*Oczami Vivianny*
Gdy się obudziłam całe policzki miałam mokre od łez, po śmierci moich rodziców często zdarzały mi się takie dni albo całą noc nie spałam, albo budziłam się z płaczem i krzykiem. Dziewczyny przestały już na to reagować, wiedzą, że tylko czas mi pomoże. Rozejrzałam się po pokoju, białe ściany odbijały promienie słońca, które lekko muskały moją twarz. Otworzyłam okno i poczułam zapach świeżo skoszonej trawy, ptaki za oknem wiły sobie już gniazdko, a ja czułam jak przepełnia mnie radość, która przyszła z wczesną wiosną. Do realnego życia przywrócił mnie telefon, rzuciłam się szybko na łóżko i nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Haloo ?
- Emm... Vivianna ? - spytał nie znajomy
- A kto mówi ?
- Pewnie się wkurzysz, ale z tej strony Louis. Ten wścibski chłopak z kawiarni.
- Aaa ten z wczoraj co mnie wkurzył swoimi jakże płytkimi tekstami co chcesz, a w ogóle to skąd masz mój numer ?
- Nie bądź zła, ale wybłagałem Isabellę, by mi dała - przewróciłam oczami i powróciłam do gapienia się w sufit - Vivianna, mogę się Ciebie o coś spytać ?
- Wal śmiało - odparłam bez wiekszęgo entuzjazmu
- Może umuwilibyśmy się na kawę ? Tylko teraz bez takich tekstów, po prostu na większość dziewczyn to działa, a...
- Czy ty myślisz, że ja jestem większość dziewczyn ?! - wydarłam się do słuchawki - Wiesz co, nawet chciałam się zgodzić na to spotkanie, ale teraz jeszcze bardziej straciłeś w moich oczach, a jeśli chodzi o to byśmy gdzieś razem wyszli, to po moim trupie ! - rozłączyłam się i rzuciłam telefon na poduszkę. No kurcze, co za dupek ! Myśli, że jak ma takie piękne oczy i... i taki niebiański uśmiech i tą zmierzwioną czuprynkę na głowie i... i... - Vivianna opamiętaj się ! - skarciłam się w myślach, Louis jest wstrętnym, aroganckim, wrednym, płytkim i uroczym, ale PŁYTKIM chłopaczkiem i myśli, że każda na niego leci. Nie będę jak każda, weszłam na gadu-gadu i napisałam do dziewczyn: Laski, gotowe na spełnianie marzeń ? :D Za 1,5 godziny do mnie wbijajcie. <3 xx Pobiegłam prędko pod prysznic. Miałam całkiem sporo czasu, więc oparłam głowę o szybę od kabiny by chłodna woda spływała po moim karku. Taki zimny prysznic dobrze mi zrobił, od razu się obudziłam.
Podeszłam do szafy i wywaliłam wszystkie ciuchy uprzednio oglądając każdy ciuch uważnie. Po głębszym zastanowieniu wybrałam białą zwiewną bluzkę, granatowe rurki i czarne converse. Na powiekach zrobiłam kreski eye-linerem, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Miałam jeszcze dużo czasu, więc weszłam na TT. Oczywiście kto mnie zaczął obserwować - Louis, pęknie już nawet na Twitterze mnie prześladuje. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, zeszłam szybko na dół i spojrzałam przez lipko. Nikogo za drzwiami nie było, pomyślałam, że to pomysł Lilly, bo ja by było inaczej.
- Lilly, wychodź wiem, że to ty - wyszłam na ganek, a moich oczom pokazał się wielki bukiet białych róż. Z lekkim szokiem podniosłam bukiet z wycieraczki i przeczytałam karteczkę, która była przyczepiona do bukietu: ' Jeśli w jakiś sposób Cię uraziłem to bardzo przepraszam. ♥ Vivianno jesteś bardzo piękną i mądrą dziewczyną. :) P.S. Bardzo zależy mi na tym spotkaniu. xx L. '
- Wooow, co to za lovelasek Ci przysłał takie kwiaty ? - usłyszałam głos Isabelli, przyszła jako pierwsza - Czyżby ten Louis z wczoraj ?
- Taa, nie daje mi spokoju. Koleś chce bym się z nim umówiła, a ja... nie dość, że wydaje mi się strasznie płytki, ale nie powiem przystojny jest i to bardzo, ale po rozstaniu z Ethanem nie chcę się wiązać i na razie zając się muzyką. - odparłam wlewając wodę do wazonu - Dzisiaj rano jak do mnie zadzwonił porównał mnie do większości dziewczyn, a właśnie mówiąc już o dzwonieniu to Cię zatłukę dałaś mu mój numer !
- Ups, zapomniałam Ci powiedzieć - dziewczyna zrobiła minę niewiniątka - Ale on tak słodko prosił, a ja no wiesz... nie miałam sielduśka by mu odmówić - powiedziała dziecięcym głosikiem
- Isabelle poradź mi, mam się z nim umówić czy nie ? - rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi i jak, że natychmiastowe wejście Lilly do mieszkania.
- Pojawiłam się, a wasze życie znowu ma sens - uśmiechnęłam się lekko do przyjaciółki - Oho, coś dzieję, dajesz zwierz się cioci Lillianie. - opowiedziałam, jej o całej sytuacji jaka miała miejsce rano, o moich odczuciach co do Louisa oraz o kwiatach.
- Dziewczyny co ja mam zrobić kurde noo ! - załamałam ręce i położyłam się na posadzce w kuchni, a dziewczyny pochyliły się nade mną.
- Ja bym poszła, może jednak nie jest taki jaki Ci się wydaje - odparła Isabella
- Zgadzam się, a jak okaże się taki to kopnij go w zadek i po kłopocie
- Taaa dzięki Lills ty zawsze mnie pocieszysz - całą trójką wybuchnęłyśmy śmiechem - Więc mam z nim iść na to spotkanie, no dobra.
- Hmm... Ja bym to raczej nazwała randką, a nie spotkaniem, co nie Isabella ? - powiedziała Lilliana
- Dokładnie, randkowa randka. - dziewczyna poruszyła śmiesznie brwiami
- Debilki, to tylko koleżeńskie pójście na kawe czy coś innego, a nie randka - pobiegłam do pokoju po telefon i szybko zeszłam na dół w między czasie wybierając numer Louisa.
- Jednak chcesz się spotkać hmm ? - usłyszłam radosny głos chłopaka w słuchawce
- A aktualne jeszcze ?
- Oczywiście, wpadnę po Ciebie o 19 zgoda ?
- Ok, to do zobaczenia.
- Do zobaczenia piękna - uśmiechnęłam się do telefonu - A i załóż coś eleganckiego - chłopak się rozłączył i pozostawił z miną WTF ?!
- Jednak to chyba randka.
- A nie mówiłam ! Uhuu, Isabella dajesz highfive - dziewczyny przybiły piątkę ze sobą, a ja ze swoim czołem - Dobra lasencje zbieramy się, bo pewnie już jest masa ludzi. - Po 15 minutach spacerku doszłyśmy pod Big Bena, tak jak Lilly mówiła ludzi było pełno, stanęłyśmy grzecznie w kolejce, gdy nagle poczułam, że ktoś zasłania mi oczy.
- Zgadnij kotku co mam w środku - usłyszałam dosyć piskliwy, ale melodyjny głos Louisa. - Co tutaj robisz ?
- Yyyy... Stoje, nie widać ? - odparłam odsłaniając sobie oczy.
- Przyszłyście na casting ?
- Gdybyśmy nie chciały iść na casting to byśmy tutaj nie stały - odpowiedziałam melancholijnie wywracając oczami.
- Widać, że kogoś dzisiaj giez ugryzł - skomentował Harry gdy do nas podszedł , a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Nie, nie ugryzł mnie jakiś dziwny robal tylko wprost marzyłam o spotkaniu was z samego rana. - powiedziałam z masą sarkazmu.
- Vivianna... - poczułam jak, któraś z dziewczyn klepie mnie w ramię - Jest 13:00
- No właśnie, dla mnie to jeszcze rano - odparłam. Kolejka posuwała się dosyć szybko, po półgodzinnym staniu byłyśmy już przy stoliku, by się zapisać.
- Dzień Dobry - powiedziała kobieta - Proszę wasze dowody osobiste lub legitymacje - wszystkie trzy podałyśmy swoje dowody i już po chwili miałyśmy je z powrotem. - Jako zespół czy solistki ? Jeśli zespół proszę podać nazwę.
- ' Go Ahead ' - powiedziałyśmy jednocześnie
- Dobrze, macie numer 12561 - kobieta nakleiła na mnie kartkę - Tymi drzwiami na górę - pokazała palcem, a my grzecznie poszyłyśmy za jej komendą.
Gdy się obudziłam całe policzki miałam mokre od łez, po śmierci moich rodziców często zdarzały mi się takie dni albo całą noc nie spałam, albo budziłam się z płaczem i krzykiem. Dziewczyny przestały już na to reagować, wiedzą, że tylko czas mi pomoże. Rozejrzałam się po pokoju, białe ściany odbijały promienie słońca, które lekko muskały moją twarz. Otworzyłam okno i poczułam zapach świeżo skoszonej trawy, ptaki za oknem wiły sobie już gniazdko, a ja czułam jak przepełnia mnie radość, która przyszła z wczesną wiosną. Do realnego życia przywrócił mnie telefon, rzuciłam się szybko na łóżko i nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Haloo ?
- Emm... Vivianna ? - spytał nie znajomy
- A kto mówi ?
- Pewnie się wkurzysz, ale z tej strony Louis. Ten wścibski chłopak z kawiarni.
- Aaa ten z wczoraj co mnie wkurzył swoimi jakże płytkimi tekstami co chcesz, a w ogóle to skąd masz mój numer ?
- Nie bądź zła, ale wybłagałem Isabellę, by mi dała - przewróciłam oczami i powróciłam do gapienia się w sufit - Vivianna, mogę się Ciebie o coś spytać ?
- Wal śmiało - odparłam bez wiekszęgo entuzjazmu
- Może umuwilibyśmy się na kawę ? Tylko teraz bez takich tekstów, po prostu na większość dziewczyn to działa, a...
- Czy ty myślisz, że ja jestem większość dziewczyn ?! - wydarłam się do słuchawki - Wiesz co, nawet chciałam się zgodzić na to spotkanie, ale teraz jeszcze bardziej straciłeś w moich oczach, a jeśli chodzi o to byśmy gdzieś razem wyszli, to po moim trupie ! - rozłączyłam się i rzuciłam telefon na poduszkę. No kurcze, co za dupek ! Myśli, że jak ma takie piękne oczy i... i taki niebiański uśmiech i tą zmierzwioną czuprynkę na głowie i... i... - Vivianna opamiętaj się ! - skarciłam się w myślach, Louis jest wstrętnym, aroganckim, wrednym, płytkim i uroczym, ale PŁYTKIM chłopaczkiem i myśli, że każda na niego leci. Nie będę jak każda, weszłam na gadu-gadu i napisałam do dziewczyn: Laski, gotowe na spełnianie marzeń ? :D Za 1,5 godziny do mnie wbijajcie. <3 xx Pobiegłam prędko pod prysznic. Miałam całkiem sporo czasu, więc oparłam głowę o szybę od kabiny by chłodna woda spływała po moim karku. Taki zimny prysznic dobrze mi zrobił, od razu się obudziłam.
Podeszłam do szafy i wywaliłam wszystkie ciuchy uprzednio oglądając każdy ciuch uważnie. Po głębszym zastanowieniu wybrałam białą zwiewną bluzkę, granatowe rurki i czarne converse. Na powiekach zrobiłam kreski eye-linerem, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Miałam jeszcze dużo czasu, więc weszłam na TT. Oczywiście kto mnie zaczął obserwować - Louis, pęknie już nawet na Twitterze mnie prześladuje. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, zeszłam szybko na dół i spojrzałam przez lipko. Nikogo za drzwiami nie było, pomyślałam, że to pomysł Lilly, bo ja by było inaczej.
- Lilly, wychodź wiem, że to ty - wyszłam na ganek, a moich oczom pokazał się wielki bukiet białych róż. Z lekkim szokiem podniosłam bukiet z wycieraczki i przeczytałam karteczkę, która była przyczepiona do bukietu: ' Jeśli w jakiś sposób Cię uraziłem to bardzo przepraszam. ♥ Vivianno jesteś bardzo piękną i mądrą dziewczyną. :) P.S. Bardzo zależy mi na tym spotkaniu. xx L. '
- Wooow, co to za lovelasek Ci przysłał takie kwiaty ? - usłyszałam głos Isabelli, przyszła jako pierwsza - Czyżby ten Louis z wczoraj ?
- Taa, nie daje mi spokoju. Koleś chce bym się z nim umówiła, a ja... nie dość, że wydaje mi się strasznie płytki, ale nie powiem przystojny jest i to bardzo, ale po rozstaniu z Ethanem nie chcę się wiązać i na razie zając się muzyką. - odparłam wlewając wodę do wazonu - Dzisiaj rano jak do mnie zadzwonił porównał mnie do większości dziewczyn, a właśnie mówiąc już o dzwonieniu to Cię zatłukę dałaś mu mój numer !
- Ups, zapomniałam Ci powiedzieć - dziewczyna zrobiła minę niewiniątka - Ale on tak słodko prosił, a ja no wiesz... nie miałam sielduśka by mu odmówić - powiedziała dziecięcym głosikiem
- Isabelle poradź mi, mam się z nim umówić czy nie ? - rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi i jak, że natychmiastowe wejście Lilly do mieszkania.
- Pojawiłam się, a wasze życie znowu ma sens - uśmiechnęłam się lekko do przyjaciółki - Oho, coś dzieję, dajesz zwierz się cioci Lillianie. - opowiedziałam, jej o całej sytuacji jaka miała miejsce rano, o moich odczuciach co do Louisa oraz o kwiatach.
- Dziewczyny co ja mam zrobić kurde noo ! - załamałam ręce i położyłam się na posadzce w kuchni, a dziewczyny pochyliły się nade mną.
- Ja bym poszła, może jednak nie jest taki jaki Ci się wydaje - odparła Isabella
- Zgadzam się, a jak okaże się taki to kopnij go w zadek i po kłopocie
- Taaa dzięki Lills ty zawsze mnie pocieszysz - całą trójką wybuchnęłyśmy śmiechem - Więc mam z nim iść na to spotkanie, no dobra.
- Hmm... Ja bym to raczej nazwała randką, a nie spotkaniem, co nie Isabella ? - powiedziała Lilliana
- Dokładnie, randkowa randka. - dziewczyna poruszyła śmiesznie brwiami
- Debilki, to tylko koleżeńskie pójście na kawe czy coś innego, a nie randka - pobiegłam do pokoju po telefon i szybko zeszłam na dół w między czasie wybierając numer Louisa.
- Jednak chcesz się spotkać hmm ? - usłyszłam radosny głos chłopaka w słuchawce
- A aktualne jeszcze ?
- Oczywiście, wpadnę po Ciebie o 19 zgoda ?
- Ok, to do zobaczenia.
- Do zobaczenia piękna - uśmiechnęłam się do telefonu - A i załóż coś eleganckiego - chłopak się rozłączył i pozostawił z miną WTF ?!
- Jednak to chyba randka.
- A nie mówiłam ! Uhuu, Isabella dajesz highfive - dziewczyny przybiły piątkę ze sobą, a ja ze swoim czołem - Dobra lasencje zbieramy się, bo pewnie już jest masa ludzi. - Po 15 minutach spacerku doszłyśmy pod Big Bena, tak jak Lilly mówiła ludzi było pełno, stanęłyśmy grzecznie w kolejce, gdy nagle poczułam, że ktoś zasłania mi oczy.
- Zgadnij kotku co mam w środku - usłyszałam dosyć piskliwy, ale melodyjny głos Louisa. - Co tutaj robisz ?
- Yyyy... Stoje, nie widać ? - odparłam odsłaniając sobie oczy.
- Przyszłyście na casting ?
- Gdybyśmy nie chciały iść na casting to byśmy tutaj nie stały - odpowiedziałam melancholijnie wywracając oczami.
- Widać, że kogoś dzisiaj giez ugryzł - skomentował Harry gdy do nas podszedł , a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Nie, nie ugryzł mnie jakiś dziwny robal tylko wprost marzyłam o spotkaniu was z samego rana. - powiedziałam z masą sarkazmu.
- Vivianna... - poczułam jak, któraś z dziewczyn klepie mnie w ramię - Jest 13:00
- No właśnie, dla mnie to jeszcze rano - odparłam. Kolejka posuwała się dosyć szybko, po półgodzinnym staniu byłyśmy już przy stoliku, by się zapisać.
- Dzień Dobry - powiedziała kobieta - Proszę wasze dowody osobiste lub legitymacje - wszystkie trzy podałyśmy swoje dowody i już po chwili miałyśmy je z powrotem. - Jako zespół czy solistki ? Jeśli zespół proszę podać nazwę.
- ' Go Ahead ' - powiedziałyśmy jednocześnie
- Dobrze, macie numer 12561 - kobieta nakleiła na mnie kartkę - Tymi drzwiami na górę - pokazała palcem, a my grzecznie poszyłyśmy za jej komendą.
Super : 3 Zapowiada sie zajebisty blog : * zapraszam do mnie http://i-love-one-directio.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńWyczuwam fajny blog z Louisem ! To czego szukałam !
OdpowiedzUsuń