poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 49.

*Oczami Vivianny*

Od samego rana Rose nie dała nam się wyspać. Ręką zaczęłam macać drugą stronę łóżka w poszukiwaniu Louisa, ale wymacałam tylko karteczkę:
' Jestem na próbie, wrócę koło 15. Kocham was ! xx ~ L '

Wstałam leniwie z łóżka okrywając się szlafrokiem i poszłam do pokoju małej. Wzięłam ją na ręce siadając na fotelu. Podwinęłam bluzkę od piżamy i przystawiłam małą do piersi. Dzisiaj mija kolejny rok od śmierci moich rodziców. To przerażające, jak łatwo i szybko zaczynam czuć się samotna. Niby mam obok siebie przyjaciół, Lou i Rose, ale w dni takie jak ten, czuję się po prostu pominięta, zapomniana. Chciałabym by

moja mama mogła wziąć Rosallie na ręce i cieszyć razem z nami. Chciałabym by mój tata opowiedział jej jak to było w dawnych czasach. Postanowiłam pójść na ich grób. Po nakarmieniu Rose poszłam pod prysznic. Chłodne krople spadały po moim ciele i przyprawiały o gęsią skórkę. Wyszłam w samym ręczniku i wybrałam jakieś ciuchy z szafy przebierając się w nie, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Spojrzałam na zegarek była już 14, więc napisałam smsa do Lou:
' Idę z małą na spacer, wrócimy wieczorem. xoxo ~ Viv. '

Ubrałam jeszcze małą, spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do wózka i wyszłam. Na całe szczęście cmentarz był niedaleko, więc po chwili byłam już przy bramie. Spokój tego miejsca relaksował mnie i wyciszył. Skręciłam w znaną mi uliczkę i już byłam przy nagrobku. Usiadłam na ławce i zaczęłam ' rozmawiać ' z rodzicami, jak to miałam w zwyczaju. Opowiedziałam im o chłopakach i Rose, o programie, płycie. Pewnie nie byliby zadowoleni z faktu, że mam już dziecko. Gdy Rosallie się obudziła stwierdziłam, że pójdę jeszcze przejść się do mojego dawnego domu. Szybszym krokiem doszłam pod dom już tylko dziewczyn. Zadzwoniłam dzwonkiem, od razu ujrzałam roześmianą Van. 

- Nasza mamuśka przyszła ! - wszystkie zbiegły się koło mnie i zabrały Rose. Gdy weszłam w głąb mieszkania zobaczyłam resztę ekipy. Domyśliłam się, że Louis jest już w domu. Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam pomiędzy Niallem, a Hazzą.- Jak żyje się w osobnym mieszkaniu ? - spytał Zayn.

- Bardzo dobrze, ale zamiast Lilly poranną pobudkę robi mi Rose.

- Taka cena rodzicielstwa.

- Kiedy możecie powrócić do rozpowszechniania swojej kariery ? - wtrącił się Liam.

- Lekarz powiedział, że za tydzień mogę wrócić już do pracy czyli od poniedziałku możemy znowu wkroczyć.

- Znowu wracamy na szczyt ! - zaczęły krzyczeć dziewczyny. Nagle ich krzyki zagłuszył dzwonek mojego telefonu, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie... Ethana ?! Z lekkim zdziwieniem wyszłam na ganek i odebrałam.- Co chcesz ? 
- Gratuluję malutkiej Rose, jest przesłodka.

- Emm dzięki.

- Bardzo podobna do mnie.

- Słucham ?! Pogrzało Cię coś ! To NIE JEST Twoje dziecko ! - krzyknęłam.

- Mów co chcesz i tak wiem swoje - stwierdził i rozłączył się. Po chwili znowu ktoś zaczął dzwonić, wkurzona odebrałam nie patrząc kto dzwoni.

- Co jeszcze ?!

- Kochanie to ja - gdy tylko usłyszałam głos Louisa uspokoiłam się.

- Oo Louieh przepraszam, stało się coś ?

- No stało. Nie odbierasz, nie odpisujesz, a ja tutaj myślę czy was nie porwali lub coś.

- Jestem u dziewczyn, możesz po mnie i Rose przyjechać ?

- Niedługo będę - nacisnęłam czerwoną słuchawkę i wróciłam do środka. Stwierdziłam, że pójdę poszukać Rose. Znalazłam ją dopiero w pokoju Iss. Horan razem z nią zabawiali małą.

- No nie mogę ! Najpierw uprowadzili mi dziecko, a teraz jeszcze biorą na swoją stronę - powiedziałam z udawanym oburzeniem by po chwili wybuchnąć gromkim śmiechem.- To nawet chrzestny nie może pobawić się ze swoją ulubienicą ?

- No może może - usiadłam obok blondyna i przyglądałam małej. 

  - Mamy coś z Issy dla Rosallie-stwierdził i wyciągnął torbę.- Nie trzeba było, na prawdę.

- Nie gadaj tylko bierz i zobacz - zrobiłam to co kazali. Moim oczom ukazało się nasze zdjęcie gdy zostałam przywieziona na sale. Byli na nim wszyscy nasi bliscy. Wyjęłam kolejną rzecz, był to mięciutki kocyk w kolorze różowego lukru.- Jejku dziękuję ! - przytuliłam parę i wzięłam małą na ręce gdy do pokoju wszedł Louis. Po jego minie można było wywnioskować, że jest zdenerwowany. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy do samochodu. Gdy wsiedliśmy do samochodu spojrzałam na Louisa. Nie mogłam dostrzec w jego oczach tych iskierek radości, a tęczówki przybrały kolor ciemnej szarości.

- Powiedz mi jak ty sobie to wyobrażasz ? Spacer nie trwa parę godzin ! Pomyślałaś, że jest Styczeń i jest jeszcze zimno ?!

- Ale nie wrzeszcz na mnie !

- Jak mam nie wrzeszczeć ?! Nie odbierasz telefonów, a ja chodzę zdenerwowany po domu i nie wiem co się z wami dzieje ! - nie odpowiedziałam. wbiłam wzrok za szybę i nie odzywałam się. Gdy weszliśmy do mieszkania ruszyłam z Rose do pokoju. Rozebrałam ją, umyłam i położyłam do łóżeczka. Zeszłam do salonu i usiadłam obok szatyna. Był pochłonięty fifą i nie zobaczył nawet, że siedzę koło niego. W końcu głośno chrząknęłam i Lou spojrzał na mnie. Łzy wzbierały się pod moimi oczami by po chwili spłynąć z moim makijażem. 

- Nienawidzę gdy się kłócimy - powiedziałam dławiąc się łzami. Chłopak nic nie powiedział tylko mnie przytulił - Boję się, że w końcu odejdziesz. Wiem, że jestem trudna, że mój charakter nie należy do najłatwiejszych, że denerwuję ludzi a moje nawyki są irytujące. Czasami sama najchętniej rzuciłabym to w cholerę i tak zwyczajnie skończyła ze sobą, ale...
- Nic nie mów. I przestań płakać - chłopak zaczepił niesforny kosmyk moich włosów za ucho - Kocham Cię. 

- Ja Ciebie również - położyłam głowę na jego kolanach. Wsłuchiwaliśmy się w ciszę i wiatr za oknem. Gdy poczułam, że jestem senna, poszłam przebrać się w piżamę. W między czasie Lou poszedł zobaczyć co u Rose. Na wpół przytomna poczułam jeszcze jak materac łóżka ugina się pod ciężarem Lou, uśmiechnęłam się jeszcze lekko i zasnęłam.


*Następnego dnia*



Obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy i naleśników. Nałożyłam szlafrok na siebie i zeszłam na dół. Louis stał w kuchni odwrócony do mnie tyłem. Podeszłam po cichu do niego i uszczypnęłam w pośladki.
- Boże Viv wystraszyłaś mnie.

- To aż taka straszna jestem ? - powiedziałam przez śmiech i zabrałam mu kubek z czarną cieczą upijając łyk - By the way, od kiedy masz majtki z podpisem Harrego ?

- Kiedyś mi się tam podpisał.

- Ojj chyba będę musiała pogadać z Hazzą - zachichotałam pod nosem i nałożyłam sobie górę naleśników.

- Zazdrosna ?

- Ja ? No coś ty ! 

- Mhmm, a mi czołg jedzie pod okiem.

- No jedzie, jedzie - po skończonym śniadaniu poszłam na poranną toaletę. Umyłam się, ubrałam, a włosy spięłam w wysokiego koka. Nie miałam ochoty dzisiaj nigdzie wychodzić. Ten dzień chciałam spędzić tylko z Lou, jak rok temu. Tylko on i ja. Wzięłam telefon z szafki nocnej i wykręciłam numer do Lills.

- Cześć mamuśka co tam ? - usłyszałam jej zaspany głos.

- Mam do Ciebie i Harrego malutką prośbę. 

- Dajesz.

- Moglibyście zająć się Rose na jedną noc ? Po prostu dzisiaj z Lou chcemy mieć dzień tylko dla siebie.

- No jasne ! Niedługo Harry przyjedzie po małą.

- Dzięki jesteście kochani. - rozłączyłam się i wyszłam z pokoju z zamiarem pójścia na dół, ale zatrzymał mnie śpiew Louisa z łazienki. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, zaczęłam turlać się po podłodze. W końcu gdy się uspokoiłam zapukałam do łazienki.

- Proszę - weszłam do pomieszczenia i przytuliłam od tyłu chłopaka kładąc głowę na jego ramieniu.

- Louieh, masz piękny głos, ale następnym razem tak nie fałszuj - powiedziałam znowu wybuchając śmiechem - Za chwilę Harry będzie po Rose, a my mamy caaały dzień dla siebie.

- Mrr kocie - uśmiechnęłam się szeroko w stronę lustra i przyglądałam naszemu odbiciu - Pasujemy do siebie.

- Już prawie rok razem. Jak ty możesz ze mną wytrzymać ?

- Daje radę - cmoknęłam chłopaka w policzek i wyszłam z łazienki gdy zadzwonił dzwonek. Przed drzwiami stał Harry.

- Dawać dziecko ! - krzyknął przez śmiech. Zawtórowałam mu i wpuściłam do środka.

- Tutaj masz wszystko spakowane i teraz Ciebie proszę masz spokojnie jechać, bo znam Cię - pogroziłam mu palcem.

- Dobrze mamuśka nie martw się, damy sobie radę - wywróciłam oczami i odprowadziłam Harrego z małą do drzwi - Tylko kolejnych dzieci nie naróbcie !

- Hahaha bardzo zabawne - wystawiłam mu język i zamknęłam drzwi.

- Ubieraj się, idziemy gdzieś - zakomunikował Lou i zacząl zakładać buty.

- Ale nie chce mi się nigdzie wychodzić - zaczęłam marudzić. Chłopak spojrzał na mnie wymownym wzorkiem i podał mi kurtkę. Z niechęcią założyłam ją na siebie, włożyłam jeszcze buty i byłam gotowa. Wsiedliśmy do samochodu i pojechalismy do centrum.

- Mam ochotę zrobić sobie kolejny tatuaż - powiedział z uśmiechem. Wiedziałam, że Lou lubi tatuaże, ale nie aż tyle. Zatrzymaliśmy się pod studiem tatuażu. Koło fotela siedziała dziewczyna z niebieskimi włosami i masą tatuażów na swoim ciele. Wyglądała jak chodzący komiks. Louis nie chciał mi powiedzieć jaki sobie robi. Podobno to niespodzianka. Po godzinie wyszedł z plastrem na klatce piersiowej - Jutro go zobaczysz.

- A czemu nie mogę dzisiaj ? - powiedziałam z udawaną smutną miną.

- Bo to niespodzianka, mówiłem Ci już - postanowiliśmy wejść jeszcze do Starbucks, zamówić kawę na wynos. Wypożyczyliśmy jeszcze jakiś film i wróciliśmy do domu. Po filmie oznajmiłam, że wyjdziemy na spacer. Na dworze było ciepło jak na początek Lutego. Szliśmy ośnieżonymi uliczkami St James's Park wtuleni w siebie nawzajem.- Jak myślisz długo wytrwamy ? - spytałam ni stąd ni zowąd. 

- Co masz na myśli ? Że my razem ? Oczywiście, że tak ! Mamy Rose, mamy siebie nawzajem. Czemu sądzisz, że to może nie przetrwać ?

- Nie wiem tak jakoś - westchnęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w chłopaka Wrócimy już ? Zmarzłam.

- Oczywiście - gdy podeszliśmy pod dom zauważyłam kartkę wystającą pomiędzy drzwiami, a framugą - Co to jest ?

- Nie wiem - powiesiłam kurtkę na wieszaku i usiadłam na sofie. Ręce zaczęły mi się trząść, czułam, że to coś złego. Coś czego nigdy sobie nie wybaczę. Poczułam silne ramiona Louisa oplatające się wokół mojej talii.
- Przeczytaj, jestem obok - szepnął mi do ucha. Delikatnie otworzyłam papier i zaczęłam czytać:
' Jeśli chcesz wiedzieć kto zabił Twoich rodziców spotkajmy się na Tower Bridge w Piątek o 20:30. Masz być sama ! ~ X ' 

Poczułam silny cios w serce, jak by ktoś wbijał w mnie mnóstwo gwoździ, a no robią się jak z waty. Osunęłam się po Louisie na podłogę i wybuchłam niepohamowanym płaczem. 

- Dlaczego...


----------------
ZOSTAWIAM WAS W WIEEEEELKIEJ NIEPEWNOŚCI ! ;D

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale chciałam zrobić ten rozdział bardzo ciekawy, a zwłaszcza na koniec ;D
Dziękujemy za taką ilość wyświetleń. Kochamy was całymi swoimi serduszkami ♥
A teraz baaardzo ważna informacja ;)
Do pisania naszego opowiadania doszła nowa dziewczyna - Ada. ;)
To jej pierwszy blog z opowiadaniem, więc przyjęłyśmy ją na okres próbny - 4 rozdziały ;)
Mamy nadzieję, że będzie Ci się z nami dobrze pisać.
Życzę Ci mnóstwa pomysłów i weny ! ♥ ~ Ells ^^


środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 48 .

*Oczami Lilly*

W końcu mamy na świecie maleństwo . Malutka Rose , jest już z nami . Obstawiam , że temperament odziedziczyła po mamusi , zrobiła nam całkiem niezłą akcję . Wczorajszy dzień był pełen emocji . Przyjście na świat Rosalie , potem ta akcja z Viv . Bardzo się o nią martwiła
m , nie mogłam jej stracić . Nie mógł jej stracić Louis i malutka . Miała dla kogo żyć ... Na szczęście lekarze opanowali wszystko w odpowiednim momencie . Jest jeszcze jedna wiadomość , która ciągle nie daje mi spokoju . Niall i ja będziemy rodzicami chrzestnymi malutkiej ! Poza tym Viv i Lou mają nowy dom , którego jeszcze nie widziałam . Postanowiłam do niej zadzwonić . 
- Cześć mamuśka ! Jak tam pierwsza noc z małą ? - zapytałam kiedy tylko odebrała . 
- Daliśmy razem radę , mała jest spokojna . A wy jak tam się trzymacie ? 
- Jakoś tak nam tu pusto bez was , nikt nie może znaleźć sobie miejsca . -powiedziałam smutna . 
- Hahah Lils , dacie rade . - powiedziała śmiejąc się . 
- No musimy jakoś dać radę , bo nie zapowiada się na to , żebyście wrócili tu do nas . Teraz macie swój dom . 
- Własnie , miałam ci powiedzieć . Nawet sobie nie wyobrażasz jak Louis z chłopcami go ślicznie urządzili ! - mówiła zachwycona . 
W międzyczasie czułam jak Harry obejmuje mnie w talii i składa pocałunek na mojej szyi . 
- A gdzie ty jesteś , że tak go chwalisz ? Poza tym musimy niedługo do was wpaść , obejrzeć dom no i oczywiście muszę odwiedzić moją córeczkę . -powiedziałam śmiejąc się . 
- Hahah , swoja córeczkę to ty będziesz miała niedługo prawdziwą . - zaczęła się śmiać . 
- No właśnie , Viv dobrze mówi . On wie co dobre . - wtrącił się Hazza . 
- Harry ! - zaczęłam się śmiać . 
- No co ? Zapytaj się lepiej kiedy możemy ich odwiedzić . 
- No właśnie , Vivka kiedy możemy wpaść ? - zapytałam a Harry nie dawał mi spokoju . Ciągle całował mnie po szyi i bawił się moimi włosami . 
- Emmm , zdzwonimy się jeszcze bo teraz jesteśmy w Doncaster . 
- Czemu nie mówiłaś od razu ? Nie zajmowałabym ci tyle czasu . 
- Spokojnie Lils , mam czas . Lou jest na dole , a ja jestem z małą w sypialni .
- No dobra , to jak będziecie już w domu to dajcie znać . Kończę kochana , bo Harry nie daje mi spokoju . - powiedziałam i uśmiechnięta spojrzałam na niego . Był zadowolony ,że osiągnął swój cel .
- Hahaha , okeej damy znać . Leć już tam do niego , bo słyszę , że nie może się doczekać . - rozłączyła się .
Usiadłam na kanapie przed TV z kubkiem gorącej czekolady . Był to mój 'rozweselacz' w nudniejsze dni , nie licząc oczywiście Harrego.
- Lilly musimy porozmawiać . - powiedział , a po chwili siedział już obok mnie na kanapie .
Wtuliłam się w jego ramiona i dalej oglądałam TV , w międzyczasie upijając łyczek gorącej czekolady .
- Pamiętasz jak rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu ?
- Tak , jasne że pamiętam . - tym razem mój wzrok przeniósł się na jego osobę .
- I co o tym myślisz ? - dalej drążył ten temat .
- Uważam , że ten pomysł jest całkiem dobry . Tylko się zastanów , wytrzymasz na dłuższą metę bez chłopców , tylko my sami w domu ?
- Lily , dobra rozumiem nie chcesz ok .
- Harry to nie tak , bardzo chce tylko , że jeszcze nie teraz rozumiesz ? - próbowałam mu to jakoś wytłumaczyć .
- Właśnie nie rozumiem . Jesteśmy razem już prawie rok , więc co stoi na przeszkodzie ? - był na prawdę zdenerwowany .
- Harry , ta rozmowa nie ma sensu na prawdę . - wzięłam kurtkę i wyszłam z domu .
Wyszłam na chodnik i szłam przed siebie . Kocham go , na prawdę . Chciałabym z nim zamieszkać , ale boje się odpowiedzialności . Celem mojego przyjazdu do Londynu , było właśnie się jej nauczenie . Próbowałam , ale bezskutecznie . Może to już najwyższy czas się odważyć i zrobić duży krok w całkowicie dorosłe życie ?

*Oczami Harrego*

Mogłem tak nie naciskać na Lilly . Nie chce jej stracić , nie chce żeby nasz związek rozpadł się przez takie błahe kłótnie . W głowie miałem tylko jej słowa : 
' Harry to nie tak , bardzo chce tylko , że jeszcze nie teraz ... ' 
Jesteśmy razem już jakiś czas , kochamy się i nasz związek jest ,  to znaczy był idealny . Nigdy nie było między nami żadnych kłótni , aż do teraz . Nie będę drążył więcej tego tematu . Mam nadzieję , że sama da mi znak na to , że jest gotowa na wspólne mieszkanie . Najważniejsze było to , żeby wróciła do domu na noc ... 


*Oczami Lilly* 

Nie potrzebnie się uniosłam , nie potrzebnie od razu wyszłam z domu . Zawsze w takich sytuacjach kierują mną emocje , a potem żałuję tego co zrobiłam . Po dłuższym spacerze wróciłam do domu , gdzie czekał na mnie Harry . 
- W końcu wróciłaś - powiedział zmartwiony i do mnie podszedł , kiedy weszłam do naszej sypialni . 
Spojrzałam mu prosto w oczy , były pełne żalu i smutku . Złożyłam pocałunek na jego ustach . 
- Przepraszam , nie powinnam tak reagować . 
- Nie to ja przepraszam , nie potrzebnie nalegałem .
Usiadłam na łóżku , a on obok mnie .
- Chodzi o to , że ja boję się odpowiedzialności . Wiem , że jestem już dorosła , ale to była moja trauma od dzieciństwa , nigdy sobie nie dawałam rady . Przemyślałam teraz to wszystko i zgadzam się.
- Dobrze rozumiem będę czek... ZGADZASZ SIĘ ? Na prawdę ?
- Tak Harry na prawdę zgadzam się . - powiedziałam
- Dziękuje . - złożył pocałunek na moich ustach i się uśmiechnął .
Mój telefon zawibrował .
Za godzinę będziemy w domu . Wypożyczcie jakiś dobry film i wpadajcie . Viv xxx 
- Jedziemy do Lou i Viv ? Niedługo powinni być w domu  - zapytałam .
- Tak , jasne .
- Harry ?
- Tak ? - powiedział oglądając TV .
- Zajedziemy jeszcze po film i jakiś upominek dla malutkiej ok ?
- Okej , jedźmy . - powiedział i wtulił się we mnie .
- A to za co ? - zapytałam ze śmiechem .
- Za nic . Jesteś i to wystarczy .
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę sklepu z zabawkami dla dzieci . Spędziliśmy tam dłuższy czas , wybraliśmy sporo zabaweczek dla małej . Po drodze zajechaliśmy jeszcze do wypożyczalni filmowej , tradycyjnie wypożyczyliśmy komedie . W końcu dotarliśmy do domu Viv i Lou . Kiedy weszliśmy , zaniemówiłam . Dom był na prawdę prześlicznie urządzony , wszystko do siebie pasowało . To wszystko razem tworzyło idealną całość . Każdy najmniejszy dodatek był doskonale dobrany .
- Czeeeść wszystkim - powiedziałam kiedy weszliśmy do domu .
- Cześć , w końcu jesteście . - przywitała nas Viv .
- Wypożyczyliśmy tradycyjnie komedie , a tutaj mamy upominek dla malutkiej . - pokazałam na torby , które trzymał Hazza .
- Lilly , nie trzeba było .
- Cicho mamuśka , ja będę rozpieszczać swoją chrześnicę . Hahah - powiedziałam śmiejąc się .
- No dobrze , wiem że z tobą nie wygram .
Poszliśmy do pokoiku Rose . Kiedy weszliśmy malutka leżała spokojnie w swoim łóżeczku . Na sam jej widok na mojej twarzy pojawił się uśmiech . Uwielbiam dzieci i to jest niepodważalny fakt z mojego życia .
Vivka mi sie przyglądała i była zadowolona z mojej reakcji .
- Mogę ? - spojrzałam na nią pytająco .
- Jasne .
Wzięłam Rosalie na ręce . Było to niesamowite uczucie , ona była taka malutka i słodka . W tym momencie zastanawiałam się jak to jest być mamą takiego cudownego maleństwa . Coś mnie tknęło . Byłam wpatrzona w nią jak w obrazek .
- Ona jest taka śliczna i spokojna . Też chciałabym takiego maluszka .
- Lils , nie zawsze tak jest . Dzisiaj w samochodzie strasznie płakała . Poza tym ma też kolkę , ciągle płacze . Teraz jakoś się uspokoiła na szczęście .
- Vivka nie przesadzaj , dasz radę . Widzisz maleńka mamusia juz nam tutaj marudzi . - spojrzałam na Rose .
Swoimi dużymi oczkami obserwowała mój każdy ruch .
- Może i tak jestem zmęczona troszkę .- tłumaczyła się Viv .
- Przyzwyczaisz się . Początki zawsze są trudne , pomogę ci . Pamiętaj , że zawsze możesz do mnie dzwonić , postaram się przyjechać .
- Wiem Lils , wiem . Dziękuję ci za to . - wymieniłyśmy znaczące spojrzenia .
Poczułam jak Harry ustał za moim fotelem i przykucnął przy mnie . Tak samo jak ja przyglądał się Rose .
- To może ja was zostawię . - powiedziała Viv i wyszła z pokoiku małej .
Odłożyłam Rose do łóżeczka i położyłam obok niej misia , którego jej kupiliśmy . Przewróciła się na boczek i wtuliła w misia . Ręce Harrego powędrowały na moją talię , tym samym chłopak przytulił się do mnie . Razem przyglądaliśmy się malutkiej .
- To prawda co mówiłaś dla Viv ? - mówił szeptem , ponieważ mała zasnęła .
- Tak , całkowita prawda . - spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam . Odpowiedział mi tym samym .
Cichutko wyszliśmy z pokoju Rose i udaliśmy się do salonu , gdzie przebywali w tej chwili Lou i Viv .
- To co komedia ? - zapytał Hazza .
- Jasne , jak tradycja to tradycja . No nie ? - twierdził Lou .
To człowiek , którego prawie nigdy nie opuszczało poczucie humoru , cieszył się każdym dniem , godziną , minutą , ba nawet sekundą . Zawsze doceniałam i podziwiałam takich ludzi , zawsze chciałam taka być . Niestety niektóre wydarzenia z mojego życia nie pozwoliły na taki styl życia . Na szczęście , wszystko idzie ku dobremu i mam nadzieje , że już niedługo i ja będę mogła cieszyć się życiem . W salonie można było dostrzec przekąski , które stały na stole  . Usiedliśmy na sofie , a Louis włączył film . Jak zwykle nasz wybór był udany , każdy się śmiał  .
- Harry , może się już zbieramy ? - zapytałam śpiącym głosem .
- Czemu ? Zostańcie u nas , po co macie wracać po nocy . - nalegał Lou .
- Nie stary , lecimy już . Innym razem . Teraz nacieszcie się sobą . Muszę jeszcze coś w domu zrobić .
- Ja już chyba wiem co , a raczej kogo musisz zrobić . - powiedziała Viv , dziwnie poruszając brwiami .
- Niee , to nie dzisiaj . Innym razem - powiedział śmiejąc się Hazza .
- No dobrze , może jakoś tu wytrzymamy bez was ... - powiedział żartobliwie Lou .
Odpowiedzieliśmy mu śmiechem i wyszliśmy z ich domu . Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu chłopców . Kiedy weszliśmy do domu od razu udałam się do łazienki , żeby wziąć prysznic . Byłam tak zmęczona tym wszystkim , że strumienie wody które muskały moje ciało do końca mnie zrelaksowały . Po relaksującym prysznicu weszłam do naszej sypialni , zastałam tam Harrego który siedział z laptopem na łóżku . Położyłam się na łóżku obok niego .
- Kochanie , chodź już spać . Późno jest. - powiedziałam kładąc rękę na jego idealnie wyrzeźbionym torsie .
- Jeszcze chwilka . - nie odrywał wzroku od ekranu .
- Czego tam tak szukasz ? Nie możesz jutro ? - powiedziałam  już ledwo co żywa . Byłam strasznie śpiąca .
- Skarbie spełniam nasze marzenia - odpowiedział .
Spojrzałam na niego pytająco .
- Nie ważne , będzie niespodzianka . Idź spać kochanie . - pocałował mnie w czoło i zgasił światło , zostawiając włączoną tylko nocną lampkę . Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam .

_________________________
Witam wszystkich xx 
Wiem , że pewnie znudziło wam się już czytanie naszych podziękowań pod każdym postem , ale na prawdę za każdym razem jesteśmy zdumione ilością wyświetleń naszego bloga . Z dnia na dzień robi się ona coraz większa co jest na prawdę niesamowite . Bardzo cieszymy się , że nasza praca jest doceniana . Komentarze , które dodajecie bardzo nas motywują . Dziękujemy xxx 


  • CZY HARRY I LILLY ZAŁOŻĄ RODZINĘ I WSPÓLNIE ZAMIESZKAJĄ ?
  • POJAWI SIĘ WIĘCEJ KŁÓTNI MIĘDZY NIMI ? 
  • CO BĘDZIE Z KARIERĄ DZIEWCZYN ? 


Odpowiedzi na pytania znajdą się w przyszłych rozdziałach ! 

Buziaaaki - Ronnie xx 

P.S Nie ma już z nami Revenge , odejście było jej decyzją . 

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 47.

*Oczami Vivanny*

Po paru minutach byłyśmy w szpitalu. W sali czekał już lekarz, który miał odbierać poród. Została tylko Lilly i po chwili wpadł do niej zdyszany Louis. Na zlecenie doktora Lills i Lou trzymali mnie za nogi gdy ja miałam przeć. Po 30 minutach poczułam wielką ulgę, ale nie słyszałam płaczu dziecka. Łzy zaczęły gromadzić się w moich oczach.
- To już ? - spytałam. Nikt mi nie odpowiedział, obydwoje byli skierowani wzrokiem w stronę pielęgniarek, które coś robiły przy dziecku - Do cholery jasnej co się dzieje ?!
- Chyba... nie żyje - powiedział łamiącym głosem Louis.
- Jak... Jak to nie żyje ? To nie jest prawda !
- Viv jeszcze nic nie wiadomo - uspokajała mnie Lilly. Nie chciałam w to uwierzyć, nie mogłam. Nagle usłyszeliśmy ten piękny dźwięk jakim był płacz małej. Położna szybko zawinęła w kocyk dziecko i mi podała.
- Jest prześliczna - stwierdziła blondynka. W końcu reszta naszych przyjaciół mogła wejść na salę. Liam i Niall zaczęli się wydurniać.
- Tommo tatą ! Tommo tatą !
- Louis postarałeś się - powiedział z uśmiechem Harry - Lilly, a kiedy my się postaramy ?
- Tobie tylko jedno w głowie, ciesz się chwilą ! - wszyscy wybuchnęli śmiechem - W końcu jak będzie mieć na imię ?
- Rosallie Alex - odpowiedziałam z uśmiechem - A i chcielibyśmy z Lou prosić Lilly i Nialla na rodziców chrzestnych.
- No ba ! - odpowiedzieli. Każdy słodził małej i składał mi i Louisowi gratulacje.
- Viv mogę ? - spytał nieśmiało Louis. Podałam delikatnie Rose w ręce chłopaka. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, można było także ujrzeć parę łez spływających po jego policzkach.
- Podobna do Ciebie - stwierdził Zayn. Szatyn dumnie się wypiął i uśmiechnął szeroko.
- Oficjalnie witamy na świecie Rosallie Alex Tomlinson ! - Lilly upamiętniała każdą chwilę. Sama nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wydanie płyty, przyjście na świat Rose, to wszystko było jednym wielkim snem. Nagle poczułam jak robi mi się słabo . Usłyszałam jak aparatura , do której byłam podłączona zaczęła piszczeć . Pamiętam tylko tyle , że obraz który widziałam zaczął się powoli rozmywać , aż w końcu znikł ...

*Oczami Louisa*

Wszyscy byliśmy wpatrzeni w malutką Rose . Nagle usłyszeliśmy przeraźliwy pisk , aparatury . Każda po kolei wariowała . Lekarze wyprosili naszych przyjaciół z sali , na szczęście ja mogłem zostać . Spojrzałem w stronę łóżka Viv , leżała nie przytomna . Następnie mój wzrok powędrował , na maszynę która wyznaczała tętno serca i ciśnienie . Liczby powoli się pomniejszały . Czułem , jak moje oczy zachodzą łzami , a nogi robią się jak z waty . Maszyna przestała pracować i można było usłyszeć jej ciągły pisk . Wszyscy lekarze zbiegli się wokoło jej łóżka i zaczęli ją reanimować . Stałem bezradnie w miejscu , wszystkiemu się przyglądając . Nie mogli dopuścić do śmierci Vivianny . 
- Siostro , reanimujemy ! 3 , 2 , 1 TERAZ ! - krzyczał lekarz . 
Nic nie poskutkowało . Ponowili próbę . 
- Jeszcze raz . 3 , 2 ,1 TERAZ ! - linia , która wskazywała bicie serca ani drgnęła . 
- Nic już nie zdziałamy . - słowa lekarza , które ciągle brzmiały w moich uszach . 
W tym momencie mój świat się załamał . Łzy bez kontroli spływały po moich policzkach . Nie wiedziałem co się teraz stanie , kiedy nagle ... 
- Mamy ją ! Żyje ! - krzyknęła pielęgniarka . 
Poczułem wielką ulgę . Jeszcze nigdy nie bałem się tak jak teraz . Lekarze podłączyli Viv , do jeszcze większej ilości aparatury , ale to tylko dla jej dobra . 
- Jej stan jest stabilny , może pan być spokojny - powiedział lekarz , po czym wszyscy wyszli z sali . 
- Nawet nie wiesz , co ja tu przed chwilą przeżyłem . - powiedziałem , kiedy podszedłem do łóżka . 
- Przepraszam Louis - powiedziała i złapała moją dłoń . 
Usiadłem na fotelu , który stał przy łóżku i zamykając oczy wtuliłem się w jej dłonie . 
- Louis , obiecaj mi coś . - jej głos , sprowadził mnie na ziemię .
- Słucham skarbie .
- Obiecaj , że już zawsze bez względu na wszystko będziemy razem . - powiedziała , a po jej policzkach popłynęły łzy . 
- Obiecuję kochanie  - wytarłem jej łzy i złożyłem pocałunek na jej ustach . - Obiecuję . 
Pogłaskałem ją po głowie , w końcu zasnęła . Stwierdziłem , ze już dzisiaj na nic się im tutaj nie przydam . W między czasie wysłałem wiadomość do Liama :
Mieliśmy lekkie problemy , ale wszystko już pod kontrolą . Przekaż dziewczynom , żeby się już nie denerwowały . Lou .
Ucałowałem malutką w nosek i wróciłem do domu .

Następnego dnia.

Na reszcie mogłem zabrać swoje księżniczki do domu. Przez całe 5 miesięcy gdy dziewczyny nagrywały płytę, razem z chłopakami wyremontowaliśmy dom od rodziców Vivianny. Dziewczyny także o tym wiedziały. Nie były zadowolone gdy dowiedziały się, że ich przyjaciółka nie będzie już z nimi mieszkać, ale przystały na ta propozycję. Zaparkowałem samochód zaraz pod wejściem szpitala i poszedłem do sali gdzie przebywała dziewczyna.
- O jesteś. Ubrałbyś Rose, a ja poszłabym w tym czasie się ubrać - pocałowałem czarnowłosą w usta.
- Już się robi.
- Tylko nie narób zbędnych szkód i błagam Cię ! Delikatnie.
- Spokojnie, poradzę sobie. W końcu mam 5 sióstr. - dziewczyna wyszła z sali, a ja zostałem z Rose. Szybko ją ubrałem i zacząłem opowiadać jej o przyjaciołach. W końcu do sali weszła Viv i mogliśmy wychodzić. Szybko wpakowaliśmy się w samochód i ruszyliśmy do domu.
- Emm Louis, mój dom jest w inną stronę.
- Wiem, ale teraz jedziemy do NASZEGO domu - wyolbrzymiłem słowo naszego, na co Vivianna zaczęła się śmiać.
- Czyżby to była ta niespodzianka ?
- Inaczej być nie może - włączyłem radio, akurat leciało One Way Or Another. Chciałem podgłośnić, ale moja kochana dziewczyna mi przeszkodziła.
- Obudzisz ją.
- Przepraszam - gdy dojechaliśmy na miejsce kazałem Viv zamknąć oczy - Dobra już możesz otworzyć.
- Co się tutaj stało ? Przecież tu nie było tego.
- A widzisz kiedy ty rozwijałaś swoją karierę ja razem z chłopakami z zespołu wyremontowaliśmy go i można mieszkać.
- Jesteś nie możliwy - dziewczyna podeszła do mnie i czule pocałowała - Kocham Cię.
- Ja Ciebie również i naszą małą marcheweczkę - zacząłem oprowadzać dziewczyny po domu.

*Oczami Vivianny*

Louis zrobił mi wielką niespodziankę. Zawsze wiedziałam, że jest pracowity, ale nie aż. Wchodząc dalej w głąb domu nie mogłam się nadziwić. Salon był w kolorach kawy przy oknie stał fortepian. Zaraz obok była kanapa. Kuchnia była otwarta na salon, można było z niej wyjść na ogród. W końcu przyszedł czas na naszą sypialnię. Nie była duża, taka jaka powinna być. Na koniec został pokój Rosallie, gdy tylko weszłam odebrało mi mowę. Ściany były w różowym kolorze, a meble białe. Łóżeczko stało koło okna, a po obu stronach szafa i komoda. Znając życie i Louisa już była masa ubranek.
- Jesteś stuknięty - zarzuciłam ręce na szyję szatyna i musnęłam usta chłopaka.
- Takiego mnie kochasz bejbe - zaśmiałam się i poszłam po nosidełko z dzieckiem. Delikatnie położyłam Rose w łóżeczku i przyglądałam się jej - Mam pomysł.
- Jaki znowu ? - z zamyśleń wyrwał mnie Lou.
- Pojedźmy do Doncaster.
- Kiedy ?
- Teraz, zaraz, dzisiaj. Zróbmy im niespodziankę.
- Nie wiem, zmęczona jestem.
- Prześpisz się w samochodzie. No proooszę - szatyn zrobił minę zbitego psa.
- Dobrze. Idę wziąć prysznic  a ty przebierz Rosallie - Louis pomyślał, by przywieźć wszystkie moje rzeczy już tutaj. Wzięłam ubrania i poszłam pod prysznic. Ubrałam się schludnie by zrobić jak najlepsze wrażenie na mamie Louisa. Gdy weszłam do pokoju małej Louis siedział na środku z Rosallie i butelką z mlekiem. Ten widok jednocześnie mnie rozbawił, ale nie mogłam od niego oderwać wzroku. Widać, że Louis umie zaopiekować się niemowlakiem, większe obawy miałam do siebie. Nigdy nie opiekowałam się małymi dziećmi i bałam się, że coś popsuję albo co najgorsze z mojego powodu coś stanie się Rose. Lou zauważył, że coś mnie trapi. Wstał, odłożył małą do kojca i bez słowa mnie przytulił.
- Co się dzieje ?
- Boję się. Cholernie boję się tego, że coś popsuję. Ty masz siostry, którymi musiałeś się opiekować, a ja ? Zawsze byłam sama.
- Ale teraz nie jesteś. Spakowałem już ubrania Rose, teraz kolej na nas - pokiwałam głową na znak zgody i poszliśmy do pokoju. Po godzinie mogliśmy już wyjeżdżać. Co chwilę patrzyłam na tylne siedzenia samochodu czy małej nic nie jest - Vivianna uspokój się. Nic się nie dzieje.
- No wiem - opadłam bezwładnie na fotel i wbiłam wzrok gdzieś w niebo. Nawet nie zauważyłam kiedy wjeżdżaliśmy do Doncaster. Podjechaliśmy pod skromny dom. Myślałam, że to będzie wielka willa z basenem i tancerzami pogo.
- Poczekaj tutaj, zaraz przyjdę po was - szatyn wysiadł z samochodu i pobiegł do drzwi. Otworzyła mu mała dziewczynka. Od razu rzuciła się na Louisa i wycałowała po wsze czasy. Lou nie przychodził przez dłuższy czas, aż w końcu zobaczyłam otwierające się drzwi z których wychodzi - Weź Rose, a ja wezmę torby.
- Kto to był ta dziewczynka co Ci otwierała ?
- To moja siostra Lottie - powiedział z uśmiechem. Weszliśmy do środka, było czuć zapach gotowanego obiadu - Chodźcie wszyscy, muszę kogoś wam przedstawić - wszyscy zebrali się w salonie.
- Umm... Dzień Dobry - powiedziałam nieśmiało. Wzrok domowników, najpierw spoczął na mnie, a później na śpiącą Rose.
- Kto to jest ? - spytała jedna z sióstr Lou.
- To jest Rosallie, od wczoraj jest z nami na świecie.
- Czyli, że... jest Twoje i... - zaczęła mama Lou - Czy ja mogłabym wziąć ją na ręce ? - uśmiechnęłam się i podałam jej małą.
- A ty kim jesteś ?
- Ja jestem Vivianna - uśmiechnęłam się do wszystkich. Dziewczynki zaczęły skakać z radości i przytuliły mnie.
- Ja jestem Lottie, a to jest Fizzy, Phoebe, Daisy i Georgia.
- Miło mi was poznać - uśmiechnęłam się do każdej. W końcu przyszedł czas na mamę Lou. Oddała Louisowi małą i także mnie przytuliła.
- Witaj w naszej rodzinie, jestem Jay.
- Cieszę się, że mogę panią poznać.
- Mówmy sobie po imieniu.
- Z przyjemnością.
- Na ile przyjechaliście ? - spytała kobieta. Tak samo jak ona byłam ciekawa.
- Na weekend, dziewczyny mają teraz promocję płyty i nie przyjechaliśmy na długo - w duchu odetchnęłam z ulgą. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy wszyscy na kanapie. Fizzy i Lottie ciągle wypytywały mnie o dziewczyny i zespół. W końcu głos zabrała Jay.
- A Twoi rodzice gdzie pracują ? - zamurowało mnie. Spojrzałam błagalnym spojrzeniem na Louisa, by jakoś ominąć ten temat, ale na nic.
- Moi rodzice, tak rodzice no oni... ten... - zaczęłam się jąkać, w końcu wzięłam głęboki oddech i wydusiłam z siebie - Moi rodzice nie żyją od 11 lat.
- Ojejku przykro mi, a mogę wiedzieć co się stało ?
- Ktoś ich zamordował, ja spałam wtedy u przyjaciółki. Nie mogłam nic zrobić - spuściłam głowę i uroniłam jedną łzę.
- Współczuję.
- Nic się nie stało. Może los zgotował mi takie życie - reszta popołudnia minęła w bardzo wesołym nastroju. Louis wszystkich rozbawiał i nie było chwili bez pokładów śmiechu - Idziemy na spacer ?
- Jasne ! Chcecie iść z nami ?
- Niee, zostaniemy. Bawcie się dobrze - Louis poszedł do samochodu po wózek, a ja ubrałam Rose stosownie do pogody.
- Gotowe, możemy iść - włożyłam małą do wózka i wolnym krokiem poszliśmy do parku.
- Masz bardzo miłą rodzinę - stwierdziłam.
- Haha dzięki - nagle Louis stanął i patrzył się w jeden punkt - Hannah ?
- Ojejku Louieh ! Jak ja Cię dawno nie widziałam !
- No 3 lata będą - stałam jak ten słup i patrzyłam na tą słodką scenę. ' Aww so sweet ! Mogę już rzygać tęczą ? ' pomyślałam - Hannah to jest moja dziewczyna Vivianna - chlopak podszedł do mnie i dał całusa w kącik moich ust. Ha ! Mina jej zrzedła, 1:0 dla Vivki !
- Miło mi poznać - powiedziała blondynka i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Taa mnie również - posałam jej sztuczny uśmiech i uścisnęłam rękę.
- A to kto ? Kolejna siostrzyczka Lou ?
- Nie, to akurat jest moje własne. Rosallie. - dziewczyna zaczęła słodzić jaka to Rose jest piękna itp. Na serio za chwilę rzygnę.
- Aww pamiętasz jak jeszcze byliśmy razem...
- Czekaj wy, byliście razem ? - przerwałam.
- No tak. Louis Ci nie wspominał ?
- Akurat chyba zapomniał - spojrzałam na mojego chłopaka.
- To może my już pójdziemy - szatyn złapał mnie za biodra i lekko popchnął do przodu.
- Miło było Cię znowu spotkać ! - gdy tylko Hannah odeszła odwróciłam się do Louisa z wzrokiem zabójcy.
- Wytłumaczysz mi to ?
- No co, byliśmy razem gdy byłem jeszcze w X-Factorze, ale nic mnie z nią już nie łączy przysięgam. Kocham tylko Ciebie i Rose - założył niesforny kosmyk moich włosów za ucho i czule pocałował. Nasze pocałunki przerodziły się w namiętny taniec, który tylko my znaliśmy. Piękną chwilę przerwał nam płacz Rose, więc wróciliśmy do domu. Z pomocą Jay umyliśmy Rosallie i położyłam ją w łóżeczku specjalnie przygotowanym dla niej. Sama poszłam przebrać się w piżamę, a zaraz po mnie Lou. Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas. Rose spała nadzwyczaj spokojnie, ale nic nie wiadomo z małym dzieckiem. W końcu zmorzył nas sen i wtuleni w siebie zasnęliśmy.

____________________________
Dziękujemy wszystkim za wejścia na bloga ! xx
Jesteście wspaniali , na prawdę . 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ . 

Czy Viv i Lou poradzą sobie z dzieckiem? 
A może Hannah namiesza w życiu młodych rodziców ? 

ODPOWIEDZI NA PYTANIA POJAWIĄ SIĘ W NAJBLIŻSZYCH ROZDZIAŁACH . - Ells xx 

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 46 .

*Oczami Lilly* 

Kolejny poranek cichy poranek w naszym domu . No własnie , zbyt cichy ... Zdziwiło mnie to , że jak się obudziłam Harrego nie było już w sypialni . Wstałam i zajrzałam do sypialni Louisa i Viv . Louisa w niej nie było zastałam tylko śpiącą Viv . Zeszłam na dół , tam tez nikogo nie było . Zastałam tylko karteczkę na lodówce : 
Jesteśmy w studio , nagrywamy płytę xxx 
Po chwili zeszła do mnie Vivka . Tak samo jak ja nie wiedziała nic o tym pomyśle . Niall i Issy wrócili już ze swojej wycieczki . Vanessy nigdzie nie było , tak samo Issy . Domyśliłyśmy się , że pojechały z chłopcami . Od jakiegoś czasu Vanessa praktycznie wcale się z Zaynem nie rozstawała .
- Zostałyśmy same . Jakiś pomysł ? - zapytałam Viv 
- Może na początek jakieś pyszne śniadanie ? Jestem straaaasznie głodna - powiedziała z uśmiechem . 
- Naleśniki czy musli z owocami ? 
- Naleśniki ! I jeszcze poproszę shake malinowy ! - uśmiech nie schodził jej z twarzy . 
- Okeej . Idź do salonu , jak będzie już wszystko gotowe to cie zawołam . 
Ruszyłam w stronę kuchni i zaczęłam przyrządzać dla nas śniadanie . Na naleśniki położyłam truskawki i banany . Na dodatek zrobiłam jeszcze shake . Wszystko wyglądało smakowicie . 
- Vivka ! - zawołałam  - Chodź , śniadanie gotowe . 
Dziewczyna momentalnie znalazła się w kuchni . 
- Ej ! Spokojnie tutaj . Bez pośpiechu to nie ucieknie - powiedziałam śmiejąc się . 
- Ale to tak pięknie wygląda i pachnie . 
- No dobrze jedz już , smacznego - powiedziałam nie mogąc powstrzymać się ze śmiechu . 
Po zjedzonym posiłku udałyśmy się do salonu , gdzie włączyłyśmy sobie film . Nagle mój telefon zaczął wibrować . Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Gemmy .
- Halo ? - powiedziałam gdy tylko odebrałam .
- Cześć Lily . Co tam u was słychać ? - zapytała . Miała bardzo ciepły głos , tak samo jak Annie .
- Cześć Gemma . U nas wszystko dobrze , po staremu . A u ciebie jak tam ?
- Dzwonie własnie w tej sprawie . Egzaminy mam już zdane i straasznie się nudzę w domu . Dasz się wyciągnąć na zakupy ? - zapytała , słyszałam jak się śmieje .
- Jasne , właśnie miałyśmy iść z Vivka na zakupy . W końcu się poznacie . Pasuje za godzinę ?
- Tak , jak najbardziej .
- No dobra . Jesteśmy umówione . Przyjedziemy po ciebie za godzinę . Paa . - rozłączyłam się .
Odłożyłam telefon na stół i napiłam się shake'a .
- Mam już pomył na resztę dnia ! - powiedziałam radośnie .
- Jaki ?
- Jedziemy na zakupy , przy okazji poznasz Gemmę . Co ty na to ?
- Jasne , ile mamy czasu ? - zapytała
- Umówiłam się z nią za godzinę . Wyrobisz się ?
- Jeśli już pójdę się przygotowywać to zdążę . - powiedziała i ruszyła na górę .
Zrobiłam tak samo jak ona . Było lato więc postawiłam na coś lżejszego , włosy zostawiłam rozpuszczone . Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki , okulary przeciwsłoneczne zaciągnęłam na włosy i zeszłam na dół . Przez to wszystko nie zauważyłam kiedy minęła godzina .
- Viv jesteś już gotowa ? - zawołałam w stronę schodów .
- Taaak juz idę . - usłyszałam jej głos , a po chwili była już na dole .
Ubierała teraz luźniejsze ciuchy , żeby było jej wygodniej . Wsiadłyśmy do mojego samochodu i ruszyłyśmy . Po drodze zajechałyśmy jeszcze po Gemmę , a potem prosto do centrum handlowego . Szykowały się wielkie zakupy . Zaparkowałam auto , a kiedy wysiadłyśmy u Viv można było dostrzec jej ciążowy brzuch . Gemma jeszcze o tym nie wiedziała , ale kiedy tylko spojrzała się na Vivianne na jej twarzy zagościł uśmiech .
- Który to miesiąc ?
- Końcówka 4 - odpowiedziała promiennie .
- Gratuluje ! - powiedziała i ja przytuliła .
Obie były bardzo kontaktowe i szybko się polubiły .
- Chodźcie ciocia Gemma musi coś kupić dla maluszka .
Wszystkie się uśmiechnęłyśmy i ruszyłyśmy w stronę sklepu z ubrankami dla dzieci .
- Dziewczynka , czy chłopczyk ? - zapytała Gemma , kiedy już zaczęła wybierać ciuszki .
- Dziewczynka . - odpowiedziała dumnie Viv .
Wiedziałam jak ta cała sytuacja z ciążą była dla niej trudna . Na początku nie chciała tego dziecka , twierdziła , ze jest na to za młoda , jednak postanowiła donosić ciążę do końca . Teraz nie może się doczekać , aż maleństwo przyjdzie na świat . Zmieniła się , definitywnie . Ma teraz całkiem inne podejście do życia . Ze sklepu wyszłyśmy całe obładowane torbami . Zachodziłyśmy do każdego sklepu po kolei . Zakupy były udane . Odwiozłyśmy Gemmę do domu , a same podjechałyśmy pod dom chłopców . Zostawiłyśmy torby z zakupami przy drzwiach . Nadal nikogo nie było w domu . Postanowiłyśmy z Viv pojechać do chłopców i zobaczyć jak idzie im nagrywanie . Podjechałyśmy pod studio . Już na zewnątrz było słychać ich utwory . Kiedy weszłyśmy do studia zobaczyłyśmy chłopców za wielką szybą . Dziewczyny siedziały na kanapie i bacznie przyglądały się im poczynaniom . Każdy z nich śpiewał z uczuciem , co było widać . Na prawdę kochali to co robili . W końcu nas zobaczyli . Każdy z nich się uśmiechnął i dopiero wtedy dostrzegłam to , że Niall jest bez koszulki . Spojrzałam pytająco na Issy .
- Nie pytaj . To jest Niall, tego nie ogarniesz . - powiedziała śmiejąc się .
Dalej nagrywali , a my z dziewczynami postanowiłyśmy sobie porozmawiać . W końcu po jakimś czasie zabrakło nam tematów . Van zaczęła śpiewać , po czym każda z nas się do niej przyłączyła . Po chwili producent , który nagrywał piosenki chłopców odwrócił się w naszą stronę . Przez chwileczkę dziwnie nam się przyglądał , każdą z nas po kolei mierzył wzrokiem .
- To wy jesteście tym zespołem , który wygrał tegoroczną edycję X-Factor ?
- Tak , jesteśmy Go Ahead . - odpowiedziałam .
Mężczyzna wstał i podszedł do nas . Każdej z nas podał rękę .
- Ja jestem Robbie Jones , producent muzyczny gwiazd , między innymi One Direction .
Przysunął sobie krzesło i usiadł przed nami . Byłyśmy tym wszystkim zdezorientowane .
- Chciałbym się wami zaopiekować . Myślałyście o tym , żeby nagrać płytę ?
- To od zawsze było nasze marzenie , ale jakoś nie było teraz okazji . - wyjaśniła Viv .
- No to własnie macie okazje , żeby je spełnić .
- Pan mówi serio ? - zapytała Viv ze zdziwieniem .
- Tak , całkiem serio . Już pare dobrych lat jestem w tym biznesie i wiem dobrze jak wybierać gwiazdy . Wy się do tego jak najbardziej nadajecie . Teraz wszystko zależy od waszej decyzji .
Spojrzałyśmy się na siebie , wszystkie byłyśmy zszokowane tą decyzją . Najwyraźniej Robbie to zauważył .
- Spokojnie , nie śpieszcie się z decyzją . Jak będziecie już wiedziały co i jak , zadzwońcie . - podał Viv swoją wizytówkę .
- Dobrze dziękujemy . Na pewno damy znać . - odpowiedziałam z uśmiechem .
Kiedy wszyscy wróciliśmy do domu , postanowiłyśmy powiedzieć chłopcom o propozycji Robbie'go .
- Chłopcy mamy coś ważnego do powiedzenia . - powiedziałam , kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie .
- Jesteś w ciąży? - zapytał Harry , a jego mina była bezcenna .
Każdy z nas zaczął się śmiać . Tak , Hazza myślał często tylko o jednym .
- Nie , Harry jeszcze nie jestem - odpowiedziałam z uśmiechem . - Tu chodzi o Robbie'go .
- O kogo ? - zapytał Niall .
- Robbie Jones . Już wszystko jasne Niallerku ? - Issy próbowała mu to wytłumaczyć .
- Aaa ten . No jasne znam go .
- Więc kontynuując , zaproponował nam nagranie płyty .
- Żartujecie , tak ? - zapytał Zayn .
- Nie , mówimy serio . Dał nam nawet swoją wizytówkę , mamy się zastanowić nad decyzją .
- I jaka jest wasza decyzja ? - dopytywał dalej Zayn .
- Chcemy się zgodzić , a wy co o tym myślicie ? - tym razem głos zabrała Vanessa .
- Dla was to świetna szansa , uważam , że powinnyście się zgodzić . - powiedział Liam.
Vivka poszła oddzwonić do Robbiego . Umówiła nas z nim już na jutro .
Dzień był pełen emocji , nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam .

*następnego dnia*

Pierwszy raz wstałam bez pomocy budzika . Byłam tym wszystkim na prawdę podekscytowana . Dzisiaj miałyśmy zacząć nagrania do naszej pierwszej płyty . Do płyty , która będzie dostępna do kupienia dla wszystkich . Nigdy nie pomyślałabym , że moje życie się tak potoczy . Najpierw spotkanie chłopców , potem X-Factor i teraz jeszcze płyta . Jestem wdzięczna , że ktoś tam na górze napisał dla mnie taki scenariusz . Kiedyś zaraz po tym , jak zmarli moi rodzicie i brat myślałam ,że w moim życiu nie wydarzy się nic więcej . Zamknęłam się w sobie i nie dopuszczałam myśli , że kiedyś może być dobrze . Na szczęście miałam przy sobie Viv , która mnie wspierała . Wracając do rzeczywistości ... 
Kiedy wstałam udałam się do łazienki , w celu porannej toalety . Przebrałam się , lekko umalowałam , włosy zostawiłam rozpuszczone . Zeszłam na dół , żeby zjeść śniadanie . Na dole czekały już dziewczyny . Zgodnie z umową nie budziłyśmy chłopców , mieli przyjechać do nas później . Szybko zjadłam musli , a potem wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę spełnienia naszych marzeń. Kiedy znalazłyśmy się w studio , Robbie najpierw nas po nim oprowadził . Było całkiem spore . Jeśli chodzi o piosenki , już dawno miałyśmy je napisane . Było to wynikiem naszej nudy w zimowe wieczory , chłopcy także mieli w to swój wkład . 
- To co dziewczyny , jesteście gotowe ? - zapytał nas Robbie . 
- Jasne - odpowiedziała Issy z uśmiechem . 
- No to zaczynamy . Przed nami pare miesięcy ciężkiej pracy . Dasz radę ? - zapytał i spojrzał na Viv z uśmiechem . 
- Damy radę , prawda córeczko? - powiedziała Viv i pogłaskała się po brzuchu . 
Weszłyśmy do pomieszczenia za szybą , Robbie siedział za konsolą i wszystko kontrolował . Założyłyśmy słuchawki . Pierwsze dźwięki napłynęły do moich uszu i przyprawiły mnie o dreszcze . Nie mogłam uwierzyć , że to dzieje się naprawdę . Każda z nas miała do zaśpiewania swoją kwestię . Kiedy nadszedł czas na mnie poczułam , jak od środka rozpiera mnie duma i podekscytowanie . Z moich ust zaczęły płynąć dźwięki . Bez kontroli wszystko układała się w całość . To była tylko namiastka tego co nas czeka przez najbliższy czas . Wszystko musiałyśmy powtarzać , nagrywać odpowiednie wersy piosenki . Dostrzegłam , za szybą razem siedzą już też chłopcy . Każdy z nich był roześmiany od ucha do ucha . W studio czuli się swobodnie . W końcu to był ich 'drugi dom' ilość czasu jaką tu spędzili biła na głowę wszystko . Byli zawodowymi piosenkarzami , więc nic w tym dziwnego . 
- No dobra dziewczyny , nie będę was męczył . Na dzisiaj kończymy - w słuchawkach usłyszałam głos Robbie'go . 
Byłam tak zmęczona , że jedyne o czym teraz marzyłam to ciepła kąpiel i łóżko . Kiedy wróciliśmy do domu Harry przygotował mi ciepłą i aromatyczną kąpiel . Po wszystkim wróciłam zrelaksowana do łóżka i momentalnie zasnęłam .

*5 miesięcy później*

Przez ostatnie miesiące nasze życie wyglądała mniej więcej tak :  dom -> studio nagraniowe -> dom . 
I tak w kółko . To było 5 najcięższych i najbardziej pracowitych miesięcy w naszym życiu . Szczególnie dla Viv , była to już końcówka ciąży i było jej coraz ciężej . Udało nam się , efektem naszej pracy była nasza pierwsza płyta .  To właśnie dzisiaj miała być premiera . Udałyśmy się z dziewczynami na O2 Arena.  . Nie spodziewałyśmy się , że przybędzie aż tyle ludzi . Usiadłyśmy za wielkim stołem . Przed nami stały szklanki z wodą i mnóstwo markerów . Powoli zaczęły podchodzić do nas tłumy . To było niesamowite . Nie spodziewałyśmy się , że mamy już tyle fanów . Oprócz podpisywania płyt , robiłyśmy sobie jeszcze zdjęcia z fanami . Uśmiech nie schodził mi z twarzy . Do naszego stołu podeszła mała dziewczynka ze swoją mamą . Była cała zapłakana . Niewinnie podała mi płytę . Podpisałam ją i podałam dla Viv ,a ona dalej . Dziewczynka uśmiechnęła się , kiedy do jej rąk dostała się płyta z naszymi autografami . Wstałam z krzesła i podeszłam do niej . Ukucnęłam . 
- Cześć . Jak się nazywasz księżniczko ? - zapytałam łapiąc ją za rączkę . 
- Nazywam się Holly . - powiedziała płacząc . 
- Nie płacz , skarbie . - powiedziałam z uśmiechem , po czym wytarłam z jej malutkiej twarzyczki spływające po niej łzy . 
Dziewczynka przytuliła się do mnie . Odwzajemniłam uścisk . 
- Dziękuję - powiedziała i odeszła ze swoją mamą . 
Ta sytuacja pokazała mi , jak ważne jest to co robimy .  Jesteśmy teraz wzorem dla naszych fanów . Wróciłam do dziewczyn . Podpisywanie płyt trwało dalej . Kiedy nagle ... 
- Lils , chyba już . - powiedziała Viv . 
- Vivka , ale o co chodzi ? - zapytałam zdezorientowana . 
- Zaczęło się ! - zaczęła krzyczeć . 
W szybkim tempie wstałyśmy z dziewczynami , przeprosiłyśmy naszych fanów i udałyśmy się do szpitala . W między czasie Vanessa dzwoniła do chłopaków . Vivianna zaczęła rodzić ... 


_____________________________________
Przepraszam , że dodaję rozdział dopiero teraz ;c
Nie mogłam się 'ogarnąć' żeby dokończyć rozdział ^^ 
Dziękujemy bardzo za ponad 19 tysięcy wejść na bloga ! <3 
Wasze komentarze na prawdę motywują ! 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

Czy Viv urodzi zdrowe dziecko ? 
Jak potoczy się kariera dziewczyn ? 

TEGO WSZYSTKIEGO DOWIECIE SIĘ W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH ! ;) 

Buziaaaki . xx - Ronnie ;) 



wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 45.

*Oczami Isabelli*

Przeciągnęłam się po ogromnym łóżku i wyślizgnęłam się z objęć Niall'a. Powolnym krokiem udałam się do łazienki, by tam zażyć pobudzającego prysznicu. Zdjęłam za duży T-shirt i bieliznę, po czym wskoczyłam do wnętrza kabiny. Ustawiłam temperaturę wody i pozwoliłam muskać swoje ciało gorącym kroplom. Gdy skończyłam, wyszłam i okryłam swoje ciało błękitnym ręcznikiem. Po dokładnym osuszeniu skóry, wtarłam w nią kokosowy balsam. Założyłam czystą bieliznę, którą wcześniej zabrałam z szafki i wyszłam z pomieszczenie. Podeszłam do ogromnej szafy i wyciągnęłam z niej szarą bokserkę z napisem, dżinsowe szorty z ćwiekami na tylnej kieszeni oraz granatowe vansy. Szybko się ubrałam i musnęłam usta arbuzowym błyszczykiem. Zbiegłam po schodach na dół i przywitałam się z dziewczynami oraz ich chłopakami. Zgarnęłam tacę z szafki i postawiłam na niej talerzyk. Po chwili zaczęłam zapełniać go smakowicie wyglądającymi kanapkami. Gdy skończyłam nalałam do dwóch szklanek soku pomarańczowego i zabrałam je na górę.
- Lils, pomyślałabyś o takim śniadanku dla mnie - powiedział Harry
- Ty kochanie też byś mogła - dodał Louis
- Bozia rączki dała? - odpowiedziały im dziewczyny - Dała
Pokręciłam z dezaprobatą głową i weszłam po schodach. Otworzyłam drzwi do swojej sypialni, ale nie zastałam tam Niall'a. Odstawiłam jedzenie na biurko i zapukałam do drzwi łazienki. Odpowiedziała mi głucha cisza. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do wnętrza.
 Przypominało to scenę, kiedy morderca zbliża się do swojej ofiary. Odsłoniłam zasłonę, a tam ujrzałam swojego chłopaka. Na jego widok rozbrzmiał mój dźwięczny śmiech, a on sam po chwili przyłączył się do moich poczynań. Zasłoniłam go i wyszłam z łazienki. Usiadłam na łóżku i czekałam, aż wyjdzie suchy, gotowy i co najważniejsze ubrany. Miał na sobie siwe spodenki, białą bokserkę, bordowo-białe nike oraz full cap'a. Zjedliśmy śniadanie, spletliśmy swoje dłonie i zeszliśmy na dół. Usiadłam na sofie obok reszty, a chłopak ustał na środku.
- Chciałbym coś ogłosić - zaczął Niall
- OK - oznajmiliśmy
- Więc, ja i Issy wyjeżdżamy dziś na kilka dni - powiedział - Zero fanów, fotoreporterów. Tylko my i nasza miłość + auto i droga.
- A dokładniej? - zapytałam
- Poza Londyn
- Więc życzymy wam udanego weekendu - krzyknęli pozostali
- Dziękujemy
Pociągnęłam Niall'a do kuchni i zapytałam:
- Czemu o wszystkim dowiaduję się dopiero teraz?
- Bo to miała być niespodzianka
- OK, a więc o której wyjeżdżamy?
- Zaraz, tylko zabiorę prowiant. Możesz już iść do auta
- Skoro jedziemy tam na kilka dni, to chyba powinniśmy wziąć jakieś ubrania
- Już to załatwiłem, są w samochodzie
Pocałowałam go i ruszyłam z powrotem do salonu. Pożegnałam się z każdym i pognałam do auta. Zajęłam miejsce na siedzeniu pasażera, po czym włączyłam radio. Aktualnie leciała piosenka "Wings" Little Mix. Dołączyłam do  wykonania piosenki, po czym każdy dźwięk samochodu dodatkowo wypełniał mój głos.
- To było fantastyczne - usłyszałam głos obok swojego ucha
Pocałowałam go w podziękowaniu i zapytałam:
- Ruszamy?
- Chwilka, tylko wpiszę dane w GPS - odpowiedział - Gotowe
- Gratulacje - powiedziałam z lekkim sarkazmem i zaczęłam bić brawa
- Och, dziękuję
Niall odpalił samochód i tak zaczęła się nasz podróż. Mijaliśmy domy, drzewa, parki, sklepy i takim oto sposobem wyjechaliśmy poza Londyn.
- Ej, kochanie czy my już tędy przypadkiem nie jechaliśmy?
- Wątpisz w moje rozpoznanie terenu, słońce?
- Tak, aktualnie tak
- Zaufaj mi, wiem gdzie jesteśmy
- Według GPS w miejscu, które oddalone jest 250 km, od cywilizacji. Z-G-U-B-I-Ł-E-Ś N-A-S, P-R-A-W-D-A?
- Takie były plany - powiedział niepewnie, jakby chciał sam, się do tego przekonać
- Damy radę, nie martw się - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
 - Bo to przecież my, Niall Horan i przyszła pani Horan
Po przejechaniu piętnastu minut, nagle zgasł nam samochód. Jak oparzeni z niego wysiedliśmy i zaczęliśmy sprawdzać przyczyny tego stanu rzeczy.
- Padł nam akumulator - wymamrotał mój chłopak
- I co my teraz zrobimy?
- Zadzwonimy po pomoc? Wyjmij telefon
Zaczęłam przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu komórki.
- Nie mam jej - zaczęłam panikować - A twoja?
- Zostawiłem w domu, miał być to weekend bez rozmów telefonicznych, a ty czemu swojej nie masz?
- To twoja wina, mogłeś mi powiedzieć wcześniej to bym nie zapomniała - krzyknęłam
- Przepraszam - podszedł do mnie i przytulił - Chciałem Ci zrobić niespodziankę
- Wiem, ale co my teraz zrobimy, gdzie będziemy spać, jak wrócimy do domu? - zalałam go lawiną pytań
- Może ktoś będzie jechał i nas zabierze. Chodź do auta.
Wykonałam prośbę Niall'a i po chwili byliśmy w wnętrzu samochodu. Mijały kolejne godziny, a żadnych innych aut jak nie było tak nie ma. W między czasie rozmawialiśmy, śpiewaliśmy, ganialiśmy się po pobliskiej łące i jedliśmy prowiant, który zabrał Nialler. Około 18.00 kolejny raz tego dnia wysiedliśmy z auta .Poczułam jak chłopak podszedł do mnie i objął mnie od tyłu . Zaczął całować po szyi, a potem jego ręce powędrowały  niżej . On ma zawsze takie gorące ręce i wystarczy jeden delikatny dotyk a moje ciało przeszywa przyjemny dreszcz.. Nic dziwnego, że doprowadza fanki do omdleń. Potrafił zamienić tak nieprzyjemną sytuację , na coś przyjemnego . Odwróciłam się i pocałowałam go w usta. Lekko pchnął mnie w stronę samochodu . Usiadłam na jego masce , a on coraz zachłanniej mnie całował .Początkowo się
opierałam, ponieważ , byliśmy na dworze przemoknięci do suchej nitki , na odludziu . Niall dostrzegł to , że się waham , ale on na prawdę tego chciał i nie dawał za wygraną . Całował mnie jeszcze bardziej namiętnie. Opuszkami palców delikatnie gładził moje nagie ramiona. Tłumiłam się ze swoimi emocjami . Wahałam się na podjęciem decyzji . W końcu zdecydowałam .Spojrzałam mu prostu w oczy . , W jego piękne, pełne namiętności oczy. On także mi się przyglądał . Zauważył w nich to , że ja też tego pragnę . Nie potrafiłam się dłużej opierać. Delikatnie gładził moją twarz ręką. Lekko całował  całą twarz . Najpierw szyja, policzki, nos..Kiedy w końcu przyszła kolej na usta, nie wytrzymałam i muśnięcie przerodziło się w pełen namiętności, głęboki pocałunek. Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się na tylnich siedzeniach samochodu Nialla. Jego ręce majstrowały przy zapięciu moich spodenek , chwilę później spodenki i reszta mojego ubrania leżały na przednich siedzeniach . Zostałam w samej bieliźnie . Nie byłam mu dłużna . Szybko pozbyłam się jego koszulki , nie przestając go całować .Kiedy rozpinałam jego spodnie, on zajmował się moim stanikiem. Pozbył sie go bardzo szybko . Po chwili oboje byliśmy już całkiem nadzy . Niall zaczął powoli i dokładnie całować moją szyję. Czułam przyjemnie dreszcze na całym ciele. Nie pozostawałam  mu dłużna.Zaczęłam całować  go za prawym uchem , dokładnie tam gdzie był jego czuły punkt . Chłopak cicho jęknął .Schodził niżej, na moje piersi.Starannie zajmował się każdą po kolei.Przyprawiało mnie to o kolejny dreszcz.. Schodził coraz niżej.W tym samym czasie moje ręce znalazły się w jego włosach.Figlarnie się nimi bawiłam.Spojrzałam na niego ,a on na mnie . Posłał mi jeden ze swoich zniewalających uśmiechów .W końcu dotarł do moich ust.Czułam jak wchodzi we mnie wolnym, ale zdecydowanym ruchem. Początkowo poruszał się wolno, jednak z sekundy na sekundę jego ruchy są coraz szybsze. Oplotłam swoje nogi wokół niego . Moje ręce błądziły gdzieś na jego plecach. Całował mnie to w usta, to w szyje. Swoją rozkosz próbowałam przenieść w swoje dłonie, a raczej w paznokcie. Drapałam, szczypałam go po całych plecach. Słyszałam jego ciche pomrukiwanie .Oboje zaczeliśmy oddychać coraz szybciej. Czułam, że zaraz dojdę . Z ust Nialla wydobyło się jedno małe jękniecie, które oznaczało , że zaraz będzie wielki finał. W tym samym momencie moje ciało wygięło się w łuk ,  mocno zacisnęłam usta, by przez przypadek nie zacząć krzyczeć.Uśmiechnął się, pocałował mnie jeszcze raz, bardzo namiętnie, po czym opadł na siedzenie i odwrócił głowę w moją stronę.
_________________

Jak wam się podoba rozdział 45?
Jest długo oczekiwana scena +18
Jej pomysłodawczynią była Ells, a wykonawczynią Ronnie, której bardzo dziękuję za znaczną pomoc w napisaniu tego rozdziału
Niall i Issy zagubieni, ciekawi jak się to zakończy?
Dziękujemy za liczbę wyświetleń, zbliżającą się do 19k.

Revenge ;**

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 44.

*Oczami Vivianny*

- Tegoroczną edycję X-Factor'a wygrywa ...... ZESPÓŁ GO AHEAD ! GRATULUJĘ ! - radości nie było końca. Wszystkie zaczęłyśmy piszczeć, krzyczeć i skakać. Spojrzałam na chłopców, cieszyli się razem z nami. Po moich policzkach popłynęły łzy radości, tak jak dziewczynom. Specjalnie na naszą prośbę chłopcy zostali wpuszczeni za kulisy, by tam na nas poczekać. Zbiegłyśmy ze sceny i od razu pobiegłyśmy do chłopaków. Wręcz rzuciłam się Louisowi w ramiona, a on obkręcił się wokół własnej osi.
- Gratuluję ! Wiedziałem, że wygracie - powiedział z entuzjazmem.
- Dziękujęmy - z wielkim bananem na twarzy jeszcze mocniej wtuliłam się w chłopaka.
- Patrzy się tutaj - spojrzałam na Lou i automatycznie mój wzrok skierował się w punkt gdzie on patrzył. W drugim końcu sceny stał Nathan. Był jak tykająca bomba, która tylko czekała aż wypali się lont.
- Nie przejmuj się nim, teraz świętuj z nami - musnęłam malinowe usta chłopaka, a do Nathana odwróciłam się i pokazałam środkowy palec.
- Uuu niegrzeczna dziewczynka z Ciebie - oznajmił Zayn, a ja uśmiechnęłam się tylko.
- Chodźcie trzeba to uczcić ! - krzyknęła Lilly. Wszyscy zgodziliśmy się i pojechaliśmy do domu chłopaków. Nie chcieliśmy żadnych wielkich imprez, wystarczyło nam nasze wzajemne towarzystwo.
- Dziewczyny szykujecie salon, a my organizujemy żarcie - powiedział Harry. Jak Hazza kazał tak zrobiliśmy. My przystroiłyśmy troszkę salon, a po chwili weszli chłopcy z przekąskami.
- Czegoś mi tutaj brakuje - Zayn podrapał się po głowie i od razu gdzieś poszedł. W mgnieniu oka znalazł się przy Van z lampka wina - Musimy opić sukces naszych dziewczynek tak ?
- Super pomysł ! - Lou poszedł jeszcze do kuchni i wrócił z 7 kieliszkami, które rozdał wszystkim oprócz mnie i Liama.
- A my to co ? - spytałam naburmuszona.
- Liam nie pije, a ty jesteś w ciąży - oznajmił Lou i rozlał wina do kieliszków. Patrzyłam jak każdy popija sobie trunek ze smakiem, a ja siedziałam jak ten kołek wtulona w Lou i bawiłam się palcami u jego dłoni. Reszta wieczoru minęła w wspaniałej atmosferze oprócz jednego faktu. Hazza wymyślił by przynieść coś mocniejszego, ja z dziewczynami i Liamem byłyśmy na nie. Nie potrzebny mi teraz pijany Louis do tego wszystkiego, ale nie miałyśmy nic do gadania. Skończyło się na tym, że Louis i Niall upili się. Byłam mega wkurzona na Lou. Wiedział, że go teraz potrzebuję, a on wyskakuje mi z takim czymś.
- Chodź stary - Zayn próbował podnieść Lou na nogi, ale ten wyrywał się jak tylko mógł.
- Ja nie chce iść ! Chce zostać z moją rodzinką - stwierdził i jeszcze bardziej mnie objął.
- Twoja rodzinka idzie spać - syknęłam i wyswobodziłam się z uścisku. Poszłam na górę wziąć prysznic i przebrać się w piżamę. Wskoczyłam pod kołdrę, którą szczelnie się zakryłam i zasnęłam.

*Następnego dnia*

Przeciągnęłam się i przetarłam zaspane oczy. Louisa nie było koło mnie. Nie myśląc gdzie jest poszłam na poranną toaletę. Umyłam się, ubrałam i zeszłam na dół zrobić śniadanie. W pewnej chwili usłyszałam jak coś lub ktoś spada z kanapy. Ujrzałam rozczochraną czuprynę mojego chłopaka. Wyjął z szafki butelkę wody i nachylił się w moją stronę z zamiarem dania mi buziaka, ale odsunęłam się.
- Co się stało ? - spytał zdezorientowany.
- Śmierdzisz wódką - powiedziałam oschle i kontynuowałam gotowanie.
- Viv przepraszam, ale jestem taki szczęśliwy !
- Ale to nie znaczy, ze musisz upić się jak świnia.
- To był ostatni raz, obiecuję.
- Idź się umyć, a ja obudzę resztę.
- A dostanę buzi ?
- Jak będziesz czysty - chłopak od razu pobiegł do łazienki, a ja przeszłam się po pokojach. Po chwili wszyscy zeszli już i mogliśmy zacząć jeść. Za karę Louis i Niall mieli zmywać po śniadaniu.
- A teraz proszę mojego obiecanego całusa - domagał się Lou. Zarzuciłam ręce na szyję szatyna i dałam soczystego buziaka w usta.
- Dziewczyny jedziemy do domu ? - spytała wtulona w Nialla Issy.
- Ja bardzo chętnie, z Harrym dzisiaj nie mogłam się wyspać - zachichotała Lilly. Już wiadomo co robili. Pożegnałyśmy się i wróciłyśmy do naszego domu. Jak tylko weszłam do domu pognałam na strych. Nie wiedząc nawet czemu, ale coś mnie tam ciągnęło. Z nudów zaczęłam przeglądać pudła, które przyleciały ze mną z Polski. W oczy rzuciła mi się żółta koperta. Od razu poczułam różany olejek mojej mamy, którym skraplała korespondencje. Od razu w głowie miałam mnóstwo wspomnień, a do oczu napłynęły łzy. Trzęsącymi rękoma otworzyłam kopertę i ujrzałam staranne pismo mojej rodzicielki.
' Droga Vivianno.
Jeśli czytasz ten list nas nie ma już na świecie. Opiekujemy się Tobą tam z góry i pomagamy Ci znaleźć dobrą drogę. Na pewno zastanawiasz się czemu do Ciebie piszę w takich okolicznościach i czemu dopiero teraz czytasz ten list. Powód jest bardzo prosty, razem z tatą zapisaliśmy na Ciebie dom byś w przyszłości mogła założyć rodzinę. Wszystkie informacje znajdziesz u notariusza Waltera Greenpeace. Skontaktuj się z nim prędko i powołaj na mnie. Pamiętaj, że zawsze będziemy Cię kochać. Always and Forever. Mama i Tata. '
Od razu wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Louisa.
- Przyjedź tutaj proszę Cię - powiedziałam smarcząc nosem.
- Coś się...
- Nie pytaj tylko przyjedź - przerwałam mu i rozłączyłam się. Postanowiłam poszukać tego kolesia, czy jeszcze żyje i gdzie może teraz przebywać. W między czasie przyjechał Lou.
- Coś z małą ?!
- Niee, ale znalazłam to - podałam szatynowi kartkę. Z każdym przeczytanym słowem jego oczy stawały się co raz szersze.
- Wiesz co to znaczy, masz mieszkanie ! My mamy mieszkanie !
- My ? - spytałam z zadziornym uśmieszkiem.
- No boo... pamiętam jak myślałaś nad wspólnym zamieszkaniem i pomyślałem...
- Przecież wiem głuptasie ! Musimy jechać do tego faceta - zakomunikowałam. Złapałam chłopaka za rękę i skierowaliśmy się do samochodu - Jego biuro jest na Oxford Street - dodałam jeszcze i ruszyliśmy. Podróż nie trwała długo, po paru minutach byliśmy już pod jego biurem. Zapukałam do wielkich mahoniowych drzwi i usłyszałam głośne proszę.
- Dzień Dobry - powiedziałam niepewnie - Pan Walter Greenpeace ?
- Tak, w czym mogę służyć ? - za biurkiem siedział starszy mężczyzna z brodą dłuższą chyba od Merlina.
- Nazywam się Vivianna Parks, jestem córką Emily Parks.
- Ahh, miło mi poznać córkę Emily, a pan to ? - mężczyzna skierował wzrok na Louisa.
- Louis Tomlinson... chłopak Vivianny.
- Miło mi, usiądźcie.
- Może przejdę do sedna sprawy - zaczęłam - Dzisiaj znalazłam list mojej mamy i pisze tam, że zapisała na mnie dom, chciałabym go zobaczyć.
- Dobrze - wyszliśmy z budynku i pojechaliśmy za mężczyzną na przedmieścia Londynu. W końcu zobaczyliśmy upragniony widok.
- Trzeba będzie go wyremontować w środku i można zacząć mieszkać - z zamyśleń wyrwał mnie pan Greenpeace. Mężczyzna zaczął oprowadzać nas po domu i okolicy. Z każdą minutą co raz bardziej zakochiwałam się w tym miejscu - Teraz tylko potrzebny jest jeden pani podpis i klucze są pani.
- Oczywiście. - bez wahania podpisałam kartkę i dostałam klucze do domu.
- Ja już będę się zbierać, mam dużo papierkowej roboty. Powodzenia, a i gratuluję mam nadzieję, że dziecko będzie zdrowe. - pan Greenpeace wyszedł, a ja zaczęłam piszczeć i przytuliłam Lou.
- Mamy dom ! Mamy dom ! Mamy dooom ! Tylko jak ja zdobędę kasę na remont ?
- Zapomniałaś, że Twój chłopak to Louis Tomlinson.
- Na prawdę chcesz zapłacić za remont domu ?
- W końcu to nasz wspólny dom.
- Aww jesteś kochany - stanęłam na palcach i pocałowałam Louisa prosto w usta. Nagle mój telefon zaczął wibrować, a na wyświetlaczu pojawiła się Lilly.
- Coś się stało ? - spytałam.
- Musimy Ci coś pokazać, więc przywoź swoją szanowną dupkę.
- No dobrze, już wracamy - wyszliśmy z domu uprzednio go zamykając i pojechaliśmy do domu. Gdy tylko przeszliśmy próg mieszkania dziewczyny wręcz zaatakowały mnie.
- Masz i czytaj - Van podała mi gazetę, a ja zobaczyłam wielki nagłówek ' Louis Tomlinson zostanie ojcem, jego dziewczyna jest w ciąży ! ' 
Szybko przekartkowałam gazetę na odpowiednią stronę gdzie znajdował się artykuł.
' Związek zwyciężczyni programu X-Factor - Vivianny Parks razem z Louisem Tomlinsonem robi się coraz bardziej poważny. Dziewczyna ma dopiero 18 lat, a już za niedługo zostanie mamą. Jak wiemy Louis to młody i rozrywkowy chłopak i raczej nie jest gotowy na wychowywanie dziecka. Jednak ta informacja nie jest jeszcze potwierdzona przez parę, czekamy na jakiekolwiek informacje od przyszłych rodziców, '
- A teraz zobacz to - Issy podała mi swój telefon na którym wyświetlony był Twitter.W trendach było hasło #CongratulationsViviannaAndLouis. Były także osoby, którym nie podobała się wiadomość o ciąży. Pisały, że jestem puszczalska, że jestem dziwką, szmatą i powinnam umrzeć razem z dzieckiem. Oddałam telefon przyjaciółce i pobiegłam na górę wybuchając płaczem. Położyłam się na łóżku i moczyłam poduszkę. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi i przygarnia do siebie. Od razu wiedziałam, że to Louis. Tylko w jego ramionach czuję się bezpiecznie.
- Czemu one mnie tak nienawidzą ? Przecież nic nie zrobiłam.
- Nie przejmuj się, to tylko słowa. Nie pozwolę by coś Ci się stało - szatyn ucałował mnie w czoło i zaczął kołysać jak małe dziecko.
- Louieh ja nie chcę by to powróciło - chłopak spojrzał się na mnie ze zdziwieniem.
- Depresja, chęć zabicia siebie - schowałam twarz w dłonie i zaczęłam wylewać jeszcze więcej łez.
- Ciii maleńka, w życiu tak bywa, ale najważniejsze by się nie poddać i iść z głową zadartą do góry.
- Dziękuję, że jesteś - schowałam głowę w zagłębieniu szyji chłopaka i zaciągałam się jego boskimi perfumami - Idę przebrać się w piżamę.
- Już tęsknię - wystawiłam język i chciałam iść do łazienki gdy Louis podszedł do mnie i nachalnie wsadził swój język pomiędzy kąciki moich ust - Ugh Louis, chcę się pójść umyć.
- Przecież Ci nie zabraniam - oznajmił i kontynuował całowanie. Wiedziałam gdzie Lou ma swój słaby punkt, od razu oderwał się ode mnie i mogłam uciec do łazienki zamykając się w niej - Vivka otwórz te drzwi.
- Nie, bo jesteś napalony ! - powiedziałam przez śmiech. W końcu mogłam się odprężyć, przebrać w piżamę i pomyśleć nad wszystkim. Fani chłopaków mnie nienawidzą, za 5 miesięcy urodzi się moja córka... Moja córka.... Jak to dziwnie brzmi, ale tak... wyjątkowo.
Zmyłam z siebie jeszcze makijaż i wyszłam z łazienki. Nagle ktoś zaczął mnie łaskotać i nie wiedzieć kiedy znalazłam się na rękach Louisa - MILICJA GWAŁCĄ !
- Gwałt to tutaj za chwilę będzie - oznajmił i położył mnie, a właściwie rzucił na łóżko.
- Louis nie mam ochoty na nic dzisiaj. Chcę pójść spać - powiedziałam. Chłopak położył się obok mnie i przytulił. Nie wiedzieć kiedy zasnęłam.
-----
Hellooooo ! xx
Przepraszamy za tak duże odstępy czasowe w rozdziałach, ale w przyszłym tygodniu mam egzaminy gimnazjalne i rzadko siedzę na lapku. ;c
Jeszcze w Niedzielę urodzinki :D Ktoś złoży mi życzonka ? ; >
Nie no świiiruje, ale miło by było <3

Dziękuję za 18k wyświetleń ! *.*
Jesteście booscy ! *___* (ale wam słooodzę. xdd) ~ Ells ^^