poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 7

*Oczyma Isabelli*

Byłyśmy na przystanku i czekałyśmy na autobus do De la Vito. Nasza spostrzegawcza Vivianna oczywiście musiała zauważyć że na drugiej stronie ulicy stoją chłopacy. Fajnie. Wszyscy tzn. ja, Viv, i Lilli oraz chłopaki jesteśmy w drodze do knajpki. Louis i Vivianna oraz Li i Hazz szli przytuleni do siebie, a jak cicho podążałam za znajomymi. Kiedy weszliśmy do budynku od razu poznałam wuja, chodziarz nie widziałam go od jakiegoś czasu. Stał tyłem do drzwi więc po ciuchu zaszłam go od tyłu i rzuciłam się na jego plecy. Przestraszył się i spojrzał kto go tak brutalnie potraktował. Gdy spostrzegł że to jego ukochana ( a właściwie jedyna ) bratanica przytulił mnie najmocniej jak potrafił.
 -Bell co ty tu robisz- zapytał gdy uwolnił mnie z żelaznego uścisku.
 -Szukam pracy-odpowiedziałam-poznaj moich znajomych to Vivianna, Louis, Lilliana, Harry, Zayn, Liam i  Niall- powiedziałam wskazując na odpowiednie osoby.
 -To zawołam szefa i wszystko się okaże. Naprawdę chcesz być tu kelnerką?
 -Nie wujku chodzi mi o to abyśmy mogły tu śpiewać z dziewczynami- powiedziałam z uśmiechem
 -Aha ok. To idę po szefa- odpowiedział lekko przygaszony. Zapewne pamiętał sytuację sprzed kilku lat. Mieszkaliśmy wtedy wszyscy razem. Pobierałam nauki gry na perkusji z czego rodzice nie byli zadowoleni. O to się pokłóciliśmy. Rodzina nigdy nie chciała abym tak zarabiała na życie. Dlatego mieszkam z dziewczynami. Powiedziano mi że albo przestane grać albo mam się wyprowadzić. Z zamyśleń wyrwał mnie głos wujka :
 -Możecie zaczynać- powiedział wchodząc do pomieszczenia z niskim, groźnie wyglądającym kolesiem. Dziewczyny ustawiły się na scenie i zaczęłyśmy grać piosenkę She Don't Like The Lights. Gdy skończyłyśmy szef knajpki był wyraźnie bardziej rozluźniony. Niall wstał od baru i zaczął bić brawo. W jego ślady poszła cała reszta chłopaków a następnie wszyscy inni którzy znajdowali się w barze. Spaliłam wielkiego buraka. Szef podbiegł do nas i powiedział:
 -Gratulacje macie tę pracę- wyglądał na człowieka który naprawdę ma ciężko w życiu bo tak jara się tym że znalazł zespół. -Zapraszam do gabinetu 
Podążając za koleżankami spojrzałam na Niall'a. Obserwował mnie. Gdy zauważył mój wzrok pokazał kciuk uniesiony w górę. Mimowolnie cofnęłam wzrok. W pomieszczeni dowiedziałyśmy się ile będziemy zarabiać. Wielka kasa to nie była, ale ważne żeby starczyło. Podpisałyśmy umowę i wyszłyśmy. Viv rzuciła się na Pasiastego. Usiadłam przy barze i mój wujaszek zapytał:
 -I co udało się wam?
 -Tak-odpowiedziałam ze spuszczoną głową, ale widać było że się uśmiechałam. 
 -Gratuluję-odpowiedział-coś ci podać?
 -Nie dziękuję
Gdy Niall się najadł, chłopaki udali się na próbę. Dziewczyny zgodziły się pójść z nimi. Proponowali żebym poszła z nimi ale nie chciałam. Po drodze do domu udałam się do sklepu i zakupiłam jakieś jedzenie. W miejscu zamieszkania przebrałam się w coś wygodnego i usiadłam na kanapie z miską popcornu. Oglądałam w spokoju jakieś nudne filmy gdy mój spokój został zakłócony.

5 komentarzy:

  1. dzo mi sie podoba :) Czu dzis moze byc nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział! czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. hm.. ciekawe, co będzie działo się dalej ;D czekam na kolejny rozdział ! ;* http://more-than-what-i-feel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :D Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń