*Oczyma Isabelli*
Dzisiaj zostałam brutalnie obudzona przez moje przyjaciółki-Wstawaj śpiochu już 12 -zaczęła drzeć się Viv
-Viv złaś ze mnie-powiedziałam zrzucając ją z mojego brzucha-Matko ile ty ważysz
-Uznam że było to pytanie retoryczne-odpowiediała
-Wstawaj idziemy na zakupy-powiedziała Li wstając z mojego łóżka.
-Dajcie mi 15 minut
Wstałam, ubrałam się, włosy związałam kitkę i zeszłam na dół. Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy pieszo do centrum handlowego. Gdy dotarłyśmy na miejscu było mnóstwo fotoreporterów.
-Co wy odwalacie?-zapytałam stając
-Zobaczysz -powiedziała Li pociągając mnie za rękę
Viv pokazała ochroniarzowi jakąś plakietkę, a ten nas wpuścił. Dziewczyny zabrały mnie do Nando's. Czekali tam chłopacy i gdy tylko weszłyśmy zaczęli śpiewać piosenkę którzy wszyscy doskonale znają czyli "sto lat". Tak jestem boska zapomniałam o swoich urodzinach. Zakryłam usta dłonią i uroniłam łzę która zaczęła spływać po moim policzku. Kiedy skończyli był "zbiorowy misiek".
-To teraz prezenty-wydarł się Lou
-Co to to nie. Nie możecie wydawać na mnie kasy-odpowiedziałam
-Is urodziny ma się raz w roku więc bądź tak miła i przyjmij prezenty.-powiedział Hazz
Nie czekając na moją zgodę wszyscy powyciągali paczki i zaczęli mi je wręczać. Od Lou dostałam sweter (dobrze że nie w paski). Od Harry'ego spódnicę, od Zayn'a trampki, od Liam'a bluzę a od Niall'a torebkę. Diewczyny powiedziały że prezent od nich czeka w domu. Zaczynałam się bać. Następnie usiadłam z wszystkimi i zaczęliśmy jeść tort.
-OMG Viv o której my mamy to przesłuchanie??
-Spokojnie Is dopiero wieczorem. -uspokoiła mnie. Gdy skończyliśmy Niall- który siedział koło mnie- zapytał
-Is przejdziemy się?
-Jasne chodź-odpowiedziałam wstając z krzesła. Szliśmy przez centrum handlowe, gdy Niall się zatrzymał i powiedział:
-Is bardzo cię lubię
-Ja ciebie też lubię Niall
-Is ale ja ciebie nie tylko lubię.-powiedział i chwycił mój podbródek i nieśmiało musnął moje usta. Gdy oderwał się ode mnie spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. On także się uśmiechał. Pocałował mnie jeszcze raz tylko że z większą czułością. Niall chwycił mnie za rękę i poszliśmy z powrotem do przyjaciół. Po powrocie do domu dziewczyny zasłoniły mi oczy i zaprowadziły do salonu. Oniemiałam gdy zobaczyłam tam pianino. Musiały wydać majątek !!
-Dawaj zagraj coś-popchnęła mnie Viv
-Pod warunkiem że mi pomożecie
-No jasne tylko co mamy śpiewać?-odpowiedziała Li
-Hmmm może...
Dziewczyno, naprawde masz talent! Ja tez prowadze bloga, ale uwazam, ze ty jestes i tak najlepsza :D (jezeli chcialabys sprawdzic mojego bloga oto link :) http://foreverfriends111.blogspot.com/ )
OdpowiedzUsuńWcale nie jesteś beznadziejna ! Jesteś wspaniała ! Miałaś dużo nauki w tym tygodniu i dlatego pewnie uwarzasz, że rozdział taki beznadziejny, a wcale tak nie jest ! Ja bym lepszego nie napisała.. Czekam na next'a ! :****
OdpowiedzUsuńten rozdział jest mega .... ;)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego ....;)
Aaaaaa..... Lubię, uwielbiam, kocham. I wcale nie jest beznadziejny. Jest wspaniały. Czekam na następny. I bardzo, bardzo jeszcze raz z całego serca dziękuję Wam za nominację do The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńO BOŻE.MATKO ŚWIĘTA,CAŁA TRÓJCO ŚWIĘTA I KTO TAM JESzCZE JEST TO JEST ZAJEBISTE !!! : 3 Zapraszam do mnie http://i-love-one-directio.blogspot.com/ (to ja jestem beztalenciem -.-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam chociaż notki mogłyby być ciut dłuższe
OdpowiedzUsuń