zszedłem na dół , gdzie zastałem wszystkich siedzących w salonie. Podszedłem do każdego i dałem mu po jednym bilecie , dla Viv były dwa , bo przecież mała Rose jedzie z nami .
- Malediwy ? - zapytała zdziwiona Lilly.
- Tak jedziemy na wakacje , szykuje się wielka okazja , w końcu Lou..
- W końcu spędzimy trochę czasu wszyscy razem .- dokończył szybko Lou i dał mi kuksańca w bok .
Cholerka , zapomniałem , że to niespodzianka dla Vivi.
- Zayn , wyjazd już jutro ?! - powiedziała zdezorientowana Vivi .
- Aa no tak zapomniałem powiedzieć , jutro z samego rana jedziemy na lotnisko . Radziłbym się już pakować . - powiedziałem , a każdy spojrzał na mnie złowrogim wzrokiem , serio nawet Rose .
- Nie było innych terminów , a Vani wybrała Malediwy - powiedziałem , a wszyscy wybuchnęli śmiechem .
- Spokojnie , jakoś to ogarniemy nie tłumacz się - Lils posłała mi uśmiech.
- No to co , nie pozostaje nam nic innego jak wziąć się za pakowanie ? - odezwał się Niall .
Wszyscy wstali i ruszyli w swoje strony . Pojawił się lekki chaos spowodowany szukaniem walizek i rzeczy potrzebnych na wyjazd . Wszyscy wpadli w wir pakowania , tylko Niall siedział nadal na kanapie.
- Stray , jak nie chcesz nie musisz jechać. Jeśli to dla ciebie zbyt wcześnie , zrozumiemy . - powiedziałem kiedy się do niego przysiadłem.
- Nie , spokojnie wszystko w porządku. Po prostu mi jej brakuje, zawsze to ona załatwiała takie sprawy. No nic , zabieram się do pakowania bo nie zdążę . - powiedział i ruszył po swoją walizkę .
Widać było , że bardzo mu jej brakuje , ale sobie radzi . Radzi sobie lepiej niż niejeden z nas. W końcu Issy nigdy by nie chciała żebyśmy się przez nią smucili , nigdy nie dopuściłaby żeby kogoś zranić . Skończyłem swoje rozmyślenia i ruszyłem do sypialni spakować swoją walizkę .

*następnego dnia*

*Oczami Vanessy*

Godzina 6:30 , a w moich uszach rozbrzmiewa dźwięk budzika . Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem , więc tym bardziej cieżko mi było wstać.
-Zayn - próbowałam obudzić swojego chłopaka , ale na marne. W tej kwestii on był nie do przebicia. Był największym śpiochem na świecie.
- Kochanie bo nie zdążymy na samolot- kolejny argument , który niepodziałał. Postanowiłam powołać się na inną metodę. Usiadłam lekko na jego torsie i zaczęłam składać buziaki na jego twarzy .
Spowodowało to jego uśmiech , a on objął mnie w talii i pogłebił nasz pocałunek.
- Taką pobudkę zamawiam codziennie - powiedział śmiejąc się .
- Wstawaj śpiochu - odpowiedziałam śmiejąc się .
Oboje wstaliśmy z łóżka a ja ruszyłam w stronę łazienki . Postanowiłam dzisiaj ubrać coś wygodnego ,bo czekał nas parogodzinny lot. Dzisiejszy makijaż zrobiłam bardzo delikatny , a włosy zostawiłam rozpuszczone. Zwolniłam łazienkę dla Zayn'a , a ja przejrzałam jeszce nasze walizki , czy na pewno wszystko zabraliśmy.
- Van , jesteście gotowi ? - usłyszałam głos Niall'a
- Moomencik - odpowiedziałam , a w tym samym momencie z łazienki wyszedł
Zayn dając tym samym znać , że jest gotowy . Wzieliśmy swoje walizki i zeszliśmy na dół .
Reszta domowników czekała już na nas w samochodzie. Zaszłam jeszcze do kuchni , w celu nalania sobie kawy ale na stale zastałam dwa gotowe esspresso ze Starbucks'a ,wzięłam je i wychodząc , zakluczyłam dom.
- Gotowi ? - zapytałam kiedy wsiadłam do auta.
- Taak ! Prosto na Malediwy ! - odpowiedziała szczęśliwa Lils.
Ruszyliśmy na lonisko , droga nam sie dłużyła.
- Każdy ma swój bilet ? - zapytałam , na co wszyscy skineli głowami - A paszporty ? - zapytałam ponownie , a w odpowiedzi poczułam jak Zayn łapie moją rękę .
- Skarbie spokojnie, zrelaksuj się jedziemy przecież na wakacje - usłyszałam jego głos .
Nie odpowiedziałam nic , tylko wtuliłam się w mojego chłopaka . W końcu dojechaliśmy na.lotnisko , gdzie czekali na nas Vivi , Lou i Rose. Weszliśmy na teren lotniska , gdzie jeszcze czekała nas odprawa . Chwile później siedzieliśmy już w samolocie gotowi do startu.
Samolot ruszył , a po chwili już byliśmy w powietrzu w drodze na Malediwy . W pewnej chwili położyłam głowę na ramieniu Zayn'a . Poczułam jego dłoń na moim ramieniu.
- Mam nadzieję , że teraz spędzimy trochę czasu razem . - powiedział i poczułam jego pocałunek na czole .
- My zawsze jesteśmy razem . - powiedziałam patrząc się na niego z uśmiechem .
- Noo tak , ale zawsze są jakieś wywiady albo nasze albo wasze , koncerty i tak na prawdę nie mamy dużo czasu dla siebie. - złapał moją dłoń.
- Wieem , ale damy radę - posłałam mu ciepły uśmiech i splotłam nasze palce razem.
On w zamian złożył pocałunek na moich ustach . Nawet nie zauważyłam kiedy minął lot samolotem , bo właśnie lądowaliśmy na lotnisku . Czekały tam na nas 2 taksówki , które zawiozły nas prosto pod hotel. Taksówki dojechały , a kiedy wyszliśmy zaparło nam wszystkim dech w piersiach . Widok był niesamowity , morze i hotel były przepiękne. Wow , Zayn na prawdę wszystko doskonale zaplanował. Każda para miała wynajęty domek dla siebie. Hotel oferował przepiękne domki nad samym morzem. Każda para miała wynajęty jeden dla siebie. Wzięliśmy swoje bagaże i podążyliśmy za obsługą hotelu.
4 domki stały obok siebie. Jeden dla nas , drugi Lils i Hazza , trzeci Vivi , Lou i Rose a czwarty Niall i ... No własnie sam Niall.
- Jeśli chcesz Niall to możesz mieszkać z nami , nie musisz być sam. - powiedziała Lilly.
- Lilly nie ma nawet takiej opcji , nie mam zamiaru wam przeszkadzać .- zaprotestował Niall.
- Nie będziesz przeszkadzał , jeśli na prawdę nie chcesz być sam to nie ma sprawy - Lils nie dawała za wygraną .
- Mam swój domek , wy macie swój . Przecież i tak będziemy pewnie cały czas poza domkiem więc nie ma o czym mówić Lils , na prawdę - powiedział Niall i posłał jej uśmiech.
Każdy z nas wszedł do swojego domku. Wystrój był niesamowity , bardzo przytulny i pasował do tej całej atmosfery. W domku znajdowała się sypialnia i łazienka . Na posiłki będziemy chodzić do hotelu. Poczułam obecność Zayn'a tuż za mną , a po chwili jego ręce na mojej talii.
- To wszystko będzie nasze przez najbliższe 2 tygodnie - jego usta były bardzo blisko mojego ucha.
Szeptał , ledwo co słyszalnie. Po całym moim ciele przeszły ciarki , nadal nie mogę uwierzyć w to że moje ciało reaguje na niego tak mocno . Faktycznie ostatnio spędzamy mniej czasu niż zazwyczaj . Odwróciłam się do niego przodem , a moją twarz objęły jego dłonie. Nasze usta połączyły się w pocałunku. Poczułam pożądanie , czułam także jak emanuje ono od Zayn'a .Przerwał nasz pocałunek zdejmując ze mnie mój t-shirt , po chwili ja zrobiłam to samo z jego koszulką.  Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach , na co podskoczyłam . On to wykorzystał i zwinnie uniósł mnie do góry , a ja oplotłam moje nogi wokół jego bioder. Nasze pocałunki się pogłębiały , a ja z każdym jego dotykiem czułam się bardziej podniecona. Pożądanie wzrosło kiedy jego ciepłe usta zetknęły się ze skórą na mojej szyi.
Przeniósł mnie na łózko , a sam podparty łokciem leżał nade mną dalej mnie całując. Łapałam krótkie i nierównomierne oddechy . Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że moje ciało i emocje tak silne reagowały na jego zachowanie.
- Na prawdę cie kocham . - powiedział ledwo co łapiąc oddech.
Kciukiem gładził mój policzek i uważnie mi się przyglądał.
- Masz tak miękką skórę , uwielbiam cie dotykać - powiedział i położył się obok mnie na wielkim łóżku .
Wykorzystałam sytuacje i wtuliłam się w jego wyrzeźbione ciało .
- Ja ciebie też kocham - powiedziałam.
On odpowiedział mi całusem w czoło .

____________________
Myryryr ! :D
Pewnie myśleliście , że coś już będzie ? :D
A tuu nie ma ! ;p
Mogłabym takie coś napisać , ale nie jestem dobra w tego typu sprawach xd
RONNIE NIEUDACZNICA ;_; xd

Przepraszam za lekki poślizg i jakiekolwiek błedy w rozdziale  , ale jak wiecie wakacje się kończą a ja próbuję je wykorzystać na maxa :D ~ Ronnie xxx

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 73.

*Oczami Vivianny*

Doszłam do wniosku, że bardzo dziwi mnie moja postawa w związku ze śmiercią Isabelli, inni by chodzili zapłakani całymi dniami i nocami, a ja wręcz przeciwnie... Uśmiecham się. Wiem, ze Issy nie chciała by, bym była zrozpaczona. Widocznie tak musiało być jak mawia mój chłopak. Była już godzina 13, jak na Londyn lato było na prawdę ciepłe. Nagle usłyszałam wołanie z ogrodu, ujrzałam duży koc rozłożony na trawie, a na nim Lou bawiącego się z Rose. Nie wspomniałam, ze Lou zobowiązał się więcej czasu spędzać z mała.
- Chodź tuuu - jęknął błagalnie szatyn.
- Nie wydaje mi się, ze to ja obiecałam więcej czasu opiekować się swoja córką - powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem.
- No, ale za tobą też się stęskniłem...
- Ty to wiesz czym mnie przekupić - stwierdziłam gdy weszłam do ogrodu. Za nim wyszłam z pokoju wzięłam sobie książkę, wiec położyłam się na brzuchu i zaczęłam czytać.

- Co robisz ?
- Czytam nie widzisz ? Czy już ci oczy padły ?
- No oczywiście, na Twój widok - delikatnie oblałam się rumieńcem i powróciłam do lektury. Nagle poczułam masę pocałunków składanych na moim ramieniu.
- Masz się opiekować Rose, zapomniałeś ?
- Nie zapomniałem, ale moja kochana córka znalazła sobie zabawę piórkiem Kevina, wiec mam trochę czasu, by poprzytulać się do mojej piękności.
- Przestaniesz mi słodzić ? - spojrzałam na niego wymownie.
- Hmm nie - nagle Lou obkręcił mnie na plecy i usiadł na mnie.
- Jak ty to zrobiłeś ?! - spytałam w szoku. Na serio nie mogłam uwierzyć, ze Louis dostał takich mięśni. Od zawsze wiedziałam, ze jest umięśniony, ale nie aż tak.
- Sam nie wiem, czysty fart - uśmiechnął się i zaczął pieszczotliwie muskać moje usta. Mnie natomiast przeszła fala przyjemnych dreszczy. Nagle usłyszeliśmy śmiech Rose gdzieś z daleka. Spojrzeliśmy się obydwoje w stronę śmiechu i zobaczyliśmy Lilly i Harrego trzymającego małą na rękach. Moja twarz przykryła się jeszcze większym burakiem niż 30 minut temu.
- Także tego... porywam Louisa na siłownie - odrzekł Hazza oddając mi Rose
. Był bez koszulki , całkowicie przygotowany do ćwiczeń.
- Nie mogę, dzisiaj cały dzień siedzę z Rose - stwierdził Lou po czym odebrał z moich rąk małą. Widać, że Harry nie był zadowolony z tego faktu.
- No proszę na godzinkę przynajmniej.
- Kurcze Harry... - wtrąciłam się - Louis ciągle gdzieś wychodzi, jak nie wywiady to próby, a to jeszcze coś innego i nie powiem, ale zaniedbał nas.
- Dokładnie i chcę teraz spędzić czas z Vivi i Rose - loczek zaczął coś mamrotać pod nosem, ale szybko skończył gdy napotkał srogi wzrok Lilly.
- Już tylko nie bij. Ehh no szkoda, chciałem trochę przypakować - po tych słowach wszyscy wybuchneliśmy gromkim śmiechem, nawet Hazza.
- To może zostaniecie u nas ? Harry razem z Lou pobawią się w tatusiów, a ja z Lills spędzimy w końcu trochę czasu razem - zaproponowałam.
- Ja jestem za - odpowiedzieli Lou i Lills razem. Teraz czekaliśmy na odpowiedz se strony Harrego.
- Harry prrrrrroszę - blondynka przybliżyła się do chłopaka i pocałowała.
- Za chwilę się zrzygam - zaczęłam udawać, odruch wymiotny, a Louis zaczął chichotać.
- To samo powinienem powiedzieć jak wy na kocu tam ten teges - loczek pokazał głową na kawałek materiału, a ja zgromiłam go wzrokiem - Dobra zostaniemy. Kiedy indziej pojedziemy.
- Vivka wiesz o czym myślę ?
- ZAKUPY ! - zapiszczałyśmy i pobiegłyśmy się szykować.
- Harry mogę Twój samochód prawda ? - Lills zrobiła minę niewiniątka, po chwili dołączyłam do niej.
- Bierz i uciekać mi - zaśmiał się loczek i rzucił klucze od auta.
- Czekaj ! - zatrzymałam się i pobiegłam na górę - Muszę się przebrać !
- Serio ? Dziewczyno ruchy !
- Już minutka ! - wygrzebałam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki szybko się przebrać. Rzęsy przejechałam tuszem i byłam gotowa - Możemy jechać.
- No wreszcie. Chodź bo nam wszystkie rzeczy wykupią - wzięłam przyjaciółkę pod rękę i wręcz wybiegłyśmy z domu kierując się do auta.

*Oczami Louisa*

- One są szalone - zaśmiałem się z Harrym i weszliśmy w głąb mieszkania.
- Ojj tak, zobaczysz niedługo Rose będzie latać po centrum handlowym i ciągnąć cię na kieszeń.
- Taa już to sobie wyobrażam - wywróciłem oczy i spojrzałem na Rosallie. Mała zasnęła na moich rękach trzymając mnie za palec. Wyobraziłem ją sobie za parenaście lat. Piękną i szczęśliwą. Od początku gdy przyszła na świat wiedziałem, że nigdy nie dam jej nikomu skrzywdzić - Chodź ze mną.
- Gdzie ? Mam się bać ? TY CHCESZ MNIE ZGWAŁCIĆ ! Dobra bierz mnie !
- Z tym idź do Lilly - wszedłem do pokoju Rose i najdelikatniej jak mogłem położyłem ją w łóżeczku. Razem z Harrym weszliśmy do sypialni. Loczek od razu rozwalił się na łóżku, a ja zacząłem czegoś szukać. W końcu z dna szafy wyjąłem małe różowe pudełeczko.
- Co to jest ? - usiadłem na skraju łóżka i obracałem pudełkiem w dłoni - Nie gadaj, że...
- Tak. Chcę spędzić z Vivką resztę życia, do tego jest Rose i nie będziemy żyć na kocią łapę.
- Lou byś później tego nie żałował. Kiedy chcesz się oświadczyć ?
- Sam jeszcze nie wiem. Chciałem jak najszybciej, nawet dzisiaj. Z drugiej strony chcę by to było wyjątkowe.
- I pewnie potrzebujesz pomocy ?
- Znasz mnie jak nikt inny - uśmiechnąłem się do przyjaciela, a on poklepał mnie po ramieniu.
- Spokojnie Tomeczku, damy radę.
- Tylko proszę nie wymyślcie czegoś głupiego.
- A już miałem pomysł. Dobra chodź idziemy obejrzeć jakiś mecz, a o tym pomyślimy później - schowałem w stare miejsce pudełko z pierścionkiem i dogoniłem Harrego, by nie zabrał mi pilota.

*Oczami Vivianny*

Obładowane ciuchami weszłyśmy do Starbucks. Zajęłam miejsce przy ' naszym ' stoliku, a Lilly poszła zamówić kawę. Gdy wróciła z naszym zamówieniem od razu wzięłam kubek i upiłam łyk napoju.
- Wiesz, że teraz będzie ta nieprzyjemna część ?
- Aż na nią czekałam. Nawijaj.
- Czemu wyjechałaś ? Czemu nas zostawiłaś ?
- Okazało się, że nie mogę mieć dzieci. Wiesz, że Harry bardzo marzy o dziecku, z resztą ja też. Załamałam się po prostu...
- Każdy pewnie by się załamał, ale Harry nigdy by cię nie zostawił. A ty mu taki numer odwaliłaś. Nie mówiąc o mnie.
- Teraz nie rozumiem... - blondynka spojrzała sie na mnie podejrzliwie.
- Chodzi o to, że dosłownie nic mi nie powiedziałaś. Że idziesz do lekarza, że...
- Ale...
- Nie przerywaj mi. Wiesz, że mnie to denerwuje i tego nie lubię. Wracając do tematu, mam do ciebie o to żal, że po tylu latach nadal masz przede mną jakieś tajemnice. Obiecałyśmy sobie wszystko mówić.
- Jak okazało się, że byłaś w ciąży to też nic mi nie powiedziałaś tylko Issy.
- Issy znalazła u mnie w pokoju test, a chciałam powiedzieć od razu wszystkim. Taki był mój plan.
- Dobra koniec przesłuchania ?
- Na razie tak - uśmiechnęłam się i upiłam kolejny łyk mrożonej kawy. Gdy naszego zamówienia już nie było zebrałyśmy się do domu. Wchodząc do domu usłyszałam... ciszę. Spojrzałyśmy po sobie i weszłyśmy migiem do salonu. Chłopcy grali w fifę.
- Gdzie Rose ?
- Śpi - usiadłam obok Lou i położyłam głowę na jego ramieniu, próbując nie zasnąć.
- Harry chodź jedziemy już, późna godzina jest.
- Poczekaj tylko dokończymy.
- Nie Harry jestem zmęczona. No chodź juuuż, Vivka też już prawie zasypia - otworzyłam leniwie jedno oko i spojrzałam na Harrego.
- Dobra już - chłopcy wyłączyli grę, a Lilly z Hazzą poszli w kierunku drzwi.
- Odprowadzę was - zaoferował się Lou, ale położyłam mu głowę kolanach - Chyba raczej mi się to nie uda.
- Nie ma sprawy, pomóż jej dojść do łóżka - pomachałam im jeszcze ostatkiem sił po czym para opuściła dom.
- No wstawaj słońce.
- Nie ma słońca, bo jest noc - wymruczałam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Włócząc nogami jakoś doszłam do łóżka i od razu na nie upadłam - Rozebrać to ty mnie musisz.
- Mmm jakie propozycje - zaśmiał się szatyn. Poczułam jak odpina guzik od spodni i powoli je ze mnie ściąga. Kolejna była bluzka, delikatnie rozpiął od niej guziki i ściągnął z moich ramion - Dzisiaj śpisz tak.
- Spoczko foczko, chce spać - przykryłam się szczelnie kołdrą i próbowałam zasnąć. Poczułam jeszcze rękę Lou smyrającą mnie po brzuchu aż w końcu zasnęłam.
--------------
Uff jest napisany ;D
Nie wyszedł mi ;_; Jak zwykle, przepraszam. ;x
A zwłaszcza perspektywa Viv ;_;
btw. Uuuuu się szykuje ;D Ahh Lou. < 3
Podoba wam się taki pomysł ? ; >
Mam nadzieję, że tak ;D

Buzaki ~ Ells ^^

PRZEPRASZAM ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY, ALE PISAŁAM TO O GODZINIE 3:30 NAD RANEM ;_;

niedziela, 11 sierpnia 2013

Uwaga !

Witam , witam ! :)
Z tej strony Ronnie :)
Nowy rozdział jest już do was w drodze , powinien pojawić się w przeciągu kilku dni ! :D 
Przybywam tu do was z zapytaniem ! :D
Jak wiecie nasze opowiadanie niedługo się zakończy ...
Mianowicie kończymy na 100 rozdziale . Uważamy , że tak będzie najrozsądniej :)
No , ale wróćmy do pytania . :D
Skończymy to opowiadanie , ale będzie mi tak jakoś pusto nic nie pisać ;x
Myślałyśmy razem z Ells o solowych projektach i właśnie z tym związany jest ten post.
Chciałabym zacząć pisać nowe opowiadanie , tylko nie wiem czy jest sens.
Myślałam , żeby było ono o jednym z chłopców z 1D. Opowiadanie nie byłoby takie jak każde. Myślałam o czymś bardziej ekstremalnym :D Chodzi mi o to , że bohater nie będzie sławny .
Wiem , że na pewno czytacie takie FanFiction jak DARK , COLD , DANGER .
PYTANIE ! 
JEST SENS , ŻEBYM ZACZĘŁA PISAĆ COŚ NA POZÓR TEGO ? 
CZYTALIBYŚCIE TAKIE OPOWIADANIE MOJEGO AUTORSTWA ? 

Czekam na szczere odpowiedzi xx
Pozdrawiam i buuuziaki xx - Ronnie .