*Oczami Vivianny*
Otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam śpiącą twarz Louisa. Nadal nie mogłam uwierzyć, że jestem w Nowym Yorku z moim ukochanym oraz przyjaciółmi. Nagle poczułam powiew na swojej skórze. No tak pewnie Louis znowu w nocy wstał i otworzył okno. Wyszłam z ciepłego łóżka i chciałam zamknąć okiennice gdy na jednym z balkonów, który znajdował się w kamienicy na przeciwko zobaczyłam wielki transparent z napisem: Louanna Forever ! ♥ Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu, a na twarz wkradł się uśmiech. W pewnej chwili poczułam czyjś oddech okalający moją szyję, a za raz po nim serię pocałunków, które z szyji schodziły dalej na ramię.
- Czemu moja księżniczka nie śpi o tej porze ? - spytał Louis.
- Zimno mi było, znowu otworzyłeś w nocy okno - odpowiedziałam z uśmiechem - Tęskniłam za Tobą.
- Nawet nie wiesz jak ja za Tobą tęskniłem.
- Nie tak bardzo jak ja - stwierdziłam przegryzając wargę.
- Założymy się ?
- No dajesz - nie wiedzieć kiedy Lou przewiesił mnie przez ramię i zaczął biegać ze mną po pokoju. W końcu położył mnie na miękkim łóżku i wpił łapczywie w usta w między czasie ściągając moją piżamę. Nie chciałam być mu dłużna, więc powoli pozbawiałam go bokserek gdy do pokoju weszła Issy.
- Ludzie idzieee... - zatrzymała się w drzwiach, spaliła mega buraka i wyszła z pokoju.
- Teraz możemy dokończyć - stwierdził Lou.
- Teraz to mi się odechciało, panie wiecznie napalony - powiedziałam przez śmiech i podeszłam do walizki by wybrać jakieś ubranie na dzisiejszy dzień.
- Wcale nie jestem wiecznie napalony, to ty tak na mnie działasz.
- To działanie nie wpływa na nas dobrze.
- Nie rozumiem o czym mówisz - spojrzałam na niego spodełba - Aaaa już wiem, noo będziemy mieć dzidziusia, takiego słodkiego i takiego kuci kuci.
- Oraz wiecznie ryczącego i śliniącego się co chwilę, bo nie ma jeszcze zębów. Nie dzięki.
- Ty też taka byłaś, nie zapominaj.
- Tak na prawdę nie jestem pewna, czy chcę mieć to dziecko. Mam dopiero 18 lat, sądzę bym była gotowa na to.
- Ej ! Tylko mi tu bez takich - chłopak podszedł do mnie i przytulił od tyłu - Damy radę, jest moja rodzina, nasi przyjaciele jakoś będzie.
- Czemu ty masz zawsze takie pozytywne nastawienie do życia ? - spytała odwracając się do niego przodem i wtulając w idealnie wyrzeźbiony tors.
- Bo jestem szczęśliwy i jestem optymistą, ale złe dni także czasem mam - musnęłam malinowe usta chłopaka i poszłam do łazienki się umyć. Umyłam się, przebrałam, a włosy zostawiłam rozpuszczone.
- Mogę tak gdziekolwiek iść ? - spytałam z nutką nadziei, że odpowiedź będzie negatywna. Nie chciałam dzisiaj nigdzie wychodzić.
- No oczywiście ! Wyglądasz bosko - chłopak podszedł do mnie ucałował w nos. Przewróciłam oczami i ponownie wtuliłam się w Lou. Potrzebowałam teraz jego wsparcia i bliskości. Wsłuchiwałam się w rytmiczne bicie jego serca, było dla mnie kołysanka którą ja tylko słyszę - Lubię wsłuchiwać się w bicie twojego serca.
- Bije dla Ciebie - powiedział i ucałował mnie w czoło. Chłopak poszedł także do łazienki w celu porannej toalety i zeszliśmy na dół na śniadanie. Wszyscy już siedzieli przy stoliku.
- Heej, jak się spało po wczorajszej sytuacji ? - spytał Zayn za co od razu dostał z łokcia od Liama - No co ?!
- Wiesz, że to drażliwy temat dla Vivi.
- Spoko nic się nie stało - powiedziałam z uśmiechem - Chwila jak mnie nazwałeś ?
- Vivi, a co ?
- Nic, ale... moja mama tak mnie nazywała - uroniłam parę łez, które szybko starłam.
- Przepraszam - wstałam od stołu i tak od niechcenia podeszłam do Liama i go przytuliłam.
- Nic się nie stało, z zachowania bardzo mi ją przypominasz - powiedziałam z wielkim bananem na twarzy.
- Hahaha dobrze, że z charakteru - stwierdził przez śmiech.
- No wiesz, nie wiadomo czy na pewno. Może nie masz tego i owego - oznajmił Hazza i zaczął śmiesznie poruszać brwiami. Chłopcy zaczęli się przekomarzać i bić na niby, a wszyscy nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu. Nagle moje ciało straciło kontakt z grawitacją i spadłam z krzesła. Wszyscy zgromadzeni na sali patrzyli na nas jak na idiotów, ale nam to nie przeszkadzało. Po skończonym śniadaniu poszłam z Louisem na spacer. Wzięłam jeszcze swoją lustrzankę, by uwiecznić każdą chwilę spędzoną w NY. Oczywiście nie obyło się bez tłumu wrzeszczących fanek i nachalnych paparazzi. Szliśmy alejami Central Parku i cieszyliśmy się sobą. W końcu zmęczeni usiedliśmy na trawie w cieniu drzewa.
- Louieh... - spojrzałam na chłopaka - A jak je nazwiemy ?
- Ale co ? - spytał zdezorientowany.
- No dziecko, jak już się urodzi.
- Już o tym myślisz ? Przecież zostało nam jeszcze 9 miesięcy.
- Wiem, ale chciałabym by to było wyjątkowe imię. Takie rzadko spotykane.
- Hmm... Nie wiem, nigdy o tym nie myślałem - chłopak wzruszył ramionami i zaczął bawić się kosmykiem moich włosów. Nagle coś przykuło moją uwagę, żółte coś. Wstałam z ziemi i pociągnęłam Louisa za rękę w tamtą stronę. Zobaczyłam ' plamę ' żółtych kwiatów. Od razu przystawiłam aparat do oka i zrobiłam kilka zdjęć. Nagle telefon zakomunikował mi, że dostałam powiadomienie na Twitterze.
- Pozwoliłam robić sobie zdjęcia ? Jeszcze by je wstawiać do internetu ? - spytałam z ciekawskim uśmieszkiem.
- Chcę się pochwalić jaką mam zdolną dziewczynę - chłopak wytknął mi język, a ja odpłaciłam mu tym samym.
- Jesteś głupi - przewróciłam oczami i poszłam dalej przed siebie. Nim się zorientowaliśmy z godziny 12 zrobiła się godzina 17 i trzeba było wracać. Niechętnie weszliśmy do hotelu i od razu skierowaliśmy się do pokoju Lou. Na całe szczęście w hotelowym pokoju były kubki, herbata oraz czajnik, więc wstawiłam wodę i przygotowałam 2 kubki.
- W Niedzielę wyjeżdżamy - oznajmiłam, podając Louisowi kubek. Usiadłam obok niego, a on objął mnie ramieniem - Znowu będę tęsknić.
- Wiesz, że zawsze możesz zadzwonić.
- Ale ja wolę byś był koło mnie - udałam minę obrażonego dziecka i odwróciłam się plecami do szatyna. Po chwili poczułam ręce Lou oplatające się wokół moich bioder.
- Nie marudź i chodź się... - nagle Louisowi zadzwonił telefon. Nie chętnie odszedł ode mnie i odebrał. Ja z natomiast z nudów wzięłam jego gitarę i zaczęłam grać. Chłopak bardzo długo nie wracał, a mi co raz bardziej się nudziło. Włączyłam TV i latałam po kanałach, zatrzymałam się na MTV. Akurat leciała Ekipa z New Jersey. W między czasie dopadł mnie sen i opuściłam ciężkie już powieki.
*Oczami Louisa*
Nadal nie dociera do mnie świadomość, że zostanę ojcem. Vivianna liczy na mnie całym sercem, a ja nie wiem czy podołam temu. Dziecko to duży obowiązek, a ja lubię powygłupiać się i nie myśleć o tym, że mam 21 lat. Viv też to przeżywa, dopiero co sama była dzieckiem. Jednak z drugiej strony cieszę się. Od zawsze chciałem stworzyć rodzinę i w końcu mi się to uda. Nagle mój telefon zadzwonił i wyszedłem z pokoju. Spojrzałem na wyświetlacz dzwoniła moja mama.
- Hej mamo - powiedziałem radośnie.
- Cześć synku, jak tam w trasie ? Widziałam zdjęcia Twojej nowej dziewczyny. Dlaczego się nie chwalisz ?
- Tak jakoś wyszło.
- Twoje siostry bardzo chcą ją poznać - usłyszałem w oddali krzyki Lottie.
- Jak tylko będę w Londynie to poznacie ją wszyscy, chcę z nią przyjechać do Doncaster.
- No to świetnie, ale to będziesz musiał mi powiedzieć kiedy dokładnie.
- Wiem mamo. Przepraszam, ale muszę kończyć zadzwonię jeszcze do Ciebie. Pa kocham Cię.
- Ja Ciebie również synku - nacisnąłem czerwoną słuchawkę i wróciłem do pokoju.
- Kochanie, muszę Ci coś powiedzieć - szukałem jej po całym apartamencie, znalazłem ją dopiero śpiącą na kanapie. Wziąłem ją delikatnie na ręce i zaniosłem do pokoju. Usiadłem na brzegu łóżka i rozmyślałem nad wszystkim. Nagle ktoś wskoczył na mnie i zaczął mnie łaskotać, ale na marne.
- Ey nie masz łaskotek - ujrzałem roześmianą twarz mojej dziewczyny, która usiadła mi na kolanach.
- No nie mam, ale ty masz - od razu zacząłem ją łaskotać.
- Lou hahaha już hahaha przestań - mówiła przez śmiech. Przywarłem do jej ust swoimi i od razu pogłębiłem pocałunek. Bardzo mi jej brakowało, w końcu mam ją tylko dla siebie. Gdy byliśmy już w samej bieliźnie, dziewczyna ciągle patrzyła na mnie.
- Spokojnie, zaopiekuję się Tobą. Wiesz, że przy mnie nic Ci nie będzie - szepnąłem jej do ucha. Reszta poszła jak z płatka.
W TYM SAMYM CZASIE W LONDYNIE
*Oczami Ethana*
Wszedłem do siedzimy Modest! i od razu skierowałem się do głównego gabinetu firmy. Zapukałem i usłyszałem ciche proszę.
- O to ty, siadaj - powiedziała kobieta za biurkiem.
- Dzwoniłaś do mnie, stało się coś ?
- Mamy dużo do obgadania, jeśli chodzi o rozpad związku Louisa i Vivianny.
- Mamoo...
- Nie mów tak do mnie ! Tutaj jestem dla Ciebie szefową !
- Dobrze, przepraszam.
- Po za tym nie zmieniaj faktu, że teraz przez nią cierpisz.
- Bardziej przez Tomlinsona.
- Nie można go ruszyć, dzięki niemu i temu zespolikowi mamy pieniądze na wyścigi, nie zapominaj, że bierzesz w nich udział.
- Wiem mm... szefowo.
- Gdy wrócą z Londynu, zemścimy się na nich. Obydwoje - pokiwałem tylko głową i wyszedłem z firmy.
-------
Trutututuuum !
Napisałam :D Jaram się nim bardziej niż Harry Louisem *.* A zwłaszcza końcówką :D Co o niej myślicie ?
Ponad 15k wyświetleń ?!
Woow ! Jejku ! Ja cie nie mogę karol ! *______*
Dziękujeeeemy ! ♥ Love ya ! xx ~ Ells ^^
Jeej... Jestem pierwsza :) a tak ogólnie, to KOCHAM tego bloga... Świetnie piszecie... Już nie mogę się doczekać następnego :**** much love and much weny :***
OdpowiedzUsuńHej... to ja, Chanel K. ale jak na zlosc nie moge zalogowac sie na swoje konto:/ Rodzial jak zwykle super i nie moge doczekac sie na nowy :D Ale bedzie sie dzialo... :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Po prostu najlepszy! :D :*
OdpowiedzUsuńA końcówka zajebista! :*
Czekam na następny! :D
Wpadnij do mnie jak masz czas:
http://wszystko-o-nich.blogspot.com/
Buźka! :*
Super rozdział! ;* <33
OdpowiedzUsuńProszę niech Viviana i Louis będą razem na zawsze!!! Xx,.
Ale zajebisty rozdział :) czekam na next'a
OdpowiedzUsuńSuper ! :D <3 Ej w moim opowiadaniu też jest Ethan xd Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńCzemu piszesz tak mało o Zaynie. ;cc ?
OdpowiedzUsuń43 proszę !
OdpowiedzUsuńJeju ale to jest cudne *.*
GENIALNE♥
Uuuuu od początku nie podobał mi się ten Ethan , teraz powoli wszystko się wyjaśnia. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń , oaz więcej historii o związkach pozostałych chłopaków z 1D. : )
OdpowiedzUsuńŚwietne. + Zapraszam do mnie http://opowiadaniehappy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńco im zrobią? może doprowadzą Viv do poronienia ze stresu?
OdpowiedzUsuń:(
Nie wiem nie wiem :D Musicie czekać na dalsze rozdziały ♥
UsuńZaczęłam czytać i stwierdzam że genialny.!! Podoba mi się pod każdym względem..:) Gratuluję pomysłowości i weny.!! XD
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na blog o Justinie Biebrze i 1D..:) x