sobota, 30 marca 2013

Rozdział 41.


*Oczami Harrego*


Codzienne koncerty , brak dziewczyn . Ciężkie bardzo ciężkie . Na szczęście już jutro dziewczyny przylatują do nas , w końcu się zobaczymy . Razem z chłopcami postanowiliśmy zrobić dziewczynom niespodziankę i  pojechać po nie na lotnisko . Dziewczyny nic o tym nie wiedziały , będą u nas po paru godzinnym locie , bardzo zmęczone .




*Oczami Lily*


Byłyśmy bardzo podekscytowane wyjazdem wyjazdem do chłopców . Po tym jak zaczął się program i występy na żywo miałyśmy mnóstwo wywiadów i jeszcze więcej prób niż wcześniej . Byłyśmy już gotowe do wyjazdu . Pozostała nam już tylko drobne poprawki . Musiałam się jeszcze umalować i przebrać . Dzisiaj postawiłam na luźne ciuchy , ponieważ przed nami paro godzinny lot . Zrobiłam lekki makijaż , wyprostowałam włosy i wyszłam z łazienki gotowa do wyjazdu . W kuchni zastałam już Danielle , która tak jak ja postawiła na coś luźniejszego . Po chwili dotarła do nas Viv , a zaraz za nią Issy i Van . Wypiłyśmy poranną kawę , po czym ruszyłyśmy na lotnisko . Kolejki do odprawy nie były duże , więc bardzo szybko dostałyśmy się do samolotu . Usiadłyśmy w wygodnych fotelach , a lot się zaczął . Wyjęłam z torebki telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia .  Znalazłam w nim dużo zdjęć z chłopcami . Tak bardzo mi ich brakowało . To właśnie oni razem z dziewczynami byli dla mnie teraz rodziną . Każdy dzień spędzałam razem z nimi . Lot trwał niemiłosiernie długo . Dani czytała książkę , Vivka jak zwykle była pochłonięta swoim telefonem , a Issy i Van po prostu spały . Wyjęłam słuchawki z mojej torebki , podłączyłam je do telefonu i zatraciłam się w muzyce lecącej w słuchawkach .  Nawet nie poczułam kiedy zasnęłam . 
- Lils , wstawaj śpioszku jesteśmy już na miejscu - Danielle posłała mi ciepły uśmiech. 
- Tak , jasne już wstaję .
Ruszyłyśmy po nasze bagaże . Każda z nas wzięła swoją walizkę . Teraz tylko czekałyśmy na naszą taksówkę , kiedy nagle ktoś złożył pocałunek na mojej szyi . Poczułam zapach perfum ... HARREGO ?!
Momentalnie się odwróciłam . Chłopak stał za mną . Złożył namiętny pocałunek na moich ustach . 
- Tak bardzo tęskniłem - powiedział , a ja wtuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam. 
Ponownie po tak długim czasie poczułam bicie jego serca , jego zapach . To wszystko czego mi najbardziej brakowało . 
- Co tutaj robisz skarbie ? - zapytałam na prawdę zadowolona . 
- Postanowiliśmy zrobić wam niespodziankę . - odpowiedział i dał mi buziaka w policzek . 
- Postanowiliście ?  To chłopcy tez tutaj są ? - zapytałam pełna nadziei . 
- TAAAAAAK ! - chłopcy wylecieli zza rogu .  Każdy z nich miał wielki uśmiech na twarzy . 
Dziewczyny od razu podleciały do chłopców . Było tak jak przed wyjazdem , wszystko idealnie . Zapakowałyśmy bagaże do vana chłopców i wszyscy ruszyliśmy do hotelu , w którym przebywali chłopcy . Kiedy dojechaliśmy , rozeszliśmy się do swoich pokoi .

*Oczami Zayna*

Położyłem się na wielkim łóżku , Vanessa w tym czasie brała prysznic . Leżałem rozmyślając , czy to odpowiedni moment aby zrobić wielki krok w stronę zmiany naszej relacji . Wszystko było idealne . Van wyszła z łazienki i położyła się na łóżku . Podniosłem się . Była taka idealna , bardzo się za nią stęskniłem . Nagle złapała moja rękę , tym samym wyrywając mnie z moich zamyśleń . Chciałem zacząć rozmowę , na temat naszego związku , a ona to zauważyła . 
- Ciii , nie mówi nic po prostu bądź - otuliła się moją ręką . 
Nie protestowałem , leżeliśmy tak wtuleni w siebie . Jeszcze raz zdążyłem dokładnie przemyśleć . 
- No dobrze , teraz słucham . 
- Vanessa , ja już tak dalej nie mogę . - mówiąc to usiadłem . Dziewczyna posłała mi spojrzenie . 
- Czy chcesz powiedzieć , że to był tylko taki mały epizod w naszym życiu , że to nic nie znaczy , tak ?  Te ostatnie dni przed waszym wyjazdem , które spędziliśmy razem były najlepsze w moim życiu , a ty chcesz to tak po prostu skończyć ? Zayn ja na prawdę nie myślałam , że ...- złożyłem pocałunek na jej ustach . 
Czułem jak sie uśmiecha . 
- Kocham cię i nie złość się tak więcej . - powiedziałem składając kolejny pocałunek na jej ustach . 
- Zayn , przepraszam . Ja na prawdę myślałam , że chcesz zakończyć naszą znajomość . - mówiąc to skierowała swoje spojrzenie w dół . 
- Ej mała , nigdy tego nie zrobię . Teraz jesteśmy razem , nikt i nic tego nie zmieni , rozumiesz ? 
- Jasne - powiedziała i sie we mnie wtuliła . 



*Oczami Lily*

Po podróży postanowiłam wziąć prysznic . Weszłam do kabiny i puściłam wodę , jej strumienie delikatnie pieściły moje ciało . Po wszystkim byłam bardzo odprężona . Przebrałam się w luźniejsze ciuchy i wyszłam z łazienki . Schyliłam się do walizki i nagle poczułam , że Harry podszedł do mnie i mnie przytulił . Odwróciłam się do niego przodem , spojrzał mi prosto w oczy . 
- Jesteś taka idealna
Nic nie odpowiedziałam , w tej chwili kierowały mną tylko emocje . Lekko przygryzłam wargę , doskonale wiedział co mam na myśli . 
CZĘŚĆ + 18 
Przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował. Naszymi językami kierował namiętny taniec, który doprowadzał mnie do ekstazy.  Hazza podniósł mnie do góry i posadził na łóżku. Oplotłam nogami jego biodra, a jego ręce wędrowały po całym moim ciele. Jego dotyk czułam wiele razy, ale to właśnie teraz działał na mnie tysiąc razy silniej. Jego ręce budziły dojmująca potrzebę bliskości.  Całując moją szyję szyję próbował pozbyć się moich ubrań.  Jego ciepłe wargi dotykające skórę przyprawiały mnie o przyjemny dreszcz . Nie spostrzegłam i byłam już w samej bieliźnie. Jęknęłam cicho. Harry zaczął całować mój dekolt, jego delikatny dotyk dotarł nawet w okolice obojczyka, potem przeniósł się na plecy. Wiedziałam , że żaden inny mężczyzna nie dotknie mnie w taki sposób, jak On. W jednej chwili mój stanik znajdował się na podłodze. Całując go po karku,  słyszałam jak cicho się śmieje.  Chłopak znowu skierował swoje pocałunki na moje usta, a ja zaczęłam ściągać jego koszulkę . Zaczęłam delikatnie jeździć dłońmi po jego torsie . Z każdą sekundą pragnęłam go coraz bardziej . Jego usta i dotyk doprowadzały do szaleństwa.
Nagle usłyszałam jego zmysłowy szept :
- Jesteśmy jednością . Wszędzie będziemy wędrować razem . Każde wzloty i upadki przejdziemy razem . Już na zawsze .
Delikatnie mnie pocałował . Odsunął się, schodząc w dół mojego ciała. Zaczął pieścić skórę w wewnętrznych stronach moich ud i składał pocałunki obok mojej kobiecości. Wplotłam palce w jego rozwichrzone włosy i odchyliłam głowę do tyłu. Po chwili poczułam , że nie mam na sobie już majtek . Chłopak pomiędzy pocałunkami wszedł we mnie. Jego ruchy były wolne i delikatne . Wbiłam paznokcie w jego plecy, pomiędzy jękami wykrzykując jego imię. Harry co chwile całował mnie w usta. Przytuliłam się niego mocno. Czułam jego oddech na mojej szyi.Poczułam, że zaraz dojdę.  Wszystko we mnie wrzało, jęczałam głośno. Czułam, że on też dochodzi. Chciałam dać z siebie wszystko. Wygięłam się w łuk, nachalnie łapałam powietrze do ust. Harry próbował uspokoić mnie dotykiem. Gładził dłońmi pragnąc poznać i zapamiętać każdą linię mojego ciała. W końcu doszliśmy w tym samym momencie. Chłopak delikatnie wyszedł ze mnie i cmoknął w czoło.
KONIEC +18 
Wtuliłam się w jego wyrzeźbione ciało .
- Kocham Cię skarbie , jesteś najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu - powiedział i złożył pocałunek na moich ustach . 
Odpowiedziałam mu uśmiechem , po czym wtuleni w siebie zasneliśmy .

*następnego dnia*

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez okno . Całą noc spałam wtulona w Harrego . Jak najdelikatniej podniosłam się i położyłam na poduszce obok niego . Przyglądałam się mu , chłopak słodko uśmiechał się przez sen . Postanowiłam mu nie przeszkadzać i poszłam wziąć prysznic . Ustałam przed wielkim lustrze i zaczęłam swoje rozmyślenia . Na same wspomnienie o wczorajszej nocy na mojej twarzy zagościł uśmiech . Wzięłam prysznic po czym ubrałam t-shirt Hazzy i wyszłam na taras . Zapowiadał się przepiękny dzień . Usiadłam na fotelu , który się tam znajdował . Zamknęłam oczy i sie rozmarzyłam . Wszystko było idealne , wczorajsza noc z Harrym , przyjazd do Nowego Yorku . Moje rozmyślania przerwał Harry . 
- Czemu mnie nie obudziłaś skarbie ? - zapytał wychylając głowę przez drzwi na taras . 
- Spałeś tak słodko i nie chciałam ci przerywać -  podbiegłam do niego i pociągając za rękę wprowadziłam na taras . - Spójrz jak tu jest pięknie ! Jaki piękny jest dzisiaj dzień ! - pocałowałam go prosto w usta .
- A czemuż to moja księżniczka zawdzięcza  tak wspaniały humor ?- zapytał z wielkim uśmiechem na twarzy . 
- Cieszę się , że znowu jesteśmy razem . - odpowiedziałam i wtuliłam się w jego perfekcyjnie wyrzeźbione ciało . 
Zamówiliśmy śniadanie do pokoju . Po zjedzonym posiłku mój telefon zawibrował .
Za pół godziny widzimy się przy wejściu do hotelu . Bierz ze sobą Harrego . Idziemy wszyscy na spaceeer ! Viv xx; 
- Kochanie idziemy na spacer ?  Vivka pisała , że idą wszyscy . - zapytałam . 
- Jasne , pozwiedzamy miasto - powiedział pogodnie . 
Przebrałam się , rozpuściłam włosy i byłam gotowa do wyjścia . Zamknęliśmy pokój na klucz i ruszyliśmy w umówione miejsce . Wszyscy już czekali , kiedy doszliśmy ruszyliśmy w stronę parku . Tam czekał na nas przygotowany piknik . Vivka i Louis o wszystko zadbali . Usiedliśmy i zaczęliśmy zajadać się przygotowanymi smakołykami , a szczególnie Niall . Atmosfera  
była świetna , tak jak zawsze . Każdy się wygłupiał , jedynie Viv siedziała strasznie spięta .
- Musze wam coś powiedzieć . - była naprawdę zestresowana
Każdy zamarł w bez ruchu . Vivka rzadko kiedy była poważna i miała jakieś poważne wiadomości do przekazania . Znałam ją od dzieciństwa i wiedziałam , że to coś ważnego . Louis też się tym wszystkim zdziwił , myślałam , że chociaż on to wie . Issy wydawała się być najspokojniejsza z nas wszystkich .
- Kochanie , o co chodzi ? - zapytał ją Louis
Dziewczyna długo nie mogła zebrać się na odpowiedź , kiedy w końcu wyszeptała :
- Jestem w ciąży .
Nie wiedziałam , co mam zrobić w tej chwili . Nie wiedziałam jak mam na to wszystko zareagować . Osobiście bardzo się cieszyłam , bardzo lubię dzieci . Problem jest taki , że u Viv jest z tym odwrotnie . Poczułam , jak Harry obejmuje mnie w pasie . Jego spojrzenie błądziło po całym parku .
- Mówisz prawdę ? - zapytał Louis .
Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie . Właśnie teraz ukazała się druga strona Lousia - był zmartwiony , nie wiedział co zrobić . Pokazał się dla nas z tej strony  , z której mało kto go znał .
Był zaskoczony , nie dziwię mu się . Sama byłam zaskoczona , ale bardzo cieszę się z tej cudownej wiadomości . Wiedziałam , że jego reakcja nie spodoba się dla Viv .
- Tak ! Mówię prawdę !  Dziwisz się ? - wstała na równe nogi i ruszyła biegiem przed siebie równocześnie wybuchając płaczem .
Nie wiedzieliśmy co zrobić . Z Louisem nie można było wyłapać kontaktu , chłopcy tak samo byli zdziwieni . Ruszyłam biegiem za Vivką . Szła cała zapłakana .
- Nie płacz kochanie . - przytuliłam ją jak najmocniej potrafiłam .
- Wiedziałam , że tak będzie . Wiedziałam , że Lou źle na to zareaguje . - wybuchnęła jeszcze głośniejszym płaczem .
- Ciii skarbie . Będzie dobrze . Był po prostu zaskoczony tą wiadomością . Jak to do niego dotrze , będzie się cieszył , zobaczysz . Wracamy tam do nich ?
- Nie , nie chce teraz tam wrócić . Pójdziemy się przejść ?
- Jasne .
Ruszyłyśmy przed siebie . W między czasie napisałam sms do Harrego :
Skarbie nie czekajcie na nas . Zajmę się Vivką . Lils xx 
Błądziłyśmy po ulicach Nowego Yorku , wszystko było dla nas nowe . Po paro godzinnym spacerze wróciłyśmy do hotelu . Viv zadecydowała , że pójdziemy do pokoju Harrego . Weszłyśmy i zobaczyłyśmy zmartwionego Harrego , który siedział na rogu łóżka .
- W końcu przyszłyście , myślałem , że się juz was nie doczekam . - powiedział Harry , a w jego oczach pojawiły się iskierki nadziei . Spojrzał na Viv , nadal była cała zapłakana .
- Viv , kochana będzie dobrze . Ja się bardzo cieszę z tego , że zostanę wujkiem . - powiedział i delikatnie pocałował ją w czoło .
Nie odpowiedziała mu nic , posłała my tylko lekki uśmiech , który na prawdę był wymuszony .
- To ja lepiej pójdę do Louisa , zostawię was same .
Wyszedł z pokoju , a do nas momentalnie przyszły Issy , Van i Dani .
Usiadłyśmy na podłodze , w kręgu . Bliskość i wsparcie przyjaciółek były teraz bardzo ważne dla Viv .
- Viv on jest po prostu zszokowany tym wszystkim , musisz dać mu czas , żeby sobie to jakoś ułożył . - Danielle ją pocieszała , głaszcząc przy tym jej ramie .
- Własnie tego się boję , boję się że to wszystko co wcześniej było między nami zniknie . Rozpryśnie się jak bańka mydlana i zostanie po tym tylko ciemna plama , która będzie miała miejsce w moim sercu . Boję się , że zostanę sama z naszym dzieckiem . - Vivka nadal płakała .
Znam ją bardzo długo , ale pierwszy raz widzę ją w takiej rozsypce .
- Nawet tak nie myśl ! Louis nie widzi życia poza tobą ! W życiu nie wykręciłby ci takiego numeru Viv .
- A to co się wydarzyło w parku ?
- Był w szoku , zobaczysz zaraz dotrze do niego to wszystko . Stworzycie wspaniałą i kochającą rodzinę .
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi , które po chwili się uchyliły . Można było w nich dojrzeć Louisa .
- Mogę wejść ? - zapytał niewinnie .
- Jasne . - odpowiedziałam
Nie ruszyłyśmy się z miejsca , byłyśmy ciekawe jak się zachowa .
- Viv , chciałem cie przerosić za moją reakcję .
Nie odzywałyśmy się , wsłuchiwałyśmy się w ich dialog .
- Louis , jeśli nie chcesz tego dziecka , to powiedz to tu i teraz . Chce żeby wszystko było jasne . - próbowała być twarda i nie płakać , ale słabo jej to wychodziło .
- Oczywiście , że chcę wychowywać nasze dziecko . Marzę o tym , żeby stworzyć idealną rodzinę właśnie z tobą . - chłopak przyklęknął przy Viv , a ona się na niego spojrzała .
- Na prawdę ? - zapytała głosem pełnym nadziei .
- Na prawdę . Dziecko jest owocem naszej miłości , jak mógłbym go nie kochać ? - powiedział i złożył pocałunek na jej ustach .
- Louis obiecaj mi coś .
- Dla ciebie wszystko kochanie .
- Obiecaj , że nigdy nas nie zostawisz , że zawsze będziesz mi pomagał .
- Obiecuję . - powiedział i wziął ją na ręce,
- Wracamy teraz do pokoju , dobrze ?
- Okeej . - odpowiedziała Viv i wszyli , a za nimi dziewczyny .
Po chwili w pokoju pojawił się Harry . Położyliśmy sie na łóżku .
- Co myślisz o całej tej sytuacji skarbie ? - zapytał chłopak , bawiąc się kosmykiem moich włosów .
- Było to dla mnie wielkie zaskoczenie , ale bardzo się z tego cieszę .
- Ja też , w końcu może Louis stanie się trochę poważniejszy . - powiedział śmiejąc się.
- Kto wie , ludzie się zmieniają - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy .
- Może my też zrobimy sobie takiego małego dzidziusia ?
- Harry ?  Ty na serio ? - zadziwiła mnie jego propozycja .
- Tak , mówię całkowicie serio . Chcę spędzić z tobą resztę życia , mieć wspólny dom i stworzyć rodzinę .
- Harry mam dokładnie takie same zamiary . Obiecuję , że kiedyś się o to postaramy , ale jeszcze nie teraz dobrze ?
- Jasne - powiedział i złożył pocałunek na moich ustach .
Wtuliłam się w niego , po czym nie pamiętam kiedy odpłynęłam w krainę snu .

___________________________
Pojawiło się +18 w rozdziale ;D Podoba się ? ^^ 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
Dziękuję za wejścia na bloga , jesteście wspaniali ! 
Buziiiaaki ~Ronnie 

P.S Przy okazji zapraszam na mojego nowego bloga - KLIK
Dopiero zaczynam , ale mam nadzieję , że się wam spodoba  ! :)  

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 40.

*Oczami Isabelli*

Codzienna monotonia z czasem zaczyna nudzić. Tak właśnie jest w moim przypadku. Rano wstajemy, pijemy kawę, szykujemy się i pędzimy na próbę. Przydałaby się mała odmiana, odsapnięcie, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma ze mną Niall'a. Tęsknię i to cholernie, ale mam dziewczyny - najlepsze przyjaciółki. Nawet moje stosunki z Vanessą zmierzają w dobrym kierunku. Wstałam, umyłam się i przebrałam się. Założyłam szary T-shirt, czarne rurki, białe conversy, pościeraną czarną koszulę, czapkę z napisem OH SHIT oraz srebrny pierścionek na dwa palce i kilka bransoletek. Oczy podkreśliłam eyelinerem, a włosy wyprostowałam. Wyszłam z pokoju i nie idąc do kuchni, odwiedziłam Viv.
- Hej - przywitałam ją przy wejściu
- Hej
- Jak się czujesz?
- Bywało lepiej
- Chciałam cię jeszcze raz przeprosić za wczoraj. - oznajmiłam - To nie miało tak zabrzmieć
- Nie ma sprawy, przecież dobrze o tym wiem
Podeszłam do jej łóżka i uściskałam ją.
- Nie sądzisz, że czas wstawać?
- Już wstaję, mamusiu
- Mamusiu? - zapytałam - 3... 2...
Viv po chwili poderwała się z miejsca i pobiegła do łazienki. Wstałam z łóżka i przechadzałam się po pokoju. Ukucnęłam przy jednej z ścian i sięgnęłam leżący niedaleko przedmiot. Test? Pozytywny? Nie wierzę, Viv jest w ciąży i nic nam nie powiedziała. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Szybko odrzuciłam przedmiot na stare miejsce i wstałam.
- Przeszły Ci już mdłości?
- Tak, leki mi pomogły
- Chcesz szczerze porozmawiać? - zapytałam - Pamiętaj, że mi zawsze możesz zaufać
- Wiem, Issy - powiedziała i przytuliła mnie
Razem zszedłyśmy na dół. Usiadłyśmy przy stole i razem z Dan, Lils i Van zjadłyśmy naleśniki. Myśl o ciąży mojej najlepszej przyjaciółki nie dawała mi spokoju. 
- To co dziś robimy? - zapytała Dan
- Zanim coś zaplanujemy chcę wam o czymś powiedzieć - oznajmiła - Chłopacy załatwili nam wyjazd do Nowego Jorku - dokończyła Viv
Wszystkie zaczęłyśmy skakać po salonie i niemiłosiernie piszczeć. Powiem wam, że moją pierwszą myślą była ciąża, ale jednak nie. Jestem pewna, że już niedługo ogłosi prawdę.
- Idziemy na zakupy - zaproponowała Van
- Świetny pomysł - przytaknęła Lils
Dziewczyny poszły na górę się przebrać, a ja posprzątałam po śniadaniu. Gdy wróciły już zwarte i gotowe, wyszłyśmy z domu. Zakluczyłam drzwi i zajęłam miejsce w aucie. Droga do centrum zajęła nam kilkanaście minut. Gdy byłyśmy już na miejscu wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy na podbój sklepów. Po dwugodzinnym szale zakupowym, obładowane torbami zasiadłyśmy w Starbucksie.
Zamówiłyśmy pięć Iced Vanilla Latte i czekałyśmy na nasze zamówienie. Gdy skończyłyśmy zabrałyśmy zakupione rzeczy i wróciłyśmy do domu. Dziś jak zwykle oglądałyśmy TV. W połowie filmu dostałam SMS. Wyjęłam komórkę z tylnej kieszeni spodni i odczytałam treść. Prosiłbym swoją księżniczkę przed ekran komputera ;* Love U Baby ♥ Twój Niall ツ Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i odłożyłam BlackBerry na dawne miejsce. Podniosłam się z sofy i ruszyłam w kierunku schodów.
- A ty gdzie? - zapytała Lils
- Moje bejbe czeka
- Pozdrów go od nas - powiedziała Van, a dziewczyny jej przytaknęły
- Ok
Po przejściu dwóch ostatnich schodków i krótkiego korytarza dotarłam do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Wolnym krokiem podeszłam do biurka i zabrałam z niego laptopa. Usiadłam na łóżku i odpaliłam sprzęt. Po kilku minutowym ładowaniu się, zakończyłam wpisywać hasło na Skype. Od razu połączyłam się z Nialler'em.

- Poczekaj chwilkę - powiedział chłopak, majstrując coś przy swojej kamerce
- OK
- Tęsknie za tobą słońce
- Ja też, ale przecież już jutro się zobaczymy
- Wiem, ale to o.. - zatrzymał się i spojrzał na zegarek - Dobra jestem słaby z matematyki
- Hahahahaha
- Ej, to nie jest śmieszne, ale jakby co to jest u nas 8.
- To tylko cztery godziny różnicy, Niall - oznajmiłam - Co macie dziś w planach?
- Od dziś mamy kilka dni wolnego, więc zapewne będziemy odsypiać, byście nie widziały nas jako zombie, a wy?
- No więc my, wróciłyśmy niedawno z zakupów i oglądałyśmy film, który dziewczyny aktualnie kontynuują

- Wiesz co, i love ya's forever [tłm. kocham cię na zawsze]
- Aww, Nialler this is so sweet
- Tak jak czekolada?
- Uwierz mi, bardziej. O wiele bardziej
- Zaraz wracam - powiedział i zniknął z mojego pola widzenia, po czym po chwili wrócił z swoją gitarą - Zaśpiewam Ci
- Aww, ideał
Zanim zaczął śpiewać, poprawił swoją fryzurę i wygodnie się usadził
- Zaczynam - zakomunikował
- Czekam
Po chwili rozbrzmiały pierwsze nuty piosenki, a po chwili dołączył jego anielski głos, który wprawiał mnie w euforię
We're under pressure,
Seven billion people in the world trying to fit in
Keep it together,
Smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know, girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances
[...]
I'll be your soldier,
Fighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your Hova
You can be my Destiny's Child on the scene, girl
But don't stress,
And don't cry,
Oh we don't need no wings to fly
Just take my hand
[...]
Yo, B-I-G
I don't know if this makes sense, but you're my hallelujah
Give me a time and place, I'll rendez-vous, I'll fly to it,
I'll beat you there
Girl you know I got you
Us, trust...
A couple of things I can't spell without you
Now we're on top of the world, cuz that's just how we do
 Used to tell me sky's the limit, now the sky's our point of view

Zaczęłam bić brawa i gdy skończyłam, starłam pojedyncze łzy z swoich policzków. 
- Kochanie, nie płacz
- To łzy radości - powiedziałam - Uwielbiam Cię
- Ale ja ciebie bardziej
- Nie, bo ja
- Ja i koniec kropka
- Remisik?
- Dobra, rozliczymy się jak przyjedziesz - oznajmił i zaczął dziwnie poruszać wargami
- Seksualny, niebezpieczny - zanuciłam w jego kierunku
- I takiego mnie kochasz
- Spadaj spać Romeo
- Ale mi się nie chce

- A oczy to przecierasz co chwilę, z niedowierzania?
- Dokładnie, nadal nie wierzę, że mam tak wspaniałą dziewczynę
- Nie słodź już, bo cukrzycy dostanę, a tego chyba nie chcesz
- To do zobaczenia, słońce
- Do zobaczenia, naleśniku
- Naleśniku?
Nie odpowiedziałam tylko roześmiana, czym prędzej zamknęłam ekran laptopa. Wyszłam z pokoju i zbiegłam na dół. Nikogo tam nie zastałam więc wróciłam na górę. Postanowiłam szczerze porozmawiać z Viv. Powoli podeszłam do jej drzwi i zapukałam.
- Proszę! - usłyszałam głos z wnętrza pomieszczenia
- Hej, możemy pogadać?
- Jasne, siadaj - powiedziała i poklepała miejsce obok siebie na łóżku
- Wiem
- O czym? - zapytała, a jej twarz lekko pobladła
- O ciąży
- Ciąży? O czym ty mówisz?
- Znalazłam test na podłodze rano. Zamierzałaś nam powiedzieć?
- Tak, ale jutro. Wtedy kiedy chłopakom
- Będę ciocią - ucieszyłam się
- Boję się
- Czego? Viv, nie masz powodów
- A co jeśli on mnie zostawi? - zapytała i zaczęła płakać
- Chodź tu do mnie
Powoli przysunęła się i przytuliła do mnie, po czym zaczęła coraz mocniej płakać.
- Louis nie widzi świata poza tobą. Nigdy by Cię nie zostawił. Stworzycie cudowną rodzinę - zapewniałam ją
- A jeśli przestraszy się odpowiedzialności?
- To będzie miał doczynienie z nami, a na pewno ze mną. 
- Kocham Cię, Issy 
- Ja ciebie też, Viv - odpowiedziałam.
Przez resztę czasu rozmawiałyśmy o przyszłości. O moim związku z Niall'em, o Lou, dziecku, ciąży i o naszej przyjaźni. Brakowało mi tego. Szczerej rozmowy z kimś, bliskim mojemu sercu. Nie wiem kiedy, ale po kilku godzinnej rozmowie obydwie zasnęłyśmy na łóżku Vivianny i tak spędziłyśmy resztę dnia - w objęciach Morfeusza.
______________________
Możecie mnie zabić, poćwiartować i różne inne takie.
Przepraszam za opóźnienia związane z pojawieniem się rozdziału.
Miałam kompletny brak pomysłu, ale na szczęście z odsieczą ruszyła mi Ells.
Wielki brawa dla niej ;**
Ponad 14.000 wyświetleń = brawa dla was 

Jak się podoba rozdział?

Czekam na wasze opinie (:

chcecie, aby Issy i Niall +18?

zapraszam na mój drugi blog, na którym niedługo pojawi się nowy rozdział: LINK

czytasz = komentujesz


Revenge ;* [dawniej Forever Young]




poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 39.

*Oczami Vivianny*

*- Kocha, Lubi, Szanuje, Nie chce, Nie dba... - kolejno wyrywałam płatki kwiatu, wymawiając popularną wróżbę. Usłyszałam wołanie Lousia. Poderwałam się do góry i zaczęłam biec w celu poszukiwania chłopaka. Nagle cały świat zaczął wirować, a ja co raz bardziej oddalałam się od Lou. Z tego wszystkiego zaczęło kręcić mi się w głowie i straciłam przytomność. Obudziłam się i rozejrzałam dookoła. Wszędzie ciemno, zimno i mokro. Z tego co wywnioskowałam byłam w jakiejś fabryce lub coś w tym stylu. W pewnej chwili usłyszałam strzał, a później krzyk. Pobiegłam w kierunku padającego strzału, Zobaczyłam leżące ciało, a nad nim klęczała dziewczyna. Podeszłam bliżej i ujrzałam zakrwawionego Louisa. Spojrzałam na klęczącą dziewczynę. Wyglądała tak samo jak ja. Średni wzrost, czarne włosy - oczywiście już z odrostami, śniada karnacja. W końcu się zorientowałam, że t naprawdę ja.
- Ratuj go ! - wrzeszczałam cała zapłakana - Błagam uratuj go !
- Za późno, nie ma juz ratunku - mówiła dziewczyna.
- Błagam Louieh obudź się, otwórz te cholerne oczy ! - upadłam na kolana i zaczęłam szarpać go za ramiona.
- On nie żyje - z cienia wyłoniła się prezes Managmentu. Wymierzyła w moją stronę broń i strzeliła*
Poderwałam się do góry cała zapłakana. Uspokoiłam oddech i rozejrzałam się, jestem u siebie w pokoju, a koło mnie nie ma nie żywego Louisa. W ogóle go nie ma, bo jest w USA. Spojrzałam na zegar, wskazywał 3:33, u chłopaków jest wieczór. Odpaliłam komputer i zalogowałam się na Skype. Akurat Louis był dostępny, więc nie musiałam długo czekać na połączenie.
- Kochanie czemu nie śpisz ? - spytał zmartwiony Louis.
- Jakoś tak... nie mogę i już stęskniłam się za Tobą.
- Też tęsknię, prawdopodobnie za jakieś 3-4 tygodnie się zobaczymy.
- I o 3-4 za długo - burknęłam.
- Nie marudź, taka moja praca. Dobrze, że w ogóle się zobaczymy.
- No to najlepsze. Chciałabym się teraz w Ciebie wtulić. Ehh, zostaje mi na razie poduszka - zachichotałam.
- Tylko mnie tam nie zdradzaj - stwierdził z zadziornym uśmieszkiem.
- Sugerujesz coś ?
- Niee, ja nic nie sugeruje.
- Mam nadzieję - w oddali usłyszałam głos Harrego.
- Przepraszam skarbie, ale niedługo mamy koncert i musimy się przygotować. Odezwę się moim wieczorem.
- Ok, kocham Cię - wysłałam mu buziaka w powietrzu.
- Ja Ciebie również, paa - odłożyłam komputer i opadłam na poduszkę. Nagle zrobiło mi się nie dobrze, pobiegłam szybko do łazienki i uklęknęłam nad toaletą.
- Wszystko w porządku ? - usłyszałam głos... Danielle ?!
- Umm... Tak, chyba. Musiałam się czymś struć.
- Na pewno - posłałam jej ciepły uśmiech - Słyszałam jak gadałaś z Louisem. Pewnie strasznie za nim tęsknisz.
- I to nie wiesz jak. Teraz jak go nie ma, czuję coś takiego... nie wiem jak to opisać, ale boję się, że na którymś z koncertów Lou zobaczy jakąś piękniejszą, mądrzejszą i w ogóle IDEALNĄ dziewczynę, a mnie zostawi.
- Mam to samo z Li, ale uwierz znam Louisa i taki nie jest. Jest w Tobie zakochany po uszy i nie widzi świata poza Tobą.
- Miło wiedzieć - znowu ten przewrót w żołądku i nad kibel.
- Pójdę zrobić Ci herbatę i jeszcze kisiel.
- Kisiel ? - spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Bardzo pomaga przy tym - dziewczyna zniknęła za drzwiami, a ja opadłam na kafelki i spróbowałam unormować oddech. Kręciło mi się w głowie, a w uszach szumiało. Podniosłam się z posadzki i wolnym krokiem poszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie Dani z herbatą - O której macie próbę ?
- Co ?! Jaką próbę ?
- No próbę z Nathanem do programu.
- Nic mi o tym nie wiadomo - wzruszyłam ramionami - A nawet to przecież jak pójdę na próbę w takim stanie ?
- Ahh moja gafa, przepraszam. Miejmy nadzieję, że Ci przejdzie.
- Dokładnie - usiadłam w salonie i włączyłam TV. W międzi czasie gadałam z Danielle. Nim się zorientowałyśmy była 5:00 nad ranem i postanowiłyśmy pójść do swoich łóżek. Nie mogłam zasnąć, ciągle czułam jak mój żołądek robi fikołka, ale nie szłam już do łazienki. W końcu zmęczona tym wszystkim jakoś usnęłam.

*Parę godzin później*

Głupia próba, głupi Nathan, głupie wszytko ! Nadal jest mi niedobrze, ale muszę iść na tą cholerną próbę. Podobnież kochaś (tak, zaczęłam Nathana nazywać kochaś) ma dla nas jakąś niespodziankę - jak zwykle z resztą. Weszłyśmy na salę i zobaczyłyśmy grupkę młodych chłopaków, byli w naszym wieku, może trochę młodsi wygłupiających się na naszej sali.
- Ey dzieci to nasza próba, spadać stąd - krzyknęłam i rzuciłam torbę w kąt sali.
- Wy jesteście Go Ahead ? - spytał jeden z nich.
- No tak - odpowiedziała Vanessa.
- Jakiś problem macie z tym ? - musiałam wtrącić swoje trzy grosze.
- Z tego co nam Nathan mówił, to miałaś być milsza - stwierdził z grymasem kolejny, jak widać najmłodszy.
- Przykro mi, że nie spełniam Twoich wymagań - powiedziałam sarkastycznie. Nagle do sali wszedł zdyszany Nathan.
- Przepraszam za spóźnienie widać, że się poznaliście - doprał kochaś.
- Nie mieliśmy przyjemności - syknęłam.
- Ahh no to chłopcy to jest Vanessa, Lilly, Issy i Vivianna.
- Dziwne imię, dziwna laska - rzekł jeden z nich. Zaczęłam iść w jego kierunku, ale dziewczyny mnie powstrzymały.
- Jeszcze raz powiesz coś takiego, a Ci oczy wydrapię.
- Przepraszam, ale zachowujesz się psychicznie. Pożartować nawet nie można.
- Nie mam humoru, jest mi niedobrze, a musiałam przyjść tutaj.
- Ahaa - wtrącił się Nathan - A to są chłopcy z zespołu Jonaskians.
- Ojejku jejku jejku ! - Van zaczęła skakać jak poparzona - Uwielbiam was !
- Dzięki - każdy uśmiechnął się w naszą stronę.
- Co wy tutaj robicie, przecież jesteście z Australii ?
- Zaprosiłem ich, ponieważ w tym etapie programu musicie zaśpiewać z kimś duet.
- Nie chwal się i tak nie masz szans - zgromiłam Nathana wzrokiem i za to dostałam z łokcia od Lilly, a reszta wybuchnęła śmiechem - No co ?!
- Jajco zdrajco 1:0 gramy dalej ?
- Zobaczymy jeszcze - wytknęłam język przyjaciółce - W takim razie możemy zaczynać ?
- Jasne - odpowiedzieli chórkiem i zaczęliśmy próbę. Zdecydowaliśmy, że zaśpiewamy Set This World On Fire. Nawet nie znałam tej piosenki, ale gdy tylko ją usłyszałam od razu polubiłam. Chłopcy także mają wielki talent, źle ich oceniłam. Po skończonej próbie czułam się jeszcze gorzej niż wcześniej, więc poprosiłam Lills by odwiozła mnie do domu.
- Jak chcesz mogę z Tobą zostać - zaproponowała.
- Jedź do dziewczyn, pewnie już poszły do Nando's i za chwilę zaczną się rzucać jedzeniem - stwierdziłam ze sztucznym uśmiechem. Tak naprawdę chciałam by została, brakowało mi obecności kogoś bliskiego.
- Przecież widzę, że Ci ciężko - dziewczyna przytuliła mnie i zaczęła głaskać po plecach.
- Tak strasznie za nim tęsknie, a jeszcze Nathan wyleciał z tym wyznaniem.
- Niech zgadnę nie powiedziałaś Louisowi - pokiwałam głową na tak - Czemu ?
- Nie chcę by Louis miał kłopoty później, wiesz jak on reaguje na Nathana.
- Fakt - nagle usłyszałam jak mój telefon zaczyna dzwonić, ale nie mogłam go znaleźć. W końcu gdy go znalazłam zobaczyłam, że mam 6 nieodebranych połączeń do Lou. Szybko do niego oddzwoniłam.
- Viv czemu nie odbierasz, strasznie się martwiłem o Ciebie.
- Przepraszam, nie mogłam telefonu znaleźć.
- Jak się czujesz ? Issy powiedziała, że ciągle Ci niedobrze.
- Lou nie przejmuj się mną. Pewnie czymś się strułam, jutro pewnie mi przejdzie.
- A masz jakieś leki lub coś innego w domu ?
- Raczej nie, ale za chwilę pójdę do apteki.
- Poproś którąś z dziewczyn by pojechała, a ty marsz do łóżka i nie ma żadnego ' ale '
- Dobrze tatusiu - burknęłam i skierowałam się powoli do pokoju.
- Kochanie... - chłopak na pewno zrobił tą swoją minę.
- No przecież idę taa - doczłapałam się do pokoju i rozwaliłam na łóżku - Już leże i się nie ruszam tato.
- Nie chciałbym być Twoim tatą - stwierdził Louis.
- A czemuż to ?
- No bo nie legalne jest zakochanie się we własnej córce, a do tego wolę Ciebie całować niż marchewki.
- Marchewki ?
- Zapomniałaś, że ja uwielbiam marchewki ?!
- Nie wspominałeś o tym mądralo.
- No to teraz już wiesz - nagle wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem, nawet nie wiem czemu - Z czego się śmiejesz ?
- Sama nie wiem - schowałam twarz w poduszkę i jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać - A własnie Lilly !
- Coś się stało ?
- Niee, ale pojechałabyś mi do apteki po jakieś krople lub cos innego na brzuch ?
- No spoko. Za chwilę będę z powrotem.
- Dziękuję, kocham Cię - słyszałam jak dziewczyna odpala auto i odjeżdża - No to możemy już gadać.
- Wiesz co foch.
- Co ? Jaki foch ?!
- No, bo mi nie powiedziałaś, że mnie kochasz.
- Debiluu oczywiście, że Cię kocham ! - krzyknęłam do słuchawki - Kocham kocham kocham kocham kocham ! Starczy ?
- Hahaha tak starczy, starczy - oznajmił przez śmiech - Ja Ciebie też bardzo mocno kocham.
- Awww, jakie to słooodkie.
- Nie tak bardzo jak ty.
- Przestań mi słodzić - akurat wróciła Lilly, słychać było, że zgarnęła dziewczyny do domu - Louieh ja muszę już kończyć, bo za chwilę będę miała dzicz w pokoju. Buziaki.
- Paa - gdy tylko się rozłączyłam dziewczyny wpadły do mojego pokoju.
- Dzisiaj robimy za Twoje niańki - odparła ze śmiechem Lills - Masz.
- Dzięki - przyjaciółka rzuciła mi reklamówkę z lekarstwami. W oczy rzuciły mi się 3 pudełeczka - Co to jest ?
- Emm... testy - odparła Issy.
- Jakie testy ?
- No ciążowe.
- Przepraszam bardzo jakie ?! - krzyknęłam - Powariowałyście już do reszty ?! Niby z kim ?!
- Vivka opanuj się, kupiłyśmy to na wszelki wypadek.
- Jaki wszelki wypadek ?! Nie byłam, nie jestem w ciąży !
- Ale jeden możesz teraz zrobić, tak dla sprawdzenia - wzięłam pudełko i poszłam do łazienki. Odczekałam parę minut. Wynik wyszedł... pozytywny. Ale postanowiłam nie mówić dziewczynom. Nie teraz.
- I co mówiłam ! Nie jestem w ciąży - stwierdziłam.
- Wszystko może okazać się później - powiedziała po cichu Dani, ale usłyszałam jej każde słowo.
- Nic nie okaże się później. Przeżywacie i tyle, to jest tylko zatrucie. Nic więcej - wzięłam kolejne dwa pudełka i miałam zamiar je wyrzucić gdy przeszkodziły mi dziewczyny.
- Nie wyrzucisz ich, zostaw je na wszelki wypadek - przewróciłam oczami i usiadłam na środku łóżka - To co teraz robimy ? Ja bym coś odwaliła, no wiecie zrobiła coś złego.
- Wystarczy Ci złych rzeczy z przeszłości - wtrąciła się Lilly.
- Jakich złych rzeczy ? - spytała Issy - Nigdy nie mówiłaś o tym.
- Ehh... Gdy miałam 12 lat zaczęłam palić, później w wieku 15 lat doszedł do tego alkohol  Biłam się z każdym ze szkoły, nie patrzyłam czy to chłopak czy dziewczyna. Po prostu podchodziłam i zaczynałam bójkę. Z Van także chciałam się bić, ale ona jak i Lills ogarnęły mnie, pomogły wyjść z nałogów i teraz jestem jaka jestem.
- Normalnie jak jakaś kryminalistka, tylko mnie nie zabij - powiedziała przez śmiech Issy, ale mnie to zabolało - Viv przepraszam.
- Spoko, nie gniewam się, ale... nie chcę pamiętać o tamtej mnie. Chociaż i tak jest gdzieś głęboko we mnie.
- Luuzik, nie oddamy Cię - oświadczyła Van i mnie przytuliła. Po chwili Issy i Lilly dołączyły się uścisku - Dani chodź do nas, od teraz jesteś częścią naszego babskiego grona.
- Jesteście kochane, ale za chwilę mnie udusicie - oznajmiłam przez śmiech.
- Teraz idziemy na dół robimy sobie kakao i oglądamy filmy, do znudzenia ! - zakomunikowała Lills. Wszystkie przystałyśmy na ten pomysł i zeszyłyśmy na dół. Dani i Issy przygotowały kakao, ja i Lilly ułożyłyśmy w salonie mnóstwo poduszek, a Van wybrała filmy. Po 3 filmach dziewczyny miały już dość. Wszystkie rozeszłyśmy się do swoich pokoi. W salonie zostałam tylko ja. Ciągle myślałam nad tą cholerną ciążą. Ja i dziecko ? Nie nadaję się do takich rzeczy, już bardziej Lilly wygląda na taką co by chciała siedzieć z ciągle płaczącym dzieckiem. Wstałam z kanapy i poszłam do pokoju po kolejne urządzenie. W oczach miałam już łzy, które co raz bardziej gromadziły mi się pod powiekami. Nie budząc nikogo weszłam do łazienki i ponowiłam test. Znowu pozytywny, rzuciłam nim o ścianę i dałam upust emocjom. To koniec mojego życia, a co najgorsze koniec związku z Lou. Na pewno ze mną zerwie, to jest pewne na 100 % Umyłam się, wskoczyłam w piżamę i poszłam do pokoju wylewać kolejne litry łez. Nagle telefon zakomunikował mi, że dostałam wiadomość, jak się domyśliłam była od Lou.
Słońce wiem, że jeszcze nie śpisz, więc wejdź na Skype. xx
Zalogowałam się na komunikator i zadzwoniłam do chłopaka.
- Już się stęskniłeś ? - spytałam chichocząc pod nosem.
- Cały dzień tęsknie - posłał mi uroczy uśmiech - Słuchaj mam dla Ciebie i dziewczyn wspaniałą wiadomość.
- No ja właśnie też chciałbym Ci coś powiedzieć, ale ty pierwszy.
- Za tydzień ty, Lills, Issy, Van i Dani przylatujecie do USA !
- Naprawdę ?!
- Tak, gadaliśmy dzisiaj z Paulem i wszystko ustalone, a teraz ty mów.
- A wiesz co... to może poczekać, chcę Ci powiedzieć o tym osobiście.
- No dobrze, a jak tam Ci dzień minął ? - spytał z przylepionym uśmiechem na twarzy.
- W porządku. No oprócz tego brzucha, ale już jest lepiej.
- To dobrze - gadaliśmy ponad godzinę, przez całą konwersację trzymałam się za brzuch. W myślach miałam obrazy mnie i Lou jako ' rodziców '. Nie miało to najmniejszego sensu. W końcu zmęczona opadłam na poduszkę i zasnęłam.
-----
Ten rozdział miała napisać Forever Young, ale ja swój skończyłam szybciej. ♥
Jej zostawię tą piękną pęłną 40 ^^
13k wejść, tyle komentarzy. To jest niesamowite ! ♥ LOVE YA !
Czy Vivianna powie dziewczynom o ciąży ?

Jak Louis zareaguje na fakt, że zostanie ojcem ?
To wszystko pojawi się w następnych rozdziałach ' One Dream One Band One... ' ~ Ells ^^

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 38.

*Oczami Lily*

18 lat temu dostałam pewną grę , która nazywała się życie . Grałam i nadal gram w nią 24 godziny na dobę . W dzieciństwie była banalnie prosta , dopiero ją poznawałam . Z czasem zdobywałam wyższe poziomy . Nagle przyszedł czas zdobycia najwyższych poziomów - strachu , cierpienia , bólu , ale też szczęścia i miłości . Właśnie nadeszło to czego wszyscy się obawialiśmy . Jutro zaczyna się trasa chłopców i nasze wstępy na żywo . Nasza rozłąka , która miała trwać dłuższy czas . Przez ostatnie dni starałyśmy się spędzać jak najwięcej czasu z chłopcami . Zauważyłam , że po między Van a Zaynem wszystko idzie w dobrym kierunku . Dzisiaj chłopcy mieli swój lot do Nowego Yorku , to właśnie tam zaczynali swoja trasę koncertową . Postanowiłyśmy razem z dziewczynami pojechać z nimi na lotnisko . Chłopcy zapakowali swoje walizki do vana i ruszyliśmy . W aucie siedziałam wtulona w Harrego . Chłopak delikatnie pocałował mnie w czoło . Tak bardzo nie chciałam się z nim rozstawać. Żadna z nas nie chciała rozstać się z chłopcami . W końcu dojechaliśmy na lotnisko . Chłopcy wyjęli swoje walizki , mieli jeszcze trochę czasu do odprawy .
- Będę tęsknić - powiedział Harry przytulając mnie .
- Wiem Harry , ja też będe - powiedziałam i jeszcze mocniej go przytuliłam .
Przez ten cały czas trwania ich trasy nie będę go miała włącznie dla siebie i to własnie najbardziej boli . Boli to , że nie będę codziennie słyszeć tego radosnego śmiechu , widzieć tych hipnotyzujących oczu . Pomimo tego , że będą ze mną dziewczyny będę czuła pustkę . Usiedliśmy na ławeczkach , wtuliłam się w Harrego . Zaraz obok nas stali Louis i Vivka . Tak samo jak my cieszyli się sobą w ostatnich chwilach przed odlotem .
- Louis , ja nie chce żebyś wyjeżdżał - powiedziała Viv i ze łzami w oczach wtuliła się w Louisa .
Stali praktycznie na przeciwko nas , więc wszystko doskonale widzieliśmy .
- Kochanie , damy radę zobaczysz . Będziesz do mnie przyjeżdżać z dziewczynami - Louis złożył pocałunek na jej ustach .
Viv płakała , tak jak każda z nas . W tle zaraz za nimi stali Niall i Issy . A tuż obok nich Zayn z Vanessą oraz Liam z Daniellle . Każdemu było sie trudno rozstać , doskonale to rozumiałam .
- Lot do Nowego Yorku rozpocznie się za 15 minut , prosimy wszystkich pasażerów do odprawy .
Wstaliśmy z Harrym z ławeczki .
- To już czas słońce - powiedział i swoimi dłońmi złapał moja twarz , po czym złożył pocałunek na moich ustach .
Po moich policzkach poleciały łzy . Dałam upust moim emocjom , nie mogłam już więcej tego tłumić w sobie .
- Nie płacz kochanie - otarł łzy spływające z moich policzków - Teraz jeszcze trudniej mi lecieć .
- Leć Harry , bo jeszcze musisz iść na odprawę . Damy radę . Będziemy silni - złożyłam pocałunek na jego ustach , przytulając się do niego tym samym zatracając się po raz ostatni zapachem jego perfum .
- Będę tęsknić skarbie - złożył pocałunek na moich ustach i tym razem ruszył w stronę w bramki dzielącej poczekalnie od hali odpraw . Stałam patrząc jak odchodzi wtapiając się w grupkę ludzi , która także szła w tym samym kierunku . Po chwili spostrzegłam , że dołączyli do niego chłopcy . Zostałyśmy teraz same . Podeszłam do dziewczyn , były tak samo zapłakane jak ja . Zrobiłyśmy wielkiego przytulaska . Dani także była z nami . Bardzo ją polubiłyśmy , spędzamy z nią teraz całkiem sporo czasu .
- Damy rade dziewczyny , mamy siebie - powiedziałam z uśmiechem .
- Jasne , że damy . Będziemy ich odwiedzały - odpowiedziała Danielle i na jej twarzy także zaistniał uśmiech .
Podeszłyśmy do wielkiej szklanej ściany , w której było widać odlatujące samoloty .  W tym samym momencie samolot chłopców ruszył . Przez chwilę się rozpędzał po czym wzbił się w powietrze i odleciał .
- To co dziewczyny , teraz do domku , ciepła kąpiel , gorąca czekolada i seans filmowy ? - zaproponowała Viv .
- Dokładnie , tego nam teraz potrzeba . - odpowiedziała Issy .
- No bo przecież już jutro pierwszy występ na żywo ! - powiedziała podekscytowana Vanessa .
Wsiadłyśmy do samochodu i w piątkę ruszyłyśmy w stronę naszego domu . Ustaliłyśmy , że Van i Dani przez czas nieobecności chłopców zamieszkają z nami . Mam duży dom , więc wszystkie się spokojnie zmieścimy . Sytuacja pomiędzy Vanessą a Is powoli się rozluźniała . Myślę , już niedługo będzie całkiem dobrze .
Kiedy dojechałyśmy do domu zrobiłyśmy tak jak zaproponowała Vivka . Ciepła kąpiel , gorąca czekolada , luźna piżama i komedia romantyczna . Typowo babski wieczór , którego w tym momencie najbardziej potrzebowałyśmy . Po zakończonym seansie położyłyśmy się spać , żeby się wyspać na jutrzejszy dzień .


*Oczami Harrego* 

Tęsknota to jedno z najgorszych uczuć na świece . W tym oto właśnie momencie go doświadczałem .Tak bardzo trudno było mi się rozstać z Lilly . Doskonale wiem , że dziewczyny będą nas odwiedzać , ale będzie brakować mi jej obecności , radosnego podejścia do każdego nowego dnia , jej cudownego uśmiechu , jej dotyku . Siedząc w samolocie zatraciłem się w rozmyśleniach . Chłopaki też nie byli 'aktywni' tak jak zwykle . Każdy z nas czuł w tym momencie pustkę . Po długim locie w końcu dolecieliśmy na miejsce . Między Ameryką a Anglią były inne stref czasowe , więc napisałem tylko krótkiego sms do Lils  : 
Jesteśmy już na miejscu . Śpij dobrze . Kocham Cię , Harry xx 
Po czym udaliśmy się z chłopakami do hotelu z celu zakwaterowania się tam . 


*Oczami Lily* 

*następnego dnia* 

- To już dzisiaj ! Wstawaj Lils ! Wstawaj ! - obudził mnie krzyk Viv , która właśnie wskoczyła na moje łózko . 
- Jeszcze chwilka - powiedziałam i cała przykryłam się kołdrą . 
- Wstawaj ! Kawa czeka ! - powiedziała śmiejąc się i zerwała ze mnie kołdrę . 
- Noo doobra  - wstałam i jeszcze zaspana ruszyłam w stronę kuchni . 
- Lily ! Nie cieszysz się ?  Dzisiaj pierwszy występ na żywo ! - uśmiech nie schodził Viv z twarzy 
- Cieszę się , cieszę . Ale jest jeszcze tak wcześnie - marudziłam schodząc po schodach . 
- Wcześnie ? Jest już 14 , za chwile jedziemy już do studia . 
- CO ?! Już 14 ? - oczy szeroko mi się otworzyły . W szybkim tempie weszłam do kuchni . 
- Ooo nasz śpioszek w końcu przyszedł - powiedziała Dani , a dziewczyny wybuchnęły śmiechem . 
- Ej no ! Nie śmiejcie się ze mnie ! - powiedziałam po czym sama zaczęłam się śmiać.
Wypiłam kawę i wróciłam do swojej sypialni . Szybko przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia . Dzisiejszego dnia postawiłyśmy z dziewczynami na naturalność . Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę studia nagraniowego . Kiedy dojechałyśmy na miejsce w studiu panował niesamowity harmider . Każdy miał swój mały świat . W różnych miejscach na całej sali rozśpiewywali się inni uczestnicy programu . Obok każdy miał swoja garderobę .Danielle poszła do garderoby tancerzy ,a my weszłyśmy w wąski korytarz , szłyśmy mijając kolejno garderoby aż w końcu znalazłyśmy swoją . Na drzwiach wisiała kartka z wielkim napisem ' GO AHEAD' 
W garderobie czekało na nas mnóstwo ciuchów i kosmetyków . Istny raj dla kobiet . 
- Dziewczyny to się dzieje na prawdę ? - zapytała Van 
- Tak , ja też nie mogę uwierzyć - odpowiedziała jej Issy .
Wszystkie 4 stałyśmy w miejscu nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie dzieje , nasz pierwszy koncert na żywo , udział w X-Factorze . Do naszej garderoby weszła makijażystka , która zajęła się przygotowaniem nas do występu . W czasie przygotowań przez naszą garderobę przewinęło się trochę ludzi - fryzjerka , stylistka , nauczycielka wokalu . W między czasie z dziewczynami ćwiczyłyśmy swój głos . W końcu nadszedł czas wyjść na scenę . Stałyśmy przy wejściu i czekałyśmy na swoją kolej . Emocje rosły , czułam jak krew w moich żyłach płynie szybciej . Serce biło mi niemiłosiernie szybko . Ręce mi się trzęsły , ale nie mogłam tego okazać bo trzymałam mikrofon . Dziewczyny stresowały się tak samo jak ja .
- Damy radę - powiedziałam i wszystkie się przytuliłyśmy .
- No jasne , że tak ! - odpowiedziała radośnie Vivka . 
- Wyglądamy świetnie , wszystko będzie idealne - zapewniała nas Is. 
Nagle podszedł do nas kamerzysta . W tle było słychać jak prowadzący programu zapowiada nasz występ.
 - Uwaga dziewczyny . Wchodzicie za 5 , 4 , 3 , 2 , 1 ... 
Wyszłyśmy na scenę i zaczął się nasz występ . 


*Oczami Zayna*

Własnie trwa nasz koncert w Nowym Yorku otwierający światową trasę . Każdy koncert wiążę ze sobie wiele wspaniałych wspomnień . Zwiedzamy tyle pięknych miejsc , poznajemy masę przemiłych ludzi i co najważniejsze : spotykamy się z fanami . Dzięki nim ciągle jesteśmy , dalej tworzymy . To coś wspaniałego . Oni zawsze nas wspierają , nawet wtedy kiedy mamy zwyczajną chwilę zwątpienia . No dobrze ,ale czas wrócić do rzeczywistości . Właśnie w tym momencie trwania naszego koncertu przyszedł czas na pytania twitterowe . Przeczytaliśmy parę pytań , Louis i Niall trochę się powygłupiali , kiedy nagle przyszedł mi do głowy  pomysł . 
- Uwaga , mam dla was świetną propozycję ! - powiedziałem do mikrofonu , w odpowiedzi dostałem spojrzenia wszystkich ludzi zgromadzonych pod sceną . - Koncert się przedłuży , ale za to w tym momencie włączymy emisję X-Factora . Pasuje? - zapytałem i zacząłem się śmiać , ponieważ pomysł się wszystkim podobał . Tak jak poprosiłem na wielkim ekranie został puszczony program . Akurat się zaczął , a nasze dziewczyny miały śpiewać na początku . Usiedliśmy z chłopakami wygodnie na scenie i przyglądaliśmy się poczynaniom innych zawodników programu . Wszyscy zgromadzeni z ciekawością oglądali z to z nami . 
- Przed państwem zespół Go Ahead - głos prowadzącego niósł się po całej arenie na której mieliśmy koncert . Dziewczyny wyszły na scenę i zaśpiewały piosenkę . Wypadł na prawdę dobrze . Po występie dostał do jury same pochwały . Nadszedł czas kiedy pojawi numer , na który mamy głosować . Wyciągneliśmy z chłopcami nasze telefony gotowi wysyłać już głosy , kiedy nagle na sali można bło usłyszeć dźwięk odblokowywanych telefonów . Właśnie pojawił się numer , wszyscy wysyłali głosy na dziewczyny , nawet nasza publiczność . 
- Dziękujemy wam bardzo w imieniu dziewczyn za wszystkie oddane głosy ! -powiedział radośnie Niall . 
- No to co chłopcy , dokończymy nasz koncert ? - zapytał Lou , po czym spojrzał sie na publikę , która byłą nie do opisania . Dokończyliśmy swój koncert a później zmęczeni wróciliśmy do hotelu .

______________________________
Taaa Daaaam ! :D 
Wasza Ronnie ma ostatnio przypływ weny ^^
No i mamy za sobą już pierwszy występ dziewczyn na żywo :) 
Kolejny rozdział , coraz więcej wejść na bloga ... ;') 
Jejkuu kochani już nie wiem jak mam wam dziękować <3 
Na prawdę dajecie nam motywację , co bardzo pomaga przy pisaniu rozdziałów :) 

Buziaakii dla was ~ Ronnie <3

środa, 20 marca 2013

Rozdział 37.

*Oczami Vanessy*

Występy na żywo były coraz bliżej . Dziewczyny zaraz po próbach jechały do domu chłopców . Nie miałyśmy czasu na spotkania . Dzisiaj miałam ochotę na wielkie zakupy . Zadzwoniłam w tym celu do Lily. 
- Hej Lils , co tam ? - zapytałam kiedy dziewczyna odebrała .
- Ooo Hej Van , a jakoś leci na razie . A u ciebie ? 
- No własnie dzwonię do ciebie w celu wyciągnięcia na wieeelkie zakupy ! - powiedziałam z entuzjazmem . 
- Przepraszam Van , nie dam rady dzisiaj . Gala została odwołana , więc chcielibyśmy spędzić z Harrym ten czas razem . 
- Aha , no dobra . To do zobaczenia . - powiedziałam i się rozłączyłam . 
Postanowiłam zadzwonić do Viv . 
- Viv proszę cie , chociaż ty mnie uratuj . - powiedziałam kiedy odebrała . 
- Vanessa , ale o chodzi ? - odpowiedziała , w tle słyszałam dziwne dźwięki . 
- No bo chciałam wyjść na zakupy , nudzi mi się troszkę - powiedziałam i zaczęłam się śmiać . Odgłosy stawały się coraz głośniejsze , jak mniemam był to Lou . 
- Przepraszam , ale nie dam rady na prawdę . - Lou chyba już był bardzo blisko telefonu bo słyszałam bardzo dokładnie wszystko co mówił . 
- Dobra rozumiem . Właśnie słyszę powód , dla którego nie możesz . Tylko spokojnie tam ! - powiedziałam ze śmiechem  i sie rozłączyłam . 
Wychodzi na to , ze zostałam z tym wszystkim sama . Długo myślałam na tym co bym mogła zrobić . W końcu wpadłam na pomysł . Chwyciłam swój telefon i szybko wybrałam numer Zayna . 
- No cześć , co tam  ? - powiedział kiedy odebrał . 
- Jesteś moją jedyną nadzieją , proszę ! - powiedziałam mając wielką nadzieję , że chociaż on się zgodzi .
- Van spokojnie , powiedz o co chodzi . Postaram się zdołać twojemu zadaniu - odpowiedział ze śmiechem . 
- No bo chodzi o to , że chciałbym iść na wielkie zakupy , ale nie mam z kim - powiedziałam smutnym głosem . 
- Jasne , chętnie pójdę . - odpowiedział , a na mojej twarzy zagościł uśmiech .
- Naprawdę ? - zapytałam z niedowierzaniem 
- Tak , każda okazja jest dobra na spotkanie z tobą mała - odpowiedział , a ja jeszcze bardziej się uśmiechnęłam - To za ile mam po ciebie przyjść ? 
- Daj mi 30 min . Do zobaczenia .- powiedziałam i się rozłączyłam . 
Zaczęłam moje przygotowania do wyjścia . Zrobiłam lekki makijaż , przebrałam się , włosy związałam w koka . Nagle zawibrował mój telefon . 
Czekam na dole , Zayn xx 
Przeczytałam szybko wiadomość , zakluczyłam swój pokój i zeszłam na dół , gdzie czekał Zayn . 
- Cześć mała - powiedział kiedy zeszłam na dół i pocałował mnie w policzek . 
- Hej - powiedziałam i się do niego przytuliłam . 
- To co idziemy ? - zapytał zadowolony . 
- Jasne . - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy . 
Ruszyliśmy w stronę centrum handlowego . Chodziliśmy po wszystkich sklepach . Kupiłam sobie masę ciuchów . Zayn pomagał mi w wyborze . 
- To teraz idziemy wybrać coś dla mnie - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę sklepu dla mężczyzn . 
Po wejściu do sklepu wspólnie wybraliśmy kilka zestawów po czym usiadłam na wielkiej kanapie , a Zayn ruszył w stronę przebieralni . W głośnikach nagle zaczęła lecieć znana mi piosenka . Nagle Zayn wyszedł z przebieralni . Usłyszał piosenkę i zaczął śmiesznie tańczyć . Śmiałam się od ucha do ucha . Wyglądała to naprawdę śmiesznie . 
- I co ?  Jak wyglądam ? - zapytał dalej tańcząc . 
- Świetnie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy , a on poleciał do przymierzalni po następny zestaw . 
Przymierzył jeszcze kilka , tak samo śmiesznie przy tym tańcząc . Kiedy skończył przymierzać wszystkie stroje poszedł do kasy żeby zapłacić , po czym wyszliśmy ze sklepu . 
- Może pójdziemy do mnie , nie ma gali a chłopaków wywiało . Mamy wolny cały dom - powiedział i uśmiechnął się do mnie 
- Okej , mi pasuje . - odpowiedziałam , a Zayn złapał mnie za rękę i pewnym krokiem szedł dalej .
Spojrzałam na niego ,a on tylko się uśmiechnął . Doszliśmy do domu , Zayn rzeczywiście miał rację - w domu nikogo nie było . Przy wejściu postawiłam swoje torby z zakupami . Po czym ruszyłam do kuchni , Zayn już się tam znajdował . 
- Masz jakieś pomysł , co możemy robić ? - zapytał z zadziornym uśmieszkiem . 
- Masz coś na myśli ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie śmiejąc się . 
- Nieee , po prostu tak jakoś spytałem - odpowiedział dalej się śmiejąc . 
- W zasadzie to mam pomysł - powiedziałam i się uśmiechnęłam .  


*Oczami Zayna*

Byłem ciekawy o co chodziło Van , jaki miała pomysł ? Stałem i tylko jej się przyglądałem . Grzebała we wszystkich szafkach kuchennych . 
- Van , co to za pomysł ? - zapytałem zaciekawiony . 
- Poczekaj chwileczkę - odpowiedziała i zaczęła wyjmować produkty na stół .
- Będziemy coś piec ? - zapytałem wnioskując po wyciągniętych produktach .
- Taaaak ! Ciasteczka ! Pasuje ? - zapytała
- Pasuje , ale tylko pod jednym warunkiem . - odpowiedziałem i się do niej uśmiechnąłem .
- No , jakim słucham ? 
- Upieczemy ciasteczka jeżeli będą tak słodkie jak ty . - powiedziałem i się do niej zbliżyłem .
- A skąd wiesz , że jestem słodka ? - zapytała i posłała mi swoje urocze spojrzenie .
- A stąd - złożyłem pocałunek na jej ustach .
Nie mogłem dalej tego ukrywać zakochałem się w niej .
- I co możemy pie ciasteczka ? - zapytała kiedy skończyliśmy .
- Hmmm , stwierdzam , że jesteś słodka więc postaram się zrobić tak samo słodkie ciasteczka - odpowiedziałem i także posłałem jej uśmiech .
- No to zaczynamy piec ciasteczka ! - powiedziała i zaczęła robić ciasto na ciasteczka .
- Pomogę ci , nie będę tak stał bezczynnie . - powiedziałem się do niej zbliżyłem .
Ustałem tuż obok niej .Obserwowałem jak wsypywała dokładne ilości produktów do miski , kiedy nagle część mąki znalazła się na moim ubraniu , równocześnie słysząc śmiech Vanessy .
- Ej , no ! - powiedziałam i po chwili sam zacząłem się śmiać . Nie byłem jej dłużny , sypnąłem mąką także na nią . Po chwili byliśmy już cali brudni . Kuchnia wyglądała jak po jakiejś wojnie . Włożyliśmy nasze ciasteczka do piekarnika , a my w tym czasie wzięliśmy się za sprzątnie kuchni . Po krótkim upływie czasu kuchnia już lśniła czystością , a ciasteczka były gotowe .
- Wyszły przepiękne - spróbowałem ciastko - I na dodatek słodkie tak jak ty - kolejny uśmiech
- To może teraz gorąca czekolada do tych ciasteczek ? - zapytała Van
- Jaaanse ! Idź już do salonu , ja za chwilę przyniosę - powiedziałem , a ona wzięła talerz z ciasteczkami i poszła do salonu .
Zrobiłem nam gorącą czekoladę i już po chwili byłem w salonie . Włączyliśmy sobie film i zajadaliśmy się naszymi wypiekami . Poczułem , że Van przytuliła się do mojego ramienia . Byłem na prawdę zadowolony z dzisiejszego dnia . Moje relacje z Vanessą stały się naprawdę dobre . Spojrzałem na dziewczynę , zasnęła . Spała jak aniołek . Wstałem z sofy jak najdelikatniej potrafiłem , tak aby jej nie obudzić . Przykryłem ją kocem , a sam ruszyłem do swojej sypialni . Tam także zasnąłem .

_______________________
Czeeeść wszystkim ! <3 
Kolejny rozdział za nami :D 
Wszystko jakoś leci , ale w najbliższych rozdziałach będzie trochę akcji :D 
Czy dziewczyny wytrzymają rozłąkę z chłopcami ? 
Czy Vanessa będzie z Zaynem ? 
Tego wszystkiego dowiecie się w przyszłych rozdziałach ! 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

P.S Dziękuję za tyle wejść na bloga ! 
Jesteście wspaniali ! 
Buziiiiaki xx - Ronnie ^^ 

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 36.

*Oczami Louisa*

Dzisiaj w końcu spotykam się z Tomem. Wcześniej nie dał rady załatwić tych papierów i musiałem czekać. Jutro powinienem dać odpowiedź Managementowi, oczywiście nie zgodzę się. Czekałem właśnie pod London Eye, jak się umawialiśmy. W końcu zauważyłem tą rudą czuprynę i małe świdrujące oczy.
- Siema stary - przywitałem się z nim uściskiem dłoni - Sorry, że dopiero teraz, ale szefowa dała mi mnóstwo roboty.
- Spoko, nie gniewam się - uśmiechnąłem się do chłopaka - Masz to ?
- Tak - podał mi kopertę, którą od razu schowałem po bluzę - A tak w ogóle po co Ci to ?
- Karzą mi zerwać z moją dziewczyną, bo staję się... bardziej popularny - powiedziałem z grymasem - Jeśli nie zerwę z nią do jutra wyrzucą mnie, a zespół się rozpadnie.
- Z tą Vivianną co teraz w X-Factorze jest ? Słyszałem o was w TV.
- Tak - odparłem smutno - Te kopie... te kopie chce zanieść na policję.
- Louis, nie przemyślałeś pewnych spraw. Jeśli zamknął całą korporację, a na pewno tak zrobią to wasz zespół będzie bez menadżera i bez osób, które będą mogly załatwić jakikolwiek wywiad czy koncert - patrzyłem na Toma z przerażeniem. Nie przemyślałem tego, skupiłem się tylko naszym szczęściu nie patrząc na zespół - Ale spróbować zawsze można.
- Taa, słuchaj ja już lecę. Dzięki za tą kopertę.
- Nie ma sprawy, powodzenia.
- Wzajemnie - pomachałem jeszcze na odchodne i wsiadłem do samochodu kierując się do domu dziewczyn.

*Oczami Vivianny*

Próba skończyła nam się godzinę temu, a ja ciągle się nudziłam. Stanęłam na łóżku i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Czułam się teraz jak w szpitalu, wszędzie biel. Białe ściany, biała pościel - BIAŁE WSZYSTKO ! Nagle wpadłam na pomysł, pobiegłam szybko do salonu gdzie siedziały dziewczyny.
- Mamy jeszcze farbę na strychu ?
- No mamy, a po co Ci ? - odparła Lilly.
- Nie ważne - krzyknęłam uradowana gdy wbiegałam po schodach na strych. Puszki z farbą stały za wysoko, więc podsunęłam do półki jakieś pudło i stanęłam na nim próbując dosięgnąć puszek.
- Emm kochanie co ty robisz ? - spojrzałam gwałtownie w stronę głosu i wpadłam do pudła - Jejku nic Ci nie jest ?!
- Wszystko w porządku, chciałam te durne farby sięgnąć - powiedziałam pomiędzy salwami śmiechu.
- Po co Ci one ? - spytał ze zdziwieniem Lou.
- No bo chcę pomalować mój pokój, biały jest taki nudny i smutny - powiedziałam radośnie - Sięgniesz mi te farby ?
- Mam lepszy pomysł - chłopak wszedł pomiędzy moje nogi i już po chwili siedziałam mu na ramionach - Sięgaj.
- Ojejku dziękuję - schyliłam się pocałowałam Lou  prosto w usta. Sięgnęłam po puszki z farbą i zeszłam zwinnie z szatyna. Poszliśmy do mojego pokoju i ustawiliśmy wszystkie meble na środku przykrywając folią. Podeszłam do szafy i wybrałam dla siebie i Louisa jakieś ubrania robocze.
- Na co mi to ? - spytał gdy rzuciłam w niego koszulką i spodniami od dresu.
- Malujesz ze mną, skoro już przyszedłeś to przydaj się na coś - wytknęłam mu język i poszłam do łazienki się przebrać. Gdy wróciłam wszystko było naszykowane - pędzle, farby itp. Postanowiłam, że pokój będzie fioletowy. Włączyłam moją ulubioną piosenkę i zaczeliśmy malować. Zostało jeszcze masa farby po malowaniu pokoju Issy, więc nie martwiłam się o to, bardziej się martwiłam czy więcej farby będzie na ścianie czy na nas. Tak, zaczęliśmy się chlapać farbą. Śmiania się nie było końca. Na całe szczęście farby zostało na pokój i na nas.
- No nieźle uwineliśmy się z tą robotą - stwierdził szatyn. Spojrzałam na niego i stanęłam na palcach wpijając się w jego malinowe usta.
- A teraz idziesz na dół i grzecznie czekasz aż ja coś skończę - Lou tylko popatrzył się na mnie z miną WTF?! i poszedł na dół. Ja natomiast wzięłam czarną farbę i zrobiłam wielki napis. Po 15 minutach poprawiania i dopracowywania, zrobiłam zdjęcie i wstawiłam na Twittera.
Po chwili do pokoju wpadł Louis i podziwiał moją pracę. Ja natomiast poszłam do łazienki by zmyć z siebie farbę. Napuściłam gorącej wody do wanny, usiadłam na jej skraju i czekałam aż woda się naleje. Zakręciłam kurki, rozebrałam się do naga i weszłam do wanny. Przymknęłam oczy i rozmyślałam nad tym co stało się w przeciągu miesiąca. Wraz z dziewczynami jesteśmy w X-Factorze, Van znów jest z nami, znalazłam miłość mojego życia. Wszystko było idealne, gdyby nie problemy z Issy. Nie wiem czemu tak reaguje na Vanessę. Może z zazdrości, ale czego można tutaj zazdrościć ?! Tego, że Van była i jest tak naprawdę od początku, że znamy ją dłużej niż Issy. Nagle drzwi od łazienki się otworzyły, a do pomieszczenia wleciał Louis.
- Louis, idioto ! Nie widzisz, że się myję ?! - krzyknęłam.
- Stęskniłem się za tobą - powiedział skruszony i udawał, że płacze - Ale jeśli nie chcesz, no to ok.
- Po pierwsze nie ma mnie od jakiś 15 minut, a po drugie ty rzadko płaczesz, więc nie udawaj - wytknęłam mu język i jeszcze bardziej zanużyłam się w wodzie.
- Ojj już się nie zakrywaj. Myślisz, że Cię taką nie widziałem.
- No mam nadzieję, że nie ! - zrobiłam wielkie oczy na chłopaka. Kiedy on mnie widział nago ?!
- No doobra świrowałem, nie widziałem - szatyn podszedł do wanny i ukucnął koło niej całując mnie w usta - Kurcze no ja tak nie mogę !
- O co chodzi ? - chłopak zaczął się rozbierać - Lou co ty robisz ?
- No ja też musze się umyć, bo cały w farbie jestem - stwierdził i wszedł do wanny .
Oboje się zmieściliśmy . Lou siedział w wannie na przeciwko mnie i uważnie mi się przyglądał .
- Jestem gdzieś brudna , czy jak ? - zapytałam .
- Niee , czemu ? - zapytał zachwycony Louis .
- Bardzo dziwnie mi się przyglądasz , nie spuszczasz ze mnie wzroku .
- Jesteś piękna , kochanie .- powiedział i swoimi ciepłymi ustami złożył pocałunek na moich .
Z wanny wyszłam jako pierwsza , ustałam przy wielkim lustrze . Po chwili poczułam pocałunki na mojej szyi . Odwróciłam się przodem do chłopaka , złożyłam pocałunek na jego ustach . Po chwili pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanniejsze . Wskoczyłam na niego , on objął mnie swoim ramieniem . W tym momencie nic się nie liczyło poza nami . Chłopak swoją siłą pchnął drzwi od łazienki i przemieściliśmy się do mojej sypialni . Oparł mnie plecami o ścianę i dalej całował .  Momentalnie położył mnie na łóżku najdelikatniej jak potrafił . Tak bardzo go pragnęłam .
Część +18 - nie chcesz, nie czytaj !
Zaczął składać pocałunki na całym moim ciele. Począwszy od ust, skończywszy na biodrach. Był taki podniecający, a zarazem troskliwy. Okręciłam swoje nogi wokół jego bioder, przyciągnęłam go do swojej twarzy i namiętnie pocałowałam. Dłonie Lou błądziły po całym moim ciele, a ostatecznie zatrzymały się na piersiach. Masował je, całował i wyczyniał inne różności. Po kilku minutowej wymianie pocałunków, chłopak spojrzał w moje oczy. Szukał w nich pozwolenia. Pokiwałam lekko głową i oddałam się przyjemności jaką sprawił mi, złączeniem nas w jedność. Louis - słowo to, powtarzałam jak mantrę. Brunet zapoznawał się z moim ciałem, dodatkowo lekko dysząc.
- Jak powiem ' Teraz ' masz krzyczeć, że jest Ci tak dobrze, że jestem niesamowity.
- J...Jaa już prawie... - jęczałam co raz głośniej. Czułam, że za chwilę dojdę, ale Louis nadal był daleko.
- Wytrzymasz dla mnie kochanie - szatyn wpił się namiętnie w moje usta. Chłopak zaczął poruszać się co raz szybciej. Wbiłam paznokcie w jego plecy, a on zasyczał delikatnie. Nasze jęki mieszały się z sobą, można powiedzieć, że było jak w operze.
-Lou...
- Teraz !
- Jesteś najniesamowitszy, jesteś moim bogiem seksu ! - jego członek lekko zadrżał, a moje ciało wygięło się w łuk. Lou powoli wyszedł ze mnie, pocałował i położył obok.
-Dziękuję - powiedziałam ,po czym on złapał mnie za rękę .
- Kocham cię Viv - powiedział i pocałował mnie w czoło .
To właśnie dziś nadszedł ten dzień kiedy połączyliśmy się w jedność . To było wspaniałe , zapieczętowanie naszej miłości . Byłam pewna , że to własnie z nim chcę spędzić resztę życia . Wtuliłam się w chłopaka , byłam bardzo zmęczona . Czułam jeszcze jak Lou przykrywa nasze nagie ciała kołdrą , po czym całkowicie zasnęłam .
Koniec +18
*następnego dnia*

Otworzyłam ociężałe powieki i ujrzałam śpiącą jeszcze twarz Louisa. Tak słodko wyglądał, nie chcąc go budzić jak najdelikatniej mogłam wstałam z łóżka i okryłam się prześcieradłem, które leżało na dywanie. Zeszłam powoli na dół pogwizdując sobie co jakiś czas i wstawiłam wodę na kawę. Dziewczyny patrzyły się na mnie z chytrym uśmieszkiem.
- No noo, co się działo w nocy - stwierdziła Lilly, popijając kawę - Tak waliliście łóżkiem o ścianę, że nie mogłam spać.
- Oj tam - powiedziałam rozmarzona gdy zalewałam dwa kubi, dla mnie i Lou.
- Ahh wy szaleni ! - stwierdziła Issy przez śmiech, gdy do kuchni wszedł Louis i ucałował mnie w czoło - Witamy Romea !
- Przestaniecie ? - spytałam z bananem na twarzy - Nie moja wina, że Harry i Niall są tacy leniwi.
- Eyy teraz to był cios poniżej pasa - odparła Lills.
- Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie - wytknęłam język przyjaciółce i podałam kubek z napojem chłopakowi. Po wypiciu swojej kawy poszłam na poranną toaletę. Za oknem było dość ciepło, ale nie aż tak bardzo. Wybrałam z szafy strój i szybko się w niego przebrałam. Akuart do pokoju wszedł Lou, wziął swoje rzeczy i jak mnieniam poszedł do łazienki. Spojrzałam na kalendarz, dzisiaj mija rocznica od kąd pierwszy raz spotkałam Louisa. Gdy chłopak wszedł do pokoju od razu rzuciłam się na niego i łapczywie wpiłam się w jego usta.
- No proszę nie było mnie 5 minut, a ty tak się stęskniłaś ? - zaśmiał się głośno.
- To też, ale dzisiaj jest 1 maja ! - powiedziałam uradowana i zaczęłam skakać po łóżku.
- Aaa no taaak !
- Nie wiesz o co chodzi prawda ? - spojrzałam na niego spodełba.
- No nie.
- Dzisiaj nasza miesięcznica. Równy miesiąc temu spotkaliśmy się w Starbucks - podeszłam do szatyna tanecznym krokiem i przytuliłam z całych sił - Wszystkiego najlepszego kochanie, szczęścia i wytrwałości z takim przygłupem jak ja.
- Hahahaha, wzajemnie kocie - musnęłam malinowe usta chłopaka i zeszłam na dół przygotować śniadanie. Postawiłam talerze z goframi i wszyscy wzięliśmy się za jedzenie - Wiesz, że masz dzisiaj zajęty wieczór ?
- Przez kogo ? -spytałam.
- No przeze mnie, zabieram Cię na kolację - uśmiechnął się promiennie.
- A nie możemy pójść po prostu do Nando's, a później do Starbucks ? - spytałam z nutką nadzieji w głosie.
- Ten dzień ma być wyjątkowy, więc kończ śniadanie i idziemy na zakupy -wsadziłam naczynia do zmywarki i wybiegłam z domu doganiając chłopaka. Po paru minutach byliśmy już w galerii. Chłopak ciągnął mnie po karzdych możliwych sklepach i kazał przymierzać masę sukienek. Gdy szliśmy do kolejnego sklepu, moja cierpliwość już nie wytrzymała. Oderwałam się od Louisa i dumnym krokiem poszłam do Starbucks. Zamówiłam kawę i usiadłam przy stoliku z zadziornym uśmieszkiem. Po chwili wszedł Lou.
- Zabiję Cię - stwierdził z uśmiechem i usiadł na przeciwko mnie.
- Mnie ?! Za co ?!
- Uciekasz mi, a ja się później martwię.
- Awww, kochany jesteś - pochyliłam się nad stolikiem i musnęłam lekko usta chłopaka - Louis, bo ja zapomniałam Ci o czymś powiedzieć.
- No to powiedz teraz.
- Ja... To znaczy, ostatnio po próbie Nathan mnie zaczepił i spytał się czy nie chcę towarzyszyć mu na jakiejś gali - spojrzałam ostrożnie na chłopaka, miał kamienną twarz, a ręce zaciśnięte w pięści.
- Myślałem, że pójdziesz ze mną, ale je...
- Ale ja się nie zgodziłam, wręcz przeciwnie nie chcę tam iść z nim - przerwałam mu - A właśnie kiedy jest to rozdanie ?
- W piątek o 19:00 się zaczyna.
- To za 3 dni, a Lills i Issy także idą ?
- No oczywiście ! - oznajmił i złapał mnie za rękę - Za 15 minut do Ciebie wrócę, bo muszę coś kupić.
- Dobrze, już tęsknie !
- Ja również - zostałam sama i dokończyłam picie kawy. Nagle wpadłam na pomysł, wyjęłam telefon z torebki wykręcając numer do Vannesy. Od razu odebrała.
- Co teraz robisz ? - spytałam prosto z mostu.
- Yyy... no siedzę - odpowiedziała zakłopotana.
- No to wstawaj i wpadaj do centrum, bo Louis mnie zostawił na chwilę i poszedł gdzieś - powiedziałam entuzjastycznie.
- Ale jaa... jestem z Zaynem.
- No spoko... czekaj chwilę, z Zaynem ? Z naszym Zaynem Pięknym Malikiem ?
- Tak z tym - powiedziała przez śmiech.
- No to wpadnijcie obydwoje.
- Poczekaj spytam się go... Za jakieś 5 minut powinniśmy być.
- Ok to ja czekam w Starbucks - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Tak jak powiedzieli po upływie chwili wchodzili juz do kawiarni - Siemanko.
- Helloo ! - przywitałam się z nimi buziakiem w policzek - Co tak sama siedzisz ?
- Louis gdzieś polazł, jak już mówiłam. Dzisiaj nasza rocznica, a on mnie zostawia - powiedziałam udając zbulwersowaną i wybuchając śmiechem.
- Wasza rocznica ? No to najlepszego ! - krzyknął Zayn i mnie przytulił. W końcu Lou wrócił do nas. Przeszliśmy jeszcze parę sklepów i Lou odwiózł mnie do domu.
- Za 2 godziny będę po Ciebie - pocałował mnie jeszcze i pojechał do siebie. Weszłam do domu i usłyszałam głos Nathana krzyczącego ' Zakochałem się w niej ! Pomóżcie mi, proszę was. ' Z wielkim zdziwieniem weszłam do salonu.
- Słucham ?! Ty chyba sobie kpisz koleś ! - krzyknęłam.
- Uspokój się - syknęła Issy.
- Przeginasz i to już kompletnie, nigdy z Tobą nie będę ! - wbiegłam po schodach do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami by po chwili osunąć się po nich. Nagle ujrzałam pudełko na moim łóżku owinięte czerwoną wstęgą. Podeszłam do niego i odpakowałam. W środku leżała piękna sukienka, do tego szpilki i inne dodatki. Z pudełka wypadła jeszcze karteczka, podniosłam ją i zobaczyłam staranne pismo Louisa
' Na wieczór :) Kocham Cię ! xx L ' Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam wziąć kąpiel. Po kilkudziesięciu minutach wyszłam w samym ręczniku do pokoju z impetem i zobaczyłam tam Nathana stojącego przy oknie - Kur... wyjdź z mojego pokoju ! Ty jakiś psychiczny jesteś, nie rozumiesz słów NIGDY Z TOBĄ NIE BĘDĘ.
- Vivianna ty nie rozumiesz, nic nie rozumiesz. Widzimy się prawie codziennie na próbach, nie mogę o Tobie zapomnieć.
- To lepiej spróbuj ! A teraz wyjdź, bo chcę się ubrać - chłopak wyszedł z pokoju uprzednio całując mnie w policzek - Nigdy więcej tak nie rób.
- Przepraszam, ja tylko... kocham Cię.
- Wyjdź - syknęłam i trzasnęłam drzwiami. Parę łez spłynęło mi po policzkach, które od razu starłam. Nie chciałam w ten dzień płakać, a zwłaszcza przez takiego dupka. Wróciłam do łazienki, umalowałam się i ubrałam w przygotowany przez Louisa strój. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zbiegłam po schodach.
- Louis miał rację, że będziesz nieziemsko wyglądać - spojrzałam na nie podejrzliwie.
- Brałyście w tym udział prawda ? - przytaknęły, a ja wzięłam jeszcze torebkę, sweterek i wyszłam - Zamorduje was ktoregoś dnia.
- Oj nie przesadzaj, wyglądasz niesamowicie - Lou załpał mnie za policzki i przywarł ustami do moich.
- Dziękuję, a teraz możemy isć ? - podeszliśmy do samochodu. Ujrzałam jeszcze Nathana stojącego po drugiej stronie ulicy. Zgromiłam go spojrzeniem i wsiadłam do samochodu. Zatrzymaliśmy się przed tą samą restauracją co kiedyś. Każdą minutę tamtego spotkania miałam przed oczami. Restauracja, przytulenie, park, pocałunek. Zauważyłam, że nikogo nie ma w środku, zaniepokoiłam się trochę - Louieh chyba jest zamknięte.
- Nie dla nas - drzwi się otworzyły, a naszym oczom ukazał się stolik ustawiony na środku, a w koło niego porozsypywane płatki róż i poustawiane małe świeczuszki z których była ustawiona droga do stolika.
- Jejku, jak tutaj pieknie, ale nie musiałeś. Wystarczyło mi zwykłe wyjście na pizze.
- To jest nasz dzień i ma być wyjątkowo - usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy dania. Po skończeniu kelner przyniósł nam kolejne. Otworzył pokrywkę, a moim oczom ukazał się piękny naszyjnik z literą ' L ' wysadzaną diamencikami. Louis wstał od stołu i podszedł do mnie z naszyjnikiem i przewiesił przez moją szyję. Usłyszałam, pierwsze takty jakiejś wolnej piosenki - Zechciałabyś zatańczyć ?
- Oczywiście - podałam mu dłoń, od razu przyciagnął mnie do siebie i położył moje ręce na swoich ramionach. Jego natomiast spoczeły na moich biodrach. Chciałam znów poczuć zniewalający zapach jego perfum, więc przytuliłam się do niego jeszcze bardziej - Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz.
- Coś się stało ?
- Nie, ale chcę mieć pewność, że choćby nie wiem jak było źle, nigdy nie zostawisz mnie samej.
- Obiecuję - spojrzałam w szare tęczówki chłopaka i musnęłam jego usta - Wiesz, że Cię kocham.
- Ja Ciebie również - szepnęłam mu w usta i wplotłam rękę w jego włosy pogłębiając pocałunek - Dziękuję za dzisiajeszą noc, było wspaniale.
- Niejedna taka będzie - uśmiechnęłam się promiennie do chłopaka - Co powiesz na spacer ?
- Hmm... Bardzo chętnie - wyszliśmy na zewnątrz, na nasze nieszczęście zaczęło padać. Szybko pobiegliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Poszłam przebrać się w piżamę i zeszłam na dół zrobić nam kakako. Akurat w salonie siedzieli wszyscy - Kolejne piżama party ?
- A jak ! - oznajmił Harry - Jakieś filmy się poogląda, porzuca popcornem i spać.
- Dobry pomysł, oprócz tego rzucania - odparł Liam.
- Ty to taki zawsze spokojny jesteś, zabaw się w końcu ! - stwierdziłam siadając pomiędzy nim, a Louisem - Życie jest zbyt krótkie by je manrować.
- Vivka ma rację - powiedział Niall z wypchaną buzią.
- Cicho bo film się zaczyna ! - krzyknęła Lilly. Wybraliśmy ' Zieloną Milę ', na sam koniec filmu nawet Louis i Zayn płakali, a zgrywają tych twardych. Cmoknęłam Louisa w policzek i starłam my łzy z polików.
- Chodź zostawimy ich - złapałam szatyna za rekę i poszliśmy na górę. Położyłam się obok niego i wtuliłam w tors. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę aż każdego zmożył sen i usneliśmy.
----
UFFFFF ! NAPISAŁAM ! :D
Macie pierwszy rozdział +18 ! Później wyszedł mi taki romantyczny, ale innych nie lubię pisać - takie mi najlepiej wychodzą. Ale nie martwcie się, będą jeszcze chwile grozy, i strachu ;-))

Czytasz = Komentujesz ! ;)

Chciałabym bardzo podziękować Ronnie i Forever Young za pomoc mi w napisaniu tego rozdziału, bo sama bym nie dała rady ( wiecie o co chodzi :D ♥) ~ Ells ^^