*Oczami Vivianny*
Czemu mi tak zimno ? Zimno zimno zimno ZIMNO ! Aaa no tak Lou zapomniał zamknąć okna. Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na okno. Za oknem pochmurno, wieje wiatr... Super, a ja mam tylko cienką blzukę z sobą. Wyszłam szybko z łóżka i zamknęłam okno, rozejrzałam się po pokoju. Akuart spojrzałam w wielkie lustro stojące w pokoju Lou i przyjżałam się sobie. Jednak całkiem słodko wyglądam w jego bluzce z Jack'iem Danielsem, wskoczyłam znowu pod kołdrę i poklepałam pasiastego w ramię.
- Co się stało ? - w końcu się odezwał przecierając zaspane oczy.
- Przytulisz mnie bo mi zimno ? - powiedziałam z miną zbitego psa.
- Chodź tu do mnie - wtuliłam się w chłopaka i zamknęłam oczy. Jednak nie mogłam zasnąć, ciągle czułam zapach jego perfum, który zawsze doprowadzał mnie do ekstazy. Nagle wpadłam na pomysł. Zaczęłam kreślić na torsie chłopaka kółeczka, serduszka, kreski etc. Jeździłam paznokciem po jego mięśniach, a Lou ciągle się wzdrygał i coś mamrotał pod nosem. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu, ciągle gryzłam się w język by nie wybuchnąć śmiechem. W końcu szatyn się zdenerwował, zerwał się i zaczął mnie gilgotać.
- Hahahahha Lou nie ! No kurcze Louis !
- To za karę, że mnie tak beszczelnie obudziłaś ! Teraz musisz mi to wynagrodzić - powiedział z zadziornym uśmieszkiem.
- Słucham panie zazdrosny.
- Hmm... - chłopak podrapał się po głowie i udawał, że myśli - Musi... - przerwałam mu pocałunkiem. Czułam jak się uśmiecha i łapie mnie za biodra jednoczenie przyciągając do sie bym usiadła na nim.
- Może być takie wynagrodzenie ? - spytałam gdy skończyliśmy.
- Nie, jeszcze troszkę - przewróciłam oczami i znów poczułam ciepło jego ust. Nagle do pokoju wpadli Lilly i Harry.
- A co to za erotyczne sceny się tutaj kręci ? - spytała ze śmiechem Lilly, za co rzuciłam w nią poduszką - No co, a może nie ?
- Akurat nie - wytknęłam język w stronę przyjaciółki, nagle mój telefon zawibrował - Ukryty numer.- Odbierz może to koleś z programu - wzruszyłam ramionami i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo ?
- Dzień dobry, tutaj pan Smith. Dzisiaj pani i pani zespół zostanie przydzielony do któregoś z jurorów, proszę przyjechać o 14:00 pod dom Louisa Walsha.
- Dobrze do usłyszenia - zakończyłam połączenie - Mamy pojechać do domu Walsha i tam nas przydzielą dalej.
- Super, a kiedy ?
- Za jakieś 2 godziny - spojrzałam akurat na wielki zegar wiszący na ścianie - Czyli musimy się już zbierać. Zbiórka za 15 minut na dole i nie ma żadnego ' ale '.
- Tak jest mamusiu ! - powiedziała Lilly przez śmiech i wyszła razem z Harrym z pokoju. Szybko się ubrałam, a włosy zawiązałam w kitkę. - Musisz iść ? - spytał Lou ze smutkiem
- Wiesz, że to dla mnie bardzo ważne, ale jak chcesz to możesz nas odwieźć pod dom Walsha - stwierdziłam z uśmiechem, na co chłopak pokiwał energicznie głową - To idź zakomunikuj Harremu i Niallowi i pojadą z nami i za chwilę widzimy się na dole.
- Już biegnę - Lou dał mi buziaka w policzek i pobiegł po chłopaków, nagle mi się przypomniało, że nie mam żadnej bluzy lub kurtki by okryć się przed zimnem.- Louis ! - wołałam, do pokoju wpadł zdyszany chłopak - Bo ja zapomniałam się zapytać czy nie mógł byś mi dać jakiejś swojej bluzy, bo na dworze wieje, a ja jestem tylko w tym.
- I po to mnie wołałaś ?! Myślałem, że coś Ci się dzieje !
- No przepraszam - spuściłam głowę, jednak to był zły pomysł by tak nachalnie go wołać. Gdyby Lou też mnie tak wołał pomyślałabym, że także coś mu się dzieje. Poczułam jak coś opada na moje ramiona, szybko poderwałam głowę i ujrzałam Louisa uśmiechającego się do mnie.
- Moja ulubiona bluza, weź ją - włożyłam ręce w rękawy i zapięłam ekspres pod samą szyję - Słodko w niej wyglądasz.
- Czuję się jak bym miała za chwilę się utopić, ale dziękuję - wyciągnęłam ręce jak małe dziecko i czekałam aż Louis podejdzie do mnie. Chłopak wywrócił oczy i tak jak chciałam przyszedł i chwycił mnie w talii. Nagle usłyszeliśmy krzyki dziewczyn.
- Vivianno Brookelle Parks i Louisie Williamie Tomlinson proszę zejść na dół by pojchać do domu Louisa Walsha - złapałam szatyna za rękę i zbiegliśmy na dół.
- Już schodzimy ! Nie musicie tak wrzeszczeć, bo chłopaków obudzicie - stwierdziłam ze śmiechem.
- I dobrze, NIE POWINNO SIĘ SPAĆ DO PÓŹNA ! - wyolbrzymiła Issy i wyszliśmy. Na dworze wiał straszny wiatr, a mnie nawet pod grubą bluzą Lou przeszedł dreszcz. Od razu poczułam silną rękę szatyna na moich ramionach. Wsiedliśmy do samochodu Hazzy i pojechaliśmy pod dom Louisa Walsha. Chata była ogromna, nie mogłam się na nią napatrzeć. Wielkie drzwi, wielkie okna wszystko wielkie ! Kamienna ścieżka prowadziła do frontowego wejścia, paru metali stało na ganku i palili szlugi.
- Dzięki, że nas podwieźliście - powiedziała Lilly i dobiegła do nas. Weszłyśmy do ciepłego pomieszczenia, każdy patrzył się na nas. Niektórzy przyjaźnie, a nie którzy jak byśmy im matki łyżeczką zadźgały. Nagle pojawił się jakiś koleś i wywołał pierwszych paru artystów. Dostali się do grupy Agnieszki Chylińskiej, kolejna była grupa Walsha, a na końcu my w grupie Nicole. Akurat jako, że byliśmy ostatni nasza grupa została w salonie. W końcu pojawiła się Nicole, ale jakoś marnie wyglądała.
- Dzięki, że nas podwieźliście - powiedziała Lilly i dobiegła do nas. Weszłyśmy do ciepłego pomieszczenia, każdy patrzył się na nas. Niektórzy przyjaźnie, a nie którzy jak byśmy im matki łyżeczką zadźgały. Nagle pojawił się jakiś koleś i wywołał pierwszych paru artystów. Dostali się do grupy Agnieszki Chylińskiej, kolejna była grupa Walsha, a na końcu my w grupie Nicole. Akurat jako, że byliśmy ostatni nasza grupa została w salonie. W końcu pojawiła się Nicole, ale jakoś marnie wyglądała.
- Witam wszystkich. Bardzo się cieszę, że jesteście w mojej grupie, ale jest dość duża zmiana planów - nagle do willi wszedł Nathan. Moje zdziwienie było tak ogromne, że nie mogłam zamknąć buzi - Zastąpi mnie Nathan Sykes z The Wanted.
- Cześć wszystkim - chłopak akurat spojrzał się na mnie i obdarzył ciepłym uśmiechem, na co od razu oderwałam wzrok od niego. Dziewczyny patrzyły się na mnie jak na idiotkę, a ja nie wiedziałam co zrobić. Jedyne co do mnie teraz docierało to mina Louisa jak tylko się dowie, że Nathan będzie zastępować Nicole.
- Udostępnię wam swój dom na próby - z zamyśleń wyrwała mnie Nicole.
- Nie zgadzam się ja chcę mieć próby z Tobą ! - stwierdziłam oburzona.
- Vivianna uspokój się - Is dotknęła mojego ramienia i popatrzyła na mnie z dezaprobatą. Poddałam się złapałam się za głowę i już nic się nie odzywałam.
- Dobrze to teraz najlepiej jak byście opowiedzieli coś o sobie Nathanowi by wiedział w jakiej muzyce się specjalizujecie. - każdy opowiedział o sobie lub swoim zespole, aż przyszło pora na nas. Nic się odzywałam, marwtwiłam się jak Louis zareaguje na tą nowinę, więc głos zabrała Issy.
- Nasz zespoł nazywa się Go Ahead. W skład niego wchodzę ja czyli Isabella, ale wolę Issy lub Is. Liliana albo Lilly oraz Vivianna, ale woli Viv lub Vivka. Śpiewamy co popadnie i co nam wpadnie w ucho. Dodatkowo ja gram na perkusji i pianinie, Vivianna i Lilly na gitarze - uśmiechnęłam się lekko.
- Czemu się tak zachowujesz ? Nie chcesz ze mną spędzić troszkę więcej czasu ?
- Po moim trupie - syknęłam i strzepnęłam rękę chłopaka. Pobiegłam do parku i usiadłam na byle jakiej ławce i pozwoliłam by mój makijaż rozmył się w strugach łez pomieszanych z deszczem. Nawet nie wiem czemu płakałam, może by dać upust swoim emocjom, swojemu gniewowi i zdenerwowaniu. Nagle zaczął mi wibrować telefon, wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz na którym pojawiło się zdjęcie Lou, znowu te myśli. Odebrać czy nie odebrać, odebrać czy nie odebrać ?! CHOLERA JASNA !
- Oczywiście, że pamiętam i ja Ciebie też bardzo mocno kocham - rozłączyłam się i siedziałam na ławce. Wiatr wiał, a mi co raz bardziej robiło się zimno. Po paru chwilach zobaczyłam światła od samochodu. Chciałam się ruszyć pobiec do niego, ale moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Siedziałam na tej cholernej ławce i trzęsłam się przez ten cholerny wiatr. Widziałam sylwetkę Louisa i... dziewczyn. Tak to napewno dziewczyny !
- Tam jest ! - usłyszłam głos Isabelli, wszyscy do mnie podbiegli i przytulili - Coś ty sobie myślała ?!
- Ja... nie wiem ! Przepraszam was bardzo, ale bałam się.
- Czego się bałaś ? - spytał zdezorientowany Louis.
- Że będziesz wściekły jak się dowiesz - znowu wybychłam płaczem. Nie mogłam dalej dokończyć, czułam wielką gulę w gardle i nie mogłam jej przełknąć.
- Okazałao się, że Nathan z The Wanted jest naszym mentorem, bo Nicole zachorowała - wtrąciła się Lilly - Viv pewnie bała się Twojej reakcji.
- To prawda ? - pokiwałam głową - Najpierw zanieśmy Cię do samochodu.
- Ale ja się nie mogę ruszyć, jest mi strasznie zimno - szaytn podzedł do mnie i wziął na ręce. Wtuliłam się w niego, czułam ciepło bijące od niego, bicie jego serca, czułam jego. Chłopak lekko położył mnie z tyłu samochodu i przykrył kocem. Zaraz obok mnie pojawiła się Lilly.
- Czasu się nie cofnie, teraz musisz dużo odpoczywać i brać lekarstwa - stwierdziła Lilly z uśmiechem. Zauważyłam, że nadal jestem w mokrych ciuchach, poszłam na górę i przebrałam się w luźniejsze ciuchy i wróciłam do łóżka.
------
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Dziękuję za wszelkie komentarze, jeśli byście pomogli nam i udostępnili gdzieś link do bloga to byśmy były baaaardzo wdzięcze. Dla was to 2 sekudnki, a u nas jeszcze większa wena. *.* ~ Ells ^^
- Cześć wszystkim - chłopak akurat spojrzał się na mnie i obdarzył ciepłym uśmiechem, na co od razu oderwałam wzrok od niego. Dziewczyny patrzyły się na mnie jak na idiotkę, a ja nie wiedziałam co zrobić. Jedyne co do mnie teraz docierało to mina Louisa jak tylko się dowie, że Nathan będzie zastępować Nicole.
- Udostępnię wam swój dom na próby - z zamyśleń wyrwała mnie Nicole.
- Ale czemu nie możemy mieć prób z Tobą ? - spytałam od razu przerywając jej.
- Ja jestem chora i nie dam rady z wami mieć prób - powiedziała spokojnie.- Nie zgadzam się ja chcę mieć próby z Tobą ! - stwierdziłam oburzona.
- Vivianna uspokój się - Is dotknęła mojego ramienia i popatrzyła na mnie z dezaprobatą. Poddałam się złapałam się za głowę i już nic się nie odzywałam.
- Dobrze to teraz najlepiej jak byście opowiedzieli coś o sobie Nathanowi by wiedział w jakiej muzyce się specjalizujecie. - każdy opowiedział o sobie lub swoim zespole, aż przyszło pora na nas. Nic się odzywałam, marwtwiłam się jak Louis zareaguje na tą nowinę, więc głos zabrała Issy.
- Nasz zespoł nazywa się Go Ahead. W skład niego wchodzę ja czyli Isabella, ale wolę Issy lub Is. Liliana albo Lilly oraz Vivianna, ale woli Viv lub Vivka. Śpiewamy co popadnie i co nam wpadnie w ucho. Dodatkowo ja gram na perkusji i pianinie, Vivianna i Lilly na gitarze - uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze teraz nie będę już was męczyć. Jest brzydka pogoda pewnie każdy chce się znaleźć w ciepłym domu przed telewizorem. Dostaniecie grafik kiedy będą próby i macie się nie spóźniać - no to już wiem, że będę strasznym spóźnialskim. Chwila ! Właśnie mnie olśniło czemu widziałam Nathana wtedy w audytorium ! Pewnie Nicole już wtedy się źle poczuła i wymyślili Nathana. Wszyscy zaczęli się powoli zbierać. Od razy wzięłam bluzę i wyszłam z domu. Nie czekałam nawet na dziewczyny, wyszłam i poszłam w stronę domu. Nie nie obchodziło mnie czy pada czy nie. Nagle poczułam czyjąś rękę, odwróciłam się i ujrzałam Nathana.
- Czego chcesz ?! - krzyknęłam.- Czemu się tak zachowujesz ? Nie chcesz ze mną spędzić troszkę więcej czasu ?
- Po moim trupie - syknęłam i strzepnęłam rękę chłopaka. Pobiegłam do parku i usiadłam na byle jakiej ławce i pozwoliłam by mój makijaż rozmył się w strugach łez pomieszanych z deszczem. Nawet nie wiem czemu płakałam, może by dać upust swoim emocjom, swojemu gniewowi i zdenerwowaniu. Nagle zaczął mi wibrować telefon, wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz na którym pojawiło się zdjęcie Lou, znowu te myśli. Odebrać czy nie odebrać, odebrać czy nie odebrać ?! CHOLERA JASNA !
- Vivianna gdzie jesteś !? Lilly dzwoniła do Harrego i mówiła, że gdzieś zniknęłaś powiedz mi co się stało.
- Ja... - wybuchłam płaczem.
- Skarbie powiedz gdzie jesteś, a ja za chwilę tam będę - słychać było, że Lou był przerażony.
- Jestem w parku w centrum - powiedziałam przez łzy - Lou...
- Tak ?
- Kocham Cię ! Kocham Cię najbardziej na świecie, pamiętaj o tym ! - Oczywiście, że pamiętam i ja Ciebie też bardzo mocno kocham - rozłączyłam się i siedziałam na ławce. Wiatr wiał, a mi co raz bardziej robiło się zimno. Po paru chwilach zobaczyłam światła od samochodu. Chciałam się ruszyć pobiec do niego, ale moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Siedziałam na tej cholernej ławce i trzęsłam się przez ten cholerny wiatr. Widziałam sylwetkę Louisa i... dziewczyn. Tak to napewno dziewczyny !
- Tam jest ! - usłyszłam głos Isabelli, wszyscy do mnie podbiegli i przytulili - Coś ty sobie myślała ?!
- Ja... nie wiem ! Przepraszam was bardzo, ale bałam się.
- Czego się bałaś ? - spytał zdezorientowany Louis.
- Że będziesz wściekły jak się dowiesz - znowu wybychłam płaczem. Nie mogłam dalej dokończyć, czułam wielką gulę w gardle i nie mogłam jej przełknąć.
- Okazałao się, że Nathan z The Wanted jest naszym mentorem, bo Nicole zachorowała - wtrąciła się Lilly - Viv pewnie bała się Twojej reakcji.
- To prawda ? - pokiwałam głową - Najpierw zanieśmy Cię do samochodu.
- Ale ja się nie mogę ruszyć, jest mi strasznie zimno - szaytn podzedł do mnie i wziął na ręce. Wtuliłam się w niego, czułam ciepło bijące od niego, bicie jego serca, czułam jego. Chłopak lekko położył mnie z tyłu samochodu i przykrył kocem. Zaraz obok mnie pojawiła się Lilly.
- Viv czemu myślałaś, że będę na Ciebie zły ? - spojrzałam na chłopaka widziałam w jego oczach smutek pomieszany z troską.
- Bo wiem jak zachowujesz się gdy on jest obok jak jesteśmy razem, a teraz Ciebie nie będzie.
- Ale będę ja i będzie Lilly, a my umiemy sobie poradzić z takimi kolesiami - wtrąciła się Issy.
- Przepraszam was wszystkich, nie wiem co mną pokierowało - mówiłam chowając głowę w koc.
- Shh maleńka ważne, że już jest dobrze i Cię naleźliśmy - Issy ciągle gładziła mnie po mokrych włosach. Dziewczyny zaczęły śpiewać kołysankę, którą mama zawsze śpiewała mi gdy jeszcze żyła. Od razu moje powieki stały się cięższe i zasnęłam.
Leniwie otworzyłam oczy. Myślałam, że dzienne światło wpadjące przez okno zacznie razić mnie w oczy, ale nic takiego się nie stało. W pokoju było ciemno, jedynie wpadała wiązka światła przez niedomknięte drzwi , która akrurat oświetlała zegar. Podniosłam leniwie głowę i spojrzałam na zegar.
- Dopiero 23:00 ?! - powiedziałam do siebie i wstałam z łóżka otulając się kocem. Chwila... skąd wziął się tutaj koc ?! Fakt, Louis. Powoli zeszłam pod schodach, w między czasie ciągle kichałam. Poszłam do kuchni by napić się gorącej herbaty. Akurat w kuchni siedziały dziewczyny razem z Louisem, szatyn zobaczył mnie pierwszy. Od razu do mnie podbiegł i przytulił.
- Obiecaj mi, że nigdy więcej już tak nie zrobisz - pokiwałam tylko głową i jeszcze bardziej wtuliłam się w chłopaka - Czemu się tak trzęsiesz ?
- Jest mi strasznie zimno - Lou posadził mnie krześle, a Lilly podała termometr. Po 5 minutach spojrzałam na termometr, 39.9 stopni super. Nam się zaczynają próby, a ja jestem chora - Przepraszam was.- Czasu się nie cofnie, teraz musisz dużo odpoczywać i brać lekarstwa - stwierdziła Lilly z uśmiechem. Zauważyłam, że nadal jestem w mokrych ciuchach, poszłam na górę i przebrałam się w luźniejsze ciuchy i wróciłam do łóżka.
------
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Dziękuję za wszelkie komentarze, jeśli byście pomogli nam i udostępnili gdzieś link do bloga to byśmy były baaaardzo wdzięcze. Dla was to 2 sekudnki, a u nas jeszcze większa wena. *.* ~ Ells ^^
świetny ^^
OdpowiedzUsuńdawaj następny ;)
Ten blog to hit, moim zdaniem jesteście świetne, piszcie dalej
OdpowiedzUsuńZarąbisty! ^^
OdpowiedzUsuńNext :* <333
Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńNaprawde bardzo mi sie podoba! To link do mojego bloga, ale jest beznadziejny :/ http://foreverfriends111.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńElis, kocham cię ! :*** Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. <3 W wolnym czasie zapraszam na mojego bloga, którego piszę z przyjaciółką ~ http://www.kotecek-ravr.blogspot.com Xxx.
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń