niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 73.

*Oczami Vivianny*

Doszłam do wniosku, że bardzo dziwi mnie moja postawa w związku ze śmiercią Isabelli, inni by chodzili zapłakani całymi dniami i nocami, a ja wręcz przeciwnie... Uśmiecham się. Wiem, ze Issy nie chciała by, bym była zrozpaczona. Widocznie tak musiało być jak mawia mój chłopak. Była już godzina 13, jak na Londyn lato było na prawdę ciepłe. Nagle usłyszałam wołanie z ogrodu, ujrzałam duży koc rozłożony na trawie, a na nim Lou bawiącego się z Rose. Nie wspomniałam, ze Lou zobowiązał się więcej czasu spędzać z mała.
- Chodź tuuu - jęknął błagalnie szatyn.
- Nie wydaje mi się, ze to ja obiecałam więcej czasu opiekować się swoja córką - powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem.
- No, ale za tobą też się stęskniłem...
- Ty to wiesz czym mnie przekupić - stwierdziłam gdy weszłam do ogrodu. Za nim wyszłam z pokoju wzięłam sobie książkę, wiec położyłam się na brzuchu i zaczęłam czytać.

- Co robisz ?
- Czytam nie widzisz ? Czy już ci oczy padły ?
- No oczywiście, na Twój widok - delikatnie oblałam się rumieńcem i powróciłam do lektury. Nagle poczułam masę pocałunków składanych na moim ramieniu.
- Masz się opiekować Rose, zapomniałeś ?
- Nie zapomniałem, ale moja kochana córka znalazła sobie zabawę piórkiem Kevina, wiec mam trochę czasu, by poprzytulać się do mojej piękności.
- Przestaniesz mi słodzić ? - spojrzałam na niego wymownie.
- Hmm nie - nagle Lou obkręcił mnie na plecy i usiadł na mnie.
- Jak ty to zrobiłeś ?! - spytałam w szoku. Na serio nie mogłam uwierzyć, ze Louis dostał takich mięśni. Od zawsze wiedziałam, ze jest umięśniony, ale nie aż tak.
- Sam nie wiem, czysty fart - uśmiechnął się i zaczął pieszczotliwie muskać moje usta. Mnie natomiast przeszła fala przyjemnych dreszczy. Nagle usłyszeliśmy śmiech Rose gdzieś z daleka. Spojrzeliśmy się obydwoje w stronę śmiechu i zobaczyliśmy Lilly i Harrego trzymającego małą na rękach. Moja twarz przykryła się jeszcze większym burakiem niż 30 minut temu.
- Także tego... porywam Louisa na siłownie - odrzekł Hazza oddając mi Rose
. Był bez koszulki , całkowicie przygotowany do ćwiczeń.
- Nie mogę, dzisiaj cały dzień siedzę z Rose - stwierdził Lou po czym odebrał z moich rąk małą. Widać, że Harry nie był zadowolony z tego faktu.
- No proszę na godzinkę przynajmniej.
- Kurcze Harry... - wtrąciłam się - Louis ciągle gdzieś wychodzi, jak nie wywiady to próby, a to jeszcze coś innego i nie powiem, ale zaniedbał nas.
- Dokładnie i chcę teraz spędzić czas z Vivi i Rose - loczek zaczął coś mamrotać pod nosem, ale szybko skończył gdy napotkał srogi wzrok Lilly.
- Już tylko nie bij. Ehh no szkoda, chciałem trochę przypakować - po tych słowach wszyscy wybuchneliśmy gromkim śmiechem, nawet Hazza.
- To może zostaniecie u nas ? Harry razem z Lou pobawią się w tatusiów, a ja z Lills spędzimy w końcu trochę czasu razem - zaproponowałam.
- Ja jestem za - odpowiedzieli Lou i Lills razem. Teraz czekaliśmy na odpowiedz se strony Harrego.
- Harry prrrrrroszę - blondynka przybliżyła się do chłopaka i pocałowała.
- Za chwilę się zrzygam - zaczęłam udawać, odruch wymiotny, a Louis zaczął chichotać.
- To samo powinienem powiedzieć jak wy na kocu tam ten teges - loczek pokazał głową na kawałek materiału, a ja zgromiłam go wzrokiem - Dobra zostaniemy. Kiedy indziej pojedziemy.
- Vivka wiesz o czym myślę ?
- ZAKUPY ! - zapiszczałyśmy i pobiegłyśmy się szykować.
- Harry mogę Twój samochód prawda ? - Lills zrobiła minę niewiniątka, po chwili dołączyłam do niej.
- Bierz i uciekać mi - zaśmiał się loczek i rzucił klucze od auta.
- Czekaj ! - zatrzymałam się i pobiegłam na górę - Muszę się przebrać !
- Serio ? Dziewczyno ruchy !
- Już minutka ! - wygrzebałam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki szybko się przebrać. Rzęsy przejechałam tuszem i byłam gotowa - Możemy jechać.
- No wreszcie. Chodź bo nam wszystkie rzeczy wykupią - wzięłam przyjaciółkę pod rękę i wręcz wybiegłyśmy z domu kierując się do auta.

*Oczami Louisa*

- One są szalone - zaśmiałem się z Harrym i weszliśmy w głąb mieszkania.
- Ojj tak, zobaczysz niedługo Rose będzie latać po centrum handlowym i ciągnąć cię na kieszeń.
- Taa już to sobie wyobrażam - wywróciłem oczy i spojrzałem na Rosallie. Mała zasnęła na moich rękach trzymając mnie za palec. Wyobraziłem ją sobie za parenaście lat. Piękną i szczęśliwą. Od początku gdy przyszła na świat wiedziałem, że nigdy nie dam jej nikomu skrzywdzić - Chodź ze mną.
- Gdzie ? Mam się bać ? TY CHCESZ MNIE ZGWAŁCIĆ ! Dobra bierz mnie !
- Z tym idź do Lilly - wszedłem do pokoju Rose i najdelikatniej jak mogłem położyłem ją w łóżeczku. Razem z Harrym weszliśmy do sypialni. Loczek od razu rozwalił się na łóżku, a ja zacząłem czegoś szukać. W końcu z dna szafy wyjąłem małe różowe pudełeczko.
- Co to jest ? - usiadłem na skraju łóżka i obracałem pudełkiem w dłoni - Nie gadaj, że...
- Tak. Chcę spędzić z Vivką resztę życia, do tego jest Rose i nie będziemy żyć na kocią łapę.
- Lou byś później tego nie żałował. Kiedy chcesz się oświadczyć ?
- Sam jeszcze nie wiem. Chciałem jak najszybciej, nawet dzisiaj. Z drugiej strony chcę by to było wyjątkowe.
- I pewnie potrzebujesz pomocy ?
- Znasz mnie jak nikt inny - uśmiechnąłem się do przyjaciela, a on poklepał mnie po ramieniu.
- Spokojnie Tomeczku, damy radę.
- Tylko proszę nie wymyślcie czegoś głupiego.
- A już miałem pomysł. Dobra chodź idziemy obejrzeć jakiś mecz, a o tym pomyślimy później - schowałem w stare miejsce pudełko z pierścionkiem i dogoniłem Harrego, by nie zabrał mi pilota.

*Oczami Vivianny*

Obładowane ciuchami weszłyśmy do Starbucks. Zajęłam miejsce przy ' naszym ' stoliku, a Lilly poszła zamówić kawę. Gdy wróciła z naszym zamówieniem od razu wzięłam kubek i upiłam łyk napoju.
- Wiesz, że teraz będzie ta nieprzyjemna część ?
- Aż na nią czekałam. Nawijaj.
- Czemu wyjechałaś ? Czemu nas zostawiłaś ?
- Okazało się, że nie mogę mieć dzieci. Wiesz, że Harry bardzo marzy o dziecku, z resztą ja też. Załamałam się po prostu...
- Każdy pewnie by się załamał, ale Harry nigdy by cię nie zostawił. A ty mu taki numer odwaliłaś. Nie mówiąc o mnie.
- Teraz nie rozumiem... - blondynka spojrzała sie na mnie podejrzliwie.
- Chodzi o to, że dosłownie nic mi nie powiedziałaś. Że idziesz do lekarza, że...
- Ale...
- Nie przerywaj mi. Wiesz, że mnie to denerwuje i tego nie lubię. Wracając do tematu, mam do ciebie o to żal, że po tylu latach nadal masz przede mną jakieś tajemnice. Obiecałyśmy sobie wszystko mówić.
- Jak okazało się, że byłaś w ciąży to też nic mi nie powiedziałaś tylko Issy.
- Issy znalazła u mnie w pokoju test, a chciałam powiedzieć od razu wszystkim. Taki był mój plan.
- Dobra koniec przesłuchania ?
- Na razie tak - uśmiechnęłam się i upiłam kolejny łyk mrożonej kawy. Gdy naszego zamówienia już nie było zebrałyśmy się do domu. Wchodząc do domu usłyszałam... ciszę. Spojrzałyśmy po sobie i weszłyśmy migiem do salonu. Chłopcy grali w fifę.
- Gdzie Rose ?
- Śpi - usiadłam obok Lou i położyłam głowę na jego ramieniu, próbując nie zasnąć.
- Harry chodź jedziemy już, późna godzina jest.
- Poczekaj tylko dokończymy.
- Nie Harry jestem zmęczona. No chodź juuuż, Vivka też już prawie zasypia - otworzyłam leniwie jedno oko i spojrzałam na Harrego.
- Dobra już - chłopcy wyłączyli grę, a Lilly z Hazzą poszli w kierunku drzwi.
- Odprowadzę was - zaoferował się Lou, ale położyłam mu głowę kolanach - Chyba raczej mi się to nie uda.
- Nie ma sprawy, pomóż jej dojść do łóżka - pomachałam im jeszcze ostatkiem sił po czym para opuściła dom.
- No wstawaj słońce.
- Nie ma słońca, bo jest noc - wymruczałam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Włócząc nogami jakoś doszłam do łóżka i od razu na nie upadłam - Rozebrać to ty mnie musisz.
- Mmm jakie propozycje - zaśmiał się szatyn. Poczułam jak odpina guzik od spodni i powoli je ze mnie ściąga. Kolejna była bluzka, delikatnie rozpiął od niej guziki i ściągnął z moich ramion - Dzisiaj śpisz tak.
- Spoczko foczko, chce spać - przykryłam się szczelnie kołdrą i próbowałam zasnąć. Poczułam jeszcze rękę Lou smyrającą mnie po brzuchu aż w końcu zasnęłam.
--------------
Uff jest napisany ;D
Nie wyszedł mi ;_; Jak zwykle, przepraszam. ;x
A zwłaszcza perspektywa Viv ;_;
btw. Uuuuu się szykuje ;D Ahh Lou. < 3
Podoba wam się taki pomysł ? ; >
Mam nadzieję, że tak ;D

Buzaki ~ Ells ^^

PRZEPRASZAM ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY, ALE PISAŁAM TO O GODZINIE 3:30 NAD RANEM ;_;

7 komentarzy:

  1. Świetny . Brakuje mi Issy, ale za to pomysł Lou ... o tak genialny . Bd śluuuuuuuuuuub . :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Bardzo podoba mi się pomysł Louisa ;) Mam tylko nadzieję, że koledzy tak porządnie mu pomogą.
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahah świetny <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na moje opowiadanie o 1D, zagłosuj w ankiecie i jeśli czytasz, dodaj komentarz :) http://1dmojeopowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ! Czekam już na rozdział z perspektywy Niall'a. No i pomysł Lou jest świetny!! :* życzę wenyy :* Zapraszam do mnie : never-say-never-imagin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAAAAAAAAA!! Boże Lou i Viv *-* Szybko next <3
    Bd ślub! :D

    OdpowiedzUsuń