sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 71.

*Oczami Vivianny*

Ciepłe promienie słońca wdarły sie do pokoju zmuszając mnie do otwarcia oczu. Z wielkim bólem podniosłam powieki i dopiero teraz zorientowałam się, że śpię w poprzek łóżka. Starałam przypomnieć sobie co działo się w nocy, ale miałam pustkę. Zaciekawił mnie fakt gdzie jest Louis, więc wstałam leniwie z łóżka i założyłam skarpetki. Przechodząc przez kuchnię ujrzałam talerz pełen tostów i karteczkę
' Pojechałem na wywiad, będę koło 15. Kocham Cię. xx '
Uśmiechnęłam się do siebie i wzięłam się za śniadanie. W między czasie wzięłam laptopa z pokoju i weszłam na Twittera. Dałam Follow Back paru fanom i im odpisałam.Nagle usłyszałam płacz Rose dobiegający z pokoju. Mała gdy tylko mnie zobaczyła przestała płakać i uśmiechnęła się.
- Dzisiaj maleńka robimy sobie babski ranek, tylko my dwie - ucałowałam ją w nosek, a ona pociągnęła mnie za włosy - Rosallie Alex Tomlinson, za bardzo wdałaś się w ojca. Zawsze mnie ciągnie jak.... albo nie ważne, za młoda jesteś - wzięłam kocyk małej który dostała od Nialla oraz Issy i zeszłam z nią na dół. Położyłam ją w nosidełku, które uprzednio postawiłam na blacie kuchennym. Zaparzyłam wodę na herbatę, a dla Rose wyjęłam mus jabłkowy, który wręcz uwielbiała.
- Dobre prawda ? Jak będziesz mogła jeść to co ja albo tatuś to będzie jeszcze lepsze - lubiłam rozmawiać z Rose, choć ona nic nie rozumiała sprawiało mi to dużą przyjemność. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki, a słoiczek wyrzuciłam. Rose zostawiłam w salonie bawiącą się swoimi zabawkami, a sama poszłam wziąć prysznic. Chłodne krople spływały po moim karku przyprawiając mnie o przyjemne dreszcze. Okryłam się ciepłym ręcznikiem i poszłam ubrać się w jakieś ciuchy. Po długich zastanowieniach w końcu wybrałam coś dla siebie. Przechodząc przez korytarz spojrzałam na zdjęcia widniejące na ścianie. a na widok jednego nie mogłam się nie uśmiechnąć - Niall z Rose. Horan strasznie rozpieszcza małą i zawsze gdy nas odwiedza lub odwrotnie nie może od niej odejść choć by na sekundę. Wróciłam na dol i siadając obok Rose wlaczylam TV. Nagle naszla mnie ochota na ciasto czekoladowe. Obeszlam cala kuchnie w poszukiwaniu składników, ale nie mogłam znaleźć. Poszłam na górę ubrać Rose, by później wyjść na jakieś zakupy gdy nagle usłyszałam otwierane drzwi frontowe. Zeszłam na dół i ujrzałam Louisa, Nialla, Harrego, Vanesse, Zayna i Liama.
- Stało się coś ? - wszyscy siedzieli w ciszy - Możecie mi powiedzieć co się dzieje ?!
- Issy... ona - zaczął Niall - Nie żyje.
- Żartujesz prawda ? - ostatnie słowa blondyna zatrzymały się w mojej głowie i nie chciały z niej uciec. Cały obraz miałam jak za mgłą z powodu nagromadzających się łez.
- On nie żartuje Viv. Issy miała wypadek i go nie przeżyła - wtrącił się Liam.
- Kłamiecie... - skwitowałam szeptem - Wy wszyscy kłamiecie ! Issy żyje ! Za chwilę wejdzie tutaj z uśmiechem na ustach i...i będzie wszystko dobrze ! Zobaczycie.
- Viv, ona odeszła - Lou podszedł do mnie i przytulił, ale odepchnęłam go.
- Zostaw... Kłamiesz... Ona żyje... - uklękłam na podłodze i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Znowu poczułam zapach perfum Lou i jego ramiona oplatające się wokół mnie - Dlaczego... Najpierw Lilly,  teraz Issy...
- Ciii kochanie, wszystko będzie dobrze - szatyn głaskał mnie po włosach i kołysał - Nie płacz moja piękna księżniczko.
- Jak mam nie płakać Louieh ? Moja najlepsza przyjaciółka odeszła... nie ma jej.
- Czasu się nie cofnie, może tak miało być - chłopak ucałował mnie w czubek glowy i nadal przytulał.
- Ja... ja musze pobyć chwilę sama, przepraszam - pociągnęłam nosem i pobiegłam na górę. Na całe szczęście natura dała mi zdolność biegania w szpilkach, więc w mgnieniu oka leżałam na łóżku i moczyłam poduszkę. Nagle nie wiedzieć czemu wzięłam telefon ze stolika nocnego i wybrałam numer do Justina. Był jednym z moich najlepszych przyjaciół, a do tego przeczuwałam, że ma tajemnicę.
- Heej Viv, co tam ?
- Juss, wiem gdzie jest Lilly. Jest u ciebie prawda ?
- Eee... poczekaj - usłyszałam trzask zamykanych drzwi, więc domyślałam sie, że Lills tam jest - Tak jest u mnie, a co się stało ?
- Możesz jej przekazać, że bardzo za nią tęsknimy ? Ii... przekaż jej, że jutro jest pogrzeb.
- Co ? Pogrzeb ? Kogo ?!
- Naszej małej Issy - mówiąc to znowu sie rozkleiłam - Miała wypadek i nie przeżyła.
- O boże, współczuję. Przekaż moje kondolencje Niallowi, na pewno biedak strasznie cierpi.
- Dobrze, a ty przekażesz Lilly o tym ?
- Oczywiście.
- Dzięki Justin. Ja kończę, buźka.
- Papa - rozłączyłam się, a chwilę później do pokoju wszedł Lou. Nic się nie odezwał tylko usiadł obok mnie i przygarnął do siebie. Wiedział, że teraz nic mi nie pomoże, oprócz obecności jego i Rose.


*Oczami Lilly*

Pogoda była piękna , dawno nie widziałam tak bezchmurnego nieba. Wszystko zapowiadało się na przepiękny dzień. Wstałam rano i udałam się do kuchni , gdzie zastałam Justin'a.
- Cześć , jak się spało ? - zapytał popijając kawę .
- Hej , całkiem dobrze . Chcesz coś zjeść , czy już jadłeś ? - zapytałam
- Jeśli zaproponujesz mi coś dobrego to się skuszę - powiedział i posłał mi promienny uśmiech.
Zawsze kiedy się tak uśmiechał , przypomniało mi się dzieciństwo.
- A na co masz ochotę ? Tosty , gofry , naleśniki ?
- Emm , naleśniki ! - powiedział triumfalnie .
- Niech zgadnę , do tego syrop klonowy ? - spojrzałam się na niego , a on twierdząco pokiwał głową - Niech ci będzie , zabieram się do roboty .
Zaczęłam przygotowywać naleśniki , wyjęłam miskę z szafki i odpowiednie składniki .
- Kiedy mu to powiesz ? - zapytał nagle Justin.
Oparłam się rękoma o blat i wzięłam głęboki oddech.
- Powiem , tylko daj mi czas.
Nagle zadzwonił jego telefon.
- Przepraszam na chwilę .
Wyszedł , a ja zabrałam się za dokończenie naleśników. Jego rozmowa się dłużyła , a ja zdążyłam przez ten czas przygotować wszystko do śniadania. W końcu Justin zakończył swoją rozmowę i wrócił do kuchni . Jego humor widocznie się pogorszył , może przyczyną tego była rozmowa ?
- Już gotowe , mam nadzieje że będą ci smakowały . - powiedziała i się uśmiechnęłam .
- Lils muszę ci coś powiedzieć .- zaczął a ja zaczęłam przyrządzać porcję dla siebie .
- Słucham ?
- Dzwoniła Vivi , musisz wrócić do Anglii , bo ...
- Bo co ? Coś się stało ? - nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Bo Issy nie żyje . - talerz z moją porcją śniadania spadł z hukiem na podłogę .
- Ale jak .. . jak to nie żyje ? - nie mogłam w to uwierzyć.
- Miała wypadek , lekarze nie zdążyli jej uratować . - poczułam jak podszedł do mnie i mnie objął ramieniem .
Momentalnie moje oczy przepełniły się łzami , nie wiedziałam kompletnie co się ze mną dzieje .
- Justin , to nie prawda , ona musi żyć . - płakałam , nie mogłam się powstrzymać .
- Niestety Lils , Issy odeszła .- jego słowa dobitnie trafiły do mnie.
Wyślizgnęłam się z jego objęć i upadłam na podłogę . Zaczęłam płakać , nie mogąc się powstrzymać. Usiadłam opierając się o szafkę , ręce zatrzymałam na kolanach podtrzymując tym samym głowę .
- Issy nie żyje , moja mała Issy nie żyje ... - mówiłam płacząc.
Justin usiadł obok mnie .
- Jejku , jaka ja byłam głupia. Byłam po prostu tchórzem . Uciekłam od nich , a teraz jedna z moich najlepszych przyjaciółek nie żyje... Nie mogę nawet znieść tej myśli ...
- Lilly przecież to nie twoja wina , mała .
- Wiem Jus , ale to nie zmienia faktu , że nigdy jej już nie zobaczę . Nigdy razem nie usiądziemy i nie pozwierzamy się , nigdy już razem nie pójdziemy na zakupy. Nigdy , nigdy już jej nie przytulę . Straciłam kolejnego członka mojej rodziny. Czemu zawsze wszystko przytrafia się mnie ? Czemu zawsze ja ? - znowu wybuchnęłam płaczem .
- Jutro jest pogrzeb . - powiedział cicho Justin .
- Już jutro ? - zerwałam się na równe nogi .
- Tak , pakuj się , rano mamy samolot do Anglii.
- Dzięki Jus , za to co dla mnie robisz - powiedziałam i spojrzałam się do niego.
Nie byłam w stanie nawet sie uśmiechnąć , nadal nie wierzę , że moja Issy już nie żyje.
- Boże Niall , jak on wytrzymuje , A Harry , Zayn albo Li i w ogóle reszta ? Jejku powinnam być tam teraz z nimi ... - znowu zaczęłam płakać .
- Wiem Lils , ale najwcześniejsze bilety dostałem na jutrzejszy ranek , przykro mi nic nie mogłem na to poradzić.
- No trudno nic już nie zrobimy w tej sprawie , i tak już dużo zrobiłeś jeszcze raz dziękuję . - uścisnęłam jego dłoń .
Wstałam i od razu ruszyłam się spakować . Nie zajęło mi to dużo czasu , pakując się ciągle myślałam o tym jak oni wszyscy dają tam sobie radę . Kiedy skończyłam pakowanie , położyłam sie na łóżku i nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam .

*Oczami Harry'ego*

Nadal nie mogę w to uwierzyć , że nie ma jej już z nami. Nad nami krąży jakieś złe fatum, które się skumulowało a teraz daje się we znaki. Najpierw Lilly , teraz Isabella. Od rana każdy przygotowywał się do pogrzebu . Atmosfera w domu była napięta , każdy miał za sobą nieprzespaną noc . Ekspres do kawy pracował na najwyższych obrotach , każdy pił kawę w mega ilościach aby tylko jakoś przetrwać ten dzień .  W kuchni krzątał się Niall . Podszedłem do niego i złapałem go za ramię . Nie powiedziałem nic , bo w tej sytuacji pomoże tylko obecność . Każdy był już gotowy do wyjścia . Dopiłem ostatni łyk mojej kawy i ruszyliśmy do kościoła . Zastaliśmy tam wielu znajomych , ludzi którzy przyszli pożegnać naszą Issy . Byli nawet fani dziewczyn , ktorzy chcieli pożegnać jedną ze swoich idolek . Gdy zajęliśmy miejsca w ławkach , a ksiądz zaczął czynić swoje powinności . Siedziałem obok Vivi , która próbowała uspokoić malutką Rose , nawet ona nie była spokojna tego dnia .
- Czy jest z nami ktoś , kto chciałby powiedzieć kilka słów o pannie McKinley ?
Z ławki wstał Niall i ruszył w stronę mównicy .
- Isabella była moją dziewczyną ... Zawsze nią już pozostanie. Kochałem ją , kocham i będę kochał .W tej kwestii nigdy nic się nie zmieni. Dzieliłem z nią ostatnie 2 najlepsze lata mojego życia . To co nas łączyło było dla mnie nowym uczuciem . Była dziewczyną idealną , która potrafiła czasami mnie nawet opieprzyć jak poszło coś nie tak. Brakuje mi jej , bardzo mi jej brakuje . Pamiętaj , zawsze cie będę kochał aniołku. - powiedział i ze łzami w oczach wrócił na swoje miejsce . Kolejna była Vivka . Ręce strasznie jej się trzęsły.
- Pamiętam każdy dzień spędzony z Issy. Wszystkie wzloty i upadki , kłótnie , płacze , śmiechy ... Najbardziej zapadły mi w pamięć trzy wydarzenia . Droga przez X - Factor, tak to było coś . Każda z nas przychodziła do domu tak zmęczona , że nie miała nawet siły palcem ruszyć , ale na wspólne oglądanie filmów i rzucanie się popcornem zawsze była siła . Kolejny , gdy nasza Issy znalazła test ciąży u mnie w pokoju i ona jedyna wiedziała o wszystkim , było to dla mnie nowe przeżycie nie wiedziałam czy sobie poradzę , nie wiedziałam czy tą wiadomość zaakceptuje ojciec Rosallie , ale dzięki Iss miałam nadzieję . I ten najgorszy dzień , gdy dowiedziałam się , że moja przyjaciółka , siostra nie żyje . Życie bez naszej małej Issy będzie teraz szare , smutne ... Śpij spokojnie moja siostrzyczko - Viv odeszła i wybuchła płaczem . Od razu wtuliła się w Louisa. 
Nagle do mównicy podeszła wysoka blondynka w ciemnych przeciwsłonecznych okularach . Podwyższyła mikrofon na odpowiednią wysokość i zdjęła okulary . Okazało się , że to była LILLY . Spojrzałem na każdego , byli w takim samym szoku jak ja . Na twarz Vivianny wkradł się lekki uśmieszek , ale był on prawie nie widoczny .
- Chciałaby powiedzieć parę słów o Issy . Od małego się z nią przyjaźniłam , wiedziała o mnie wszystko tak samo jak ja o niej . Razem z dziewczynami tworzyłyśmy zgraną paczkę , tworzyłyśmy zespół a teraz brakuje jednej z nas . Właśnie straciłam kolejnego członka rodziny . Nie będzie już z nami naszej zespołowej mamy , która nas uspokajała . Nie będzie naszej przyjaciółki , która podtrzymywała nas przy duchu. Issy , śpij spokojnie nasz aniołku .
Odeszła od mównicy cała zapłakana i ruszyła w naszą stronę , miejsce obok mnie było wolne więc je zajęła. Usiadła i płacząc wtuliła się we mnie . Tak bardzo mi jej brakowało .
- Przepraszam . - powiedziała szeptem .
- Będzie dobrze - powiedziałem ze łzami w oczach łapiąc jej rękę .
----------
Hello ! xx
Tutaj Ells ^^
Razem z Ronnie wymyśliłyśmy, że ten rozdział napiszemy we dwie. Mam nadzieję, że się podoba ; )
Trochę się namieszało... Co ja gadam trochę ? NAWET BARDZO ! ; o
Ale nie bójcie się, nie zamierzamy już nikogo uśmiercać ; D

Dziękujemy wszystkim z osobna za to, że jesteście z nami i nadal wytrzymujecie takie dziwne pomysły ; D
KOCHAMY WAS ! xx
~ Ells ^^ & Ronnie

12 komentarzy:

  1. Boże jesteście niesamowite, macie talent do pisania. Teraz płacze, ten rozdział był taki strasznie smutny....:C Biedny Niall... Szkoda że Issy nie żyje:CC

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Popłakałam się. Szkoda mi Nialla. Przykro mi też że Issy nie żyje. :( :( :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie !!
    Szkoda że Iss już nie ma

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Popłakałam się jak czytałam o tym, że Iss nie żyje. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;) Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. nie będiecie już nikogo usmiercać , alleluja. Ja się popłakałam :'(
    Ja was uśmierce , taka szkoda Iss nie mg ( i znowu płacze) ...
    ... Rozdział świetny wzbudza emocje ...
    :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział genialny. Popłakałam sie . Tak mi szkoda że Issy nie żyje . To takie smutne . Nie wyobrażam sobie dalej tego opowiadania bez niej . ;c To takie smutne .

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutne, bardzo smutne (płaczę) *.*
    Bez niej to już nie będzie to samo opowiadania.!!
    Bardzo mi przykro że jej już nie będzie !! :(
    Głupia ja, wciąż mam nadzieję że ona jeszcze będzie żyła .!! ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutny. KOCHAM WASZEGO BLOGA :D
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  9. przez was mam mega doła ISSY MA ŻYĆ :(

    OdpowiedzUsuń
  10. specjalnie zrobiliście to ? żeby mieć jeden problem z głowy ? oczywiście musiała być to Issy ....

    OdpowiedzUsuń
  11. Sory za spam, jeśli nie chcesz wejść po prostu usuń mój komentarz. No bo kto lubi spam?

    Treść:
    Siedemnastoletnia Daisy ma powody do radości: właśnie zdała egzaminy, a Will, obiekt westchnień większości dziewczyn w szkole, jest zainteresowany właśnie nią.
    Ale dziwna bransoletka znaleziona na brzegu Tamizy wszystko zmienia. Bo za sprawą tego niezwykłego przedmiotu Daisy spotyka Harry'ego – uwięzionego pomiędzy życiem a śmiercią pięknego chłopaka, w którym zakocha się bez pamięci. Lecz im głębsze uczucie ich łączy, tym częściej Daisy zaczyna wątpić, czy Harry mówi jej prawdę. Zwłaszcza gdy odkryje coś, co przeczy jego słowom i wzbudza w niej lęk. I każe zadać pytanie, czego naprawdę chce jej widmowy ukochany…

    Adres: http://love-comes-with-time-story.blogspot.com

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń