środa, 22 maja 2013

Rozdział 59.

*Oczami Vvianny*

Z samego rana Louis pojechał po Rosallie. Strasznie za nią tęskniłam i nie mogłam się doczekać kiedy znów będzie w Londynie. Mnie natomiast nie chciało ruszyć się z domu, po ostatniej sytuacji z Mattem nie miałam najmniejszej ochoty na wychodzenie, a co najgorsze spotkanie go gdzieś na mieście. Spojrzałam na zegarek, była dopiero punkt 11, więc postanowiłam jeszcze pospać. Niestety nie dane mi to było, bo ktoś nieustannie dzwonił do drzwi. Leniwie wstałam z łóżka okryłam się cieplutkim szlafrokiem i zeszłam otworzyć.
- Nie widać, że jak nikt nie otwiera to nikogo nie ma ?! - od razu pojechałam z grubej rury.
- Vivkaa ! - krzyknęła osoba i od razu rzuciła się w moją stronę.
- Boże, Vicky ?! - od razu poznałam ten piskliwy głosik mojej przyjaciółki. Nikt tak nie piszczy jak Vicky Black. Najbardziej zwariowana i imprezowa dziewczyna w Wielkiej Brytanii. Kiedyś gdy jeszcze mieszkałyśmy po sąsiedzku zaliczałyśmy najlepsze imprezy, ale Vicky przeprowadziła się do New Castle i kontakt nam się urwał - Co ty tu robisz ?
- Przyjechałam na weekend, trzeba świętować Twoje urodziny ! Już sobie to wyobrażam chłopaki, imprezy, zakupy, alkohol i... SOLARIUUM ! - zapiszczała i wbiegła do domu rozwalając się na kanapie - Nieźle się urządziłaś. Byłam najpierw u tej Twojej Lilly i powiedziała, że wyprowadziłaś się, nie wnikałam już tylko kazałam podać adres i przyjechałam. To jak kiedy wychodzimy na caaaałą noc na miasto ? - zapomniałam wspomnieć, że razem z Lilly miałyśmy małą przerwę od siebie i w tym czasie poznałam Vicky. Ona nauczyła mnie jak korzystać z życia.
- Nie wiem, nie długo  powi...
- No dajesz maleńka ! Odkąd wyprowadziłam się do New Castle nie miałyśmy kontaktu. No proooszę.
- Ehh czekaj tutaj, pójdę się ogarnąć - pobiegłam na górę i od razu zamknęłam się w łazience na poranną toaletę. Umyłam się, ubrałam, włosy zaplotłam w kłosa i byłam gotowa do wyjścia - Dobra już jestem.
- No nareszcie ! Ile można czekać ?! - w tej chwili pojawił się Louis z Rose - Cześć.
- Hej - odpowiedział i wyjął małą z nosidełka - Jak podjeżdzałem to akurat zasnęła.
- To dobrze, idź zanieś ją na górę - uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę Vicky.
- Kto to jest ? - spytała.
- To jest Louis i Rose - odpowiedziałam i poszłam do kuchni, by wypić moją dzienną dawkę kawy.
- Ale kim oni dla Ciebie są ? Kuzyn przyjechał z córką.
- Akurat nie - odpowiedział wchodzący do kuchni Lou i obdarował mnie buziakiem w usta - Ja jestem jej chłopakiem.
- Hahahahah Vivka ty i chłopak ? Hahahahaah ! Jeszcze mi powiedzcie, że to małe bobo jest wasze !
Noo... tak. - powiedziałam niepewnie. Dziewczyna przestała się śmiać i spojrzała na nas ze zdziwieniem - Po prostu zaliczyliśmy małą wpadkę, ale jednak cieszymy się, że Rosallie jest z nami.
- Vivka, proszę Cię ! Chłopaka jeszcze ścierpię, ale dziecko ? Nie tak sobie wyobrażałam kolejną imprezowiczkę Viviannę Parks.
- Słuchaj koleżanko - głos zabrał Louis - Nie wiem kim jesteś i z jakiej paki się tutaj wzięłaś, ale jeśli masz obrażać Vivkę, mnie, a co najgorsze Rose to lepiej wyjdź.
- Ja ? Ja jestem Vicky, mieszkam w New Castle i przyjechałam swiętować urodziny Vivi, a ty nie wiem z jakiej paki wyganiasz mnie z domu mojej koleżanki.
- Vicky to jest nasz dom - dodałam. Od razu mina jej zrzedła i patrzyła w punkt na ścianie - Raczej nici z naszego wypadu.
- O niee, nie przeszkadzajcie sobie. Ja zostanę w domu i może uda mi się skleić jakąś piosenkę. Jakoś ostatnio mi nie wychodzą.
- No okeej, to ja będę pod wieczór jakoś.
- Spoko. Kocham Cię !
- Ja Ciebie również - wysałam mu buziaka w powietrzu i wyszłam. Od razu napotkałam srogie spojrzenie dziewczyny.
- Vivianno Parks, zawiodłam się na Tobie. Dziecko ? Zawsze powtarzałyśmy sobie, że żadnych dzieci, tylko zabawa. Do tego ten Louis, za kogo on się uważa ? To, że jest w najpopularniejszym zespole nie oznacza, że może wszystko !
- Vicky ludzie się zmieniają. Jeśli chodzi o Louisa, to nie pozwoli by coś mi lub Rose stakiego, na samym początku miałam o nim takie samo zdanie, ale gdy go poznałam stał się dla mnie inną osobą.
- Ja nie mam zamiaru zmieniać o nim zdania, ale co będziemy teraz gadać o chłopakach. Idziemy na zakupy ! - podbiegłyśmy i wskoczyłyśmy do autobusu. Uwielbiałam nimi jeździć, zawsze oglądałam widoki miasta i machałam nieznajomym z góry. Wysiadłyśmy na odpowiednim przystanku i już byłyśmy pod centrum. Przymierzałyśmy masę ciuchów i dodatków, nie było sklepu z którego byśmy wyszły bez ani jednej torby. Po zakupowym szale poszłyśmy przejść się do parku, usiadłyśmy na jednej z ławek i rozkoszowałyśmy się pierwszym pięknym dniem. W pewnej chwili Vicky wyciągnęła z torby paczkę papierosów i włożyła jedną fajkę do ust od razu ją zapalając.
- Chcesz ? - spytała i podała mi odpalonego papierosa. Strasznie się wachałam, zapalić czy nie. Gdyby był tutaj Louis od razu wyrwał by mi papierosa z ręki i wyrzucił go. - No dalej, wiem, że chcesz - już miałam go prawie przy ustach gdy mój rozsądek się odezwał i oddałam fajkę Vicky.
- Nie ja nie mogę, gdyby Lou się o tym dowiedział nie wiem co by mi zrobił, do tego mam dziecko i...
- Ahh ! A ty znowu z tym bachorem, Vivka nie jesteś przywiązana do tego czegoś !
- Owszem jestem ! Do tego jaki przykład daję swoim fanom ?! Że palenie popłaca, że fajnie się pali ?!
- Jakim fanom, o czym ty mówisz ?
- Razem z Lilly, Issy i Van wygrałyśmy tegoroczną edycję X-Factora i nagrałyśmy płytę. Mamy swój własny fandom - Headers, który z każdym dniem się powiększa ! Ale ciebie to i tak nie obchodzi, bo dla ciebie ważniejsze jest picie, palenie i imprezy ! - powiedziałam na jednym wdechu - Sorry, ale rodzina czeka na mnie w domu. Cześć - wzięłam swoje torby i skierowałam się do domu.
- Jesteś żałosna i tyle ! - usłyszałam jeszcze jej wołanie, ale nie zwracałam uwagi. Gdy tylko weszłam do domu usłyszałam gitarę, ale jedno mi nie pasowało, w przedpokoju zauważyłam buty Hazzy i Nialla.

- Wróciłam już - zakomunikowałam. W sypialni zastałam Harrego bawiącego się z Rose - Cześć Harry.
- No siema mamuśka, jak tam wypad ?
- Jakoś. Gdzie Louis ? - dodałam po chwili, oczywiście nie otrzymałam odpowiedzi. - Harry !
- Co ? A, stoi na balkonie z Niallem i gadają o czymś. Pewnie o nim i Issy - od razu poszłam na balkon. Nie rozumiałam czemu Niall poszedł do Louisa, a nie do Liama. Szczerze mówiąc mój chłopak nie umie dawać dobrych rad. Czasami się zastanawiam czy Jay nie upuściła Lou gdy był mały, bo zachowuje się jak 5 letnie dziecko.
- Jestem już - ponowiłam odpowiedź gdy weszłam na balkon - I jak się czujesz Niall ?
- Jakoś, nie wiem co mam myśleć. Kocham Issy całym swoim sercem, ale jednak nie wiem czy umiem jej znów zaufać - oddelegowałam Louisa do pokoju, a sama ustałam przy poręczy koło blondynka i położyłam głowę na jego ramieniu - Słyszałem też jak strzeliłaś z liścia Mattowi.
- Hahahah noo, z lekka mnie poniosło.
- Z lekka ? Podobno do tej pory ma różowy ślad - oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Wracając do tematu, proszę Cię przemyśl to. Ona nie daje rady bez Ciebie - samotna łza spłynęła chłopakowi po policzku. Bez wahania go przytuliłam. Uwielbiałam się do niego przytulać, bo co jak co, ale Nialler najlepiej przytulał - Obiecasz mi ?
- Tak, obiecuję.
- To dobrze. Chodź już się boję co Louis i Harry zrobili - weszliśmy do pokoju, ale nikogo tam nie zastaliśmy, usłyszałam śmiechy z pokoju Rose, od razu szybkim krokiem weszłam do pomieszczenia. Cały pokoik włącznie ze sprawcami był w pudrze dla dzieci - Powariowaliście ?!
- No przewijaliśmy Rose i tak jakoś troszkę mi się wysypało na spodnie Harrego, a później...
- Ja wysypałem troszkę na głowę Louisa - dodał Harry - No i tak wyszło.
- Tak wyszło ?! - podeszłam do Rose ona także była cała w białym proszku - Idę ją umyć, a jak wrócę, ma tutaj lśnić, zrozumiano ?
- Taak mamo - powiedzieli jednocześnie. Wzięłam małą do łazienki, napuściłam ciepłej wody i ją umyłam. Po wszystkim przebrałam ją i nakarmiłam. Oczywiście nie mogłam jej położyć w łóżeczku, więc zaniosłam ją do naszej sypialni i położyłam na łóżku. Sama nie wiedząc co robić, zaczęłam grać na gitarze, dawno nie miałam jakiegokolwiek kontaktu z muzyką. Gdy tylko zakończyłyśmy promocję płyty nie było nas w studio, nic nie nagrywałyśmy - zapomniałyśmy o tym kompletnie.
- Viv posprzą... - do pokoju wszedł Lou.
- Cicho bo zasypia ! - uciszyłam go i kontynuowałam grę - Jak wam idzie ?
- Wszytko posprzątane, przepraszamy.
- Następnym razem nie będę taka miła - syknęłam. Delikatnie wzięłam małą na ręce i zaniosłam do pokoju. Po wszystkim zeszłam na dół i zaparzyłam sobie mocnej kawy.
- Gdzie jesteś ? - usłyszałam wołanie mojego chłopaka.
- Kuchnia - odpowiedziałam bez emocji i nadal piłam swój napój. Poczułam ręce oplatające się wkoło mojej talii i ciepły oddech na mojej szyji.
- Chłopcy już pojechali, Rose śpi może coś zrobimy ?
- Nie myśl sobie, nadal jestem na was zła. Co wam do głów strzeliło ?!
- Jakoś tak, ale to było przez przypadek.
- Louieh znam Cię i w Twoim wypadku żarty nie są robione ' nie chcący ' - odwróciłam się do niego przodem - Chcę byś w minimalnym stopniu znormalniał. Oczywiście nie chcę byś był jakimś kolesiem o humorze prawniczym, bo zakochałam się w tym rozrywkowym chłopaku, ale niektóre rzeczy potrzebują powagi.
- Rozumiem to w 100% jeszcze raz przepraszam - wtuliłam się w niego i wdychałam zapach jego mocnych perfum - Czemu tak wcześnie wróciłaś ?
- Pokłóciłam się z Vicky. Chciała mi dać...
- Co dać ?
- Nooo fajkę - spojrzałam na niego ostrożnie, jego twarz nie wyrażała nic - Ale nie zapaliłam, nie chciałam naprawdę - znów żadnej odpowiedzi - Louis do cholery ! Nie zapaliłam rozumiesz ? Nie wzięłam tej idiotycznej fajki do ust ! Ze względu na Ciebie, Rose i fanów. Proszę odezwij się do mnie.
- Jestem z Ciebie dumny - jeszcze bardziej mnie przytulił, w pewnej chwili nie mogłam złapać oddechu, ale miałam to gdzieś.
- Czyli nie jesteś na mnie zły ?
- Skądże ! - musnęłam jego wargi uśmiechnęłam w jego kierunku. Po chwili poczułam kolejny pocałunek tym razem zachłanniejszy i bardziej namiętny. Lubiłam zawsze przygryzać dolną wargę Lou.
- Nie wiem jak ty, ale ja już idę spać. Zmęczona jestem tym dniem - pobiegłam do łazienki i od razu wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda zrelaksowała mnie i stałam się jeszcze bardziej śpiąca. Po wszystkim wskoczyłam do łóżka szczelnie zakrywając się pościelą i zasnęłam.
--------------
Hello ! xx
Macie taki 59 rozdział ;D Jak narazie u Vivi i Louisa nic się nie dzieje, za dużo przeżyli jak na razie ;-)
Dziękujemy za każdą chwilę poświęconą blogowi, to jedynie wasza zasługa, że tak daleko zaszliśmy. :3
Nie będę was zamęczać swoimi dalszymi wypocinami, ale na koniec powiem wam, że...

KOCHAM WAS ! ♥ ~ Ells ^^
P.S. Postaracie się pobić rekord komentarzy, czyli 14 komentarzy pod tym rozdziałem ? ; >
W zamian kolejny rozdział pojawi się szybciutko :3

11 komentarzy:

  1. Super rozdział po prostu B O S K I !!
    Perspektywy Viv i Lou są najlepsze
    WENY :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, cieszę się, że Viv nie zapaliła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział <3 czekam na kolejne! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski uwielbiam tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super kocham ten blog ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Juz nie muesz mowic ze tez was kocham i ze kocham tego bloga bo zawsze to pisze pod kazdym rozdzialem.. a co mi tam.. KOcham was i bloga XD (glupia ta Vivky jak nie wiem.. jakas jeszcze "smarkula")

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny rozdział
    mam nadzieję że szybko pojawi się więcej niż 14 komentarzy
    sorry, że nie komentuję ale czytam zawsze
    życzę weny i czasu do pisania

    ps. krótki komentarz bo nie jestem w tej dziedzinie mistrzem :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! :*
    Nie mogę się do czekać następnego. :D
    Życzę weny. :P
    Zapraszam do siebie:
    http://musiszpodjacryzyko.blogspot.com/
    Pozdrawiam. :D
    Buźka! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. naprawde świetny rozdział :) Nie moge doczekać sie 60 rozdziału. Jak to szybko leci.. rozdział, potem następny i już mamy 60 :) staram się komentować wszystie rozdziały :) zapraszam do mnie
    http://we-and-guys-from-one-direction.blogspot.com/
    Buziaczki :*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się ten rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń