sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 22.

*Oczami Vivianny*

Lilly wyjechała z Harrym, a Issy siedzi u siebie w pokoju i czyta książki. Nadal się do niej nie odzywam za olanie mnie gdy najbardziej jej potrzebowałam. Leżałam właśnie na łóżku z laptopem na kolanach i przeglądałam gdzie jest najbliższy sklep z gitarami. Niestety najbliższy jest w centrum. Szybko przebrałam się w krótkie spodenki, czarną bokserkę i jeansową kamizelkę. Do torby schowałam jeszcze sweterek na wszelki wypadek i wyszłam z domu. Po drodze był dom chłopaków, więc poszłam wyciągnąć Lou. Zadzwoniłam dzwonkiem i po paru chwilach otworzył mi Niall.
- Heej Niallerku - przywitałam się z nim buziakiem w policzek - Jest Louis ?
- Tak u siebie w pokoju... WOW ! Widzę, że nowa fryzurka, pięknie Ci w niej.
- Dziekuję - pobiegłam do pokoju Lou, akurat leżał na łóżku, wleciałam do pokoju i usiadłam na nim okrakiem - Hej miśku !
- Heej, co tu robisz ?
- Przyszłam Cię wyciągnąć do sklepu, bo muszę gitarę kupić - powiedziałam całując chłopaka w usta - Pójdziesz ze mną prawda ?
- No oczywiście ! Chwila... coś się w Tobie zmieniło, ale jeszcze nie wiem co.
- Lou, ale z Ciebie łom ! - stwierdziłam turlając się ze śmiechu - Wczoraj razem z Lills byłyśmy u fryzjera i zrobiłam sobie o to - pokazałam mu moje włosy, a raczej końcówki.
- Wyglądasz bosko, teraz to bym Cię schrupał tak na raz - Lou zaczął mnie całować po szyji.
- Mrrał - udałam kotka i spojrzałam w oczy chłopaka - Idź się ubrać, a ja tutaj na Ciebie poczekam.
- Daj mi 5 minutek i idziemy - Lou pobiegł do łazienki, a ja rozejrzałam sie po pokoju. Nad łóżkiem wisiało mnóstwo zdjęć, większość z nich była razem z chłopcami. Były także zdjęcia jego rodziny przyjaciół, jeśli chodzi o te dwie rzeczy Lou ceni je sobie bardzo wysoko. Lou akurat przyszedł i wyszliśmy na miasto. Po 30 min. spacerku doszliśmy pod sklep. Nie mogłam oderwać wzroku od tych wszystkich gitar. Najbardziej przykuła moją uwagę niebieska gitara Ibanez. Miała w sobie to coś.
- Dzień dobry w czym mogę pomóc - spytała niska blondynka.
- Czy mogłabym zobaczyć tego niebieskiego Ibaneza ? - dziewczyna pokazała mi gitarę, a ja ją wypróbowałam. Spojrzałam akurat na Louisa, który patrzył na mnie ze zdumieniem - Jest świetna, biorę ją !
- To będzie 969,50 funtów - podałam kartę sprzedawczyni. Cały czas gdy patrzyłam na tą blondynkę widziałam jak po prostu rozbiera Louisa wzrokiem. Nie mogłam wytrzymać podeszłam do chłopaka i namiętnie wpiłam mu się w usta.
- A to za co ? - spytał z zadziornym uśmieszkiem.
- Tak po prostu, że jesteś - szepnęłam, by tylko on usłyszał - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też ty mała zazdrośnico - oblałam się rumieńcem i spuściłam wzrok w dół - Nie masz być o co zazdrosna, bo nie obchodzi mnie ta dziewczyna tylko ty.
- Proszę - dziewczyna podała mi futerał z gitarą i wyszliśmy ze sklepu. Wychodząc złapałam Louisa za rękę, dziewczyna się zmarszczyła i zaczęła obsługiwać kolejnego klienta. Poszliśmy jeszcze przejść się po parku, nagle usłyszeliśmy pisk. Dziewczęcy pisk, jedna z fanek podbiegła do nas i zaczęła skakać wokół Lou jak opętana. Szatyn dał jej autograf i zrobił sobie z nią zdjęcie. Nagle dziewczyna spojrzała na mnie, oczy zrobiły jej się jeszcze większe.
- Jejku to ty jesteś Vivianna, jesteś jeszcze ładniejsza niż w telewizji - spaliłam mega buraka i spojrzałam na szczerzącego się chłopaka - Wszystkie moje koleżanki Cię uwielbiają i uważają, że niesamowicie śpiewasz. Na pewno będziemy głosować na wasz zespół, bo jednak Lilly i Issy też są piękne, ale nie tak jak ty, jestem Twoją największą fanką ! - dziewczyna zaczęła trajkotać jak by ja nakręcili na korbę - Mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie ?
- No jasne ! Z moim pierwszym fanem oczywiście ! - ustawiłam się do zdjęcia i dziewczyna zrobiła zdjęcie. Nie powiem przeraziło mnie to, ale jednak pierwszemu fanowi się nie odmawia. Dziewczyna pobiegła, a ja usiadłam na ławce i głęboko oddychałam - Nigdy więcej.
- Hahaha, przyzwyczaisz się - stwierdził Lou gdy siadał koło mnie. Objął mnie ramieniem i przygarnął do siebie.
- O czym dzisiaj tak myślałeś jak weszłam ? - spytałam spoglądając na chłopaka.
- O tym, że nikt nie ma takiego życia jak ja. Mam wspaniałych przyjaciół, na których mogę polegać i jeszcze wspanialszą dziewczynę - Lou pochylił się nade mną i delikatnie pocałował. Każdy następny pocałunek był taki sam - delikatny i subtelny, a ja każdy pocałunek oddawałam z jeszcze większą przyjemnością.
- Jesteś kochany - wtuliłam się w tors chłopaka i przymknęłam oczy zatapiając się jego zapachu.
- Ooo kogo my tutaj widzimy ! - spojrzałam w stronę dochodzących głosów. Podeszli do nas Zayn i Liam - Nasze gołąbeczki sobie gruchają.
- Siemanko, co tutaj robicie ? - spytałam nadal tuląc się do Louisa.
- Tak poszliśmy się przejść - stwierdził Zayn - Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę na ciasto.
- Akuart tak sie składa, że znam niedaleko fajną kawiarenkę - oznajmiłam z uśmiechem.
- No to chodźmy - wstaliśmy z ławki i poszliśmy w kierunku kawiarni. Gdy doszliśmy na miejsce oniemiałam z zachwytu. Knajpka wyglądała jeszcze lepiej niż parę lat temu. Kwiaty w koło dodawały uroku, a wystrój był w kolorach zieleni i kawy latte. Od razu pobiegłam do środka i przywitałam się z właścicielką - Margaret.
- Ojejku Vivianna, jak ja Cię dawno nie widziałam ! - dziewczyna od razu podbiegła do mnie i przytuliła.
- Maggie nic się nie zmieniłaś - powiedziałam odwzajemniając uścisk. Akurat do środka weszli chłopcy - Kochana to jest mój chłopak Louis, a to nasi przyjaciele Liam i Zayn.
- Miło mi was poznać - powiedziała z uśmiechem Maggie. Margaret była wysoką rudą dziewczyną o szarozielonych oczach i piegach na nosie - To co zamawiacie ?
- Dzisiaj stawiam na latte i szarlotkę - powiedziałam i spojrzałam na chłopaków.
- Ja biorę... ciasto marchewkowe i kawę - stwierdził Louis trzymając mnie za biodra - A wy ?
- Wezmę to co Vivianna - oznajmił Liam.
- Ja proszę Tiramisu i... - Zayn nie dokończył, bo wybuchnęłam śmiechem, aż każdy w środku spojrzał się na mnie jak na idiotkę - Z czego się śmiejesz ?
- No bo zamawiasz Tiramisu - powiedziałam przez śmiech - A ja usłszałam Tyraj Misiu.
- Weź się puknij w głowę - stwierdził mulat - No to tyraj misiu... kurcze ! Viv zabiję Cię !
- Hahaha, wieeem jestem mistrzem - puściłam oczko chłopakowi.
- Tiramisu i harbatę, będę inny od tych nałogowców. Wiedziałam gdzie Zayn ma łaskotki, więc podeszłam do niego i ścisnęłam za ' boczki ' - Vivianna nie żyjesz !
- Dobrze dobrze, ale zabij mnie później bo chcę zjeść moje ciasto - wyszliśmy na zewnątrz i czekaliśmy na swoje zamówienie. Po paru minutach Maggie przyniosła nam wszystko i zaczeliśmy jeść.
- Powiedz Viv jak poznałaś się z Lou ? - spytała dziewczyna po cichu.
- Poznałam go w Starbucks'ie akurat byłam z Lills i Issy na kawie. Chłopcy też tam byli. Na samym początku Louis mnie wkurzał, ale po tej pamiętnej randce zmieniłam o nim zdanie o 180 stopni.
- Awww, jak w filmie - stwierdziła rozmarzona Maggie, spojrzałam akurat na Liama. Przyglądał sie mojej koleżance, gdy tylko natrafił na mój wzrok spalił buraka i wrócił do jedzenia szarlotki.
- A właśnie jak tam z Danem ?
- Zerwaliśmy, nie było już tej chemii pomiędzy nami jaka była wcześniej.
- Przykro mi - przytuliłam Maggie gdy Lou nam przerwał.
- Ey nie zabieraj mi dziewczyny ! - obydwie wybuchnęłysmy śmiechem, dałam buziaka w policzek pasiastemu.
- Zazdrośnik - wytknęłam mu język.
- Ha ! I kto to mówi, a w tym sklepie z gitarami to co było hmm ? - szatyn posłał mi zadziorny usmieszek.
- Uuuu co się działo ? - spytał z ciekawością Zayn
- Nie Twój interes - wzięłam trochę ciasta na palec i usmarowałam Zayna - Teraz Twoim interesem jest pozbyć się ciasta z nosa.
- Wredna małpa - prychnął ze śmiechem mulat. Nagle wyrwał mnie czyjś krzyk spojrzałam w strone z której dochodzi. Myślałam, że to fanki, ale tym kimś okazał się... Ethan, mój były chłopak.
- Viv kto to jest ? - spytał Lou.
- To jest... mój ex - powiedziałam zmieszana - Nie wiem co on tutaj robi.
- Heej Vivka, dawno się nie widzieliśmy. Wypiękniałaś.
- Dziękuję ty też się zmieniłeś - stwierdziłam ze sztucznym uśmiechem - Co tutaj robisz miałeś wyjechać do USA.
- I byłem, ale wróciłem. Jednak Ameryka to nie dla mnie - Ethan rozejrzał się po wszystkich. Najbardziej wzrok utwkił mu w Lousie i we mnie przytulających się - Twój chłopak ? Ethan jestem.
- Louis i tak - podali sobie dłonie i mocno uścisnęli - A reszta to Liam, Zayn i...
- Maggie, tak my się znamy - stwierdził chłopak - Widziałem Cię na przesłuchaniu do X-Factora, razem z dziewczynami dałyście świetny występ.
- Dzięki, ale nie uważam by to było coś niesamowitego. Przecież wiesz, że stać mnie na więcej.
- No wiem jak mógł bym zapomnieć tych wspólnie spędzonych chwil - Ethan usmiechnął się szeroko do mnie, a mnie powoli zbierało się na wymioty gdy przypominałam sobie to wszystko - Tyle mieliśmy planów.
- Ta, a ty je rozwaliłeś - burknęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w Louisa.
- No właśnie chciałem Cię przeprosić za to i za wszytko inne. Zachowałem się jak palant.
- Nie zaprzeczę - stwierdziłam - Jeśli chcesz mnie prosić o drugą szasnę to zapomnij. Teraz jestem naprawdę szczęśliwa.
- Oczywiście rozumiem, nie przyszedłem tutaj po to, tylko... by Cię przeprosić i prosic o drugą szansę, ale jako przyjaciele. Długo się znamy i nie warto tej znajomości kończyć przez jeden nieudany związek.
- Masz rację, to jak przyjaciele ? - wstałam z krzesła i wyciągnęłam rękę do bruneta.
- Przyjaciele - uśmiechnął się i uścinął mi dłoń - Dobra ja lecę, bo umuwiłem się z kolegami. Miło było Cię znów ujrzeć i oczywiście was poznać. Narazie.
- Paa - powiedziałam i opadłam na krzesło.
- Wydaje się miły - stwierdził Louis.
- Własnie wiem, a nigdy taki nie był. Zawsze był chamski, arogancki i...
- Taki jak ty ? - przerwał mi Zayn za co kopnęłam go lekko w kostkę - Ałaa !
- Przepraszam chciałam mocniej - powiedziałam sarkastycznie - Czuję, że Ethan cos knuje, ale nie wiem co.
- Ojj Viv nie przesadzaj, może Ameryka go zmieniła - oznajmił Liam, który dopiero teraz się odezwał. Zjedlismy swoje ciasta, dopilismy kawę i zostawiając pieniądze na stoliku wyszliśmy z kawiarni. Spacerkiem doszliśmy pod mój dom, zaprosiłam chłopców do środka. Siedzieli u nas do wieczora. Gdy zaczęło się ściemniać Zayn i Liam chcieli pójść już do domu.
- Lou może zostaniesz u mnie na noc ? - spytałam z minką zbitego psa.
- Wiesz, że zawsze moja odpowiedź to będzie tak - szatyn objął mnie w tali i pocałował w szyję.
- Ale warto się spytać, może jutro od rana masz jakieś ważne spotkanie albo coś i nie możesz.
- I co z tego i tak bym został - z szyji przeszedł do ust. Jak zwykle z resztą, nie moglam mu sie oprzeć. Chłopak pociągnął mnie do mojego pokoju i rzucił na łózko.
- Lou ja wiem, ale... nie jestem jeszcze gotowa na ten kolejny krok w naszym związku, ale poczekaj. Proszę. - ostatnie słowo szepnęłam mu w usta, jak bym chciała by je wchłonął i nigdy nie wypuścił.
- Na Ciebie mogę czekać i wieczność - złożył ostatni pocałunek na moich ustach i położył się obok mnie. Teraz wiedziałam, że koło mnie leży największy skarb jaki istanieje na tym świecie. Nikomu nie pozwolę by rozwalił to co jest pomiędzy nami. Patrzyliśmy sobie w oczy i cieszyliśmy sobą. W pewnym momencie moje powieki stały się ciężkie i zasnęłam wtulona w szatyna.

8 komentarzy:

  1. Kiedy bd następny rozdział? Ten jest cudowny, ale co tu gadać, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial! Czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty :D Musicie pisać szybciej bo ja na zawał padne nie długo . :* ♥ Love u girls :D FuckmeNiall xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Super też bym chciała tak pisać :c

    OdpowiedzUsuń
  5. "Tyraj Misiu" to mnie zabiło :D

    OdpowiedzUsuń