niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 27.

*Oczami Louisa*

Dzisiaj spałem u Viv. Chciałem wiedzieć, że nic głupiego sobie nie zrobi. Spałem jak zabity, gdy nagle obudził mnie krzyk Vivianny. Od razu zacząłem budzić dziewczynę. W końcu otworzyła oczy, cała była zapłakana. Od razu przygarnąłem ja do siebie i zacząłem głaskać po plecach.
- Byłaś z tym u psychologa ? - wypaliłem ni stąd ni zowąd. Nawet nie wiem czemu mi taki pomysł do głowy przyszedł.
- Byłam u paru, ale nic mi nie pomogli, a czasami nawet pogarszali sytuację - powiedziała. Wytarłem jej łzy z policzka i zacząłem głaskać go wierzchem dłoni - Zauważyłam, że od czasu naszej pierwszej randki w ogóle nie krzyczałam. Aż do dzisiaj.
- Czyli mam rozumieć, że dzięki mnie te krzyki zniknęły tak ?
- Dokładnie - spojrzałem na sufit i co raz bardziej zacząłem się uśmiechać - Jejku gdyby nie uszy to ten uśmiech miałbyś w koło głowy, a właściwie czemu się tak uśmiechasz ?
- Bo jestem dumny z siebie, z nas - musnąłem lekko usta dziewczyny - Mówiłem Ci już, że Cię kocham.
- Hmm... jeszcze nie - stwierdziła Viv z zadziornym usmieszkiem.
- Kocham Cię - szepnąłem jej do ucha.
- Ja Ciebie też - Viv wtuliła się we mnie - Ey mam pomysł !
- Zamieniam się w słuch.
- No bo Niall też śpi u nas, więc możemy wysypać łóżko solą i się posika - oznajmiła Viv przez śmiech. Viv pobiegła szybko po sól do kuchni i już po chwili szliśmy cicho do pokoju Nialla. Podniosłem lekko kołdrę, a Vivianna wysypała sól. Nagle Niall zaczął się budzić, szybko wślizgnęliśmy się pod łóżko i czekaliśmy aż Niall znowu zaśnie. Nie musieliśmy długo czekać, nasz śpioch od razu zasnął. Szybko wysypaliśmy resztę soli i pobiegliśmy do pokoju. Wzieliśmy jeszcze telefon Nialla i zrobilismy masę zdjęć.
- Jesteś świrnięta ! - stwierdziłem - I to porządnie.
- Dobiero teraz się o tym dowiedziałeś ? - nagle usłyszeliśmy krzyk Nialla. Vivka ugryzła kołdrę by tylko nie zacząć się śmiać. Do pokoju wpadł zły Niall.
- Przyznawać się, ktore to zrobiło ?! - oboje popatrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać - Jesteście dziecinni.
- Czego się czepiasz ? - spytała Viv - To już pożartować nie można i zwykłego kawału zrobić ?
- Można, ale nie taki chamski - w drzwiach stanęła Issy i dała żarłokowi czyste bokserki.
- Issy ty też będziesz się czepiać ?! Przecież nic złego nie zrobiliśmy ! - prychnęła dziewczyna, gdy wybierała na dziś ubrania - Jeszcze jakiś problem ?
- Nie - burknęła Issy i poszli z Niallem do siebie.
- Jaka ona jest sztywna ! Nie da się z nią pożartować, niech już Lills wraca, bo tutaj zwariuje - Vivianna poszła do łazienki.
- Kochanie - zapukałem do łazienki - Mogę wejść na Twittera ? Bo mi komórka padła, a druga nie ma dostępu.
- Spoko nie krępuj się - poszedłem do pokoju i odpaliłem laptopa. Na pulpicie miała nasze zdjęcie. Uśmiechnąłem się i włączyłem przeglądarkę. Wpisałem adres strony i po chwili już się załadowała. Viv akurat nie wylogowała się. Byłem ciekawy czy pisze z jakimiś fankami, ale nie chciałem być wścibski. Jednak ciekawość wzięła górę, wszedłem w interakcję i zobaczyłem mnóstwo hejtów o to, że Viv jest ze mną tylko dla sławy. Były nawet groźby. Nie mogłem na to patrzeć szybko wylogowałem się z jej konta i wszedłem na swoje konto. Byłem zły na swoje fanki, że oceniają Viviannę choć jej nie znają. No dobrze, może jest wredna i zbuntowana, ale to jest tylko maska. Tak naprawdę Vivka jest wrażliwą dziewczyną i bardzo szybko można ją zranić, a ona nie wybacza tak po prostu. Do pokoju weszła uśmiechnięta od ucha do ucha. Jak zwykle była nieziemsko ubrana. Patrzyłem na nią smutnym i rozżalonym wzrokiem.
- Lou co się stało ? - dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła głaskać po policzku.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Ale czego ?
- O tych wszystkich hejtach, które piszą do Ciebie - Viv nic nie powiedziała. Po jej policzku spłynęła łza, którą od razu starłem i przytuliłem ją.
- Nie chciałam byś miał jeszcze więcej przykrości i problemów przeze mnie - powiedziała łamiącym się głosem.
- Nie płacz błagam Cię, kiedy patrzę na Ciebie gdy płaczesz to serce mnie boli, bo jestem bezsilny by Ci pomóc.
- Głuptasie, ty swoją obecnością sprawiasz, że z niecierpliwością czekam na kolejny dzień - dziewczyna popatrzyła mi w oczy, a ja lekko musnąłem jej usta - Too co dziś robimy ?
- Hmm nie wiem, a co chcesz ? - nagle mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Hazzy, wcisnąłem od razu zieloną sluchawkę - Co je...
- Skype teraz ! - powiedział i się rozłączył. Vivka zalogowała się na komunikator i od razu przyszło połączenie od Hazzy - Hello !
- No siemka - krzyknęła Viv - Jak tam romantyczny wyjazd ?
- A bardzo dobrze, a co u was ? - spojrzałem na dziewczynę.
- Emm... świetnie ! Wszystko jest okej - zaśmiałem się i objąłem czarnowłosą. Jednak Harremu posłałem porozumiewawcze spojrzenie. Wiedziałem, że zrozumie.
- Kiedy wracacie ? - spytała dziewczyna.
- Jutro rano powinniśmy być - oznajmił z uśmiechem Harry. Nagle w kamerce pojawiła się Lilly.
- Błagam Cię Lilly przyjedź już, bo ja tutaj nie wyrabiam z nimi ! - krzyknęła Vivka.
- Hahahah, gwałt zbiorowy ?
- A żebyś wiedziała ! - spojrzałem na Viv i zacząłem ją łaskotać - Lills kochana pomóż mi ! Hahahhaa, Lou no przestań !
- Louis nie łaskocz mojej żony ! Ona jest moja - powiedziała Lilly, spojrzałem na dziewczynę z miną WTF?!. Hazz zrobił to samo - No co ?
- Mój mężuś dobrze gada bez jej zgody nie można mi nic robić - powiedziała przez śmiech Vivianna.
- Ale Twojego mężusia nie ma tutaj, więc mogę robić co chcę - znowu zacząłem ją łaskotać.
- Eyeyeyey ! - powiedział Harry - Pamiętajcie, że wasz tatuś wszystko widzi.
- Tatuś jest daleko, nic nie zrobi - zaczęliśmy się z Viv całować, namiętnie całować. Usłyszeliśmy tylko ' Fuuj ' ze strony Harrego i zakończyliśmy połączenie.
- Wariat, ale i tak Cię kocham - Vivka poczochrała mi i wstała z łóżka - Chodź idziemy do centrum.
- Chce Ci się ?
- No oczywiście ! - wzruszyłem ramionami i poszedłem za dziewczyną do drzwi. Wyszliśmy na ulicę, słońce świeciło, ptaszki śpiewały WIOSNA PEŁNĄ PARĄ ! Złapałem ją za rękę i skierowaliśmy do centrum handlowego. Vivka wtuliła się w moją rękę i położyła głowę na moim ramieniu. Oczywiście nie obyło się bez paparazzi i ich wścibskiego nosa. Widać, że Viv przyzwyczaiła się do ciągłego fotografowania i już jej to nie przeszkadza. Objąłem ją i uśmiechnąłem prommiennie, na co ona dała mi buziaka w policzek. Bylismy w wielu sklepach, nakupowaliśmy masę ciuchów. Oczywiście nie obyło się bez kawy w Starbucks'ie. Weszliśmy do kawiarni, usiedliśmy przy pamiętnym stoliku. To przy nim się poznaliśmy, nasze początki nie były tak piękne, jak można sobie wyobrazić, ale teraz dzięki temu początkowi jest jak jest. Poszedłem zamówić kawę, a Viv bacznie mi się przyglądała. Ciągle się usmiechała i przegryzała wargę.
- Co ty mi się tak przyglądasz ? - spytałem gdy przyniosłem nasze kawy.
- Tak jakoś stwierdziłam, że nie mam ładnego chłopaka... - zamurowało mnie - JA MAM MEGA SEKSOWNEGO CHŁOPAKA !
- Vivianna słońce bardzo Cię kocham, ale nie strasz mnie - powiedziałem biorąc łyk kawy.
- A czym ja Cię straszę ?
- No bo... powiedziałaś, że nie jestem ładny - oznajmiłem udając obrażonego. Viv patrzyła na mnie z minką zbitego pieska - Nie tym razem się nie dam !
- Ale Louieh - dziewczyna pochyliła się i niesmiało przywarła ustami do moich, jak wtedy na pierwszej randce. Muskała lekko moje usta, a ja złapałem ją za policzki.
- Przeprosiny przyjęte - szepnąłem jej do ucha, gdy skończyliśmy. Nagle usłyszelismy krzyki, spojrzeliśmy w stronę wyjścia. Stał tam Ethan i machał do nas, odmachaliśmy mu i wrócilismy do ciesznia się sobą.
- A co tu się wyprawia ? - spytał chłopak gdy do nas podszedł.
- Nic, a co niby ma się dziać ? - odpowiedziała Viv pytaniem na pytanie.
- Raczej nic. Mogę się do was dosiąść, akurat czekam na paru kumpli.
- Jasne - powiedziałem. Vivianna zgromiła mnie wzrokiem, a ja ucałowałem ja w czoło.
- Tooo... ile jesteście razem ? - spytał nagle Ethan.
- Od początku kwietnia, czyli jakieś 3 tygodnie - stwierdziła Viv. Ja szczerze mówiąc nie liczyłem tego.
- No to całkiem długo, a planujecie coś na przyszłość ?
- Żyjemy chwilą, nie wiemy jak potoczy się moja kariera oraz Viv, więc nic nie planujemy - powiedziałem.
- No tak - nagle telefon zaczął mi wibrować.
- Przepraszam, ale muszę to odebrać - wstałem od stolika i odszedłem parę kroków.

*Oczami Vivianny*
Do Lou ktoś zadzwonił, a ja patrzyłam z pogardą na Ethana.
- Co ty do jasnej panienki kombinujesz ? - spytałam od razu.
- Ale Viv o co Ci chodzi ?
- Nie gadaj bzdur, nigdy nie byłes taki miły dla nikogo, a teraz mam myśleć, że się zmieniłeś ? - syknęłam.
- Każdy może się zmienić, więc nie stawiaj pochopnych wniosków - chłopak usmiechnął się sztucznie. Akurat zawołali go koledzy i pobiegł do nich. Odetchnęłam z ulgą i rozwaliłam sie na krzesełku popijając kawę. Telefon zakomunikował mi, że dostałam wiadomość, od nieznanego numeru. Powoli otworzyłam wiadomość:
Moi koledzy uważają, że jesteś gorąca. Nie jestem zaskoczony z tego faktu, sam się o tym przekonałem. :D Ethan. xx Usunęłam wiadomość i schowałam telefon do torebki. Lou w końcu zakończył rozmowę.
- Paul dzwonił, że po jutrze mamy próbę. Niedługo zaczyna nam się trasa.
- A ile ona będzie trwać ? - spytałam bawiąc się guzikiem od bluzki.
- Miesiąc - spojrzałam z przerażeniem na szatyna. Aż miesiąc ?! Przecież ja tyle bez niego nie wytrzymam ! Jak jedna noc dla mnie to udręka, to co ja mam powiedzieć o całym miesiącu - Kochanie wiem, że to długo, ale damy radę. Tobie zaczynają się próby w programie, a ja będę musiał szykować się do trasy.
- No rozumiem - burknęłam i wbiłam wzrok w buty. Lou złapał mnie za podbródek, jednocześnie karząc spojrzeć w oczy. Pod wpływem jego wzroku mój świat tracił kontakt z rzeczywistością. Mogłabym patrzeć w nie już cała wieczność - Wiem, wiem mam być wesoła !
- Proszę tutaj uśmiech numer siedem - nie miałam zamiaru się uśmiechnąć, ale Lou zaczął robić głupie miny i w końcu nie wytrzymałam - Uśmiechaj się częściej, bo pięknie Ci w uśmiechu.
- Awww dziękuję - znów zrobiłam szeroki uśmiech. Dopiliśmy nasze kawy i wyszliśmy z kawiarni. Nie obyło się bez tłumu piszczących fanek, całe nas okrążyły i raczej nie chciały wypuścić.
- Dasz nam autograf ?
- Jasne - powiedział Lou.
- Ale my chcemy od Vivianny - zamurowało mnie. Wzięłam pierwszy zeszyt i nabazgrałam w nim mój podpis. Powtórzyłam czynność chyba ze 100 razy i dziewczyny pobiegły dalej.
- Nie wiem czy mam się martwic o to, że moja dziewczyna zabiera mi fanki, czy fanki zabierają mi dziewczynę.
- Louis, nikt nic nikomu nie zabiera. Ty masz swoje fanki, a ja... mam swoje - nadal nie dochodziła do mnie ta myśl, że mam SWOJE FANKI ! Jest to strasznie ekscytujące. Wróciliśmy do mojego domu, Lou poszedł do salonu, a ja przyrządziłam jakąś kolację. Spojrzałam na zegarek już 19:00. Z Louisem czas leciał mi nie ubłagalnie szybko, czuję się jak bym dopiero co wstała z łóżka.
- Może Ci pomóc ? - spytał Lou gdy wszedł do kuchni.
- Nie trzeba już prawie kończę - stwierdziłam. Poczułam dłonie Louisa na moich biodrach, które powoli przesuwały się w stronę mojego pępka. Odwróciłam się i zarzuciłam ręce na szyję chłopaka. Szatyn pomógł mi usiąść na blacie kuchennym jednocześnie przysuwając się bliżej mnie i wpijając namiętnie w usta. Piękną chwilę przerwali nam Issy z Niallem. Śmiali się i całowali, ale gdy tylko zobaczyli nas mina im zrzedła i poszli na górę - Zaczyna mnie to denerwować.
- Issy i Niall ? My jesteśmy tacy sami, a nawet może bardziej... doświadczeni.
- Wiesz, że nie chodzi mi o to. Issy od zawsze taka była, czepiała się o wszystkie kawały jakie ja i Lilly jej zrobiłyśmy, w końcu pokłóciłyśmy się i Issy odeszła z zespołu. Długo musiałyśmy ją namawiać, by wróciła. Oczywiście zgodziła się, ale jest taka sama jak wtedy - schowałam głowę z zagłębieniu szyji chłopaka zaciągając się jego charakterystycznym zapachem. Pachniał wanilią i czekoladą. Zaczęłam składać delikatne całusy na szyji chłopaka. - Kocham Cię - szepnęłam gdy doszłam z pocałunkami do ucha.
- Ja Ciebie także bardzo mocno kocham - zjedliśmy kolację i poszlismy do pokoju. Przebrałam się w piżamę. Włączyliśmy sobie jeszcze film na moim laptopie.
- Skarbie - zwróciłam się do chłopaka.
- Hmm - widać, że szatyn był pochłonięty filmem.
- No bo zastanawiałam się nad nami i...
- Chyba nie chcesz zerwać ?!
- Zgłupiałeś ?! Popełniłabym najwieksze głupstwo w życiu - spojrzałam na chłopaka - Myślałam nad wspólnym mieszkaniem.
- Że my ?
- Nie krasnoludki - stwierdziłam sarkastycznie - Tak my. Ja i Ty. Vivianna Brookelle Parks i Louis William Tomlinson.
-  Zobaczymy, a jeszcze jest jeden problem.
- Jaki ? Znowu modest ?!
- Niee, na nich coś mam, ale pewien numer muszę mieć, a tak to jest problem z Twoim nazwiskiem.
- To znaczy ? Nie podoba Ci się ?
- Podoba głuptasie, ale trzeba je zmienić na Tomlinson, ale to w przyszłości.
- Ja się zgadzam i to w 10000 % - wtuliłam się w nagi tors chłopaka i nie wiedzieć kiedy zasnęłam.
-----
PRZYPOMINAM KONKURSIE !
KAZDY MOŻE SIĘ DO NIEGO ZGŁOSIĆ ! ♥
Dziękujemy za 6000 wyświetleń ! *__*
Wiecie, że was kocham ? No pewnie, że wiecie, ale chcę powiedzieć to jeszcze raz...

KOCHAM WAS ! xxxx ~ wasza ukochana Ells ^^

4 komentarze:

  1. Super rozdzial ! Czyli ze rozdzial z perspektywy Issy i Nialla bedzie dopkero 10 marca ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, ja już napisałam świrnięty rozdział, jestem beznadziejna :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzial :D Czekam na nastepny ^^

    OdpowiedzUsuń