*Oczami Louisa*
Dzisiaj w końcu spotykam się z Tomem. Wcześniej nie dał rady załatwić tych papierów i musiałem czekać. Jutro powinienem dać odpowiedź Managementowi, oczywiście nie zgodzę się. Czekałem właśnie pod London Eye, jak się umawialiśmy. W końcu zauważyłem tą rudą czuprynę i małe świdrujące oczy.
- Siema stary - przywitałem się z nim uściskiem dłoni - Sorry, że dopiero teraz, ale szefowa dała mi mnóstwo roboty.
- Spoko, nie gniewam się - uśmiechnąłem się do chłopaka - Masz to ?
- Tak - podał mi kopertę, którą od razu schowałem po bluzę - A tak w ogóle po co Ci to ?
- Karzą mi zerwać z moją dziewczyną, bo staję się... bardziej popularny - powiedziałem z grymasem - Jeśli nie zerwę z nią do jutra wyrzucą mnie, a zespół się rozpadnie.
- Z tą Vivianną co teraz w X-Factorze jest ? Słyszałem o was w TV.
- Tak - odparłem smutno - Te kopie... te kopie chce zanieść na policję.
- Louis, nie przemyślałeś pewnych spraw. Jeśli zamknął całą korporację, a na pewno tak zrobią to wasz zespół będzie bez menadżera i bez osób, które będą mogly załatwić jakikolwiek wywiad czy koncert - patrzyłem na Toma z przerażeniem. Nie przemyślałem tego, skupiłem się tylko naszym szczęściu nie patrząc na zespół - Ale spróbować zawsze można.
- Taa, słuchaj ja już lecę. Dzięki za tą kopertę.
- Nie ma sprawy, powodzenia.
- Wzajemnie - pomachałem jeszcze na odchodne i wsiadłem do samochodu kierując się do domu dziewczyn.
*Oczami Vivianny*
Próba skończyła nam się godzinę temu, a ja ciągle się nudziłam. Stanęłam na łóżku i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Czułam się teraz jak w szpitalu, wszędzie biel. Białe ściany, biała pościel - BIAŁE WSZYSTKO ! Nagle wpadłam na pomysł, pobiegłam szybko do salonu gdzie siedziały dziewczyny.
- Mamy jeszcze farbę na strychu ?
- No mamy, a po co Ci ? - odparła Lilly.
- Nie ważne - krzyknęłam uradowana gdy wbiegałam po schodach na strych. Puszki z farbą stały za wysoko, więc podsunęłam do półki jakieś pudło i stanęłam na nim próbując dosięgnąć puszek.
- Emm kochanie co ty robisz ? - spojrzałam gwałtownie w stronę głosu i wpadłam do pudła - Jejku nic Ci nie jest ?!
- Wszystko w porządku, chciałam te durne farby sięgnąć - powiedziałam pomiędzy salwami śmiechu.
- Po co Ci one ? - spytał ze zdziwieniem Lou.
- No bo chcę pomalować mój pokój, biały jest taki nudny i smutny - powiedziałam radośnie - Sięgniesz mi te farby ?
- Mam lepszy pomysł - chłopak wszedł pomiędzy moje nogi i już po chwili siedziałam mu na ramionach - Sięgaj.
- Ojejku dziękuję - schyliłam się pocałowałam Lou prosto w usta. Sięgnęłam po puszki z farbą i zeszłam zwinnie z szatyna. Poszliśmy do mojego pokoju i ustawiliśmy wszystkie meble na środku przykrywając folią. Podeszłam do szafy i wybrałam dla siebie i Louisa jakieś ubrania robocze.
- Na co mi to ? - spytał gdy rzuciłam w niego koszulką i spodniami od dresu.
- Malujesz ze mną, skoro już przyszedłeś to przydaj się na coś - wytknęłam mu język i poszłam do łazienki się przebrać. Gdy wróciłam wszystko było naszykowane - pędzle, farby itp. Postanowiłam, że pokój będzie fioletowy. Włączyłam moją ulubioną piosenkę i zaczeliśmy malować. Zostało jeszcze masa farby po malowaniu pokoju Issy, więc nie martwiłam się o to, bardziej się martwiłam czy więcej farby będzie na ścianie czy na nas. Tak, zaczęliśmy się chlapać farbą. Śmiania się nie było końca. Na całe szczęście farby zostało na pokój i na nas.
- No nieźle uwineliśmy się z tą robotą - stwierdził szatyn. Spojrzałam na niego i stanęłam na palcach wpijając się w jego malinowe usta.
- A teraz idziesz na dół i grzecznie czekasz aż ja coś skończę - Lou tylko popatrzył się na mnie z miną WTF?! i poszedł na dół. Ja natomiast wzięłam czarną farbę i zrobiłam wielki napis. Po 15 minutach poprawiania i dopracowywania, zrobiłam zdjęcie i wstawiłam na Twittera.
Po chwili do pokoju wpadł Louis i podziwiał moją pracę. Ja natomiast poszłam do łazienki by zmyć z siebie farbę. Napuściłam gorącej wody do wanny, usiadłam na jej skraju i czekałam aż woda się naleje. Zakręciłam kurki, rozebrałam się do naga i weszłam do wanny. Przymknęłam oczy i rozmyślałam nad tym co stało się w przeciągu miesiąca. Wraz z dziewczynami jesteśmy w X-Factorze, Van znów jest z nami, znalazłam miłość mojego życia. Wszystko było idealne, gdyby nie problemy z Issy. Nie wiem czemu tak reaguje na Vanessę. Może z zazdrości, ale czego można tutaj zazdrościć ?! Tego, że Van była i jest tak naprawdę od początku, że znamy ją dłużej niż Issy. Nagle drzwi od łazienki się otworzyły, a do pomieszczenia wleciał Louis.
- Louis, idioto ! Nie widzisz, że się myję ?! - krzyknęłam.
- Stęskniłem się za tobą - powiedział skruszony i udawał, że płacze - Ale jeśli nie chcesz, no to ok.
- Po pierwsze nie ma mnie od jakiś 15 minut, a po drugie ty rzadko płaczesz, więc nie udawaj - wytknęłam mu język i jeszcze bardziej zanużyłam się w wodzie.
- Ojj już się nie zakrywaj. Myślisz, że Cię taką nie widziałem.
- No mam nadzieję, że nie ! - zrobiłam wielkie oczy na chłopaka. Kiedy on mnie widział nago ?!
- No doobra świrowałem, nie widziałem - szatyn podszedł do wanny i ukucnął koło niej całując mnie w usta - Kurcze no ja tak nie mogę !
- O co chodzi ? - chłopak zaczął się rozbierać - Lou co ty robisz ?
- No ja też musze się umyć, bo cały w farbie jestem - stwierdził i wszedł do wanny .
Oboje się zmieściliśmy . Lou siedział w wannie na przeciwko mnie i uważnie mi się przyglądał .
- Jestem gdzieś brudna , czy jak ? - zapytałam .
- Niee , czemu ? - zapytał zachwycony Louis .
- Bardzo dziwnie mi się przyglądasz , nie spuszczasz ze mnie wzroku .
- Jesteś piękna , kochanie .- powiedział i swoimi ciepłymi ustami złożył pocałunek na moich .
Z wanny wyszłam jako pierwsza , ustałam przy wielkim lustrze . Po chwili poczułam pocałunki na mojej szyi . Odwróciłam się przodem do chłopaka , złożyłam pocałunek na jego ustach . Po chwili pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanniejsze . Wskoczyłam na niego , on objął mnie swoim ramieniem . W tym momencie nic się nie liczyło poza nami . Chłopak swoją siłą pchnął drzwi od łazienki i przemieściliśmy się do mojej sypialni . Oparł mnie plecami o ścianę i dalej całował . Momentalnie położył mnie na łóżku najdelikatniej jak potrafił . Tak bardzo go pragnęłam .
Część +18 - nie chcesz, nie czytaj !
Zaczął składać pocałunki na całym moim ciele. Począwszy od ust, skończywszy na biodrach. Był taki podniecający, a zarazem troskliwy. Okręciłam swoje nogi wokół jego bioder, przyciągnęłam go do swojej twarzy i namiętnie pocałowałam. Dłonie Lou błądziły po całym moim ciele, a ostatecznie zatrzymały się na piersiach. Masował je, całował i wyczyniał inne różności. Po kilku minutowej wymianie pocałunków, chłopak spojrzał w moje oczy. Szukał w nich pozwolenia. Pokiwałam lekko głową i oddałam się przyjemności jaką sprawił mi, złączeniem nas w jedność. Louis - słowo to, powtarzałam jak mantrę. Brunet zapoznawał się z moim ciałem, dodatkowo lekko dysząc.
- Jak powiem ' Teraz ' masz krzyczeć, że jest Ci tak dobrze, że jestem niesamowity.
- J...Jaa już prawie... - jęczałam co raz głośniej. Czułam, że za chwilę dojdę, ale Louis nadal był daleko.
- Wytrzymasz dla mnie kochanie - szatyn wpił się namiętnie w moje usta. Chłopak zaczął poruszać się co raz szybciej. Wbiłam paznokcie w jego plecy, a on zasyczał delikatnie. Nasze jęki mieszały się z sobą, można powiedzieć, że było jak w operze.
-Lou...
- Teraz !
- Jesteś najniesamowitszy, jesteś moim bogiem seksu ! - jego członek lekko zadrżał, a moje ciało wygięło się w łuk. Lou powoli wyszedł ze mnie, pocałował i położył obok.
-Dziękuję - powiedziałam ,po czym on złapał mnie za rękę .
- Kocham cię Viv - powiedział i pocałował mnie w czoło .
To właśnie dziś nadszedł ten dzień kiedy połączyliśmy się w jedność . To było wspaniałe , zapieczętowanie naszej miłości . Byłam pewna , że to własnie z nim chcę spędzić resztę życia . Wtuliłam się w chłopaka , byłam bardzo zmęczona . Czułam jeszcze jak Lou przykrywa nasze nagie ciała kołdrą , po czym całkowicie zasnęłam .
Koniec +18
*następnego dnia*
Otworzyłam ociężałe powieki i ujrzałam śpiącą jeszcze twarz Louisa. Tak słodko wyglądał, nie chcąc go budzić jak najdelikatniej mogłam wstałam z łóżka i okryłam się prześcieradłem, które leżało na dywanie. Zeszłam powoli na dół pogwizdując sobie co jakiś czas i wstawiłam wodę na kawę. Dziewczyny patrzyły się na mnie z chytrym uśmieszkiem.
- No noo, co się działo w nocy - stwierdziła Lilly, popijając kawę - Tak waliliście łóżkiem o ścianę, że nie mogłam spać.
- Oj tam - powiedziałam rozmarzona gdy zalewałam dwa kubi, dla mnie i Lou.
- Ahh wy szaleni ! - stwierdziła Issy przez śmiech, gdy do kuchni wszedł Louis i ucałował mnie w czoło - Witamy Romea !
- Przestaniecie ? - spytałam z bananem na twarzy - Nie moja wina, że Harry i Niall są tacy leniwi.
- Eyy teraz to był cios poniżej pasa - odparła Lills.
- Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie - wytknęłam język przyjaciółce i podałam kubek z napojem chłopakowi. Po wypiciu swojej kawy poszłam na poranną toaletę. Za oknem było dość ciepło, ale nie aż tak bardzo. Wybrałam z szafy strój i szybko się w niego przebrałam. Akuart do pokoju wszedł Lou, wziął swoje rzeczy i jak mnieniam poszedł do łazienki. Spojrzałam na kalendarz, dzisiaj mija rocznica od kąd pierwszy raz spotkałam Louisa. Gdy chłopak wszedł do pokoju od razu rzuciłam się na niego i łapczywie wpiłam się w jego usta.
- No proszę nie było mnie 5 minut, a ty tak się stęskniłaś ? - zaśmiał się głośno.
- To też, ale dzisiaj jest 1 maja ! - powiedziałam uradowana i zaczęłam skakać po łóżku.
- Aaa no taaak !
- Nie wiesz o co chodzi prawda ? - spojrzałam na niego spodełba.
- No nie.
- Dzisiaj nasza miesięcznica. Równy miesiąc temu spotkaliśmy się w Starbucks - podeszłam do szatyna tanecznym krokiem i przytuliłam z całych sił - Wszystkiego najlepszego kochanie, szczęścia i wytrwałości z takim przygłupem jak ja.
- Hahahaha, wzajemnie kocie - musnęłam malinowe usta chłopaka i zeszłam na dół przygotować śniadanie. Postawiłam talerze z goframi i wszyscy wzięliśmy się za jedzenie - Wiesz, że masz dzisiaj zajęty wieczór ?
- Przez kogo ? -spytałam.
- No przeze mnie, zabieram Cię na kolację - uśmiechnął się promiennie.
- A nie możemy pójść po prostu do Nando's, a później do Starbucks ? - spytałam z nutką nadzieji w głosie.
- Ten dzień ma być wyjątkowy, więc kończ śniadanie i idziemy na zakupy -wsadziłam naczynia do zmywarki i wybiegłam z domu doganiając chłopaka. Po paru minutach byliśmy już w galerii. Chłopak ciągnął mnie po karzdych możliwych sklepach i kazał przymierzać masę sukienek. Gdy szliśmy do kolejnego sklepu, moja cierpliwość już nie wytrzymała. Oderwałam się od Louisa i dumnym krokiem poszłam do Starbucks. Zamówiłam kawę i usiadłam przy stoliku z zadziornym uśmieszkiem. Po chwili wszedł Lou.
- Zabiję Cię - stwierdził z uśmiechem i usiadł na przeciwko mnie.
- Mnie ?! Za co ?!
- Uciekasz mi, a ja się później martwię.
- Awww, kochany jesteś - pochyliłam się nad stolikiem i musnęłam lekko usta chłopaka - Louis, bo ja zapomniałam Ci o czymś powiedzieć.
- No to powiedz teraz.
- Ja... To znaczy, ostatnio po próbie Nathan mnie zaczepił i spytał się czy nie chcę towarzyszyć mu na jakiejś gali - spojrzałam ostrożnie na chłopaka, miał kamienną twarz, a ręce zaciśnięte w pięści.
- Myślałem, że pójdziesz ze mną, ale je...
- Ale ja się nie zgodziłam, wręcz przeciwnie nie chcę tam iść z nim - przerwałam mu - A właśnie kiedy jest to rozdanie ?
- W piątek o 19:00 się zaczyna.
- To za 3 dni, a Lills i Issy także idą ?
- No oczywiście ! - oznajmił i złapał mnie za rękę - Za 15 minut do Ciebie wrócę, bo muszę coś kupić.
- Dobrze, już tęsknie !
- Ja również - zostałam sama i dokończyłam picie kawy. Nagle wpadłam na pomysł, wyjęłam telefon z torebki wykręcając numer do Vannesy. Od razu odebrała.
- Co teraz robisz ? - spytałam prosto z mostu.
- Yyy... no siedzę - odpowiedziała zakłopotana.
- No to wstawaj i wpadaj do centrum, bo Louis mnie zostawił na chwilę i poszedł gdzieś - powiedziałam entuzjastycznie.
- Ale jaa... jestem z Zaynem.
- No spoko... czekaj chwilę, z Zaynem ? Z naszym Zaynem Pięknym Malikiem ?
- Tak z tym - powiedziała przez śmiech.
- No to wpadnijcie obydwoje.
- Poczekaj spytam się go... Za jakieś 5 minut powinniśmy być.
- Ok to ja czekam w Starbucks - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Tak jak powiedzieli po upływie chwili wchodzili juz do kawiarni - Siemanko.
- Helloo ! - przywitałam się z nimi buziakiem w policzek - Co tak sama siedzisz ?
- Louis gdzieś polazł, jak już mówiłam. Dzisiaj nasza rocznica, a on mnie zostawia - powiedziałam udając zbulwersowaną i wybuchając śmiechem.
- Wasza rocznica ? No to najlepszego ! - krzyknął Zayn i mnie przytulił. W końcu Lou wrócił do nas. Przeszliśmy jeszcze parę sklepów i Lou odwiózł mnie do domu.
- Za 2 godziny będę po Ciebie - pocałował mnie jeszcze i pojechał do siebie. Weszłam do domu i usłyszałam głos Nathana krzyczącego ' Zakochałem się w niej ! Pomóżcie mi, proszę was. ' Z wielkim zdziwieniem weszłam do salonu.
- Słucham ?! Ty chyba sobie kpisz koleś ! - krzyknęłam.
- Uspokój się - syknęła Issy.
- Przeginasz i to już kompletnie, nigdy z Tobą nie będę ! - wbiegłam po schodach do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami by po chwili osunąć się po nich. Nagle ujrzałam pudełko na moim łóżku owinięte czerwoną wstęgą. Podeszłam do niego i odpakowałam. W środku leżała piękna sukienka, do tego szpilki i inne dodatki. Z pudełka wypadła jeszcze karteczka, podniosłam ją i zobaczyłam staranne pismo Louisa
' Na wieczór :) Kocham Cię ! xx L ' Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam wziąć kąpiel. Po kilkudziesięciu minutach wyszłam w samym ręczniku do pokoju z impetem i zobaczyłam tam Nathana stojącego przy oknie - Kur... wyjdź z mojego pokoju ! Ty jakiś psychiczny jesteś, nie rozumiesz słów NIGDY Z TOBĄ NIE BĘDĘ.
- Vivianna ty nie rozumiesz, nic nie rozumiesz. Widzimy się prawie codziennie na próbach, nie mogę o Tobie zapomnieć.
- To lepiej spróbuj ! A teraz wyjdź, bo chcę się ubrać - chłopak wyszedł z pokoju uprzednio całując mnie w policzek - Nigdy więcej tak nie rób.
- Przepraszam, ja tylko... kocham Cię.
- Wyjdź - syknęłam i trzasnęłam drzwiami. Parę łez spłynęło mi po policzkach, które od razu starłam. Nie chciałam w ten dzień płakać, a zwłaszcza przez takiego dupka. Wróciłam do łazienki, umalowałam się i ubrałam w przygotowany przez Louisa strój. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zbiegłam po schodach.
- Louis miał rację, że będziesz nieziemsko wyglądać - spojrzałam na nie podejrzliwie.
- Brałyście w tym udział prawda ? - przytaknęły, a ja wzięłam jeszcze torebkę, sweterek i wyszłam - Zamorduje was ktoregoś dnia.
- Oj nie przesadzaj, wyglądasz niesamowicie - Lou załpał mnie za policzki i przywarł ustami do moich.
- Dziękuję, a teraz możemy isć ? - podeszliśmy do samochodu. Ujrzałam jeszcze Nathana stojącego po drugiej stronie ulicy. Zgromiłam go spojrzeniem i wsiadłam do samochodu. Zatrzymaliśmy się przed tą samą restauracją co kiedyś. Każdą minutę tamtego spotkania miałam przed oczami. Restauracja, przytulenie, park, pocałunek. Zauważyłam, że nikogo nie ma w środku, zaniepokoiłam się trochę - Louieh chyba jest zamknięte.
- Nie dla nas - drzwi się otworzyły, a naszym oczom ukazał się stolik ustawiony na środku, a w koło niego porozsypywane płatki róż i poustawiane małe świeczuszki z których była ustawiona droga do stolika.
- Jejku, jak tutaj pieknie, ale nie musiałeś. Wystarczyło mi zwykłe wyjście na pizze.
- To jest nasz dzień i ma być wyjątkowo - usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy dania. Po skończeniu kelner przyniósł nam kolejne. Otworzył pokrywkę, a moim oczom ukazał się piękny naszyjnik z literą ' L ' wysadzaną diamencikami. Louis wstał od stołu i podszedł do mnie z naszyjnikiem i przewiesił przez moją szyję. Usłyszałam, pierwsze takty jakiejś wolnej piosenki - Zechciałabyś zatańczyć ?
- Oczywiście - podałam mu dłoń, od razu przyciagnął mnie do siebie i położył moje ręce na swoich ramionach. Jego natomiast spoczeły na moich biodrach. Chciałam znów poczuć zniewalający zapach jego perfum, więc przytuliłam się do niego jeszcze bardziej - Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz.
- Coś się stało ?
- Nie, ale chcę mieć pewność, że choćby nie wiem jak było źle, nigdy nie zostawisz mnie samej.
- Obiecuję - spojrzałam w szare tęczówki chłopaka i musnęłam jego usta - Wiesz, że Cię kocham.
- Ja Ciebie również - szepnęłam mu w usta i wplotłam rękę w jego włosy pogłębiając pocałunek - Dziękuję za dzisiajeszą noc, było wspaniale.
- Niejedna taka będzie - uśmiechnęłam się promiennie do chłopaka - Co powiesz na spacer ?
- Hmm... Bardzo chętnie - wyszliśmy na zewnątrz, na nasze nieszczęście zaczęło padać. Szybko pobiegliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Poszłam przebrać się w piżamę i zeszłam na dół zrobić nam kakako. Akurat w salonie siedzieli wszyscy - Kolejne piżama party ?
- A jak ! - oznajmił Harry - Jakieś filmy się poogląda, porzuca popcornem i spać.
- Dobry pomysł, oprócz tego rzucania - odparł Liam.
- Ty to taki zawsze spokojny jesteś, zabaw się w końcu ! - stwierdziłam siadając pomiędzy nim, a Louisem - Życie jest zbyt krótkie by je manrować.
- Vivka ma rację - powiedział Niall z wypchaną buzią.
- Cicho bo film się zaczyna ! - krzyknęła Lilly. Wybraliśmy ' Zieloną Milę ', na sam koniec filmu nawet Louis i Zayn płakali, a zgrywają tych twardych. Cmoknęłam Louisa w policzek i starłam my łzy z polików.
- Chodź zostawimy ich - złapałam szatyna za rekę i poszliśmy na górę. Położyłam się obok niego i wtuliłam w tors. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę aż każdego zmożył sen i usneliśmy.
----
UFFFFF ! NAPISAŁAM ! :D
Macie pierwszy rozdział +18 ! Później wyszedł mi taki romantyczny, ale innych nie lubię pisać - takie mi najlepiej wychodzą. Ale nie martwcie się, będą jeszcze chwile grozy, i strachu ;-))
Czytasz = Komentujesz ! ;)
Chciałabym bardzo podziękować Ronnie i Forever Young za pomoc mi w napisaniu tego rozdziału, bo sama bym nie dała rady ( wiecie o co chodzi :D ♥) ~ Ells ^^
Dzisiaj w końcu spotykam się z Tomem. Wcześniej nie dał rady załatwić tych papierów i musiałem czekać. Jutro powinienem dać odpowiedź Managementowi, oczywiście nie zgodzę się. Czekałem właśnie pod London Eye, jak się umawialiśmy. W końcu zauważyłem tą rudą czuprynę i małe świdrujące oczy.
- Siema stary - przywitałem się z nim uściskiem dłoni - Sorry, że dopiero teraz, ale szefowa dała mi mnóstwo roboty.
- Spoko, nie gniewam się - uśmiechnąłem się do chłopaka - Masz to ?
- Tak - podał mi kopertę, którą od razu schowałem po bluzę - A tak w ogóle po co Ci to ?
- Karzą mi zerwać z moją dziewczyną, bo staję się... bardziej popularny - powiedziałem z grymasem - Jeśli nie zerwę z nią do jutra wyrzucą mnie, a zespół się rozpadnie.
- Z tą Vivianną co teraz w X-Factorze jest ? Słyszałem o was w TV.
- Tak - odparłem smutno - Te kopie... te kopie chce zanieść na policję.
- Louis, nie przemyślałeś pewnych spraw. Jeśli zamknął całą korporację, a na pewno tak zrobią to wasz zespół będzie bez menadżera i bez osób, które będą mogly załatwić jakikolwiek wywiad czy koncert - patrzyłem na Toma z przerażeniem. Nie przemyślałem tego, skupiłem się tylko naszym szczęściu nie patrząc na zespół - Ale spróbować zawsze można.
- Taa, słuchaj ja już lecę. Dzięki za tą kopertę.
- Nie ma sprawy, powodzenia.
- Wzajemnie - pomachałem jeszcze na odchodne i wsiadłem do samochodu kierując się do domu dziewczyn.
*Oczami Vivianny*
Próba skończyła nam się godzinę temu, a ja ciągle się nudziłam. Stanęłam na łóżku i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Czułam się teraz jak w szpitalu, wszędzie biel. Białe ściany, biała pościel - BIAŁE WSZYSTKO ! Nagle wpadłam na pomysł, pobiegłam szybko do salonu gdzie siedziały dziewczyny.
- Mamy jeszcze farbę na strychu ?
- No mamy, a po co Ci ? - odparła Lilly.
- Nie ważne - krzyknęłam uradowana gdy wbiegałam po schodach na strych. Puszki z farbą stały za wysoko, więc podsunęłam do półki jakieś pudło i stanęłam na nim próbując dosięgnąć puszek.
- Emm kochanie co ty robisz ? - spojrzałam gwałtownie w stronę głosu i wpadłam do pudła - Jejku nic Ci nie jest ?!
- Wszystko w porządku, chciałam te durne farby sięgnąć - powiedziałam pomiędzy salwami śmiechu.
- Po co Ci one ? - spytał ze zdziwieniem Lou.
- No bo chcę pomalować mój pokój, biały jest taki nudny i smutny - powiedziałam radośnie - Sięgniesz mi te farby ?
- Mam lepszy pomysł - chłopak wszedł pomiędzy moje nogi i już po chwili siedziałam mu na ramionach - Sięgaj.
- Ojejku dziękuję - schyliłam się pocałowałam Lou prosto w usta. Sięgnęłam po puszki z farbą i zeszłam zwinnie z szatyna. Poszliśmy do mojego pokoju i ustawiliśmy wszystkie meble na środku przykrywając folią. Podeszłam do szafy i wybrałam dla siebie i Louisa jakieś ubrania robocze.
- Na co mi to ? - spytał gdy rzuciłam w niego koszulką i spodniami od dresu.
- Malujesz ze mną, skoro już przyszedłeś to przydaj się na coś - wytknęłam mu język i poszłam do łazienki się przebrać. Gdy wróciłam wszystko było naszykowane - pędzle, farby itp. Postanowiłam, że pokój będzie fioletowy. Włączyłam moją ulubioną piosenkę i zaczeliśmy malować. Zostało jeszcze masa farby po malowaniu pokoju Issy, więc nie martwiłam się o to, bardziej się martwiłam czy więcej farby będzie na ścianie czy na nas. Tak, zaczęliśmy się chlapać farbą. Śmiania się nie było końca. Na całe szczęście farby zostało na pokój i na nas.
- No nieźle uwineliśmy się z tą robotą - stwierdził szatyn. Spojrzałam na niego i stanęłam na palcach wpijając się w jego malinowe usta.
- A teraz idziesz na dół i grzecznie czekasz aż ja coś skończę - Lou tylko popatrzył się na mnie z miną WTF?! i poszedł na dół. Ja natomiast wzięłam czarną farbę i zrobiłam wielki napis. Po 15 minutach poprawiania i dopracowywania, zrobiłam zdjęcie i wstawiłam na Twittera.
Po chwili do pokoju wpadł Louis i podziwiał moją pracę. Ja natomiast poszłam do łazienki by zmyć z siebie farbę. Napuściłam gorącej wody do wanny, usiadłam na jej skraju i czekałam aż woda się naleje. Zakręciłam kurki, rozebrałam się do naga i weszłam do wanny. Przymknęłam oczy i rozmyślałam nad tym co stało się w przeciągu miesiąca. Wraz z dziewczynami jesteśmy w X-Factorze, Van znów jest z nami, znalazłam miłość mojego życia. Wszystko było idealne, gdyby nie problemy z Issy. Nie wiem czemu tak reaguje na Vanessę. Może z zazdrości, ale czego można tutaj zazdrościć ?! Tego, że Van była i jest tak naprawdę od początku, że znamy ją dłużej niż Issy. Nagle drzwi od łazienki się otworzyły, a do pomieszczenia wleciał Louis.
- Louis, idioto ! Nie widzisz, że się myję ?! - krzyknęłam.
- Stęskniłem się za tobą - powiedział skruszony i udawał, że płacze - Ale jeśli nie chcesz, no to ok.
- Po pierwsze nie ma mnie od jakiś 15 minut, a po drugie ty rzadko płaczesz, więc nie udawaj - wytknęłam mu język i jeszcze bardziej zanużyłam się w wodzie.
- Ojj już się nie zakrywaj. Myślisz, że Cię taką nie widziałem.
- No mam nadzieję, że nie ! - zrobiłam wielkie oczy na chłopaka. Kiedy on mnie widział nago ?!
- No doobra świrowałem, nie widziałem - szatyn podszedł do wanny i ukucnął koło niej całując mnie w usta - Kurcze no ja tak nie mogę !
- O co chodzi ? - chłopak zaczął się rozbierać - Lou co ty robisz ?
- No ja też musze się umyć, bo cały w farbie jestem - stwierdził i wszedł do wanny .
Oboje się zmieściliśmy . Lou siedział w wannie na przeciwko mnie i uważnie mi się przyglądał .
- Jestem gdzieś brudna , czy jak ? - zapytałam .
- Niee , czemu ? - zapytał zachwycony Louis .
- Bardzo dziwnie mi się przyglądasz , nie spuszczasz ze mnie wzroku .
- Jesteś piękna , kochanie .- powiedział i swoimi ciepłymi ustami złożył pocałunek na moich .
Z wanny wyszłam jako pierwsza , ustałam przy wielkim lustrze . Po chwili poczułam pocałunki na mojej szyi . Odwróciłam się przodem do chłopaka , złożyłam pocałunek na jego ustach . Po chwili pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanniejsze . Wskoczyłam na niego , on objął mnie swoim ramieniem . W tym momencie nic się nie liczyło poza nami . Chłopak swoją siłą pchnął drzwi od łazienki i przemieściliśmy się do mojej sypialni . Oparł mnie plecami o ścianę i dalej całował . Momentalnie położył mnie na łóżku najdelikatniej jak potrafił . Tak bardzo go pragnęłam .
Część +18 - nie chcesz, nie czytaj !
Zaczął składać pocałunki na całym moim ciele. Począwszy od ust, skończywszy na biodrach. Był taki podniecający, a zarazem troskliwy. Okręciłam swoje nogi wokół jego bioder, przyciągnęłam go do swojej twarzy i namiętnie pocałowałam. Dłonie Lou błądziły po całym moim ciele, a ostatecznie zatrzymały się na piersiach. Masował je, całował i wyczyniał inne różności. Po kilku minutowej wymianie pocałunków, chłopak spojrzał w moje oczy. Szukał w nich pozwolenia. Pokiwałam lekko głową i oddałam się przyjemności jaką sprawił mi, złączeniem nas w jedność. Louis - słowo to, powtarzałam jak mantrę. Brunet zapoznawał się z moim ciałem, dodatkowo lekko dysząc.
- Jak powiem ' Teraz ' masz krzyczeć, że jest Ci tak dobrze, że jestem niesamowity.
- J...Jaa już prawie... - jęczałam co raz głośniej. Czułam, że za chwilę dojdę, ale Louis nadal był daleko.
- Wytrzymasz dla mnie kochanie - szatyn wpił się namiętnie w moje usta. Chłopak zaczął poruszać się co raz szybciej. Wbiłam paznokcie w jego plecy, a on zasyczał delikatnie. Nasze jęki mieszały się z sobą, można powiedzieć, że było jak w operze.
-Lou...
- Teraz !
- Jesteś najniesamowitszy, jesteś moim bogiem seksu ! - jego członek lekko zadrżał, a moje ciało wygięło się w łuk. Lou powoli wyszedł ze mnie, pocałował i położył obok.
-Dziękuję - powiedziałam ,po czym on złapał mnie za rękę .
- Kocham cię Viv - powiedział i pocałował mnie w czoło .
To właśnie dziś nadszedł ten dzień kiedy połączyliśmy się w jedność . To było wspaniałe , zapieczętowanie naszej miłości . Byłam pewna , że to własnie z nim chcę spędzić resztę życia . Wtuliłam się w chłopaka , byłam bardzo zmęczona . Czułam jeszcze jak Lou przykrywa nasze nagie ciała kołdrą , po czym całkowicie zasnęłam .
Koniec +18
*następnego dnia*
Otworzyłam ociężałe powieki i ujrzałam śpiącą jeszcze twarz Louisa. Tak słodko wyglądał, nie chcąc go budzić jak najdelikatniej mogłam wstałam z łóżka i okryłam się prześcieradłem, które leżało na dywanie. Zeszłam powoli na dół pogwizdując sobie co jakiś czas i wstawiłam wodę na kawę. Dziewczyny patrzyły się na mnie z chytrym uśmieszkiem.
- No noo, co się działo w nocy - stwierdziła Lilly, popijając kawę - Tak waliliście łóżkiem o ścianę, że nie mogłam spać.
- Oj tam - powiedziałam rozmarzona gdy zalewałam dwa kubi, dla mnie i Lou.
- Ahh wy szaleni ! - stwierdziła Issy przez śmiech, gdy do kuchni wszedł Louis i ucałował mnie w czoło - Witamy Romea !
- Przestaniecie ? - spytałam z bananem na twarzy - Nie moja wina, że Harry i Niall są tacy leniwi.
- Eyy teraz to był cios poniżej pasa - odparła Lills.
- Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie - wytknęłam język przyjaciółce i podałam kubek z napojem chłopakowi. Po wypiciu swojej kawy poszłam na poranną toaletę. Za oknem było dość ciepło, ale nie aż tak bardzo. Wybrałam z szafy strój i szybko się w niego przebrałam. Akuart do pokoju wszedł Lou, wziął swoje rzeczy i jak mnieniam poszedł do łazienki. Spojrzałam na kalendarz, dzisiaj mija rocznica od kąd pierwszy raz spotkałam Louisa. Gdy chłopak wszedł do pokoju od razu rzuciłam się na niego i łapczywie wpiłam się w jego usta.
- No proszę nie było mnie 5 minut, a ty tak się stęskniłaś ? - zaśmiał się głośno.
- To też, ale dzisiaj jest 1 maja ! - powiedziałam uradowana i zaczęłam skakać po łóżku.
- Aaa no taaak !
- Nie wiesz o co chodzi prawda ? - spojrzałam na niego spodełba.
- No nie.
- Dzisiaj nasza miesięcznica. Równy miesiąc temu spotkaliśmy się w Starbucks - podeszłam do szatyna tanecznym krokiem i przytuliłam z całych sił - Wszystkiego najlepszego kochanie, szczęścia i wytrwałości z takim przygłupem jak ja.
- Hahahaha, wzajemnie kocie - musnęłam malinowe usta chłopaka i zeszłam na dół przygotować śniadanie. Postawiłam talerze z goframi i wszyscy wzięliśmy się za jedzenie - Wiesz, że masz dzisiaj zajęty wieczór ?
- Przez kogo ? -spytałam.
- No przeze mnie, zabieram Cię na kolację - uśmiechnął się promiennie.
- A nie możemy pójść po prostu do Nando's, a później do Starbucks ? - spytałam z nutką nadzieji w głosie.
- Ten dzień ma być wyjątkowy, więc kończ śniadanie i idziemy na zakupy -wsadziłam naczynia do zmywarki i wybiegłam z domu doganiając chłopaka. Po paru minutach byliśmy już w galerii. Chłopak ciągnął mnie po karzdych możliwych sklepach i kazał przymierzać masę sukienek. Gdy szliśmy do kolejnego sklepu, moja cierpliwość już nie wytrzymała. Oderwałam się od Louisa i dumnym krokiem poszłam do Starbucks. Zamówiłam kawę i usiadłam przy stoliku z zadziornym uśmieszkiem. Po chwili wszedł Lou.
- Zabiję Cię - stwierdził z uśmiechem i usiadł na przeciwko mnie.
- Mnie ?! Za co ?!
- Uciekasz mi, a ja się później martwię.
- Awww, kochany jesteś - pochyliłam się nad stolikiem i musnęłam lekko usta chłopaka - Louis, bo ja zapomniałam Ci o czymś powiedzieć.
- No to powiedz teraz.
- Ja... To znaczy, ostatnio po próbie Nathan mnie zaczepił i spytał się czy nie chcę towarzyszyć mu na jakiejś gali - spojrzałam ostrożnie na chłopaka, miał kamienną twarz, a ręce zaciśnięte w pięści.
- Myślałem, że pójdziesz ze mną, ale je...
- Ale ja się nie zgodziłam, wręcz przeciwnie nie chcę tam iść z nim - przerwałam mu - A właśnie kiedy jest to rozdanie ?
- W piątek o 19:00 się zaczyna.
- To za 3 dni, a Lills i Issy także idą ?
- No oczywiście ! - oznajmił i złapał mnie za rękę - Za 15 minut do Ciebie wrócę, bo muszę coś kupić.
- Dobrze, już tęsknie !
- Ja również - zostałam sama i dokończyłam picie kawy. Nagle wpadłam na pomysł, wyjęłam telefon z torebki wykręcając numer do Vannesy. Od razu odebrała.
- Co teraz robisz ? - spytałam prosto z mostu.
- Yyy... no siedzę - odpowiedziała zakłopotana.
- No to wstawaj i wpadaj do centrum, bo Louis mnie zostawił na chwilę i poszedł gdzieś - powiedziałam entuzjastycznie.
- Ale jaa... jestem z Zaynem.
- No spoko... czekaj chwilę, z Zaynem ? Z naszym Zaynem Pięknym Malikiem ?
- Tak z tym - powiedziała przez śmiech.
- No to wpadnijcie obydwoje.
- Poczekaj spytam się go... Za jakieś 5 minut powinniśmy być.
- Ok to ja czekam w Starbucks - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Tak jak powiedzieli po upływie chwili wchodzili juz do kawiarni - Siemanko.
- Helloo ! - przywitałam się z nimi buziakiem w policzek - Co tak sama siedzisz ?
- Louis gdzieś polazł, jak już mówiłam. Dzisiaj nasza rocznica, a on mnie zostawia - powiedziałam udając zbulwersowaną i wybuchając śmiechem.
- Wasza rocznica ? No to najlepszego ! - krzyknął Zayn i mnie przytulił. W końcu Lou wrócił do nas. Przeszliśmy jeszcze parę sklepów i Lou odwiózł mnie do domu.
- Za 2 godziny będę po Ciebie - pocałował mnie jeszcze i pojechał do siebie. Weszłam do domu i usłyszałam głos Nathana krzyczącego ' Zakochałem się w niej ! Pomóżcie mi, proszę was. ' Z wielkim zdziwieniem weszłam do salonu.
- Słucham ?! Ty chyba sobie kpisz koleś ! - krzyknęłam.
- Uspokój się - syknęła Issy.
- Przeginasz i to już kompletnie, nigdy z Tobą nie będę ! - wbiegłam po schodach do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami by po chwili osunąć się po nich. Nagle ujrzałam pudełko na moim łóżku owinięte czerwoną wstęgą. Podeszłam do niego i odpakowałam. W środku leżała piękna sukienka, do tego szpilki i inne dodatki. Z pudełka wypadła jeszcze karteczka, podniosłam ją i zobaczyłam staranne pismo Louisa
' Na wieczór :) Kocham Cię ! xx L ' Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam wziąć kąpiel. Po kilkudziesięciu minutach wyszłam w samym ręczniku do pokoju z impetem i zobaczyłam tam Nathana stojącego przy oknie - Kur... wyjdź z mojego pokoju ! Ty jakiś psychiczny jesteś, nie rozumiesz słów NIGDY Z TOBĄ NIE BĘDĘ.
- Vivianna ty nie rozumiesz, nic nie rozumiesz. Widzimy się prawie codziennie na próbach, nie mogę o Tobie zapomnieć.
- To lepiej spróbuj ! A teraz wyjdź, bo chcę się ubrać - chłopak wyszedł z pokoju uprzednio całując mnie w policzek - Nigdy więcej tak nie rób.
- Przepraszam, ja tylko... kocham Cię.
- Wyjdź - syknęłam i trzasnęłam drzwiami. Parę łez spłynęło mi po policzkach, które od razu starłam. Nie chciałam w ten dzień płakać, a zwłaszcza przez takiego dupka. Wróciłam do łazienki, umalowałam się i ubrałam w przygotowany przez Louisa strój. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zbiegłam po schodach.
- Louis miał rację, że będziesz nieziemsko wyglądać - spojrzałam na nie podejrzliwie.
- Brałyście w tym udział prawda ? - przytaknęły, a ja wzięłam jeszcze torebkę, sweterek i wyszłam - Zamorduje was ktoregoś dnia.
- Oj nie przesadzaj, wyglądasz niesamowicie - Lou załpał mnie za policzki i przywarł ustami do moich.
- Dziękuję, a teraz możemy isć ? - podeszliśmy do samochodu. Ujrzałam jeszcze Nathana stojącego po drugiej stronie ulicy. Zgromiłam go spojrzeniem i wsiadłam do samochodu. Zatrzymaliśmy się przed tą samą restauracją co kiedyś. Każdą minutę tamtego spotkania miałam przed oczami. Restauracja, przytulenie, park, pocałunek. Zauważyłam, że nikogo nie ma w środku, zaniepokoiłam się trochę - Louieh chyba jest zamknięte.
- Nie dla nas - drzwi się otworzyły, a naszym oczom ukazał się stolik ustawiony na środku, a w koło niego porozsypywane płatki róż i poustawiane małe świeczuszki z których była ustawiona droga do stolika.
- Jejku, jak tutaj pieknie, ale nie musiałeś. Wystarczyło mi zwykłe wyjście na pizze.
- To jest nasz dzień i ma być wyjątkowo - usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy dania. Po skończeniu kelner przyniósł nam kolejne. Otworzył pokrywkę, a moim oczom ukazał się piękny naszyjnik z literą ' L ' wysadzaną diamencikami. Louis wstał od stołu i podszedł do mnie z naszyjnikiem i przewiesił przez moją szyję. Usłyszałam, pierwsze takty jakiejś wolnej piosenki - Zechciałabyś zatańczyć ?
- Oczywiście - podałam mu dłoń, od razu przyciagnął mnie do siebie i położył moje ręce na swoich ramionach. Jego natomiast spoczeły na moich biodrach. Chciałam znów poczuć zniewalający zapach jego perfum, więc przytuliłam się do niego jeszcze bardziej - Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz.
- Coś się stało ?
- Nie, ale chcę mieć pewność, że choćby nie wiem jak było źle, nigdy nie zostawisz mnie samej.
- Obiecuję - spojrzałam w szare tęczówki chłopaka i musnęłam jego usta - Wiesz, że Cię kocham.
- Ja Ciebie również - szepnęłam mu w usta i wplotłam rękę w jego włosy pogłębiając pocałunek - Dziękuję za dzisiajeszą noc, było wspaniale.
- Niejedna taka będzie - uśmiechnęłam się promiennie do chłopaka - Co powiesz na spacer ?
- Hmm... Bardzo chętnie - wyszliśmy na zewnątrz, na nasze nieszczęście zaczęło padać. Szybko pobiegliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Poszłam przebrać się w piżamę i zeszłam na dół zrobić nam kakako. Akurat w salonie siedzieli wszyscy - Kolejne piżama party ?
- A jak ! - oznajmił Harry - Jakieś filmy się poogląda, porzuca popcornem i spać.
- Dobry pomysł, oprócz tego rzucania - odparł Liam.
- Ty to taki zawsze spokojny jesteś, zabaw się w końcu ! - stwierdziłam siadając pomiędzy nim, a Louisem - Życie jest zbyt krótkie by je manrować.
- Vivka ma rację - powiedział Niall z wypchaną buzią.
- Cicho bo film się zaczyna ! - krzyknęła Lilly. Wybraliśmy ' Zieloną Milę ', na sam koniec filmu nawet Louis i Zayn płakali, a zgrywają tych twardych. Cmoknęłam Louisa w policzek i starłam my łzy z polików.
- Chodź zostawimy ich - złapałam szatyna za rekę i poszliśmy na górę. Położyłam się obok niego i wtuliłam w tors. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę aż każdego zmożył sen i usneliśmy.
----
UFFFFF ! NAPISAŁAM ! :D
Macie pierwszy rozdział +18 ! Później wyszedł mi taki romantyczny, ale innych nie lubię pisać - takie mi najlepiej wychodzą. Ale nie martwcie się, będą jeszcze chwile grozy, i strachu ;-))
Czytasz = Komentujesz ! ;)
Chciałabym bardzo podziękować Ronnie i Forever Young za pomoc mi w napisaniu tego rozdziału, bo sama bym nie dała rady ( wiecie o co chodzi :D ♥) ~ Ells ^^
Hahaha ja zboczeniec jaram sie tym jak nie wiem co :D Rozdzial zajebisty jak kazdy czekam na nn ; * ej jesg ktos taki jak Vivianna Parks ? o.O Bo tam jak masz to zdjecie ze sciana u gory jest Vivianna parks xd
OdpowiedzUsuńHahha, niee :D Sama zrobiłam w Gimpie ;-)))
UsuńAle super *.* Nie moge doczekac sie co bedzie dzialo sie w nastepnym ;)
OdpowiedzUsuńPóźniej się okaże że z tej '+18' będzie dziecko i będzie ciekawie XD
OdpowiedzUsuńI mam pytanie ..
Wiem że się szczegółów czepiam ale już tak mam ..
czy oni jak przechodzili z łazienki do sypialni to byli nadzy ?
bo tam nie było nic napisane żeby się znów ubrali czy coś .. matko jaką ja mam spaczoną wyobraźnie O.o
Hahaha tak, byli goli i wesoli :D Huehuehue, nie martw się także mam taką wyobraźnię :D
Usuńgoli, weseli, całując się i jakimś cudem z łazienki trafiając do dobrego pokoju sobie przechodzą, a po drodze nie zauważają Nialla który akurat niósł popcorn XD - epicko by to wyglądało
UsuńA skąd wiesz, może tam stał :D Tylko oni byli zajęci sobą i go nie zauważyli :D xd
UsuńTak, a on wcinał popcorn i się gapił XD później im powie żeby następnym razem się w pokoju rozbierali, albo zostali w łazience, chociaż .. gdyby rano ktoś tam wszedł ;P
Usuńja piernicze te pary nie mają wstydu, no bo wiecie...
UsuńTak na golasa z łaźenki do sypialni? Zgadzam się z Kim. A poza tym nieznane światu dziecko Tomlisona?
Co za intrygi mogą z tego wyniknąć? Może w rozdziale następnego bohatera okarze się że ktoś im się jednak przyglądał, hmmm?
Good idea.
UsuńMożna by zrobić z Niall'a podglądacza, który byłby zdolny do tego by ich nagrać ;D
Świetny! ;*
OdpowiedzUsuńNowy rozdział już jest! ;*
http://www.wszystko-o-nich.blogspot.com/
Zapraszam! ;*