czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 61.

 *Harry*

Samotność boli i to bardzo. Mogłem sie o tym przekonać sam. Ciemny pokój i ja sam w nim. Nie było przy mnie Lily, nikogo . Wyprowadziła się ode mnie, zostawiła mnie. Nie mogłem bez niej żyć, nie mówiąc już o codziennych czynnościach. Wszystko stało się trudne i nie do zniesienia . Rutyna, która powtarzała się dzień w dzień była przytłaczająca . Obudziłem się z uczuciem suchości w gardle , nie mogłem się po tym pozbierać . W środku czułem lęk, lęk przed samotnością. Szybko przekręciłem się z boku, na bok i dostrzegłem moją dziewczynę . Poniosłem się lekko na łokciu i zacząłem się jej przyglądać . Była bezbronna , mała i taka delikatna . Nagle jej oczy otworzyły się i ujrzałem błękit jej tęczówek skierowany prosto na moją twarz. Posłała mi ciepły uśmiech.
- Cześć skarbie - wtuliła się we mnie , a ja usłyszałem jej jeszcze zaspany głos .
Przytuliłem ją mocno do siebie. Nadal nie wierzyłem, że to się tak potoczyło. Z dnia na dzień nasze życie się zmieniło przez ten jeden pamiętny dzień poznania dziewczyn. Poczułem jak Lily lekko podnosi się do góry.
- Pamiętasz naszą rozmowę wtedy w pokoiku Rose ?
- Tak , podjęłaś wtedy decyzję. Doskonale to pamiętam. - przyglądałem się dziewczynie nie do końca wiedząc o co jej chodzi.
- To dobrze chciałam się tylko upewnić. - kolejny uśmiech .
Czyżby coś kombinowała ? Położyła się na swoją poduszkę obok mnie, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Momentalnie znalazłem się nad nią i złożyłem pocałunek na jej ustach, czułem jak się uśmiecha.
- Jakieś plany na dzisiaj ?
- Łóżko, filmy, łóżko no i może podjadę do Viv. A ty o której jedziesz na próbę ?
- Jak reszta się jakoś ogarnie to ruszamy, przed nami jeszcze wywiad i cały dzień z głowy.
- Wrócisz to możemy coś wymyślimy z kolacją - powiedziała, a na jej twarzy malował się uśmiech.
- Trzymam cię za słowo - powiedziałem śmiejąc się .
Telefon zawibrował, oznajmiając nową wiadomość .
Gotowy ? Jedziemy za 10 minut . Lou. 
Wstałem z łóżka i ruszyłem do łazienki, gdzie wykonałem swoje czynności. Lily leżała nadal na łóżku bawiąc się swoim telefonem.
- Dam znać kiedy będę i pamiętam co mi obiecałaś - powiedziałem i złożyłem pocałunek na jej ustach .
- Okeej , będę czekać .

*Lily*

Ciąża ? Dziecko ? Rodzina ? Trudne decyzje, które czekają tylko na moje potwierdzenie. Od zawsze byłam zdana sama na siebie. Śmierć rodziców postawiła przede mną duże wyzwania. Pomimo młodego wieku zetknęłam się z dorosłym życiem, które było dla mnie kosmosem na początku. Podjęłam decyzję i chcę założyć rodzinę z Harrym uważam, że jest to odpowiedni moment na dziecko. Niedługo moje 20 urodziny i należy coś pozmieniać. Wstałam z łóżka i szybkim krokiem zeszłam na dół do kuchni. Nikogo nie zastałam na dole, Vanessa pewnie jeszcze spała. Zrobiłam sobie omlet po czym poszłam się przebrać. Lekki makijaż i fryzura nie zajęły mi dużo czasu. Wsiadając do samochodu wyjęłam telefon z plecaka i zaczęłam pisać wiadomość .
Za 30 minut będę u Ciebie . Lily xxx 
Wysłałam ją do Vivianny i odpaliłam silnik mojego auta. Po drodze zajechałam do sklepu z ubrankami dla maluszków, chciałam kupić upominek dla malutkiej Rose. Sklep znajdował się w centrum handlowym i
skusiłam się przy okazji na kilka drobnostek dla siebie. W sklepie dla maluchów utwierdziłam się w przekonaniu, że jestem gotowa do roli matki. Wychodząc ze sklepu starałam się napisać kolejną wiadomość do Vivi, co było dość trudne na ilość toreb z zakupami , które musiałam nieść. Stało się to, czego się obawiałam. Przez moją nieuwagę torby z zakupami znalazły się na ziemi w wyniku zderzenia z chłopakiem.
- Ja prze ... jejku na prawdę przepraszam, to przez moją nieuwagę . - powiedziałam i podniosłam głowę aby spojrzeć na nieznajomego.
Okazało się, że nie jest wcale taki nieznajomy...
- Lily ?! - zapytał zdziwiony.
- Justin ? Co ty tu robisz ? - stałam jak wryta .
- Razem z przyjacielem przyjechaliśmy odpocząć, ale nie spodziewałbym się, że cie spotkam .
Podeszłam do niego i przytuliłam go jak najmocniej potrafiłam.
- Trochę urosłeś od tamtego czasu - powiedziałam i zaczęłam się śmiać .
- Ty też trochę podrosłaś i wyglądasz bardziej korzystnie . - na jego twarzy także pojawił się uśmiech.
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam - powiedziałam i jeszcze raz się do niego przytuliłam.
- Wiem Lils, ja tak samo tęskniłem. Ale chyba teraz sobie to jakoś wynagrodzimy, co ? - posłałam mi pytające spojrzenie.
- Dzisiaj nie mogę, ale jeszcze się zdzwonimy. Na pewno tego tak nie zostawię - na mojej twarzy ponownie pojawił się uśmiech.
Podał mi swój telefon, a ja dałam mu swój, wpisaliśmy sobie swoje numery.
- Jus później się umówimy, ale teraz muszę już lecieć.
- Jasne, nie będę cie już dłużej zatrzymywał. -powiedział , a ja zaczęłam zbierać torby.
- Daj pomogę ci - zaproponował .
- Nieee , spokojnie dam radę .
- No dobrze, w takim razie do zobaczenia .- powiedział i każdy z nas ruszył w swoją stronę.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do Vivi , byłam i tak dużo spóźniona. W końcu dojechałam do nich.
- Czeeeść już jestem - powiedziałam kiedy weszłam do domu .
Vivka bawiła się z Rose w salonie i nawet nie zauważyły mojej obecności.
- Czeeeść - powiedziałam ponownie .
- Ohh cześć , nie słyszałam jak weszłaś.
- Mam prezent dla małej, mam nadzieję, że będą dobre . -powiedziałam i wręczyłam jej torbę z upominkiem.
- Dzięki Lils są świetne - zaczęła rozpakowywać prezent .
- Gorąca czekolada , kawa, czy może coś mocniejszego ? - spojrzała na mnie pytająco z uśmiechem .
- Coś mocniejszego innym razem bo jeszcze dzisiaj muszę załatwić pare spraw , poproszę gorącą czekoladę.
- Okeej , już się robi . -powiedziała i wyszła do kuchni.
Zaczęłam bawić się z Rose, mała była na prawdę słodka. Nawet nie zauważyłam kiedy Vivi przyszła z kuchni . Nim się obejrzałam malutka spała wtulona we mnie. Delikatnie zaniosłam ją do łóżeczka i wróciłam na dół do mojej przyjaciółki. Usiadłam wygodnie na sofie i zaczęłam pić czekoladę.
- A co ty dzisiaj taka szczęśliwa jak nigdy jesteś ?
- Nie uwierzysz nawet kogo dzisiaj spotkałam w centrum handlowym. Justin, rozumiesz ? Justin jest w Anglii własnie tutaj u nas w Londynie.
- No chyba sobie żartujesz ...
- Nie Viv nie żartuje on tu jest. Spotkaliśmy się po tylu latach rozłąki.
- Wymieniliście się chociaż numerami, czy coś ? - była bardzo dociekliwa .
- Tak, mamy się jeszcze zdzwonić. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że jest tak blisko. - przypomniały mi się wszystkie nasze przygody, zagadki i zabawy w które bawiliśmy się jako dzieci.
Jus znał mnie od małego, wiedział dokładnie co lubię, a czego nie. Był moją bratnią duszą, która zawsze potrafiła wspierać i pomagać. Niestety stało się jak stało i nasz kontakt się urwał, aż do dzisiaj.
- Ja też chce się z nim spotkać ! W końcu spędziłam z nim większość mojego dzieciństwa ! - upierała się z uśmiechem na twarzy.
- Spokojnie damy radę, przyjechał odpocząć z przyjacielem, spotkamy się i powspominamy dawne czasy.
- Koniecznie ! Muszę zobaczyć naszego małego Justin'a, pamiętam tę jego czapkę.
- Taak też to pamiętam. A pamiętasz jego rower ? Zawsze przyjeżdżał nim do nas. Jego mama robiła najlepsze koktajle !
- To dopiero były czasy, zero problemów. Tylko nasza 3 i pyszne koktajle . -obie wybuchnęłyśmy śmiechem .
- Dobra Vivi ja się będę zbierać, dam jeszcze znać kiedy spotykamy się z Justin'em .
- Jasne , będę czekać .
Wyszłam z domu i wbiegłam do mojego samochodu. Na dworze było chłodno, a ja nie byłam do końca ciepło ubrana. Odpaliłam silnik i ruszyłam. Kierunek ? Szpital ...
Tak, to nie było przyjemne miejsce, ale musiałam. Jechałam na wizytę kontrolną, która wiązała się z moimi postanowieniami. Kiedy zajechałam weszłam do budynku. Od razu poczułam specyficzny zapach tego miejsca i zaraz potem czekałam w kolejce do lekarza. Denerwowałam się i to bardzo. Nie byłam zwolenniczką wizyt u lekarza. Nadeszła moja kolej, kiedy weszłam do gabinetu za biurkiem siedziała kobieta w średnim wieku.
- Panna Thompson ?
- Tak , dzień dobry .
- Słucham ? W czym mogę pomóc ?
- Chciałabym się dowiedzieć czy wszystko jest w porządku .
- No dobrze , proszę iść za kotarę .
Tak jak kazała zrobiłam. Następnie przeprowadziła badanie. Już po wszystkim znowu znalazłyśmy się przy biurku.
- Po wyniki zapraszam za tydzień, nasza pielęgniarka będzie do pani dzwonić w tej sprawie.
- Dobrze , dziękuję . Do widzenia .
- Do zobaczenia za kilka dni - posłała mi ciepły uśmiech .
Odwzajemniłam sie tym samym i wyszłam z gabinetu.
Wróciłam do domu, chłopcy byli już po próbie. Weszłam do domu i od razu opadłam zmęczona na kanapę. Chłopcy krzątali się po całym mieszkaniu , aż w końcu wszyscy weszli do salonu . Usiedli na podłodze i zaczęli grać w Fifę .
- Znowu to samo ?
- Cii Lils , daj nam grać . - Liam próbował mnie uciszyć.
- Ohh , zapomniałam Harry. Możemy przełożyć kolację na jutro ? Dzisiaj jestem strasznie zmęczona.
- Jasne skarbie, myślę że i tak nic by z tego nie wyszło bo ja też jestem zmęczony .
Li i Niall oparli się o kanapę gdzie siedział Harry, a ja swoją głowę trzymałam na jego kolanach. Przede mną znalazła się głowa Niall'a . Bawiłam się jego włosami, a on co chwila odgarniał od nich moją rękę . Robiłam wszystko żeby przestali grać. Zayn oberwał poduszką, ale nic go to nie ruszyło, posłał tylko uśmiech w moja stronę. Liam musiał wytrzymać moje ciągłe gadanie. Niestety nic nie poskutkowało, a oni dalej grali. Postanowiłam więcej nie marnować sił, których i tak miałam już bardzo mało. Poczułam jak ręka Harry'ego lekko gładzi moje plecy, co spowodowało dreszcze na mojej skórze. Obdarzona jego ciepłym dotykiem, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam ...

_________________________
Czeeeeeść ! xx 
Zaczynam swój plan, wszystko wyjdzie na jaw już niedługo. 
Mogę powiedzieć jedynie tyle, że będzie się działo ;D 
Jak na razie pozostawię was w niepewności :D

Wiem, że piszę to prawie przy każdym rozdziale, ale to jest na prawdę zdumiewające. Ilość wyświetleń bloga powiększa się codzienni o setki ... 
Dziękujemy wam za dotychczasowe wejścia ! <3
Oczywiście mamy nadzieję, że dalej będziecie zaskakiwać swoją obecnością ! ;) 

P.S 
Ostatnio dodałyśmy post z pytaniami, m.in. jak często odwiedzacie nasz blog. 
Komentarzy było dość sporo. Każdy odpowiedział, że czyta bloga regularnie .
Mała prośba do was nasze skarby ! <3 
Jeśli już tu jesteście to zostawcie po sobie komentarz .
Dla was to tylko parę chwil i stuknięć w klawiaturę, a dla nas to oznaka, że jednak ktoś docenia nasza pracę i nie idzie ona na marne ... 
Uwierzcie na prawdę robi się przykro, jeśli pod rozdziałem nie ma żadnych komentarzy . 

Buziaaaaaaki dla was kochani xxx ~Ronnie . 



środa, 29 maja 2013

Rozdział 60.

*Oczami Isabelli*

 Stanęłam przed lustrem, za wszelką cenę unikając swojego odbicia, tępo wlepiłam wzrok w punkt znajdujący się na suficie. Nie mogąc już uciekać przed samym sobą, skierowałam oczy na lustrzane odbicie. Struktura oczu zaszkliła się łzami, a jedna z nich spłynęła po policzku. Otworzyłam jedną z szuflad, po czym wyszperałam z jej głębi żyletkę. Chwyciłam ją w dłoń, ale ostry przedmiot się z niej wypadł, co spowodowały trzęsące się ręce. Schyliłam się ku niej, podnosząc ją, złapałam się za uchwyt szuflady. Odkręciłam korek z wodą, a ciecz tryskająca z kranu opryskiwała białą umywalkę. Skierowałam ostrze na nadgarstek, mimo ogromnego strachu wykonałam pierwsze w moim życiu, płytkie cięcie, krew kreśląc własną drogę spływała po obrzękniętej skórze. Wpatrywałam się w okaleczone miejsce, aż dotarł do mnie przeszywający ból. Drugą dłonią zacisnęłam bolący nadgarstek, pomimo okropnego uczucia chwyciłam ponowie żyletkę. Już dotknęłam ją skóry, gdy do moich uszu dobiegł skrzyp otwieranych drzwi, zakrwawione ostrze wyślizgnęło się z dłoni. Ścisnęłam ponownie nadgarstek, po czym w przeciągu sekundy odwróciłam się w tył. Wzrok spoczywający jak do tej pory w martwym punkcie, skierował się na Niall'a stojącego na początku wejścia. Ze łzami w oczach, wymówiłam krótkie
-Prze...prze...przepraszam - Chłopak popatrzył na mnie załzawionym oczami, w których malowało się przerażenie.
W pewnej chwili poderwał się z miejsca,a bukiet róż, ówcześnie trzymany w prawej ręce, bezdźwięcznie opadł na podłogę. Będąc już przy mnie, ścisnął zakrwa
wiony nadgarstek, na co ja zareagowałam syknięciem. Próbowałam wyrwać dłoń, ale Niall był zdecydowanie silniejszy. Z coraz to potęgującego bólu, zsunęłam się na podłogę, chłopak widząc moje cierpienie, nerwowo wysypywał zawartość szuflad, w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu. Nie wyszukawszy odpowiedniej rzeczy, ze sterty różnorakich przedmiotów, zdjął koszulkę, po czym oderwał kawałek materiału. Po chwili tkaniną, ciasno przewiązał nadgarstek. Złapał mnie za rękę, układając
ją na swojej szyi, chwycił mnie pod kolanem, następnie uniósł. Przeniósł mnie na łóżko, odkładając mnie na nim zasiadł obok. Wtuliłam się w jego nagi tors, i nie wiedząc kiedy zasnęłam w objęciach blondyna.

*Oczami Niall'a* 

 Kiedy dostrzegłem,że Isabella zasnęła na moim torsie delikatnie ułożyłem ją na zaścielonym łóżku. Sam wstałem z wyżej wymienionego łóżka, po czym skierowałem się do szafy. Z jej ubrań, wygrzebałem moją koszulkę, po czym nałożyłem ją na siebie. Podszedłem do śpiącej dziewczyny, po czym szczelnie nakryłem ją kocem, ówcześnie wyciągniętym z szafy. Kucnąłem przy łóżku, ruchem dłoni naciągnąłem na nią koc, który wcześniej ściągnęła z siebie. Chociaż wiedziałem, że jest już bezpieczna, to nadal biłem się z myślami. Jedna z tych myśli szczególnie nie dawała mi spokoju. Czy ona chciała popełnić samobójstwo? Nie mogłem dłużej wytrzymać przytłaczającej mnie nie odpowiedzi, postanowiłem zająć się czymś, aby chociaż na chwile zapomnieć. Uniosłem się z poprzedniej pozycji, następnie udałem się w stronę łazienki. Zabrałem się za sprzątanie pomieszczenia, po chwili toaleta lśniła od czystości. Opuściłem pomieszczenie, po czym pokój i udałem się w stronę kuchni. Przemierzając dom, w którym panowała grobowa cisza, w końcu dotarłem do celu. Wiedząc, że ranę Iss, trzeba zaopatrzyć w profesjonalny sposób, odnalazłem apteczkę, otwierając ją, wyjąłem potrzebne do zrobienia opatrunku rzeczy. W przeciągu minuty, znalazłem się u jej boku. Byłem pewny, że podczas snu nie odczuje cierpienia, więc w krótkim czasie wykonałem profesjonalny opatrunek na zranionym miejscu. Objąłem ramionami drobniutką figurę dziewczyny, po czym zasnąłem wyczerpany całą tą sytuacją. 

 *Tydzień później* 
Wysiadając z samochodu ujrzałem Isabelle, siedzącą w oknie. Kiedy spostrzegła, że ją obserwuję, jej kąciki uniosły się do góry, ukazując rząd białych zębów. Stanąłem jak wryty i podziwiałem jej urodę, która wyglądała tak jak dawniej. Gdy dziewczyna znikła z mojego pola widzenia, skierowałem się w kierunku drzwi. Wchodząc do domu, dostrzegłem brunetkę na schodach. W sekundzie znalazła się obok mnie, po czym zarzuciła ręce na moją szyję, w wyniku czego wylądowaliśmy na podłodze. Dziewczyna zachichotała, po czym wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. Wstając, pomogłem jej również wstać. Złapała mnie za nadgarstek, po czym pociągnęła mnie wprost do salonu. Popatrzyłem na zegar wiszący nad telewizorem, który wskazywał godzinę 11:00. Zerwałem się z miejsca, po chwili opuściłem dom, ówcześnie żegnając się z Iss. 

 *Oczami Isabelli*

 Po tym jak Niall, opuścił dom poszłam do kuchni. Będąc w niej otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z jednej z półek sok pomarańczowy. Nalałam napój do szklanki, po czym udałam się do salonu. Opadłam na stos poduszek znajdujących się na sofie, następnie wzięłam do ręki pilota i włączyłam telewizor. W sumie to nie było nic ciekawego, także bez sensu cykałam po kanałach, w międzyczasie sączyłam ze szklanki sok. Moje nudne zajęcie przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili do moich uszu dobiegł znajomy głos Niall'a - Jestem kochanie- Zeskoczyłam z sofy, po czym wbiegłam na korytarz. Ujrzałam blondyna, który na rękach trzymał Rosalie. Od razu zabrałam z jego rąk maluszka, po czym mocno ją przytuliłam. - Kochanie no cóż, zapomniałem ci powiedzieć - popatrzyłam na niego pytająco - Zajmiemy się Rose do jutra - Uśmiechnięta od ucha do ucha podbiegłam do chłopaka, cmokając go w policzek, przekazałam mu malucha. Zabrałam rzeczy potrzebne do opieki nad dzieckiem i zaniosłam je do mojego pokoju. Zeszłam na dół, a Niall grał na gitarze, ciche dźwięki wydobywające się z instrumentu uspokoiły płaczącą Rose. Wzięłam ją na ręce, ułożyłam ją na swoich kolanach, zatapiając się w muzyce granej przez blondyna. Dzień mijał w przyjemnej atmosferze, aż nadszedł wieczór. Śpiącego malucha, Niall przeniósł do łóżeczka w moim pokoju,a sam zniknął gdzieś na górze. 


 *Oczami Niall'a* 

 Leżałem na łóżku, gdy do pokoju weszła Issy. Dziewczyna wygrzebała z szafy bieliznę oraz piżamę, po chwili zamknęła za sobą drzwi od łazienki. Po jakimś czasie, zapukałem do drzwi. Od razu je otworzyła, a jej sylwetka wyłoniła się z głębi pomieszczenia. Nie mogłem się oprzeć jej urokowi, moje dłonie powędrowały na jej talię, a usta kilkakrotnie musnęły jej dekolt, szyję, szczękę. W końcu znalazły cel na ustach dziewczyny, wpiłem się w nią z dużą siłą, ale to nie przeraziło brunetki, odwzajemniła w przyjemny sposób pocałunek. Nie przerywając pocałunków, opuściliśmy toaletę. Zabrałem się za zdejmowanie jej koszulki, a ona nie była dłużna, podsunęła moją bluzkę, szczypiąc moją skórę przyprawiała mnie o dreszcze pełne rozkoszy. Opadliśmy na łóżko, pozbawieni górnej garderoby, coraz zachłanniej oddawaliśmy pocałunki. W pewnym momencie brunetka, jęknęła w moje usta 
- Niall przestań - Mimo wielkiej nie chęci odsunęłam się od dziewczyny, a ta wstała z łóżka, po czym podeszła do płaczącej Rosie. Kiedy zyskała pewność,że maluch śpi, wróciła do łóżka, wchodząc pod kołdrę, wtuliła się w mój tors. W pewnej chwili znużył nas sen.
_______________________________________________________________________ Witam Was Ada XXX. Przepraszam, że tak długo, ale miałam bardzo dużo zajęć i tak wyszło. Powyżej Rozdział 60. Jak wiecie to już czwarty pisany przeze mnie rozdział, mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej. ^^ Jeszcze raz przepraszam, oraz dziękuję za 5 komentarzy po Rozdziałem 57. Pozdrawiam...!

czwartek, 23 maja 2013

UWAGA !

Z racji tego , że można odczytać coraz mniejszą oglądalność bloga , chciałybyśmy zadać wam pytanie , mianowicie :

  1. CZY REGULARNIE WCHODZICIE NA NASZEGO BLOGA ? 
  2. NIE PODOBA WAM SIĘ COŚ W STYLU NASZEGO PISANIA ? LUB MOŻE MACIE INNE UWAGI ?
  3. NUDZI WAS NASZE OPOWIADANIE ? UWAŻACIE, ŻE JEST JUŻ DOŚĆ NUDNE I NIE WARTE CZYTANIA ?

Mamy nadzieję , że odpowiecie szczerze .
Czekamy na wasze komentarze z odpowiedziami xx

P.S. BARDZO BYŚMY PROSIŁY OSOBY, KTÓRE CZYTAJĄ LUB ZACZĘŁY CZYTAĆ ODPOWIADAŁY W ANKIECIE ' ZAGŁOSUJ JEŚLI... ' TO NAM DA TAKŻE DODATKOWE INFORMACJE ♥

środa, 22 maja 2013

Rozdział 59.

*Oczami Vvianny*

Z samego rana Louis pojechał po Rosallie. Strasznie za nią tęskniłam i nie mogłam się doczekać kiedy znów będzie w Londynie. Mnie natomiast nie chciało ruszyć się z domu, po ostatniej sytuacji z Mattem nie miałam najmniejszej ochoty na wychodzenie, a co najgorsze spotkanie go gdzieś na mieście. Spojrzałam na zegarek, była dopiero punkt 11, więc postanowiłam jeszcze pospać. Niestety nie dane mi to było, bo ktoś nieustannie dzwonił do drzwi. Leniwie wstałam z łóżka okryłam się cieplutkim szlafrokiem i zeszłam otworzyć.
- Nie widać, że jak nikt nie otwiera to nikogo nie ma ?! - od razu pojechałam z grubej rury.
- Vivkaa ! - krzyknęła osoba i od razu rzuciła się w moją stronę.
- Boże, Vicky ?! - od razu poznałam ten piskliwy głosik mojej przyjaciółki. Nikt tak nie piszczy jak Vicky Black. Najbardziej zwariowana i imprezowa dziewczyna w Wielkiej Brytanii. Kiedyś gdy jeszcze mieszkałyśmy po sąsiedzku zaliczałyśmy najlepsze imprezy, ale Vicky przeprowadziła się do New Castle i kontakt nam się urwał - Co ty tu robisz ?
- Przyjechałam na weekend, trzeba świętować Twoje urodziny ! Już sobie to wyobrażam chłopaki, imprezy, zakupy, alkohol i... SOLARIUUM ! - zapiszczała i wbiegła do domu rozwalając się na kanapie - Nieźle się urządziłaś. Byłam najpierw u tej Twojej Lilly i powiedziała, że wyprowadziłaś się, nie wnikałam już tylko kazałam podać adres i przyjechałam. To jak kiedy wychodzimy na caaaałą noc na miasto ? - zapomniałam wspomnieć, że razem z Lilly miałyśmy małą przerwę od siebie i w tym czasie poznałam Vicky. Ona nauczyła mnie jak korzystać z życia.
- Nie wiem, nie długo  powi...
- No dajesz maleńka ! Odkąd wyprowadziłam się do New Castle nie miałyśmy kontaktu. No proooszę.
- Ehh czekaj tutaj, pójdę się ogarnąć - pobiegłam na górę i od razu zamknęłam się w łazience na poranną toaletę. Umyłam się, ubrałam, włosy zaplotłam w kłosa i byłam gotowa do wyjścia - Dobra już jestem.
- No nareszcie ! Ile można czekać ?! - w tej chwili pojawił się Louis z Rose - Cześć.
- Hej - odpowiedział i wyjął małą z nosidełka - Jak podjeżdzałem to akurat zasnęła.
- To dobrze, idź zanieś ją na górę - uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę Vicky.
- Kto to jest ? - spytała.
- To jest Louis i Rose - odpowiedziałam i poszłam do kuchni, by wypić moją dzienną dawkę kawy.
- Ale kim oni dla Ciebie są ? Kuzyn przyjechał z córką.
- Akurat nie - odpowiedział wchodzący do kuchni Lou i obdarował mnie buziakiem w usta - Ja jestem jej chłopakiem.
- Hahahahah Vivka ty i chłopak ? Hahahahaah ! Jeszcze mi powiedzcie, że to małe bobo jest wasze !
Noo... tak. - powiedziałam niepewnie. Dziewczyna przestała się śmiać i spojrzała na nas ze zdziwieniem - Po prostu zaliczyliśmy małą wpadkę, ale jednak cieszymy się, że Rosallie jest z nami.
- Vivka, proszę Cię ! Chłopaka jeszcze ścierpię, ale dziecko ? Nie tak sobie wyobrażałam kolejną imprezowiczkę Viviannę Parks.
- Słuchaj koleżanko - głos zabrał Louis - Nie wiem kim jesteś i z jakiej paki się tutaj wzięłaś, ale jeśli masz obrażać Vivkę, mnie, a co najgorsze Rose to lepiej wyjdź.
- Ja ? Ja jestem Vicky, mieszkam w New Castle i przyjechałam swiętować urodziny Vivi, a ty nie wiem z jakiej paki wyganiasz mnie z domu mojej koleżanki.
- Vicky to jest nasz dom - dodałam. Od razu mina jej zrzedła i patrzyła w punkt na ścianie - Raczej nici z naszego wypadu.
- O niee, nie przeszkadzajcie sobie. Ja zostanę w domu i może uda mi się skleić jakąś piosenkę. Jakoś ostatnio mi nie wychodzą.
- No okeej, to ja będę pod wieczór jakoś.
- Spoko. Kocham Cię !
- Ja Ciebie również - wysałam mu buziaka w powietrzu i wyszłam. Od razu napotkałam srogie spojrzenie dziewczyny.
- Vivianno Parks, zawiodłam się na Tobie. Dziecko ? Zawsze powtarzałyśmy sobie, że żadnych dzieci, tylko zabawa. Do tego ten Louis, za kogo on się uważa ? To, że jest w najpopularniejszym zespole nie oznacza, że może wszystko !
- Vicky ludzie się zmieniają. Jeśli chodzi o Louisa, to nie pozwoli by coś mi lub Rose stakiego, na samym początku miałam o nim takie samo zdanie, ale gdy go poznałam stał się dla mnie inną osobą.
- Ja nie mam zamiaru zmieniać o nim zdania, ale co będziemy teraz gadać o chłopakach. Idziemy na zakupy ! - podbiegłyśmy i wskoczyłyśmy do autobusu. Uwielbiałam nimi jeździć, zawsze oglądałam widoki miasta i machałam nieznajomym z góry. Wysiadłyśmy na odpowiednim przystanku i już byłyśmy pod centrum. Przymierzałyśmy masę ciuchów i dodatków, nie było sklepu z którego byśmy wyszły bez ani jednej torby. Po zakupowym szale poszłyśmy przejść się do parku, usiadłyśmy na jednej z ławek i rozkoszowałyśmy się pierwszym pięknym dniem. W pewnej chwili Vicky wyciągnęła z torby paczkę papierosów i włożyła jedną fajkę do ust od razu ją zapalając.
- Chcesz ? - spytała i podała mi odpalonego papierosa. Strasznie się wachałam, zapalić czy nie. Gdyby był tutaj Louis od razu wyrwał by mi papierosa z ręki i wyrzucił go. - No dalej, wiem, że chcesz - już miałam go prawie przy ustach gdy mój rozsądek się odezwał i oddałam fajkę Vicky.
- Nie ja nie mogę, gdyby Lou się o tym dowiedział nie wiem co by mi zrobił, do tego mam dziecko i...
- Ahh ! A ty znowu z tym bachorem, Vivka nie jesteś przywiązana do tego czegoś !
- Owszem jestem ! Do tego jaki przykład daję swoim fanom ?! Że palenie popłaca, że fajnie się pali ?!
- Jakim fanom, o czym ty mówisz ?
- Razem z Lilly, Issy i Van wygrałyśmy tegoroczną edycję X-Factora i nagrałyśmy płytę. Mamy swój własny fandom - Headers, który z każdym dniem się powiększa ! Ale ciebie to i tak nie obchodzi, bo dla ciebie ważniejsze jest picie, palenie i imprezy ! - powiedziałam na jednym wdechu - Sorry, ale rodzina czeka na mnie w domu. Cześć - wzięłam swoje torby i skierowałam się do domu.
- Jesteś żałosna i tyle ! - usłyszałam jeszcze jej wołanie, ale nie zwracałam uwagi. Gdy tylko weszłam do domu usłyszałam gitarę, ale jedno mi nie pasowało, w przedpokoju zauważyłam buty Hazzy i Nialla.

- Wróciłam już - zakomunikowałam. W sypialni zastałam Harrego bawiącego się z Rose - Cześć Harry.
- No siema mamuśka, jak tam wypad ?
- Jakoś. Gdzie Louis ? - dodałam po chwili, oczywiście nie otrzymałam odpowiedzi. - Harry !
- Co ? A, stoi na balkonie z Niallem i gadają o czymś. Pewnie o nim i Issy - od razu poszłam na balkon. Nie rozumiałam czemu Niall poszedł do Louisa, a nie do Liama. Szczerze mówiąc mój chłopak nie umie dawać dobrych rad. Czasami się zastanawiam czy Jay nie upuściła Lou gdy był mały, bo zachowuje się jak 5 letnie dziecko.
- Jestem już - ponowiłam odpowiedź gdy weszłam na balkon - I jak się czujesz Niall ?
- Jakoś, nie wiem co mam myśleć. Kocham Issy całym swoim sercem, ale jednak nie wiem czy umiem jej znów zaufać - oddelegowałam Louisa do pokoju, a sama ustałam przy poręczy koło blondynka i położyłam głowę na jego ramieniu - Słyszałem też jak strzeliłaś z liścia Mattowi.
- Hahahah noo, z lekka mnie poniosło.
- Z lekka ? Podobno do tej pory ma różowy ślad - oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Wracając do tematu, proszę Cię przemyśl to. Ona nie daje rady bez Ciebie - samotna łza spłynęła chłopakowi po policzku. Bez wahania go przytuliłam. Uwielbiałam się do niego przytulać, bo co jak co, ale Nialler najlepiej przytulał - Obiecasz mi ?
- Tak, obiecuję.
- To dobrze. Chodź już się boję co Louis i Harry zrobili - weszliśmy do pokoju, ale nikogo tam nie zastaliśmy, usłyszałam śmiechy z pokoju Rose, od razu szybkim krokiem weszłam do pomieszczenia. Cały pokoik włącznie ze sprawcami był w pudrze dla dzieci - Powariowaliście ?!
- No przewijaliśmy Rose i tak jakoś troszkę mi się wysypało na spodnie Harrego, a później...
- Ja wysypałem troszkę na głowę Louisa - dodał Harry - No i tak wyszło.
- Tak wyszło ?! - podeszłam do Rose ona także była cała w białym proszku - Idę ją umyć, a jak wrócę, ma tutaj lśnić, zrozumiano ?
- Taak mamo - powiedzieli jednocześnie. Wzięłam małą do łazienki, napuściłam ciepłej wody i ją umyłam. Po wszystkim przebrałam ją i nakarmiłam. Oczywiście nie mogłam jej położyć w łóżeczku, więc zaniosłam ją do naszej sypialni i położyłam na łóżku. Sama nie wiedząc co robić, zaczęłam grać na gitarze, dawno nie miałam jakiegokolwiek kontaktu z muzyką. Gdy tylko zakończyłyśmy promocję płyty nie było nas w studio, nic nie nagrywałyśmy - zapomniałyśmy o tym kompletnie.
- Viv posprzą... - do pokoju wszedł Lou.
- Cicho bo zasypia ! - uciszyłam go i kontynuowałam grę - Jak wam idzie ?
- Wszytko posprzątane, przepraszamy.
- Następnym razem nie będę taka miła - syknęłam. Delikatnie wzięłam małą na ręce i zaniosłam do pokoju. Po wszystkim zeszłam na dół i zaparzyłam sobie mocnej kawy.
- Gdzie jesteś ? - usłyszałam wołanie mojego chłopaka.
- Kuchnia - odpowiedziałam bez emocji i nadal piłam swój napój. Poczułam ręce oplatające się wkoło mojej talii i ciepły oddech na mojej szyji.
- Chłopcy już pojechali, Rose śpi może coś zrobimy ?
- Nie myśl sobie, nadal jestem na was zła. Co wam do głów strzeliło ?!
- Jakoś tak, ale to było przez przypadek.
- Louieh znam Cię i w Twoim wypadku żarty nie są robione ' nie chcący ' - odwróciłam się do niego przodem - Chcę byś w minimalnym stopniu znormalniał. Oczywiście nie chcę byś był jakimś kolesiem o humorze prawniczym, bo zakochałam się w tym rozrywkowym chłopaku, ale niektóre rzeczy potrzebują powagi.
- Rozumiem to w 100% jeszcze raz przepraszam - wtuliłam się w niego i wdychałam zapach jego mocnych perfum - Czemu tak wcześnie wróciłaś ?
- Pokłóciłam się z Vicky. Chciała mi dać...
- Co dać ?
- Nooo fajkę - spojrzałam na niego ostrożnie, jego twarz nie wyrażała nic - Ale nie zapaliłam, nie chciałam naprawdę - znów żadnej odpowiedzi - Louis do cholery ! Nie zapaliłam rozumiesz ? Nie wzięłam tej idiotycznej fajki do ust ! Ze względu na Ciebie, Rose i fanów. Proszę odezwij się do mnie.
- Jestem z Ciebie dumny - jeszcze bardziej mnie przytulił, w pewnej chwili nie mogłam złapać oddechu, ale miałam to gdzieś.
- Czyli nie jesteś na mnie zły ?
- Skądże ! - musnęłam jego wargi uśmiechnęłam w jego kierunku. Po chwili poczułam kolejny pocałunek tym razem zachłanniejszy i bardziej namiętny. Lubiłam zawsze przygryzać dolną wargę Lou.
- Nie wiem jak ty, ale ja już idę spać. Zmęczona jestem tym dniem - pobiegłam do łazienki i od razu wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda zrelaksowała mnie i stałam się jeszcze bardziej śpiąca. Po wszystkim wskoczyłam do łóżka szczelnie zakrywając się pościelą i zasnęłam.
--------------
Hello ! xx
Macie taki 59 rozdział ;D Jak narazie u Vivi i Louisa nic się nie dzieje, za dużo przeżyli jak na razie ;-)
Dziękujemy za każdą chwilę poświęconą blogowi, to jedynie wasza zasługa, że tak daleko zaszliśmy. :3
Nie będę was zamęczać swoimi dalszymi wypocinami, ale na koniec powiem wam, że...

KOCHAM WAS ! ♥ ~ Ells ^^
P.S. Postaracie się pobić rekord komentarzy, czyli 14 komentarzy pod tym rozdziałem ? ; >
W zamian kolejny rozdział pojawi się szybciutko :3

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 58 .

*Lily*

W nocy nie mogłam spać , cała sytuacja z Issy wytrąciła mnie ze snu . Kręciłam się z boku na bok
kilkakrotnie budząc przy tym Harry'ego . Martwiłam się o nią , cholernie martwiłam .Po ostatnich wydarzeniach zmieniono jej leki i powoli robi się coraz lepiej . Mam ogromną nadzieję , że pogodzą się z Niall'em . Mój krótki sen przerwały szmery . Niechętnie otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam Hazze uparcie szukającego coś w szafie . Zauważyłam , że pakuje coś do torby . Postanowiłam poobserwować poczynania mojego chłopaka . Jego mina podczas poszukiwań przyprawiała mnie o coraz to większy uśmiech na twarzy . 
- Uciekasz mi ? - zapytałam , a on odwrócił się do mnie z promiennym uśmiechem .
- Nigdy bym od Ciebie nie uciekł skarbie - usiadł obok mnie na łóżku . - Nie pamiętasz , że dzisiaj mamy ten charytatywny mecz ?
- Aaaa no tak , całkiem wyleciało mi to z głowy .
- Nie widziałaś może moich butów ? - zapytał ciężko wypuszczając oddech , zmęczony poszukiwaniem .
- Tam leżą głuptasie - powiedziałam i wskazałam na miejsce obok szafy .
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobił - podszedł i złożył pocałunek na moich ustach - Lecę już i mam nadzieję , że przyjedziecie z dziewczynami . - powiedział wychodząc .
- Postaramy się ... - powiedziałam już po cichu .
Wyjście Issy z domu jest wielkim znakiem zapytania . Od ponad tygodnia nigdzie się nie rusza , ba nawet nie wyjdzie ze swojego pokoju . Musiałam ja jakoś przekonać , wypad na mecz dobrze by jej zrobił . Od razu wstałam na równe nogi i ruszyłam do łazienki . Szybki prysznic , makijaż i byłam już prawie gotowa . Zeszłam jeszcze na moment do kuchni i w szybkim tempie zjadłam musli
. Sięgnęłam po torebkę i wyszłam z domu prosto w stronę swojego samochodu . Włożyłam kluczyk do stacyjki , silnik zaczął swoją pracę i ruszyłam prosto do Issy . Kiedy dojechałam już na miejsce mój telefon zaczął wibrować . Szybkim ruchem wyciągnęłam go z torebki i spostrzegłam na ekranie zdjęcie uśmiechniętego Niall'a .
- Cześć Niall . Co tam ?
- Cześć Lils , mam do Ciebie prośbę , mega prośbę .
- No dobrze , zamieniam się w słuch .
- Poproś Issy , żeby przyszła na ten mecz . Zrób co w twojej mocy , błagam cie kochana .
- Wiem , właśnie jestem u niej pod domem . Gwarantuje ci , że przyjadę z nią . - powiedziałam z uśmiechem .
- Dzięki Lils , jesteś wielka .
- Od tego ma się przyjaciół . Leć tam już do chłopców , ja sie nią zajmę . - powiedziałam i się rozłączyłam .
Wyszłam z samochodu i pewnym krokiem weszłam do domu . Pustka , przerażająca cisza . Myślałam , że chociaż będąc sama zejdzie przynajmniej do salonu obejrzeć TV , albo bynajmniej zajrzeć do kuchni . Niestety myliłam się . Szybko weszłam po schodach na górę i bez pukania weszłam do jej sypialni . Na podłodze leżało mnóstwo chusteczek , zasłony były zaciągnięte na całą szerokość , a ona sama leżała zapłakana na łóżku . Dostrzegłam , że w ręku trzyma ich wspólne zdjęcie . Szybkim ruchem odsłoniłam zasłony i otworzyłam okno . Przykucnęłam  zaczęłam zbierać zużyte chusteczki . Dziewczyna w ogólne nie zwracała na mnie uwagi .
- Dość tego Issy ! W tym momencie wstajesz i robisz z sobą porządek ! - powiedziałam , a dziewczyna w końcu dostrzegła moja obecność .
- O czym tym w ogóle mówisz ? - wyglądała strasznie - podpuchnięte od płaczu oczy , ziemista cera , którą zaniedbała .
- Wstawaj w końcu z tego łóżka , musisz coś ze sobą zrobić . Nie wyjdziesz przecież nigdzie w takim stanie . - prosiłam , ale jak na razie bez skutku .
- Nie rozumiesz , że nigdzie nie idę ? - jej głos przerodził się w krzyk .
- Nie krzycz na mnie ! Wstawaj już i nie marudź . - podeszłam i ściągnęłam kołdrę z jej łóżka .
Dziewczyna w końcu wstała i niechętnie ruszyła w stronę łazienki . Posprzątałam co nie co w jej sypialni i zeszłam na dół do kuchni . Zrobiłam jej śniadanie , nie miałam dużego wyboru bo lodówka prawie świeciła pustką . Była nie dobrze , a nawet źle . Jeszcze takiej Issy w życiu nie widziałam . Usłyszałam , że schodzi po schodach . Doprowadziła siebie do normalnego stanu i usiadła przy stole .
- Smacznego . - wskazałam na talerz .
Zaczęła jeść , a ja sięgnęłam do torebki po mój telefon .
Cel osiągnięty . Niedługo będziemy na stadionie . xxx - wysłałam wiadomość do Niall'a.
Kocham Cię normalnie Lils xxx .- odpowiedź przyszła niemal natychmiast .
Uśmiechnęłam się kiedy ją przeczytałam , w miedzy czasie spostrzegłam , że Issy już zjadła śniadanie .
- Gotowa ?
- Taaa - odpowiedziała niechętnie otwierając przed sobą drzwi wejściowe .
- Is nie możesz ciągle siedzieć w domu . To nie rozwiąże całej tej sytuacji , a nawet ją pogorszy .
- To co mam zrobić ? Lecieć do niego i go przepraszać na kolanach ? Ona nawet nie chce na mnie spojrzeć . - cały czas odzywała się do mnie z podniesionym głosem .
- Dziewczyno , nawet nie wiesz jak on Cie kocha ... - mówiłam jadąc na stadion pełna nadziei , że ta cała szopka w końcu się skończy .
- Ja też go kocham , nie chciałam tego wszystkiego . To było przez Matt'a . Ja na prawdę kocham Niall'a .
- Wiem Issy , wiem . Będzie dobrze . - powiedziałam i złapałam ją za rękę .
- Gdzie my w ogóle jedziemy ?
- Na stadion . Dzisiaj jest mecz chłopców , nie możesz go opuścić .
- Lily ...
- Będziesz tam z nami i koniec . Kiedyś w końcu musicie się spotkać .
Dojechałyśmy pod stadion , a ja zaparkowałam samochód w wyznaczonym miejscu . Przez resztę drogi Is nie odezwała się ani słowem . Mam nadzieję , że Niall z nią porozmawia i sobie wszystko wyjaśnią . Kiedy weszłyśmy na trybuny dostrzegłyśmy chłopców na dole , którzy zmieniali koszulki na mecz . Wstałam i pociągnęłam za rękę Issy w stronę chłopców , lecz ona uparcie odmówiła jakiegokolwiek ruchu .
- Is , no proszę Cię .
- Nie mogę Lily , ona tam jest . - stanowczo upierała się przy swoim siedzeniu .
- Issy o to chodzi , macie się spotkać może się w końcu pogodzicie . Tylko bądź szczera z nim . Spróbujesz chociaż z nim pogadać ? - zapytałam pewna nadziei .
- No doooobra . -niechętnie ruszyła się z miejsca .
Zeszłyśmy na dół do chłopców , a kiedy mój wzrok napotkał wzrok Niall'a posłałam mu znaczące spojrzenie .
- Cześć chłopcy , patrzcie kogo my tu mamy - powiedziałam radośnie , wskazując na Is .
- Cześć Issy , jak tam ? - zapytał Zayn
- Jakoś leci , bywało lepiej . - pojawił się uśmiech na jej twarzy , ale od razu rozpoznałam , że był wymuszony.
- Możemy porozmawiać ? - zapytał Niall patrząc prosto na Is .
Skinęła głową i odeszli od nas kawałek . Mój wzrok powędrował za nimi , widziałam jak ona zaczął rozmowę , niestety nie słyszałam o czym ona była .
- Czeeeeść ekipooo- przybiegły do nas zdyszane Viv i Van . Vivka od razu wskoczyła na plecy Louisa i się do niego przytuliła . Trybuny powoli zaczęły się zapełniać .
- Lils , chodź tutaj ! - usłyszałam głos Niall'a.
Od razu podbiegłam do nich .
- Co jest ?
- Wytłumacz mu o co chodzi z ostatnia akcją . Proszę cię już nie mam siły mu tego tłumaczyć . - powiedziała Issy , była bliska płaczu .
- Uspokój się Is , już spokojnie . Dokończymy tą rozmowę później dobrze ?  Zaraz zaczyna się mecz , proszę was nie kłóćcie się nawet tutaj . - Is momentalnie odeszła od nas , Niall stał cały zdenerwowany .- Spokojnie Niall , potem wszystko ci wytłumaczę , nie denerwuj się teraz . - chłopak spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami , po czym przytulił .
- Dziękuję Lils , za wszystko . - odszedł do chłopców .
Ja tak samo odeszłam na trybuny do dziewczyn , które trzymały dla mnie miejsce . Usiadłam obok Issy . Reszta miejsc była już zajęta , ludzi była na prawdę dużo . Do drużyny naszych chłopców dołączył Josh ( perkusista 1D ) . Chłopcy i przeciwna drużyna ustali na środku , pomiędzy nimi stał sędzia . Obie drużyny podały sobie dłonie na znak powitania i męcz się zaczął . Na bramce ustał Niall . Gra była zacięta , przeciwna drużyna nie dawała za wygraną . Byli prawie tak samo dobrzy jak nasi chłopcy , prawie ... Nadeszła 7 minuta meczu kiedy pierwszego gola zaliczył Harry . Trybuny oszalały , tłum piszczących fanek podniósł do góry swoje transparenty , a my z dziewczynami cieszyłyśmy się tak samo jak one . Nawet na twarzy Is pojawił się . Krótka i nieefektowna rozmowa z Niall'em poprawiła jej humor . Kolejny trafny strzał należał do Zayn'a .
Vanessa nie mogła usiedzieć z zachwytu w miejscu . Ciągle skakała i wykrzykiwała imię swojego chłopaka . Gra była na prawdę emocjonująca . Niestety przeciwnicy strzelili gola . Nasi chłopcy sie nie poddawali i jeszcze bardziej zawzięcie podjęli walkę . Kolejny gol należał do Louisa . Tomlinson zawodowo strzelił gola , pobudzając przy tym Viv . Krzyczała i piszczała jak prawdziwa fanka . Koniec pierwszej połowy meczu . Chłopcy zeszli na przerwę z boiska z wynikiem 3:1 . Postanowiłyśmy razem z dziewczynami im nie przeszkadzać i zostałyśmy na trybunach . Była wolna chwila i w końcu mogłam porozmawiać z Issy .
- Udało się chociaż trochę porozmawiać wam ?
- Tak powiedziałam mu o ostatnim incydencie , ale on nie wierzył . Powiedział mi , że mnie kocha i jest mu ciężko beze mnie . Dasz radę mu wytłumaczyć to jakoś ? - zapytała i posłała mi błagalne spojrzenie .
- Jasne Issy , nie martw się tym . Mówiłam , że cie kocha . Niall
nie widzi świata poza tobą , wszystko sie ułoży . - posłałam jej ciepły uśmiech i przerwałyśmy rozmowę , bo własnie zaczęła sie druga połowa meczu .

Tym razem w rolę bramkarza wcielał się Liam . Nie minęło nawet 5 minut drugiej połowy , a Niall upolował kolejnego gola . Chłopcy brawurowo działali miedzy sobą , co pozwoliło im na tak dobrą grę . Piłka zawzięcie dostawała się to pod nogi Harry'ego to pod nogi Zayn'a , aż w końcu przejął ją Niall . Był przygotowany na podanie do Louis'a kiedy przeciwnik do niego podbiegł , wykopał piłkę spod nóg Horan'a tym samym powodując jego bolesny upadek . Sędzia od razu zareagował , karząc przeciwnika żółta kartką . Issy wstała przerażona z siedzenia , ale kiedy Niall podniósł się i dał znak , że wszystko jest w porządku usiadła spokojnie z powrotem . Było kilka nieudanych akcji drużyny przeciwnej , niestety nie byli oni aż tak dobrzy , żeby pokonać naszych chłopców . Ostatnie minuty meczu były pełne napięcia . Na stadionie nastąpiła grobowa cisza , słychać było tylko głos komentatora :
Proszę państwa ! Ostatnia minuta meczu ! Czy chłopakom z One Direction uda wygrać się ten mecz , czy drużyna przeciwna jednak ich pokona ? Wszystko może się zdarzyć . Piłka wędruje między przeciwnikami , ale co to za fantastyczny zwrot akcji . Piłkę przejmuje Louis , ostatnie 10 sekund meczu . Czy uda się mu trafić do bramki ? Zbliża się , jest już coraz bliżej i GOOOOOOOL ! Proszę państwa Gool ! Tomlinson strzelił w ostatnich sekundach . Cóż za emocje i niespodziewane zwroty akcji .Kończymy mecz z wynikiem 5:1 Pozostaje mi tylko pogratulować chłopcom wygranej . Żegna się z państwem i dziękuje za mecz Jeremy Brown . 
Nie mogłyśmy opanować emocji , każda z nas niezmiernie się cieszyła . Chłopcy wygrali ten mecz , a zarazem sporą sumę pieniędzy . Mecz miał na celu wsparcie fundacji , na szczęście chłopcy wygrali i przeznaczą pieniądze w dobre ręce . Zbiegłyśmy z dziewczynami z trybun i pogratulowałyśmy chłopcom wygranej . Zostawili nas na chwilę i poszli zrobić zdjęcia z fanami . Stałam i obserwowałam ich uśmiechnięte buzie . Płaczące fanki w ich objęciach , flesz aparatu i zdjęcie które oprawią w ramkę, które będzie ich pamiątka do końca życia . Lubiłam patrzeć na to jak uszczęśliwiają swoich fanów , jak dają im chwilę radości ...

______________________
Witaaam xxx :D 
Ostrzegam od razu , że piłka nożna i meczę to nie jest moja dobra strona , ale podjęłam się napisania takiego rozdziału . Chyba jakoś wyszło :D Słowa komentatora słyszę prawie codziennie i znam je już na pamięć . Jest to efekt gry młodszego brata w Fifę , no ale w końcu na coś się to przydało ^^ 
Pozostawiam was w niepewności z tym co będzie z Issy i Niallem . Wszystko okaże się w najbliższym czasie . 

Przepraszam , że moja rozdziały są rzadziej teraz , ale mam masę nauki ;x ;c 
Przede mną teraz egzaminy próbne , trzymajcie za mnie kciuki xxx .

P.S Już niedługo zacznę 'wcielać w życie' mój niecny plan < huehuehuehue> xdd  Namiesza on trochę w życiu bohaterów , ale będzie warto :D 

I przypominam o nowej zakładce KONTAKT ! xxx :D 

Buuuuziaki xxx ~ Ronnie . 




niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 57.

*Oczami Isabelli*

Minął tydzień odkąd nie ma przy mnie Niall'a. Oglądając się dzisiaj w lustrze dostrzegłam podpuchnięte oczy, zaczerwienione spojówki, błyszczące od łez policzki oraz spierzchnięte usta. Wygląd zewnętrzny mówi sam za siebie,a co do wyglądu psychicznego to jest jeszcze gorzej. Ledwo stawiając kroki skierowałam się z powrotem do łóżka. Będąc już na nim, skuliłam się w kłębek, a jedna słona łza spłynęła po moim policzku. Potem następna, następna i następna, w końcu strumykiem spływały po mojej twarzy. Byłam już tak wycieńczona, że nawet nie miałam siły szlochać. Bez skutku ocierałam łzy, które na nowo wypływały z moich oczu. Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk pukania do drzwi.
- Kochanie mogę wejść? - usłyszałam ciepły głos Lilly, nie uzyskała odpowiedzi.
- Kochanie mogę wejść? - ponowie powtórzyła, takim samym tonem jak poprzednio.
- Proszę, wejdź - cicho wychlipałam zachrypniętym głosem. Dziewczyna lekko nacisnęła na klamkę, wpuszczając strumień światła do zaciemnionego pokoju, po czym delikatnie stąpając po drewnianej podłodze, podeszła do mnie, siadając na brzegu łóżka. Dłonią dotknęła mojej twarzy, ocierając przy tym łzy.
- Kochanie jesteś taka rozpalona - spojrzała na mnie troskliwym wzrokiem - Musimy wezwać lekarza - wstała z łóżka i skierowała się w kierunku drzwi. W połowie jej drogi, uniosłam się na łokciu i wychrypiałam
- Lilly zaczekaj, nie potrzeba mi lekarza - Zwlokłam się z łóżka, zrobiłam pierwszy ten najtrudniejszy krok, po drugim zrobiło mi się słabo. Czarne mroczki migotały mi przed oczami, w pewnej chwili się zachwiałam, od zderzenia z podłogą powstrzymała mnie Lills. Złapała mnie za dłoń i powoli zaprowadziła mnie do łóżka. Potem szczelnie nakryła mnie kołdrą, całując mnie w rozgrzany policzek.
- Właśnie, że jest potrzebny - westchnęła. Po chwili opuściła mój pokój, delikatnie zamykając drzwi. Kiedy zorientowałam się, że Lilly jest już daleko, wyjęłam z pod poduszki wspólne zdjęcie z Niall'em, a jedna łza zakręciła mi się w oku. Po chwili spłynęła po moim policzku, zaszlochałam i wytarłam ją kciukiem. Za około pół godziny, usłyszałam przygaszony odgłos kroków. Po chwili zza drzwi wyłoniła się Li i jakiś mężczyzna, jak się później okazało doktor Drew Barrymore. Przebadał mnie wzdłuż i wrzesz, robiąc dokładne oględziny mojego ciała.
- Tak, gorączka, chrypa i bóle głowy związane są bezpośrednio z ostrym zapaleniem krtani, ale niepokoją mnie inne objawy - jego głos z każdym kolejnym słowem cichł. - Zawroty głowy, brak apetytu, brak snu, ogólne wycieńczenie, omdlenia są objawami ogromnego stresu bądź traumatycznych przeżyć - wypowiedział na jednym oddechu.
- Tak, ma pan rację, jest to związane z sprawami osobistymi - wtrąciła Lilly.
- Przykro mi, ale niestety z powodu niepokojącego zapalenie krtani, pani Isabella będzie musiała znaleźć się w szpitalu - skierował na mnie wzrok.
- Ale to wykluczone, tu będzie mieć zdecydowanie lepszą opiekę niż w szpitalu - Li nie dawała za wygraną.
- Skoro pani tak nalega, a mam pewność, że w pani rękach pacjentka ozdrowieje to zgadzam się, ale...- dziewczyna w mgnieniu oka rzuciła się na doktora, a on poczerwieniał - ...ale musi zażywać leki i zgłoszę się tu za niedługo na kontrolę - pokręcił głową.
- Oczywiście - melodyjnie się zaśmiała.
- Do widzenia, paniom - pożegnał się.
- Do widzenia - wychrypiałam bardzo cicho.
- Chodźmy,odprowadzę pana - Lilly wskazała na drzwi. Po chwili opuścili mój pokój, ale jedno nie dawało mi spokoju, nie usłyszałam charakterystycznego skrzypu, schodzenia po schodach. Ostatkiem sił, wygramoliłam się z łóżka i doczłapałam się do drzwi.
- Proszę pani, ja się bardziej obawiam o jej zdrowie psychiczne - usłyszałam przygaszony głos doktora.
- Wiem, jest źle jest...- nabrała powietrza w usta- ..bardzo źle - po czym ze świstem je wypuściła. Wtem usłyszałam trzask otwieranych drzwi, po chwili w całym domu rozległ się stukot obcasów, który stawał się coraz głośniejszy. Cofnęłam się w stronę łóżka, kiedy znalazłam się przy nim, perfekcyjnie poprawiłam pościel i położyłam się, następnie przykryłam się kołdrą. Moment później drzwi się otworzyły, a stanęła w nich Vanessa. Uśmiechnęła się na widok mnie z pluszowym misiem, po czym zdjęła swoje buty i bosymi stopami podreptała w moim kierunku. Usiadła obok mnie, następnie do pokoju zajrzała Lilly. Kiedy nas zobaczyła, również weszła w głąb pokoju, kucając przy łóżku dodała
- Wszystko będzie dobrze.

*Następnego dnia*

Po zażyciu sporej dawki różnorakich leków, zdecydowanie poczułam się lepiej. Nadal nie opuszczałam pokoju, z tego co się zorientowałam drzwi były delikatnie uchylone, a obok mnie na jednej z szafek nocnych znajdowały się opakowania moich specyfików. Postanowiłam pierwszy raz od tygodnia opuścić pokój. Naciągnęłam na stopy bawełniane skarpetki i wstałam z łóżka, idąc powolnym krokiem przed siebie. Do tej pory chodzenie szło mi całkiem nieźle, ale kiedy doszłam do schodów nie było już tak kolorowo. Złapałam obiema dłońmi za barierkę i zeszłam jeden stopień w dół, za drugim zahaczyłam skarpetką o jeden ze schodków, po czym zjechałam po nich na tyłku. Musiałam narobić niezłego huku, bo z kuchni wyskoczyła Lilly, za nią Vanessa, a do domu wbiegła Viv. Spojrzałam na nich załzawionymi oczami, po chwili spływały, kapiąc na luźny sweter. Li podeszła do mnie, po czym podała mi dłoń i pomogła mi wstać. Następnie w trójkę odprowadziły mnie z powrotem do mojego pokoju. Z drobną pomocą, przyjęłam kolejną dawkę lekarstw. Po czym nie wiem kiedy, zamknęłam powieki i zasnęłam wtulona w Vivi. Obudził mnie straszny hałas pochodzący z parteru domu. Nałożyłam na ramiona jasną bluzę, po czym wręcz nie wiem w jaki sposób wybiegłam z pokoju. Gdy znalazłam się na dole ujrzałam Matt'a, kłócącego się z Lills. Kiedy mnie dostrzegł, jego wzrok skupił się w całości na mojej osobie. Bez uczuciowo machnęłam rękami, wydając z siebie głośne
- Bye!- wraz z Li udałyśmy się do salonu. Te leki działały na mnie bardzo usypiająco, znów zasnęłam. Tym razem obudziłam się sama, unosząc się na łokciach zobaczyłam, dziewczyny leżące na dywanie. Cały czas słychać było roznoszący się krzyk z przed domu. Nie zważając na spojrzenia dziewczyn, udałam się w stronę drzwi. Uchyliłam je, ówcześnie naciskając na klamkę, wychyliłam się zza nich i gestem dłoni przywołałam Matt'a. Wchodząc po schodach czułam przeszywający wzrok na plecach w szczególności Viv. Po dotarciu do pokoju zatrzasnęłam drzwi. Za wszelką cenę unikałam wzroku bruneta.
- Isabella, nie żałuję tego co zrobiłem, chociaż wiem, że to Cię zraniło, ponowiłbym ten pocałunek - stanął na przeciw mnie, już nie mogłam uniknąć jego wzroku. Spojrzałam wprost w jego szarawe tęczówki. - Kocham Cię - uniósł dwoma palcami mój podbródek. Jego usta musnęły moje, po chwili zatopiliśmy się w głębokim pocałunku. Potem następnym, odwzajemniałam każdy pocałunek, bezsilność nie pozwalała mi przestać. W pewnym momencie łzy spływały po moich policzkach, aż w końcu wydukałam w usta chłopaka
- Proszę przestań
-...
-Proszę- odsunęłam się od niego, a on z powrotem się przysunął, już chciał mnie pocałować, gdy drzwi się otworzyły, a do pokoju wbiegła wściekła Viv. Wysunęłam się z jego objęć, po czym odepchnęłam go. Viviana zasłoniła mnie swoim ciałem, nie spuszczając morderczego wzroku z Matt'a, w pewnym momencie wymierzyła cios z otwartej dłoni w policzek chłopaka.
- Nigdy więcej nie waż się tak robić - syknęła dziewczyna. Brunet ciągle trzymał się za policzek i klnął pod nosem.
- Będe robić co mi się podoba, a Tobie nic do tego ! - krzyknął.
- To moja przyjaciółka i będę jej bronić przed takim kimś jak ty. Przez Ciebie jest w tym stanie, bo się musiałeś znowu pojawić ! Swoim wyjazdem przekreśliłeś całą przyszłość z Issy ! Dzięki Niall'owi, Isabella podniosła się z tego czym był związek z Tobą, ale nie musiałeś wrócić i wszystko popsuć !-
- Vivi nie musisz, ja... ja sobie... ja dam... ja dam radę... - z nadmiaru emocji zsunęłam się po ścianie, tracąc przytomność. ______________________________________________________________________
Witam Was Ada XXX.
Wystąpiły drobne komplikacje z moim kontem, ale wspólnie rozwiązujemy problemy.
Powyżej Rozdział 57.
♥ Co ze zdrowiem Iss ?
♥ Jest jeszcze jakaś szansa dla związku Iss i Niall'a ?
♥ Jak wpłyną te wydarzenia na przyszłe życie bohaterów ?
P.S Bardzo dziękuję za te 9 komentarzy pod Rozdziałem 54.
P.S Bardzo dziękuję Ronnie i Ells za pomoc i wsparcie.
Pozdrawiam ..!

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 56.

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM !!!!!!
*Oczami Vivianny*

Nigdy nie zapomnę ostatniego tygodnia. Zawsze będę miała przed oczami Anette i jej nienawiść w oczach. Na Louisie także się to odbiło, nie spuszcza mnie z oczu, ciągle pyta się gdzie idę, za ile wrócę, a jak nie odbieram dzwoni po wszystkich. Rose została jeszcze na tydzień u Jay, tęsknie za nią, ale nie chcę by widziała nas w takim stanie. Moje nocne koszmary sprzed roku powróciły. Wiem, że psycholog mi nie pomoże. Każdy załamuje ręce i mówi, że tego nie da się wyleczyć. Jedyną pomocą jest obecność najbliższych.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu od razu zauważyłam naszego blondynka.
- Cześć Nialler, co słychać ? - powiedziałam z uśmiechem.
- Możemy się spotkać ? Proszę to dla mnie ważne.
- No ok, może przyjedziesz do mnie. Louisa akurat nie ma, musiał coś załatwić chyba, nie wiem. Ostatnio ciągle tak wychodzi i wraca późno.
- No dobrze, podaj mi tylko adres.
- Holborn Viaduct 314
- Ok, za niedługo będę.
- Do zobaczenia - rozłączyłam się i postanowiłam pójść pod prysznic. Chłodne krople orzeźwiły mnie i dały kapkę siły na kolejny dzień pełen wrażeń. Owinęłam się miękkim ręcznikiem i zaczęłam suszyć głowę. Po chwili wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy wywalając wszystkie ubrania na łóżko. Na reszcie wybrałam dla siebie jakieś ciuchy i szybko się w nie przebrałam. Akurat zadzwonił dzwonek do drzwi, zeszłam na dół i powitałam mojego przyjaciela. Widziałam, że coś jest nie tak. Jego zawsze radosne oczy były przygaszone, a uśmiechu nie można było znaleźć. Od razu podeszłam do niego i przytuliłam. Czułam jak moje ramię zaczyna być mokre, ale nie przeszkadzało mi to.
- Ona mnie zdradziła rozumiesz ?! - chlipał mi ramię.
- Chodź zrobię Ci kawy i mi wszystko opowiesz - skierowaliśmy się do kuchni. Wstawiłam wodę na napój i przygotowałam dwa kubki. W między czasie poszłam do łazienki po chusteczki i podałam żarłokowi - A teraz mów dokładnie co się stało.
- A więc... - po raz kolejny Niall zaczął wylewać litry łez, nigdy nie widziałam go w takim stanie - Widziałem jak Issy całuje się z Mattem.
- Czekaj ! Tym Mattem, jej byłym ?! Myślałam, że jest w USA.
- Ale wrócił i widać, że nadal chce być z Issy - Horan wysmarkał nos i wziął łyka kawy. Nie mogłam zrozumieć jak Issy mogła być taka lekkomyślna, przecież to zawsze Issy dawała nam rady, ona była dla nas mama, a teraz...
- To jest nierealne. Issy nigdy by tego nie zrobiła !
- Było tak. Zadzwoniła do nie i prosiła bym po nią podjechał, więc zgodziłem się. Podjeżdżam pod Nando's i zastaję taki widok, że Matt całuje MOJĄ Issy, a ona to odwzajemnia !
- To nie mogła być nasza Issy. Musiałeś sobie to urojić.
- Vivianna. ja. sobie. tego. nie. uroiłem. - wydukał ściskając ręce ze złości.
- Doobrze, nie gorączkuj się... A rozmawiałeś z nią ?
- Nie.
- No właśnie ! Wy nigdy nie rozmawiacie, tylko od razu zarzucacie ! - załamałam ręce i usiadłam obok blondynka - Nie możesz od razu zakładać, że Issy tego chciała. Znam ją bardzo długo i ona by tego nie zrobiła. Pogadaj z nią.
- Muszę jeszcze pomyśleć - powiedział przygnębiony - Ale i tak dziękuje Ci.
- Nie ma za co. Od tego jest rodzina - uśmiechnęłam się szeroko do blondyna.
- A teraz mów co z Louisem - spojrzałam na niego nie pewnie i spuściłam wzrok w dół - Wiesz, że możesz na mnie liczyć.
- Ehh... Od czasu tego porwania strasznie się zmienił. Mi nie pozwala wychodzić samej, a on przychodzi w środku nocy. To już nie jest mój Boo Bear.
- A gadałaś z nim ?
- Unika tego tematu jak ognia. A jeśli on mnie zdradza ?
 - Co to to nie ! Znam Louisa i nigdy nie zdradziłby dziewczyny, a zwłaszcza z która ma dziecko.
 - Albo może wpadł w jakieś towarzystwo, zaczął pić albo jeszcze gorzej ćpać - powiedziałam nerwowo biorąc łyk i ścierając szybko łzy z policzków.
- Myślisz  że Lou jest na tyle nieodpowiedzialny ? To jest tak jak z głodem im więcej jesz tym co raz mniej jesteś głodna.
 - Nie rozumiem.
- Aghh ! Chodzi mi o to, że im więcej masz zmartwień i problemów tym bardziej chcesz odpocząć. Spędźcie czas razem, nie wiem jakieś zakupy albo kino.
- Ale to było głębokie.
- Zdarza mi się - zaśmialiśmy się i dokończyliśmy nasz napój. W pewnej chwili usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza. Nie ruszaliśmy się z kanapy, a przynajmniej ja. Niall musiał już jechać, pożegnał się ze mną i poszedł do przedpokoju. Ja natomiast czekałam aż pojawi się Louis, w końcu przyszedł i usiadł z wielkim uśmiechem obejmując mnie.
 - Nie masz mi nic do powiedzenia ?
 - Kocham Cie - wtulił chowając głowę w moje włosy - Bardzo bardzo baaaardzo mocno Cię kocham.
- To czemu odwalasz takie rzeczy ?
 - Po prostu nie chce by coś ci się stało znowu.
- Ale to możesz trochę czasu spędzić że mną, a nie ty przychodzisz w środku nocy i kładziesz się na kanapie zamiast koło mnie.
 - Ale...
- Nie ma żadnego, ale ! Zmieniłeś się, już nie jesteś tym samym Louisem, który nie dał by mi utonąć  a jeśli już by się to stało nie dał by mi utonąć samej - ostatnie słowa powiedziałam już szeptem. Louis nic nie mówił, patrzył na mnie i mogłam ujrzeć smutek w jego oczach. Odwróciłam się na piecie z zamiarem pójścia na górę, ale zatrzymał mnie Lou łapiący mój nadgarstek i odwraca. Napotkałam szare tęczówki mojego chłopaka,  jego ręka gładziła mój policzek, a usta dzieliły milimetry. W tym momencie poczułam się jak wtedy. Szatyn zaczął delikatnie muskać moje usta, przyprawiając o przyjemne dreszcze. Nie chcąc być w tyle oddawałam każdy pocałunek, a w międzyczasie wsunęłam ręce pod koszulkę chłopaka.
- Poczekaj, poczekaj to później. Teraz wychodzimy - ucałował mnie w czoło i zaprowadził do przedpokoju. Założyłam kurtkę, owinęłam się jeszcze szalikiem i wyszłam za chłopakiem.
 - Gdzie mnie zabierasz ?
 - Zobaczysz - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem i otworzył drzwi od samochodu. Po chwili byliśmy pod parkiem. Szliśmy wąskimi ścieżkami i podziwialiśmy obsypane paczkami liści drzewa. Powoli zaczynała się wiosna oraz zaczynało się odliczanie do moich urodzin. Dokładnie 14 lutego będę miała 20 lat. Od razu mina mi zrzedła, Louis to zauważył, bo zatrzymał się i przygarnął do siebie. - Co się dzieje ?
- Wiesz co jest za tydzień ? - No wiem, twoje urodziny i co ?
 - Kolejne bez rodziców. Heh przyzwyczaiłam się.
 - To czemu jesteś smutna ?
 - Tęsknię za Rose, chcę mieć ją już przy sobie - musnęłam usta chłopaka i podążyliśmy dalej. Na jednej z ławek siedziały dwie dziewczyny i gdy tylko nas zobaczyły oczy wyszły im z orbit. Osiedliśmy koło nich, zaczęłam nasłuchiwać ich rozmowę.
- Jejku jejku jejkuu !!! Przecież to Louis z One Direction !
 - Jaki on jest słodki - przewróciłam. oczami i słuchałam dalej - A ta dziewczyna to kto ?
- Wygląda jak Vivianna, ale taka niepodobna. Myślałam  że jest grubsza - odwróciłam się do nich i przez chwile przyglądałam. Ich mina była bezcenna gdy okazało się, ze to ja. Obydwie spaliły buraka i zaczęły coś szeptać
 - Przepraszamy czy mogłybyśmy autograf od was ? - dziewczyny, które wcześniej siedziały na ławce obok podeszły do nas i wyciągnęły zeszyty z toreb.
- Jasne.- odpowiedziałam z.uśmiechem i wzięłam pierwszy zeszyt.
 - A jak Rosallie ? - spytała jedna z nich.
- Jest u babci w Doncaster - odpowiedział za mnie Lou. Z uśmiechem oddaliśmy dziewczynom zeszyty, jedna z nich przeczytawszy dopisek znów oblała się rumieńcem.
 - Przepraszam - powiedziała po cichu.
- Nic się nie stało, ciąża robi swoje jednak - zachichotałam  Dziewczyny odeszły z naszymi podpisami, a ją zawiesiłam nogi na udzie chłopaka i wtuliłam się w niego. - Idziemy do domu już ? Zimno mi.
- Jeszcze nie. Przypominasz może sobie, w jakim parku jesteśmy ? - spytał z chytrym uśmieszkiem. Dopiero teraz skojarzyłam, że to ten sam park, w którym pierwszy raz pocałowaliśmy się z Lou - A teraz wejdź do środka tej fontanny i spójrz co ta jest.
- Louis poślizgnę się - powiedziałam przez śmiech gdy już weszłam. W moje oczy od razu rzuciło się wielkie serce, a w środku inicjały ' L & V ♥ '
- Dlatego tak się zachowywałem i wracałem późno. Musiałem ich jakoś przekonać, by to zrobili.
- Aww kochany jesteś, ale możemy już wrócić ? Zamarzłam już, a nie chcę być chora.
- Już dobrze, dziunia bez spiny.
- Ja ci dam dziunie za chwilę - zażartowałam. Zlepiłam z śniegu kształtną kulkę i rzuciłam w stronę chłopaka. Trafiła go prosto w głowę - Przepraszam, nie chciałam ! Aaaaa Louis ! - chłopak zaczął mnie gonić, aż nagle wpadł na mnie i leżeliśmy w śniegu.
- To za karę, że dostałem śnieżką w głowę - powiedział przez śmiech.
- Ta śnieżka miała być za tą dziunie - zawtórowałam i wstałam z białego puchu kierując się do samochodu. Gdy byliśmy już w domu oboje poszliśmy się umyć i przebrać w piżamy. W między czasie pod prysznicem było małe co nieco, ale nie będę dawać szczegółów. (;D). Szybko zeszłam do kuchni w celu zrobienia nam gorącej czekolady, a Lou miał wybrać jakiś film na laptopie - To co oglądamy ?
- Komedia albo Horror, co chcesz ?
- Wiesz bardzo dobrze, że wybiorę komedię. Jednak i tak Twój charakterek weźmie horror, więc nie mam nic do gadania - podniosłam ręce w geście poddania się, gdy tylko odstawiłam kubki z napojem.
- Jak ty mnie dobrze znasz - położyłam się na swojej stronie łóżka i zaczęłam popijać czekoladę. Zaraz po mnie dołączył Lou i także pił swoją porcję.
- Ten horror nie jest straszny, już stopy naszej sąsiadki są gorsze - chłopak wybuchnął śmiechem, aż mleko prawie mu nosem poleciało. Nie mogłam wytrzymać i sama zaczęłam się śmiać. Po skończonym filmie schowałam się pod kołdrę i wtuliłam w rozgrzany tors Lou.
- Branoc księżniczko - ucałował mnie w kącik ust.
- Dobranoc kocie - moje powieki mimowolnie opadły i pogrążyłam się w śnie.
-------
Helloo ! xx
Jest 56 rozdział, yeeey ! Nigdy nie pomyślałabym, że dotrwamy do tylu aż. 
Jak już wiadomo Vivi nic się nie stało.
Tylko co z Niallerem i Issy ? Tego dowiecie się w następnych rozdziałach ! ♥
Jak wiadomo jest nowa zakładka ' KONTAKTY ' zapraszamy, jeśli macie jakieś pytania lub chcecie wyrazić opinię o nas tak by nikt nie wiedział, że to wy. ;D

A więc jak widzicie nasz blog traci czytelników, nie wiemy czy to przez nasze opóźnianie czy coś innego, ale bardzo nas to martwi, a zwłaszcza, że tyle razem przeszliśmy.
Z tego względu mamy do was wielką prośbę. Jeśli macie swoje stronki na fejsie lub blogi polećcie naszego bloga. Dla was to parę chwil, a dla nas wielki banan na twarzy. ♥
Jeśli już to zrobicie, w komentarzu napiszcie adres bloga, lub stronki byśmy wiedziały skąd przychodzą ludzie. ;D


DZIĘKUJEMY ! ~ Ells ^^

Niespodzianka ! :D

Jeśli chcecie możecie się od teraz z nami skontaktować ! :D 
Na górze powstała specjalnie nowa zakładka KONTAKT xx 
Znajdziecie tam portale społecznościowe , dzięki którym nawiążecie z nami kontakt . 
Zapraszamy do zadawania pytań ! 

P.S Przepraszamy za opóźnienia xx . 
 

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 55 .

*Lily*

Wszyscy już spali , ja niestety tej nocy cierpiałam na bezsenność . Była pełnia i to był właśnie powód . Stałam oparta o blat w kuchni cicho popijając mój ' rozweselacz ' - gorącą czekoladę . Słyszałam jak Niall wychodzi , zapewne podjechać po Issy . Z moich rozmyśleń wyrwał mnie hałas . Trzaśnięcie drzwiami i wybuch płaczu , coś było nie tak . 
- Issy co jest ? - podbiegłam do dziewczyny , która siedziała i płakała na podłodze . Od razu przy niej uklękłam . 
- Lilly , jaka ja jestem głupia . - mówiła nie przestając płakać .
- Nie płacz kochanie - przytuliłam ją - Powiesz mi co się stało ? - kiwnęła twierdząco głową . 
Wstałam i zaprowadziłam ją do kuchni . Szybko zrobiłam drugą porcję gorącej czekolady , tym razem główna porcja była dla Issy . Podsunęłam jej kubek pod nos . 
- A teraz słucham . - spojrzałam na nią znacząco , dziewczyna ciągle szlochała .
- Nie wiem od czego mam zacząć , wszystko stało się tak nagle . Byłam taka głupia , dałam się mu zmanipulować . - wybuchnęła głośniejszym płaczem . 
- Issy , proszę Cię powiedz mi w końcu o co chodzi , chcę pomóc . - dalej usiłowałam dowiedzieć się coś o tym wszystkim . 
- Pocałował mnie rozumiesz ?! A ja to odwzajemniłam ! Dałam się mu zwieść ! - pokazała palcem na bukiet kwiatów . 
Był na prawdę duży , powoli wszystko zgrywało się w całość . 
- Matt ? - zapytałam przerażona . 
Skinęła głową . 
- Niall to wszystko widział . Lily , ja na prawdę nie wiedziałam co robię . - zaczęła się tłumaczyć . 
Wszystko ostatnio zeszło na zły tor , życie moich bliskich zaczęło się sypać . Każdy po kolei miał nieprzyjemności , bałam się kiedy nadejdzie moja kolej . Po raz kolejny usłyszałam jak drzwi zostały zamknięte z wielkim hukiem . Do domu wszedł zdenerwowany Niall , Issy natychmiast wyszła z kuchni i zastąpiła mu drogę . 
- Proszę Cię Niall - powiedziała , a on nawet na nią nie spojrzał . - Niall ! 
Minął ją i ruszył schodami na górę . Dziewczyna usiadła z płaczem na podłodze . 
- Lily ?  Zawieziesz mnie do naszego domu ? - zapytała . 
- Jasne , tylko pójdę po kurtkę . - ruszyłam szybkim krokiem do sypialni . 
Weszłam tam jak najciszej , żeby nie obudzić Harry'ego . Założyłam szybko swoje conversy , kurtkę i szybkim ruchem owinęłam szalik wokół mojej szyi . Podeszłam do mojego chłopaka i pocałowałam go lekko w usta . Uśmiechnął się i cicho zamruczał , co wywołało uśmiech na mojej twarzy . Cicho wyciągnęłam kluczyki od mojego auta i zeszłam na dół do Issy . Bez słowa wsiadłyśmy do auta i podjechałyśmy pod nasz dom .
- Dzięki Lils , że mnie przywiozłaś . - powiedziała wychodząc z samochodu i ruszyła w stronę drzwi .
- Ej , czekaj ! - powiedziałam i wyszłam z samochodu .
Dziewczyna mimowolnie się odwróciła , a ja od razu do niej podeszłam .
- Nie zostawię Cię przecież samej . - powiedziałam i ją przytuliłam .
Weszłyśmy do domu a Issy od razu weszła do kuchni . Wyjęła z szafki butelkę wódki i zaczęła nalewać sobie do szklanki .
- Isabella ! - krzyknęłam i podeszłam do niej .
- Zostaw mnie Lils , proszę cię . - zaczęła dużymi łykami pić płyn .
- Skarbie alkohol nie rozwiąże problemów , czasami może jeszcze je pogorszyć . - próbowałam ją uspokoić .
Natychmiast odstawiła butelkę i smutno na mnie spojrzała . Lekko popchnęłam ją w stronę salonu , opadła miękko na kanapę a ja rozpaliłam kominek . Było już późno a nasza dłuższa nieobecność w domu sprawiła , że temperatura tam była nie do zniesienia , szczególnie teraz w zimę . Po chwili iskierki zaczęły skakać po drewnie które stopniowo wkładałam do kominka . Usiadłam obok Issy , jej głowa powędrowała na moje kolana , a ona patrzyła się bezmyślnie przed siebie .
- Nie martw się , Niall nie widzi świata poza tobą . - lekko zaczęłam gładzić jej włosy w celu uspokojenia dziewczyny .
- Lily , on to widział , wszystko . Widział to jak Matt zbliża się do mnie , a potem zaczyna mnie całować . Najgorsze było to , że ja odwzajemniłam ten pocałunek . Nie wiem jak mogłam być taka głupia . - pojedyncze łzy znowu pojawiły się na jej policzkach
.
- Wytłumaczycie to sobie , jestem tego pewna .
- Mam taką nadzieję . - podniosła się i spojrzała na mnie , po czym mnie przytuliła - Dziękuję , że jesteś .
Tym razem jej głowa opadła lekko na poduszkę , a powieki zaczęły mimowolnie opadać w dół . Zasnęła , a ja próbowałam to wszystko ułożyć sobie w głowie . Z moich rozmyśleń wyrwał mnie mój wibrujący telefon . Na ekranie wyświetliło się zdjęcie uśmiechniętego od ucha do ucha Niall'a .
- Halo ? - przeszłam do kuchni .
- Lily powiedz , że jesteś z Issy . -usłyszałam jego smutny głos .
- Tak jesteśmy u nas w domu . Nie martw się zajmę się nią . - powiedziałam i jednocześnie usłyszałam to jak oddycha już z ulgą .
- Pomóż mi , nie wiem co mam zrobić .
- Niall to on ją zaczął całować ...
- A ona to odwzajemniła , wszystko widziałem . - mówił , a w jego głosie mogłam wyczuć zdenerwowanie .
- Wiem Niall , ale wiem również to , że mocno ją kochasz .
Nic nie odpowiedział , ale wiedziałam że nadal  trwa połączenie . Ciągle słyszałam to , jak oddycha .
- Powiem szczerze , że sama nie wiedziałabym co zrobić w takiej sytuacji , ale uwierz ona tego bardzo żałuje  .
- Przemyślę to wszystko jeszcze , miej na nią oko Lils . Dzięki , że mogę zawsze na ciebie liczyć . Kocham cię siostro . - powiedział i się rozłączył .
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha , jego ostatnie słowa ciągle brzmiały w mojej głowie . To był pierwszy raz kiedy usłyszałam od niego takie coś . Wróciłam do Issy , która nadal spała usiadłam w fotelu i nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam .

*następnego dnia*

- Wstawaj śpioszku - obudził mnie ciepły głos Vanessy . 
Przeciągnęłam się niechętnie , kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam nadal śpiącą Issy 
- Która w ogóle jest godzina ? - zapytalam na wpół przytomna .
- Jest bardzo wcześnie , jedź do domu sie wyśpij . 
- Nie mogę jej zostawić , obiecałam dla Niall'a . - powoli zaczynałam się porządnie wybudzać . 
- Lils , wszystko pod kontrolą . Jedź się wyśpij , albo spędź czas z Harrym . Teraz ja się nią zajmę . 
- Ale jak coś będzie nie tak to dasz mi znać , dobrze ? 
- Jasne , damy radę . Jedź teraz juz tam do chłopaków , bo zostali sami . - powiedziała i posłała mi znaczące spojrzenie i uśmiech .
- No dobrze , ale jak coś to jestem pd telefonem . Dzwoń , przyjadę jak będzie trzeba .
- Lils , dobrze będziemy dzwonić i damy sobie radę . Proszę cię jedź już .
- No dobrze jadę , tylko pamiętaj , dzwońcie . - powiedziałam i wyszłam .
Jeszcze zaspana wsiadłam do samochodu . Od razu ze schowka w samochodzie wyciągnęłam okulary przeciw słoneczne , torebkę przestawiłam na przednie siedzenie i odpaliłam silnik . Po drodze zajechałam jeszcze do Starbucks . Zamówiłam duży zestaw , a kiedy wyjęłam portfel w celu zapłacenia usłyszałam rozmowę .
- To jest Lily Thompson , dziewczyna Harrego z 1D .
- Nie no co ty , ona przecież wygląda inaczej . Jestem przecież fanką Go Ahead . - jej słowa wywołały uśmiech na mojej twarzy .
- To jest ona na 100 % , jejkuu jak ja zazdroszczę jej , że chodzi z Harrym .
Wyjęłam gotówkę z portfela i zapłaciłam , po czym skierowałam się do wyjścia . Mina dziewczyn stojących za mną była bezcenna .
- Aaaaa ! Lily , możemy zdjęcie ? - zaczęły prosić .
- Taak jasne . - odpowiedziałam z uśmiechem .
Ustawiłyśmy się , a dziewczyny porobiły kilka pamiątkowych fotek . Po wszystkim popchnęłam szklane drzwi przed siebie i wyszłam .
- Widzisz , mówiłam ci , że to ona .
- Wieem , nie mogę uwierzyć w to . - usłyszałam końcówkę ich dialogu .
Ciągle nie docierało do mnie to , że te dziewczyny były fankami naszego zespołu , pierwszy raz przytrafiła mi sie taka sytuacja , było to bardzo miłe .
Wsiadłam do auta , i ruszyłam w stronę domu . Ruch na ulicach Londynu był straszny , akurat natknęłam się na godziny szczytu . Rozejrzałam sie dookoła , przede mną i za mną ciągnął sie długi sznur aut , które niemiłosiernie głośno trąbiły . Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać wiadomość .
Wszystko ok ? - wysłałam go do Vanessy . 
Tak , nie martw się kochana . Wszystko jest pod kontrolą - odpowiedź przyszła niemal natychmiast . 
Korek robił sie coraz mniejszy i w końcu po dłuższym czasie spędzonym na uporczywym czekaniu dojechałam do domu . Weszłam do środka , na dole w salonie zastałam Harry'ego , Liam'a i Zayn'a grających w Fifę . Brakowało mi Niall'a .
- Cześć wszystkim . - powiedziałam gdy weszłam do domu .
Usłyszałam tylko ciche pomruki pod nosem , gra pochłaniała ich całkowicie . Podeszłam do Harry'ego z tyłu i przytuliłam sie do jego szyi .
-Cześć skarbie - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek .
- Cześć mała , jak tam ?
- Nie jest z nią najlepiej , ale damy radę - powiedziałam i sie uśmiechnęłam .
- Ej , a dla nas buziaki ? - zapytał zdesperowany Zayn .
- Dla was moje skarby to mam co innego .- dla każdego z nich wręczyłam kubek ze specjalnością Strabucks .
Wzięłam swoją i Niall'a porcję oraz ruszyłam na górę w celu znalezienia chłopaka .
- Mogę wejść ? - zapytałam kiedy uchyliłam drzwi od jego sypialni .
- Jasne , chodź .
- Cześć braciszku - powiedziałam i z uśmiechem wręczyłam mu jego kubeczek .
- Cześć siostrzyczko - odpowiedział , a na jego twarz wkradł się mały uśmieszek .
Usiadłam obok niego na łóżku , oboje delektowaliśmy się smakołykiem przywiezionym przeze mnie .
- Próbuję sobie to jakoś ułożyć , przemyśleć na spokojnie , ale nie daję rady . - zaczął trudny temat .
- Niall , ona na prawdę tego żałuje , co nie zmienia faktu , że na prawdę to zrobiła . Nie chcę was osądzać , to są wasze sprawy , tylko proszę obiecaj mi , że nie zepsujcie tego co jest między wami . - powiedziałam i się do niego przytuliłam .
- Obiecuję mała , obiecuję .
- To co zamawiamy chińszczyznę ? Jakoś tak zgłodniałam . - uśmiech pojawił sie równocześnie na naszych twarzach.
- No baa , oczywiście , że tak . - od razu wziął telefon do ręki i zamówił zestawy dla nas .
W sumie większość zamówienia była jego , ale myślę , że jakoś damy rade z chłopcami .
- No dobra , koniec tego dobrego . Czas na lepsze . Zaraz będzie chińszczyzna , a wy własnie kończycie grać . - ustałam im prosto przed telewizorek co uniemożliwiało im grę .
Niestety mój niski wzrost nie dawał takich efektów jakich pragnęłam .
- Chłopcy proszę was , już starczy .
- No dobrzeee - odpowiedział Li z miną obrażonego dziecka .
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi , oczywiście Niall poleciał , żeby je otworzyć . Zapłacił i po chwili wrócił do nas z torbami pełnymi jedzenia .
- Niall , przerażasz mnie czasami . - powiedział Li .
- Luuuzik , damy radę . - odpowiedział i ponownie zauważyłam uśmiech na jego twarzy .
Wszyscy zjedliśmy wyznaczoną dla nas porcję , oczywiście Horan zjadł najwięcej , ale to już jego urok .
- To ja teraz zabieram moją księżniczkę na górę . -powiedział Hazza i pomógł mi wstać z sofy .
- Już tęsknimy - zaczął żartować Zayn .
Harry w odpowiedzi wystawił mu język , a ja chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i wycelowałam w niego .
- Ałaaaa , Lils !
- Tęsknisz ? - zapytałam śmiejąc się .
- Tęsknie , tęsknie złośnico . - odpowiedział także z uśmiechem .
Ruszyliśmy na górę , szłam pierwsza po schodach . Harry przytulił sie do mnie od tyłu .
- Wiesz , że nie lubię kiedy się budzę , a ciebie nie ma ? - zapytał swoim niskim głosem .
Odpowiedziałam mu tylko uśmiechem . Doszliśmy do sypialni , poszłam wziąć szybki prysznic , Hazza udał się w tym samym celu do sypialni Lou . Wyprowadzili sie razem z Viv więc jego sypialnia stała pusta .
Ciepłe strumienie wody pozwoliły mi się odprężyć . Wyszłam z łazienki , a Harry leżał już na łóżku i wybierał dla nas jakiś film .
- Komedia , horror czy może coś innego ? - zapytał .
- Dzisiaj ty wybierasz - szybko wskoczyłam na łóżko i po chwili byłam już w jego objęciach .
Włączył horror , domyślałam się , że wybierze akurat to . W strasznych momentach coraz bardziej wtulałam się w jego rozgrzany tors , co jak mniemam bardzo mu się podobało .
- To jest straszne . - powiedziałam i całkowicie odwróciłam głowę od ekranu .
- Oj tam , nie jest aż tak źle .
- Jest , nie mogę się na to patrzeć . - powoli stawałam się lekko przerażona .
Złożył pocałunek na moich ustach .
- Teraz lepiej ? - zapytał z zadziornym uśmieszkiem .
- Emm, troszeczkę - odpowiedziałam śmiejąc się .
Powtórzył swoją czynność , teraz już bardziej zachłannie .
- Teraz już dobrze ?
- Taak , teraz mogę już zasnąć . - wtuliłam się w mojego chłopaka .
Nagle poczułam , że moje powieki stają się coraz cięższe , aż w końcu odpłynęłam do krainy wyobraźni .

__________________________
Wiem , że mnie teraz zabijecie za to , że tak późno rozdział dodaję . 
PRZEPRASZAM xxx 

Uhuhuh , ale się narobiło nam u Issy i Niall'a :D 
Jesteście ciekawi co z tego wyniknie ? :D 
Osobiście knuję niecny plan , ale o tym może w następnych rozdziałach ;) 

Chciałabym już z góry przeprosić , ale teraz mam strasznie dużo nauki i nadzwyczajniej w świecie nie mam czasu na pisanie rozdziałów .
Rozdziały z perspektywy Lily , Harry'ego , Van i Zayn'a będą pojawiać się troszeczkę rzadziej niż inne .
Mam nadzieję , że wybaczycie mi to . 
Jeszcze raz przepraszam .

Buziaaaaki - Ronnie xx 

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 54.

                                              *Oczami Isabelli*

Po ostatnich wydarzeniach związanych z Viv, nareszcie powrócił do mnie spokój. Przez ostatnie dni ani na chwilę nie zmrużyłam oka, strach nie dawał za wygraną. W mojej głowie wirowały czarne scenariusze, które wprost zawładnęły moim życiem. Cała ta historia nauczyła mnie tego, żeby nie zwątpić, chociaż nie ma ani jednego znaku. Wracając do teraźniejszości, nareszcie się wyspałam, jak wspominałam wcześniej, ostatnio ani na chwilę nie zmrużyłam oka. Po przebudzeniu, delikatnie uniosłam powieki po czym przetarłam je dłonią oraz leniwie się przeciągnęłam. Po chwili zwlokłam się z łóżka i powolnym krokiem ruszyłam w kierunku łazienki. Przekroczyłam próg pomieszczenia, zamykając przy tym drzwi. Rozebrałam się przed lustrem, następnie rozpoczęłam wytykanie sobie wad, kończąc weszłam pod prysznic. Chłodna woda spływająca po mnie od razu mnie orzeźwiła, przy czym pobudziła do życia. Po wyjściu z pod prysznica, owinęłam się  ręcznikiem. Po chwili moje włosy owiał strumień ciepła suszarki, po jakimś czasie suche już włosy związałam w koka. Opuściłam łazienkę, kierując się w kierunku kuchni. Kiedy już dotarłam, otworzyłam lodówkę, a moi oczom ukazała się pustka. Postanowiłam, że zjem dziś na mieście. W międzyczasie zaparzyłam filiżankę mocnej kawy. Z gorącym napojem udałam się w kierunku mojego pokoju. Będąc już w pokoju, wyjęłam z pod łóżka pudełko ze zdjęciami. Otworzyłam je, po czym pierwsze zdjęcie, które ujrzałam było moje z Niall'em. Uśmiechnęłam się sama do siebie i doszłam do wniosku, że oprawię je w ramkę. Położyłam fotografię na biurku, cofnęłam się z kawą do wcześniejszego zajęcia. Po chwili w domu rozbiegł się dźwięk dzwonka do drzwi. Zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam na dół. Dotarłam do drzwi, naciskając na klamkę otworzyłam je. Moim oczom ukazał się nieznajomy mężczyzna.
http://img.likely.pl/photo/large/20130506/ktora-z-was-dostala-likely-pl-19357991.jpeg- Dzień dobry, czy mam przyjemność z panią McKinley? - uśmiechnął się.
- Tak to ja - również się uśmiechnęłam.
- Proszę to dla pani - wyciągnął zza pleców ogromny bukiet róż.
- Dziękuję - otworzyłam szeroko oczy.
- Do widzenia. Życzę miłego dnia pięknej pani - skinął głową.
- Do widzenia, nawzajem- również skinęłam głową, zatrzaskując przy tym drzwi. Skierowałam się w kierunku kuchni, po czym zatopiłam twarz w różowawych kwiatach, zaciągając się przy tym ich słodkim zapachem.
Wyłoniłam twarz z bukietu, odstawiając je w szklanym wazonie na blacie stołu. Spostrzegłam, że wypadła z nich mała karteczka, podniosłam ją, po czym przeczytałam znajdujący się na niej napis.
Witaj Iss. ,,... różowe jak Twoje usta''. Matt. 
P.S Zadzwoń, numer masz na karteczce w lewej kieszeni swojej kurtki. :)
Uśmiechnęłam się sama do siebie, następnie wygramoliłam z kurtki odpowiednią karteczkę. Po chwili zadzwoniłam pod wcześniej wpisany numer.
- Hallo - usłyszałam znajomy głos Matt'a.
- Hej, tu Iss-
- Ooo! Hej. Masz może ochotę na śniadanie łamane na lunch na mieście -
- No pewnie -
winter outfit | Tumblr zdjęcie- To wpadnę po ciebie o 11.00 -
- Dobrze -
- Do zobaczenia-
- Paa-
 Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na blacie. Udałam się w kierunku pokoju, poprawiłam włosy, przebrałam się, a po chwili do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka. W miarę szybko znalazłam się przy drzwiach, od razu je otworzyłam.
- Wejdź - wskazałam dłonią za siebie. Chłopak przekroczył próg, w międzyczasie, całując mnie w policzek. Naciągnęłam na ramiona kurtkę, chwilę potem opuściliśmy dom.
- Ładnie wyglądasz - westchnął chłopak po dokładnym zilustrowaniu mnie.
- Dziękuję - odparłam. Po chwili złapałam go pod rękę i udaliśmy się w stronę galerii. Kiedy dotarliśmy na miejsce, w biegu wpadliśmy do restauracji. Zajęliśmy miejsca w przedniej części lokalu. Po chwili zamówiliśmy zamówienie u kelnera.
- Ach zapomniałam, dziękuję za kwiaty - uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co - zmierzwił ręką swoją grzywkę. Po chwili otrzymaliśmy nasze śniadanie. W przerwach od jedzenia wspominaliśmy wspólnie spędzone dawne chwile. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, z resztą jemu też. Śmiechem zakrapialiśmy każde wspomnienie.
- Pamiętasz jak byliśmy parą - zapytał.
- Tak- wbiłam wzrok w podłogę, nie chciałam, aby zobaczył rumieńce na mojej twarzy.
- Zobacz - podał mi zdjęcie, ówcześnie wyciągnięte z kieszeni.
- To my - uniosłam brwi ku górze.
- Tak, w drodze do ... do- zaniemówił.
- Do Paryża!- wrzasnęliśmy w tym samym momencie, po czym oboje wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- Wstawaj idziemy na spacer- skierował swój wzrok na mnie. Wstałam, a on złapał mnie za biodra, wypychając mnie przy tym z lokalu. Po chwili znaleźliśmy się po za terenem galerii. Udaliśmy się przed siebie, i tak mijał nam wspólnie czas. Po godzinie wspólnej wędrówki zapytałam zdyszana - Daleko jeszcze?-
- Jeszcze około pół kilometra- skierował w moją stronę.
- Co ? - ponowiłam pytanie - Ja nie idę - tupnęłam nogą, zatrzymując się przed chłopakiem.
- Idziesz, idziesz - poruszył śmiesznie brwiami.
- Nie !-
- Tak! - złapał mnie w talii, po czym przełożył przez ramię.
- Matt puszczaj mnie ! - krzyknęłam z udawaną złością. Niestety on nie zareagował, tylko podśpiewywał coś pod nosem. Tak też niósł mnie dosyć spory kawałek, a kiedy postawił na ziemi, kopnęłam go w kostkę.
- Osz ty! - krzyknął i rozpoczął za mną bieg. Po chwili mnie dogonił, po czym zaczął gilgotać.
- Matt przestań ! Słyszysz ?! - wykrzykiwałam, ledwo łapiąc dech w piersiach.
- No dobrze - oddalił się i zajął miejsce na ławce.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś ? -
- Bo, bo tutaj spędziliśmy najlepsze chwile w moim życiu - uśmiechnął się.
- Czy to jest Richmond Park ? - zapytałam zdziwiona.
- Tak - ponowił uśmiech, po czym ucałował mnie w czoło. Pamiętam to miejsce, to tutaj się poznaliśmy, pierwszy raz całowaliśmy i itp. Przejechałam dłonią po ławce, aż w końcu natrafiłam na jakiś dołek. Spojrzałam na miejsce na, którym znajdował się napis I+M=♥
- Widzisz dotrwał do dziś - westchnął chłopak. Chwilę później zbliżył się do mnie, nasze usta dzieliły centymetry. W ostatniej chwili zeskoczyłam z ławki. Klepnęłam go w ramię - Chodźmy na przechadzkę - Chłopak nie protestował tylko udał się za mną. Nie wiadomo kiedy z 11.00 zrobiła się 20.00. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, po czym zadzwoniłam do Niall'a. Zapytałam go, czy po mnie przyjedzie, bez namysłu się zgodził.
- Bym cię odwiózł, mieszkam niedaleko stąd - odparł z wyrzutem Matt.
- Już i tak cię dzisiaj wykorzystałam nie raz - mimowolnie uniosłam kąciki ust. Z daleka ujrzałam samochód Niall'a.
- Do zobaczenia - wskazałam palcem na samochód zmierzający w naszą stronę. Chciałam pocałować go w policzek, ale niefortunnie odwrócił głowę i przez przypadek musnął moje wargi. Wydarzenie to sprawiło, że chłopak dopiął swego wpił się w moje usta,a ja- ja nie protestował odwzajemniłam pocałunek. Po chwili powrócił zdrowy rozsądek. Odepchnęłam go, odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Niall'a. Chłopak natychmiast skierował się w tył.
- Niall! Niall! - wykrzykiwałam bez skutku. Blondyn nie zwracał uwagi na moje krzyki, wsiadł do auta i z piskiem opon odjechał.
- Isabella, przepraszam - rozbrzmiał głos Matt'a.
- Zostaw mnie w spokoju, nienawidzę Cię - wrzasnęłam, po czym jedna łza spłynęła po moim policzku. Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, słona woda nadal ciekła z moich oczu. Po godzinie dotarłam do domu. Próbował powstrzymać emocje, bez skutku. Przekroczyłam próg domu, wybuchając nie pohamowanym płaczem. Zamykając drzwi, zsunęłam się po nich bezsilnie. Ostatnie co usłyszałam, to głos Lilly, wbiegającej na korytarz.


_____________________________________________________________________

Witam was wszystkich. Ada XXX. 
Na wstępie dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod Rozdziałem 51. 
Jak na tą chwilę Rozdział 54. Przepraszam za to, że Rozdział jest krótszy niż poprzedni, a i jeszcze przepraszam za to, że tak późno dodany. 
♥ Co teraz z życiem Iss ?
♥ Co teraz z życiem Niall'a ?
♥ Jak Matt wpłynie jeszcze na życie Issy? 
♥ Co z związkiem Isabelli i Niall'a ?
Odpowiedzi na pytania w kolejnych rozdziałach. 
P.S Zapraszam do zakładki pytania. 
Pozdrawiam..!