środa, 29 maja 2013

Rozdział 60.

*Oczami Isabelli*

 Stanęłam przed lustrem, za wszelką cenę unikając swojego odbicia, tępo wlepiłam wzrok w punkt znajdujący się na suficie. Nie mogąc już uciekać przed samym sobą, skierowałam oczy na lustrzane odbicie. Struktura oczu zaszkliła się łzami, a jedna z nich spłynęła po policzku. Otworzyłam jedną z szuflad, po czym wyszperałam z jej głębi żyletkę. Chwyciłam ją w dłoń, ale ostry przedmiot się z niej wypadł, co spowodowały trzęsące się ręce. Schyliłam się ku niej, podnosząc ją, złapałam się za uchwyt szuflady. Odkręciłam korek z wodą, a ciecz tryskająca z kranu opryskiwała białą umywalkę. Skierowałam ostrze na nadgarstek, mimo ogromnego strachu wykonałam pierwsze w moim życiu, płytkie cięcie, krew kreśląc własną drogę spływała po obrzękniętej skórze. Wpatrywałam się w okaleczone miejsce, aż dotarł do mnie przeszywający ból. Drugą dłonią zacisnęłam bolący nadgarstek, pomimo okropnego uczucia chwyciłam ponowie żyletkę. Już dotknęłam ją skóry, gdy do moich uszu dobiegł skrzyp otwieranych drzwi, zakrwawione ostrze wyślizgnęło się z dłoni. Ścisnęłam ponownie nadgarstek, po czym w przeciągu sekundy odwróciłam się w tył. Wzrok spoczywający jak do tej pory w martwym punkcie, skierował się na Niall'a stojącego na początku wejścia. Ze łzami w oczach, wymówiłam krótkie
-Prze...prze...przepraszam - Chłopak popatrzył na mnie załzawionym oczami, w których malowało się przerażenie.
W pewnej chwili poderwał się z miejsca,a bukiet róż, ówcześnie trzymany w prawej ręce, bezdźwięcznie opadł na podłogę. Będąc już przy mnie, ścisnął zakrwa
wiony nadgarstek, na co ja zareagowałam syknięciem. Próbowałam wyrwać dłoń, ale Niall był zdecydowanie silniejszy. Z coraz to potęgującego bólu, zsunęłam się na podłogę, chłopak widząc moje cierpienie, nerwowo wysypywał zawartość szuflad, w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu. Nie wyszukawszy odpowiedniej rzeczy, ze sterty różnorakich przedmiotów, zdjął koszulkę, po czym oderwał kawałek materiału. Po chwili tkaniną, ciasno przewiązał nadgarstek. Złapał mnie za rękę, układając
ją na swojej szyi, chwycił mnie pod kolanem, następnie uniósł. Przeniósł mnie na łóżko, odkładając mnie na nim zasiadł obok. Wtuliłam się w jego nagi tors, i nie wiedząc kiedy zasnęłam w objęciach blondyna.

*Oczami Niall'a* 

 Kiedy dostrzegłem,że Isabella zasnęła na moim torsie delikatnie ułożyłem ją na zaścielonym łóżku. Sam wstałem z wyżej wymienionego łóżka, po czym skierowałem się do szafy. Z jej ubrań, wygrzebałem moją koszulkę, po czym nałożyłem ją na siebie. Podszedłem do śpiącej dziewczyny, po czym szczelnie nakryłem ją kocem, ówcześnie wyciągniętym z szafy. Kucnąłem przy łóżku, ruchem dłoni naciągnąłem na nią koc, który wcześniej ściągnęła z siebie. Chociaż wiedziałem, że jest już bezpieczna, to nadal biłem się z myślami. Jedna z tych myśli szczególnie nie dawała mi spokoju. Czy ona chciała popełnić samobójstwo? Nie mogłem dłużej wytrzymać przytłaczającej mnie nie odpowiedzi, postanowiłem zająć się czymś, aby chociaż na chwile zapomnieć. Uniosłem się z poprzedniej pozycji, następnie udałem się w stronę łazienki. Zabrałem się za sprzątanie pomieszczenia, po chwili toaleta lśniła od czystości. Opuściłem pomieszczenie, po czym pokój i udałem się w stronę kuchni. Przemierzając dom, w którym panowała grobowa cisza, w końcu dotarłem do celu. Wiedząc, że ranę Iss, trzeba zaopatrzyć w profesjonalny sposób, odnalazłem apteczkę, otwierając ją, wyjąłem potrzebne do zrobienia opatrunku rzeczy. W przeciągu minuty, znalazłem się u jej boku. Byłem pewny, że podczas snu nie odczuje cierpienia, więc w krótkim czasie wykonałem profesjonalny opatrunek na zranionym miejscu. Objąłem ramionami drobniutką figurę dziewczyny, po czym zasnąłem wyczerpany całą tą sytuacją. 

 *Tydzień później* 
Wysiadając z samochodu ujrzałem Isabelle, siedzącą w oknie. Kiedy spostrzegła, że ją obserwuję, jej kąciki uniosły się do góry, ukazując rząd białych zębów. Stanąłem jak wryty i podziwiałem jej urodę, która wyglądała tak jak dawniej. Gdy dziewczyna znikła z mojego pola widzenia, skierowałem się w kierunku drzwi. Wchodząc do domu, dostrzegłem brunetkę na schodach. W sekundzie znalazła się obok mnie, po czym zarzuciła ręce na moją szyję, w wyniku czego wylądowaliśmy na podłodze. Dziewczyna zachichotała, po czym wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. Wstając, pomogłem jej również wstać. Złapała mnie za nadgarstek, po czym pociągnęła mnie wprost do salonu. Popatrzyłem na zegar wiszący nad telewizorem, który wskazywał godzinę 11:00. Zerwałem się z miejsca, po chwili opuściłem dom, ówcześnie żegnając się z Iss. 

 *Oczami Isabelli*

 Po tym jak Niall, opuścił dom poszłam do kuchni. Będąc w niej otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z jednej z półek sok pomarańczowy. Nalałam napój do szklanki, po czym udałam się do salonu. Opadłam na stos poduszek znajdujących się na sofie, następnie wzięłam do ręki pilota i włączyłam telewizor. W sumie to nie było nic ciekawego, także bez sensu cykałam po kanałach, w międzyczasie sączyłam ze szklanki sok. Moje nudne zajęcie przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili do moich uszu dobiegł znajomy głos Niall'a - Jestem kochanie- Zeskoczyłam z sofy, po czym wbiegłam na korytarz. Ujrzałam blondyna, który na rękach trzymał Rosalie. Od razu zabrałam z jego rąk maluszka, po czym mocno ją przytuliłam. - Kochanie no cóż, zapomniałem ci powiedzieć - popatrzyłam na niego pytająco - Zajmiemy się Rose do jutra - Uśmiechnięta od ucha do ucha podbiegłam do chłopaka, cmokając go w policzek, przekazałam mu malucha. Zabrałam rzeczy potrzebne do opieki nad dzieckiem i zaniosłam je do mojego pokoju. Zeszłam na dół, a Niall grał na gitarze, ciche dźwięki wydobywające się z instrumentu uspokoiły płaczącą Rose. Wzięłam ją na ręce, ułożyłam ją na swoich kolanach, zatapiając się w muzyce granej przez blondyna. Dzień mijał w przyjemnej atmosferze, aż nadszedł wieczór. Śpiącego malucha, Niall przeniósł do łóżeczka w moim pokoju,a sam zniknął gdzieś na górze. 


 *Oczami Niall'a* 

 Leżałem na łóżku, gdy do pokoju weszła Issy. Dziewczyna wygrzebała z szafy bieliznę oraz piżamę, po chwili zamknęła za sobą drzwi od łazienki. Po jakimś czasie, zapukałem do drzwi. Od razu je otworzyła, a jej sylwetka wyłoniła się z głębi pomieszczenia. Nie mogłem się oprzeć jej urokowi, moje dłonie powędrowały na jej talię, a usta kilkakrotnie musnęły jej dekolt, szyję, szczękę. W końcu znalazły cel na ustach dziewczyny, wpiłem się w nią z dużą siłą, ale to nie przeraziło brunetki, odwzajemniła w przyjemny sposób pocałunek. Nie przerywając pocałunków, opuściliśmy toaletę. Zabrałem się za zdejmowanie jej koszulki, a ona nie była dłużna, podsunęła moją bluzkę, szczypiąc moją skórę przyprawiała mnie o dreszcze pełne rozkoszy. Opadliśmy na łóżko, pozbawieni górnej garderoby, coraz zachłanniej oddawaliśmy pocałunki. W pewnym momencie brunetka, jęknęła w moje usta 
- Niall przestań - Mimo wielkiej nie chęci odsunęłam się od dziewczyny, a ta wstała z łóżka, po czym podeszła do płaczącej Rosie. Kiedy zyskała pewność,że maluch śpi, wróciła do łóżka, wchodząc pod kołdrę, wtuliła się w mój tors. W pewnej chwili znużył nas sen.
_______________________________________________________________________ Witam Was Ada XXX. Przepraszam, że tak długo, ale miałam bardzo dużo zajęć i tak wyszło. Powyżej Rozdział 60. Jak wiecie to już czwarty pisany przeze mnie rozdział, mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej. ^^ Jeszcze raz przepraszam, oraz dziękuję za 5 komentarzy po Rozdziałem 57. Pozdrawiam...!

7 komentarzy:

  1. Supeerr!! <3, W końcu się pogodzili! :DD
    Dalej xx.! ;'*

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu razem! Podobają mi się twoje rozdzialy

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi też się bardzo podobają, miło się je czyta :)
    Ale chcę się przyczepić do jednej rzeczy. W komentarzach pod niedawną "Uwagą" ktoś napisało o pojawiającej się czasem dziurze w ciągu przyczynowo-skutkowym. W tym rozdziale właśnie takie coś mi się rzuciło w oczy - mianowicie kilka ostatnich linijek. Nigdzie wcześniej nie jest wspomniane, że Rose płacze, a tu nagle dziewczyna porzuca faceta mimo chęci i idzie to sprawdzić, a się okazuję, że dzieciak i tak śpi. Przepraszam za takie lekkie czepialstwo, po prostu ktoś na to zwrócił uwagę i myślę, że słusznie :P
    Anyway, poza tym bardzo fajnie, no i w końcu się nieszczęśliwcy pogodzili, zamiast masochistycznie się na siebie fochać :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo...
    W końcu się pogodzili. :) Aww..
    No to tak.
    Nie wiem jak tak można?
    To jest skandal.
    Naprawdę nie rozumiem tego jak można tak dobrze pisać? :D
    Jesteś cudowna. :*
    Czekam na next. :)
    Zapraszam do siebie:
    http://musiszpodjacryzyko.blogspot.com/
    Nowy rozdział i wygląd.
    Pozdrawiam. :D
    Buźka! :*

    OdpowiedzUsuń